AKADEMIA MATURALNA
Przykładowa realizacja wypracowania na poziom rozszerzony z modelem oceniania
Temat:
Różne sposoby kreacji obrazu śmierci bohatera literackiego i ich funkcje – analiza i interpretacja porównawcza fragmentów Pieśni o Rolandzie i Chłopów Władysława Stanisława Reymonta.
Pieśń o Rolandzie
Roland czuje, że śmierć jest blisko. Uszami mózg mu się wylewa. Modli się do Boga za swoich parów, aby ich przyjął do nieba; następnie prosi anioła Gabriela za samego siebie. Bierze róg, iżby mu nikt nie robił wyrzutu, i drugą ręką swój miecz zwany Durendalem. Nieco dalej niż na strzelenie z kuszy idzie ku Hiszpanii przez pole(…)
Roland czuje, że oczy mu zachodzą mgła. Staje na nogi, siłuje się póki może. Twarz jego straciła barwę. Przed sobą widzi kawał skały. (…)
Roland uderza w krzemienną skałę. Miecz zgrzyta, nie pryska, nie szczerbi się. Kiedy widzi, że nie może go złamać, zaczyna w duszy lamentować nad nim: “Ha, Durendalu, jakiś ty piękny, jaki jasny i biały! Jak słońce lśnisz i płoniesz. Karol był w dolinie Maurieny, kiedy z nieba Bóg oznajmił mu przez anioła, aby cię dał jednemu ze swoich hrabiów i wodzów – wówczas opasał mnie tobą miły król nasz Wielki (…) Tobą zdobyłem tyle i tyle krajów, które dzierży Karol siwobrody. O ciebie, mieczu, gryzie mnie ból i troska. Raczej umrzeć niż cię zostawić poganom! Boże, ojcze nasz, nie ścierp, aby Francja zaznała tego wstydu!” (…)
Roland czuje, że śmierć go bierze całego; z głowy zstępuje do serca. Biegnie rycerz pędem na szczyt góry, położył się na zielonej murawie, twarzą do ziemi. Pod siebie kładzie swój miecz i róg. Obrócił głowę ku zgrai pogan; tak czyni chcąc, aby Karol powiedział i wszyscy jego ludzie, że umarł jako zwycięzca i jako zacny hrabia. Raz po raz słabnącą ręką uderza się w piersi. Za grzechy swoje wyciąga ku niebu swoją prawicę. (…)
Hrabia Roland leży pod sosną. Ku Hiszpanii obrócił twarz. Wiele rzeczy przychodzi mu na pamięć; tyle ziem, które zdobył dzielny rycerz, i słodka Francja, i krewniacy, i Karol Wielki, jego pan, który go wychował. Płacze i wzdycha, nie może się wstrzymać. Ale nie chce przepomnieć siebie samego; bije się w piersi i prosi Boga o przebaczenie: “Prawdziwy Ojcze, któryś nigdy nie skłamał, ty, któryś przywołał świętego Łazarza spośród umarłych, ty, któryś ocalił Daniela spomiędzy lwów, ocal moją duszę od wszystkich niebezpieczeństw za grzechy, którem popełnił w życiu”. Ofiarował Bogu swą prawą rękawicę, święty Gabriel wziął ją z jego dłoni. Opuścił głowę na ramię; doszedł, ze złożonymi rękami, swego końca. Bóg zsyła mu swego anioła Cherubina i świętego Michała opiekuna; z nim przyszedł i święty Gabriel. Niosą duszę hrabiego do raju.
(tłum. Tadeusz Boy Żeleński)
.
Władysław Stanisław Reymont Chłopi
Noc musiała być już późna, pierwsze kury zaczęły piać, gdy naraz Boryna poruszył się na łóżku, jakby przecykając, wraz też i księżyc uderzył w szyby i chlusnął oblewając mu twarz srebrzystym wrzątkiem światła.
Przysiadł na łóżku i kiwając głową a robiąc usilnie grdyką, chciał cosik powiedzieć, ale mu jeno zabulgotało w gardzieli.
Siedział tak dość długo, rozglądając się nieprzytomnie, a niekiedy gmerząc palcami we świetle, jakby chcąc zebrać w garście ową rozmigotana rzekę księżycowych brzasków bijącą mu w oczy.
Dnieje… pora… – zamamrotał wreszcie, stając na podłodze.
Wyjrzał oknem i jakby się budził z ciężkiego snu, zdało mu się, że to już dzień, że zaspał, a jakieś pilne roboty czekają na niego…
– Pora wstawać, pora… – powtarzał, żegnając się wielokroć razy i zaczynając pacierz, rozglądał się zaraz za odzieniem, po buty sięgał, kaj zwykły były stoić, ale nie znalazłszy niczego pod ręką, zapominał o wszystkim i błądził bezradnie rękoma dokoła siebie, pacierz mu się rwał, iż jeno poniektóre słowa mamrotał bezdźwięcznie.
(…)
Maciej otworył okno i wyjrzał na świat, zajrzał do komory i po długim namyśle pogrzebał w kominie, zaś potem, jak stał, boso i w koszuli, poszedł na dwór.
Drzwi były otwarte, całą sień zalewało księżycowe światło, przed progiem spał Łapa zwinięty w kłębek, ale na szelest kroków przebudził się, zawarczał i poznawszy swojego poszedł za nim.
Maciej przystanął przed domem i skrobiąc się w ucho, ciężko się głowił, jakie go to pilne roboty czekają…
Łapa, chodzący wciąż przy nim, zaskomlał cosik, że przystanął, westchnął głęboko i rzekł wesoło:
– Prawda, piesku, pora siać…
(…)
Drugie kury już piały, noc była późna, pola, pogrążone w głęboki sen odpoczywania, jakby dychały niekiej cichuśkim chrzęstem i jakimś echem dziennych zabiegów i trosk – jak dycha mać, kiej przylgnie wpośród dzieciątek dufnie śpiących na jej łonie…
Boryna naraz przyklęknął na zagonie i jął w nastawioną koszulę nabierać ziemi, niby z tego wora zboże naszykowane do siewu, aż nagarnąwszy tyle, iż się ledwie podźwignął, przeżegnał się, spróbował rozmachu i począł obsiewać…
Przechylił się pod ciężarem i z wolna, krok za krokiem, szedł i tym błogosławiącym –półkolistym rzutem posiewał ziemię na zagonach.
Łapa chodził za nim, a kiej ptak jaki spłoszony zerwał się spod nóg, gonił przez chwilę i znowu powracał na służbę przy gospodarzu.
A Boryna, zapatrzony przed się, w cały ten urokliwy świat nocy zwiesnowej, szedł zagonami cicho, niby widmo błogosławiące każdej grudce ziemi, każdemu źdźbłu, i siał – sial wciąż, siał niestrudzenie.
Potykał się o skiby, plątał we wyrwach, niekiedy się nawet przewracał, jeno że nic o tym nie wiedział i nic nie czul kromie tej potrzeby głuchej a nieprzepartej, bych siać.
Szedł aż do krańca pól, gdy mu ziemi zabrakło pod ręką, nowej nabierał i siał (…)
Przeciągły, złowróżbny szum powiał od borów.
Zatrzęsły się drzewa samotne, deszcz poschniętych liści zaszemrał po kłosach, zakołysały się zboża i trawy, a z niskich, rozdygotanych pól poniósł się cichy, trwożny, jękliwy głos:
– Gospodarzu! Gospodarzu!
(…)
Dosłyszał wreszcie, że rozglądając się wołał cicho:
– Dyć jestem, czego? Co?…
Przygłuchło naraz dokoła, dopiero kiej znowu ruszył posiewać ociężałą już i pustą dłonią, ziemia przemówiła w jeden chór ogromny:
– Ostańcie! Ostańcie z nami! Ostańcie!…
(…)
Zmartwiał naraz, wszystko przycichło i stanęło w miejscu, błyskawica otworzyła mu oczy z pomroki śmiertelnej, niebo się rozwarło przed nim, a tam, w jasnościach oślepiających, Bóg Ojciec, siedzący na tronie ze snopów, wyciąga ku niemu ręce i rzecze dobrotliwie:
– Pódzi-że duszo człowiecza, do mnie. Pódzi-że, utrudzony parobku…
Zachwiał się Boryna, roztworzył ręce jak w czas Podniesienia.
– Panie Boże zapłać! – odrzekł i runął na twarz przed tym majestatem przenajświętszym.
Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie…
………………………………………………………………………………….
Świt się nad nim uczynił, a Łapa wył długo i żałośnie…
Komentarz
Zadanie polega na porównaniu dwóch tekstów z bardzo odległych epok. Pieśń o Rolandzie to utwór niezwykle dla średniowiecza typowy, zbierający większość cech charakterystycznych tej epoki. Chłopi także prezentują wiele cech epoki, w której powstali, ale zarazem są utworem wyjątkowym, właściwie z żadnym innym w dziejach literatury polskiej nieporównywalnym. Świadomość tego może Ci towarzyszyć przy realizacji tematu, bo pomoże na wypośrodkowanie w ukazywaniu tego, co stało się ikoną kultury europejskiej (śmierć Rolanda), i tego, co – także w tej kulturze osadzone – jest jednak zjawiskiem bardzo swoistym. Innymi słowy – warto mieć świadomość, że obraz śmierci w eposie średniowiecznym jest słynnym wariantem zjawiska występującego w wielu innych tekstach kultury, zaś śmierć Boryny swoich odpowiedników w literaturze i sztuce nie ma.
Plan pracy
Wstęp
Ukazanie uniwersalności i ponadczasowości zjawiska śmierci, obecność motywu we wszystkich epokach. Podkreślenie szczególnych cech tego motywu w literaturze średniowiecznej.
Rozwinięcie
- Różnice między scenami
- Cechy ars moriendi w Pieśni o Rolandzie, alegorie, symbolika.
- Większy realizm sceny śmierci Boryny.
- Podobieństwa
- Elementy cudowności, religijność, sakralizacja i heroizacja obu obrazów. Symbolika w nich ukryta.
Zakończenie
Scena śmierci Boryny jako “chłopska sztuka umierania”.
Co może być oceniane
Za dostrzeżenie tych cech obu opisów możesz otrzymać punkty.
Rozpoznanie cech epoki, stylów.
Na przykład:
- Pieśń o Rolandzie – średniowiecze
- ars moriendi, sztuka dobrego umierania, konwencja średniowieczna, alegoria, symbolika.
- Chłopi – Młoda Polska
- impresjonizm, naturalizm, psychizacja krajobrazu, symbolizm, realizm, Chłopi jako chłopska epopeja.
Symboliczność obrazu śmierci
Pieśń o Rolandzie
- śmierć na hiszpańskiej ziemi – aby zaznaczyć, że jest zwycięzcą
- przemowa do Durendala, próba złamania go, przykrycie go (wraz z rogiem) własnym ciałem – aby nie dostał się wrogom
- rękawica wyciągnięta ku niebu – oddanie się Bogu w darze, jako lenno
Chłopi
- Boryna jako siewca, sianie ziemi – “z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”
- religijność bohatera
Elementy cudowności
Pieśń o Rolandzie
- święci niosący duszę hrabiego do raju
Chłopi
- przemawiająca przyroda, obraz Pana Boga, naiwny jak z ludowej kapliczki
Heroizacja opisów
- Roland i Boryna jako bohaterowie – patos i powaga ich śmierci
Sakralizacja opisów
Konteksty, skojarzenia
- We wstępie lub zakończeniu możesz nawiązać do innych słynnych scen śmierci, np. Hektora w Iliadzie, Jacka Soplicy w Panu Tadeuszu, Longinusa Podbipięty w Krzyżakach, Michała Wołodyjowskiego w Panu Wołodyjowskim.
- Możesz podkreślić cechy gatunkowe dzieł, z których pochodzą fragmenty – Chłopi bywają nazywani chłopską epopeją. Sposób ukazania śmierci Boryny może potwierdzać trafność tego określenia.
- Ciekawym rozwiązaniem może być (większe niż w zaproponowanym wypracowaniu) skupienie uwagi na obrazie natury w scenie śmierci Boryny.
Przykład realizacji
Śmierć to temat ponadczasowy, rzec można “odwieczny” – interesował ludzi zawsze i interesuje nadal, pojawia się w tekstach kultury każdego czasu. Są jednak epoki, w których szczególną wagę przywiązywano do tego zjawiska, niewątpliwie było tak w średniowieczu, skąd pochodzi jeden z tekstów, jaki mam omówić. “Pieśń o Rolandzie” odmalowuje wizerunek rycerza, ale – między innymi – przedstawia także pewien, charakterystyczny właśnie dla rycerzy, wzorzec umierania. Średniowiecze tworzyło różnego rodzaju “sztuki umierania”, nawet “sztuki dobrego umierania”! Swoiste “podręczniki”, pokazujące, jak “należy” umierać. Inna była ars moriendi świętego, inna – rycerza. Mało prawdopodobne, żeby prawdziwy rycerz umierał tak właśnie jak Roland (zapewne w rzeczywistości, umierając cierpiał, był przerażony i błagał albo o skrócenie cierpień albo o powrót do życia), faktem jest jednak, że w literaturze ukazywano właśnie pewien wzorzec, wedle którego przyjmował on śmierć z godnością i zadumą jako zrozumiały kres życia. Obrazuje to właśnie “Pieśń o Rolandzie”.
Śmierć Boryny z “Chłopów” jest znacznie bardziej realistyczna. Tak jak Boryna, rzeczywiście umierają ludzie. Nie zmienia to faktu, że i śmierć Boryny jest symboliczna i ukazana w sposób bardzo tę symbolikę podkreślający.
Spróbujmy najpierw nieco opisać każdą ze scen. Roland był zapewne człowiekiem młodym, umarł z powodu ran otrzymanych w walce, jego śmierć można nazwać gwałtowną. Maciej Boryna był już człowiekiem starym, a jego śmierć nastąpiła w konsekwencji kilkumiesięcznej choroby.
Kres życia Rolanda ukazany jest zgodnie z konwencjąi epoki. Czując zbliżanie się śmierci, Roland przygotowuje się – wykonuje wiele czynności, które mają go ku śmierci przybliżyć oraz nadać owemu wydarzeniu głębszy, symboliczny sens. Gdyby scena śmierci Rolanda była realistyczna, zapewne musiałaby się skończyć z chwilą, kiedy bohater czuje, że “uszami mózg mu się wylewa”. W “Pieśni o Rolandzie” jest inaczej – czując zbliżający się zgon, bohater zdąży wykonać jeszcze szereg czynności – pożegnać się z przyjaciółmi oraz ukochanym mieczem (wygłasza długą mowę na jego temat, do tegoż miecza skierowaną), także (albo – przede wszystkim) zdąży pojednać się z Bogiem, wyznać swoje grzechy, pomodlić się za swoich żołnierzy.
Umierający Roland wykonuje szereg symbolicznych gestów: “idzie ku Hiszpanii przez pole” – oznacza to, że pragnie umrzeć w kraju wrogów, podkreślając, że jest ich zwycięzcą. “Pod siebie kładzie swój miecz i róg” – czyni tak, aby oba te niezwykłe przedmioty nie dostały się w ręce pogan. “Za grzechy swoje wyciąga ku niebu swoją rękawicę.” – jest to gest feudalny, którym Roland oddaje się Bogu; oddaje swoje życie traktowane jako Boże lenno.
Jest oczywiste, że anonimowemu autorowi “Pieśni…” zależało nie na realizmie opisu, lecz właśnie skupił swą uwagę na ukazaniu pewnego “wzorca umierania”. Powstał zatem obraz wyidealizowany, patetyczny, przepełniony alegoryczności i symboliki.
Obraz śmierci Boryny także zawiera w sobie wiele patosu, jest również symboliczny, ale zarazem – choć częściowo – realistyczny. Medycyna zna zjawisko odzyskiwania świadomości na krótko przed zgonem przez ludzi ciężko chorych, takich, którzy nawet długo pozostawali nieprzytomni. Zatem nagłe ocknienie się Macieja jest całkiem prawdopodobne, podobnie jak jego wyjście na dwór oraz wykonywanie innych czynności. Reymont zadbał o wiele realistycznych szczegółów – Boryna jest bardzo słaby, potyka się, a nawet przewraca, zaś to, co robi, mimo pozorów sensu, w rzeczywistości nie układa się w żaden logiczny ciąg zrozumiałych działań. “Nie znalazłszy niczego pod ręką, zapomniał o wszystkim i błądził bezradnie rękoma dokoła siebie, pacierz mu się rwał, iż jeno poniektóre słowa mamrotał bezdźwięcznie”. Takie zdanie z dużym realizmem oddaje prawdę o przedśmiertnych chwilach człowieka, w przeciwieństwie do opisu z “Pieśni o Rolandzie”, której bohater “biegnie pędem na szczyt góry” oraz formułuje szereg logicznych, uporządkowanych, długich wypowiedzi.
Zarazem jednak czynność siania ziemi, którą wykonuje Boryna – choć opisana z dużym realizmem – ma sens głęboko symboliczny. Można ją interpretować zarówno w kontekście biblijnych stwierdzeń “z prochu powstałeś i w proch się obrócisz”, jak i jako podkreślenie roli, jaką w życiu chłopa odgrywała ziemia. Opis siania ziemi jest długi, pełen powagi i patosu. Są to takie same cechy jak w scenie opisującej umieranie Rolanda. W jednym i drugim przypadku symboliczny wymiar zyskują ostatnie przedśmiertne czynności bohaterów, związane z ich życiem, można rzec – logicznie wynikające z owego życia, będące jakby ostatnimi wykonywanymi obowiązkami, porządkującymi ziemskie sprawy każdego z bohaterów. I Boryna, i Roland odchodzą ze świata z godnością i spokojem, rzec można – pogodzeni ze światem.
Charakterystyczne jest jeszcze to, że o obu śmierciach można powiedzieć, że zostały zheroizowane – choć jeden z bohaterów jest rycerzem, a drugi chłopem, czytelnik w obu przypadkach odnosi podobne wrażenie – umierają giganci, postaci niezwykłe, właśnie: herosi.
W obu przypadkach mamy także do czynienia z sakralizacją opisów, co zostało podkreślone przez wprowadzenie elementów cudowności – w “Pieśni o Rolandzie” cudownym elementem jest pojawienie się świętych, którzy “niosą duszę hrabiego do raju”, w “Chłopach” – obraz dobrotliwego “Boga – ojca siedzącego na tronie ze snopów”. Obaj bohaterowie modlą się i w ostatnich swoich chwilach zwracają ku Bogu. Zatem można powiedzieć, że oba opisy bardzo silnie osadzone są w kulturze chrześcijańskiej, z tym że średniowieczny epos ukazuje chrześcijańską kulturę rycerską, zaś powieść Reymonta – chrześcijańską kulturę chłopską.
Warto jeszcze zauważyć, że oba opisy mają cechy charakterystyczne dla epok, w których powstały. Średniowieczny epos przesycony jest alegoriami i symbolami, o których już była mowa, zaś scena z “Chłopów” ma wiele znamion Młodej Polski. Opis zawiera charakterystyczne cechy impresjonistyczne – “Zatrzęsły się drzewa samotne, deszcz poschniętych liści zaszumiał po kłosach” – dostrzegamy te elementy psychizacji krajobrazu, opis nasycony jest i kolorami, i uczuciami, częste są synestezje (“Srebrzysty wrzątek światła). Wszystkie te środki podkreślają i patos śmierci Boryny, i pomagają ukazać ją jako zjawisko rozgrywające się na tle natury.
Jak widać w moich rozważaniach, w obu opisach znaleźć możemy wiele cech wspólnych, choć są także i takie elementy, które opisy te różnicują. Śmierć Rolanda jest “klasycznym” przykładem ars moriendi, zjawiska, które poza średniowieczem właściwie nie występuje. Ale śmierć Boryny można by określić mianem chłopskiej ars moriendi – tworząc tę scenę Reymont miał zapewne w pamięci tylekroć przez sztukę opiewane śmierci bohaterów – od Hektora z “Iliady” począwszy, na śmierci Wołodyjowskiego z trylogii Sienkiewicza skończywszy. Patetyczna scena śmierci bohatera może być uznana za swoisty hołd złożony kulturze chłopskiej.
Zobacz: