Profesor Sonnenbruch przed sądem – mowa oskarżycielska lub obronna.
Wstęp
Wysoki Sądzie, Panie i Panowie Przysięgli!
Przed chwilą padły na tej sali słowa „Jestem uczciwym Niemcem”. Wypowiedział je światowej sławy biolog, profesor Walter Sonnenbruch, obchodzący trzydziestolecie swej pracy naukowej. Właśnie, to już 30 lat… Długi to okres pracy, doświadczeń, zdobywania wiedzy, wyborów życiowych, etycznych. Profesor mówi o sobie, że jest uczciwym Niemcem. Co znaczy być uczciwym człowiekiem? Być uczciwym to eliminować ze swego życia oszustwo, krętactwo. Postępować sprawiedliwie wobec wszystkich ludzi. Kierować się sumiennością, prawością w postępowaniu. Pracować rzetelnie, żyć przyzwoicie, strać się być człowiekiem nieskazitelnym, kryształowym, bez zarzutów. Mówimy o uczciwości w życiu, pracy, miłości, w sądach, interesach, traktowaniu ludzi. Być uczciwym uczonym to być naukowcem o szlachetnym sercu.
W przypadku profesora Sonnenbrucha łatwo wpaść w pułapkę, pułapkę usprawiedliwienia jego postępowania. Ale powiedzmy sobie jasno – profesor Walter Sonnenbruch nie jest uczciwym Niemcem, ojcem, naukowcem, mężem, przyjacielem, nie jest uczciwym człowiekiem.
Rozwinięcie
Łatwo ulec pokusie usprawiedliwienia postępowania profesora. Zauważmy – mamy do czynienia z naukowcem, osobą o światowej sławie, człowiekiem, który tworzy zasady, który winien być wzorem, przykładem. I zgoda – mamy do czynienia z postacią potrafiącą jasno i realnie oceniać rzeczywistość, potrafiącą rozpoznać zło, które dzieje się wokół. Sonnenbruch wie, że próba objęcia władzy nad światem przez Niemców zakończy się klęską fizyczną i moralną tego narodu. Wojna jest dla niego bezsensem. Nie poddaje się i nie ulega tanim hasłom propagandy. Umie czytać między wierszami, między oficjalnymi komunikatami. Rozgryzł system, metody rządów i politykę Hitlera. Zdaje sobie sprawę z jej ohydy i okrucieństwa. Wie, że spotkanie z naukowcami z innych krajów, bezpośrednia, szczera rozmowa byłaby dla niego trudną, wstydliwą sytuacją. Profesor wstydzi się za swój naród. Nie umie patrzeć przyjaciołom prosto w oczy.
Ojciec Ruth wie, że zło należy potępić, ale na otwarte potępienie zła go nie stać. Nie ma takiej odwagi cywilnej. Jest tchórzem – i najlepiej wie o tym jego żona. Nie protestuje, nie potępia terroru, zła, nie czyni tego publicznie. A jako autorytet jest do tego zobowiązany! To jego powinność wobec świata i przyszłych pokoleń. Jego milczenie oznacza poparcie, przyzwolenie na zło.
Profesor twierdzi, że świat i tak zmieni się bez jego udziału. Skrył się, uciekł jak szczur, uzasadniając swą ucieczkę próbą przechowania historii kultury, zasad prawdziwych Niemców, narodu. Powiada, że „prawdziwe Niemcy, te, o których warto myśleć” są w nim. Tak, ale jaka będzie przyszłość tego narodu, skoro tacy jak Sonnebruch posyłają swoich synów do Hitlerjugend, by doskonalili się w zadawaniu bólu, by stawali się oprawcami, gestapowcami bez skrupułów wykorzystującymi rozpacz kobiet pokroju pani Sorensem.
Ktoś, kto wychowuje syna na oszusta i kata, nie może mienić się uczciwym człowiekiem! Willi, bo o nim mówię, to okrutny, bezlitosny, cyniczny i fałszywy człowiek. Ten fałsz zagłuszył w nim człowieka. I sumienie. „Sumieniem dla niemieckiego człowieka jest drugi człowiek”! Te słowa również padły dziś na tej sali…
Profesor zamyka się szczelnie w laboratorium. Milczy i nie protestuje przeciwko agresji, wojnie i złu, jakie ona ze sobą niesie. Jest otoczony szczelnym płaszczem niewiedzy. Tak wygląda jego bierność. To zimna obojętność w stosunku do dziejących się za oknem laboratorium i jego domu wydarzeń. Powtórzmy to jeszcze raz – złych wydarzeń.
Znamy już z historii podobne zachowania. Ich symbolem jest gest obmycia rąk przez Piłata, który nie bierze odpowiedzialności za zło. To inni mają ręce pobrudzone niesprawiedliwością, okrucieństwem, zbrodnią, krwią, ale nie sam Piłat.
Nieprzyjmowanie do wiadomości informacji o zbrodniach Niemców, to fałszywa, wypaczona postawa naukowca, człowieka, który winien dokładniej, precyzyjniej oceniać wydarzenia. Jak można nie dopuścić do siebie myśli o tym, iż badania służą do realizacji planów ludobójstwa?!
Sprawiedliwość i uczciwość upominają się o swe miejsce w życiu same. Kredyt zaufania, jaki dała profesorowi nauka, przyciągnął do domu Sonnenbruchów Joachima Petersa. Ten człowiek był asystentem profesora, zanim wybuchła wojna, a w czasie wojny nie wahał się czynnie wystąpić przeciwko reżimowi Hitlera. Uciekł z obozu koncentracyjnego, szukał u profesora pomocy. Ta sytuacja zmusiła Sonnenbrucha do przekroczenia progu prawdy. Ukazuje w pełni jego zakłamie. Profesor chce jak najszybciej pozbyć się niewygodnego gościa, odmawia mu schronienia. Sumienie próbuje zagłuszyć pieniędzmi, które oferuje byłemu asystentowi.
Wysoki Sądzie, Panie i Panowie Przysięgli! Teraz nikt już chyba nie ma wątpliwości, że profesor Sonnenbruch nie jest uczciwym człowiekiem.
Dodam tylko, że sam oskarżony dawno przestał wierzyć w swoją nieskazitelność. Wobec informacji, że dokonania profesora są testowane na ludziach, jego świat ulega zachwianiu. Zaczyna rozumieć, że bierność, obojętność, milczenie równają się współwinie za zbrodnie, za zło.
Zakończenie
Wysoki Sądzie, Panie i Panowie Przysięgli, czy jest jakieś prawo, jakaś zasada, która uwolni nas od prawa i obowiązku walki z niesprawiedliwością, złem? Nie, nie ma. Ta milcząca masa, składająca się z pojedynczych profesorów Sonnebruchów jest odpowiedzialna za agresję, wojnę, zło, niesprawiedliwość. Ucieczka i milczenie jest tchórzostwem, zgodą na zło, przed którym nikt nie ucieknie, bo ono w końcu jego też dopadnie. Uważam, że profesor jest winny. Zarzucam mu współpracę nad przygotowaniem środków, które posłużyły do zbrodni ludobójstwa.
Zobacz:
https://aleklasa.pl/gimnazjum/c267-lektury-do-egzaminu/niemcy-kruczkowskiego