Był sobie święty Franciszek. Chodził po świecie, głosił naukę, której istotą była miłość. Chyba spodobało się to ludzkości, skoro o świętym Franciszku uczymy się, poznając: literaturę, sztukę, religię, historię, poezję. I filozofia także uwzględnia jego poglądy – nazywa się je franciszkanizmem.
A to oznacza że:
- świat jest piękny, dobry, cudowny, ukochany przez Boga;
- istoty stworzone przez Boga są braćmi – obowiązuje poczucie braterstwa wobec zwierząt, słońca, księżyca, wszelkiego stworzenia;
- nie warto nic mieć – ubóstwo daje wolność. Pieniądze, zaszczyty, bogactwa – to kłopoty;
- życie to wędrowanie – człowiek wędrujący wśród natury, śpiący pod gwiazdami jest szczęśliwy.
Święty Franciszek rozdał swój majątek, a był synem całkiem zamożnego kupca. Nazwano go Biedaczyną – uważano za obdarzonego przez Boga darem uzdrawiania, nawracania, poskramiania dzikich bestii. Tymczasem cechowały go skromność, pokora i radość. Franciszek jest bardzo radosnym świętym, w przeciwieństwie do wielu ponurych, straszących piekłem ascetów. O sobie nie miał wielkiego mniemania: uważał się za słabego, nękanego pokusami śmiertelnika.
Zobacz, jak malował go Giotto. Pamiętaj o współczesnych wierszach księdza Jana Twardowskiego. Wiele w nich filozofii franciszkańskiej.