AUGUSTE RODIN, Orfeusz i Eurydyka (1893, Metropolitan Museum w Nowym Jorku)

Mit o legendarnym śpiewaku Orfeuszu, który zstąpił do piekła, by odzyskać ukochaną Eurydykę, uchwycony został przez Rodina w kulminacyjnym momencie.

  • Nieszczęśni kochankowie zbliżają się właśnie do progu ziemskiego świata. Zamajaczyło już światło dnia, to przed nim Orfeusz zasłania sobie oczy. Zaledwie krok dzieli ich od szczęścia wśród żywych.
  • Eurydyka tęsknym gestem zdaje się już obejmować ukochanego. Ale Orfeusz nie zdoła oprzeć się pokusie i, wbrew przykazaniu władcy Hadesu, odwróci się, by choć raz jeden spojrzeć na żonę. W tej chwili utraci ją na zawsze.
  • Orfeusz i Eurydyka jak aktorzy na scenie odgrywają swoją tragedię „mową ciała”, za pomocą starannie wyreżyserowanych gestów, grymasów twarzy. Ich dramat podkreślają silne kontrasty światła i cienia, zestawienie nagich bezbronnych ciał z szorstką i wrogą ścianą kamienia symbolizującą granicę pozaziemskiego świata.
  • Kompozycja została zaaranżowana tak, by można ją było oglądać z różnych stron. Doskonale to posłużyło wydobyciu dramaturgii, podobnie jak teatralne potraktowanie tematu.

 

Technika
Rzeźba Orfeusz i Eurydyka została wykonana niezwykle trudną techniką, dzisiaj już prawie zaniechaną – kucia dłutem i młotem w marmurze. Wydobycie posągu z tak twardego materiału wymaga wielkiego kunsztu i tytanicznej pracy. Najwięcej problemów nastręczała wstępna obróbka bloku, polegająca na odłupaniu niepotrzebnego materiału, a pozostawieniu z grubsza pożądanego kształtu.

Dlaczego marmur?
Marmur był dla Rodina jednym ze środków wydobycia ekspresji, siły wyrazu – kamień symbolizował twardą, nieujarzmioną materię, którą pokonywał artysta.

Rodin posługiwał się też gliną, która przez swoją miękkość pozwalała, jak żadne inne tworzywo, zachować autentyczny odcisk palców artysty. Jednak glina, wosk czy gips uchodziły za materiały pospolite, dopiero odlew w brązie lub wykucie w kamieniu nobilitowały dzieło. Ówczesne rzeźbiarskie powiedzenie mówiło o tym dobitnie: Glina to życie, gips to śmierć, marmur to zmartwychwstanie.

Zagadnienia związane z mitem:

  • Miłość – jej piękno.
  • Śmierć – rozpacz po stracie ukochanej osoby oraz tajemnice świata zmarłych.
  • Piękno – kobiety, którą kochała cała tracka ziemia.
  • Sztuka – jej piękno i moc.

Skąd Orfeusz i Eurydyka, czyli… z życia intymnego artysty
W życiu Rodina liczyły się dwie kobiety. Pierwsza, Różyczka, czyli Rose Beuret, była towarzyszką jego życia, gospodynią, modelką i aniołem stróżem pracowni, polewającym gliniane modele rzeźb, aby nie wyschły. Po 53 latach wspólnego życia stała się też jego żoną, ale nawet wówczas nazywała go „panem Rodin”. Druga, piękna i inteligentna Camille Claudel, była uczennicą i muzą Rodina, a nawet jego rywalką, gdyż… sama zaczęła rzeźbić. Związek Rodina i Camille, trwający wiele lat, obfitował w dramatyczne rozstania i pojednania. W 1892 roku August i Camille przerwali swój romans, choć nadal spotykali się przy oficjalnych okazjach. W tym czasie Rodin, usychający z tęsknoty za swoją muzą, wyrzeźbił Orfeusza i Eurydykę. Czyżby poszukiwał ukochanej, niczym Orfeusz, aż na dnie piekieł, by potem utracić ją bezpowrotnie?

Auguste Rodin
Cieszył się rozgłosem już za życia. Gdy dobiegał czterdziestki, miał niekwestionowaną pozycję twórcy, który nie musi zabiegać o nowe zlecenia. Był jednym z najbardziej utytułowanych artystów – oficer Legii Honorowej, członek rozmaitych akademii, doktor honoris causa licznych uniwersytetów, zasiadał w jury prestiżowych wystaw i konkursów, a po sukcesie wystawy w 1900 roku w Paryżu uznany został za największego rzeźbiarza swoich czasów.
O jego dzieła toczyły się walki, wszędzie chciano urządzać wystawy jego rzeźb, nawet w odległej Ameryce i Japonii.

Co słychać w sztuce?
W sztukach plastycznych XIX wieku dominowało malarstwo. To w tej dziedzinie dokonywały się wszelkie ważniejsze przeobrażenia artystyczne. Rzeźbę utożsamiano w tym czasie bardziej z rzemiosłem niż z prawdziwą sztuką. Wszystkie te uwarunkowania skłaniały rzeźbiarzy do posługiwania się sprawdzonymi metodami i do unikania eksperymentów. Rodin stał się ojcem duchowym rzeźbiarskiego symbolizmu. Podejmował również nowatorskie próby eksperymentowania z bryłą rzeźbiarską, które utorowały drogę artystom następnego stulecia.

Michał Anioł Michał Anioł
Umierający jeniec Zbuntowany jeniec

Zauważ podobieństwo!
Inspiracją dla Rodina przy pracy nad Orfeuszem i Eurydyką była twórczość Michała Anioła. Zastosowany tu zabieg non finito – pozostawienia kompozycji niedokończonej, częściowo tylko wydobytej z nieukształtowanego kamienia – to zapożyczenie z Jeńców Michała Anioła.

Ona umarła, a o nim pisali!

Portret Orfeusza:

  • Rodzice: nie do końca pewni. Najczęściej za jego matkę uznawano Kaliope (muzę poezji), a za ojca – trackiego króla Ojagrosa (być może bożka rzek). Ale krążyły wśród Greków i takie pogłoski, że matką Orfeusza była Polihymnia (muza sakralnej pieśni chóralnej), a ojcem – sam opiekun muz – Apollo.
  • Miejsce urodzenia: na pewno Tracja, miejsce kultu Dionizosa.
  • Wykonywane profesje: król Tracji, poeta, śpiewak i muzyk. Podróżnik – jako jeden z Argonautów brał udział w wyprawie do Kolchidy po złote runo. Był też w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi.
  • Zdolności i umiejętności: wynalazca kitary. Grał też na lirze. Śpiewał tak pięknie, że wprawiał w zachwyt nawet dzikie zwierzęta, najsroższych ludzi, cały świat zmarłych i przyrodę. W czasie rejsu z Argonautami potrafił uciszać swym śpiewem kłócących się marynarzy, a nawet wzburzone morskie fale. Jego głos okazał się też mocniejszy i piękniejszy od śpiewów syren, dzięki czemu Argonautom udało się szczęśliwie przepłynąć obok morskich czarodziejek.

Eurydyka – siostra driad leśnych, żona Orfeusza.

Dlaczego zmarła?
Kiedy Eurydyka odpoczywała w otoczeniu swoich koleżanek (driad i boginek drzewnych) nad rzeką, nagle zaatakował ją syn Apolla – Arysteusz. W czasie ucieczki przez wysokie trawy jadowita żmija ukąsiła Eurydykę w stopę. Swoją panią – piękną Eurydykę – opłakiwała cała przyroda Tracji: od nadrzecznych brzegów po skaliste góry. Rozpacz Orfeusza wyrażana od świtu do nocy w przejmującym śpiewie i niezwykłej grze na lirze wzbudziła litość całego królestwa zmarłych. Orfeusz otrzymał szansę na odzyskanie żony – mógł sam wyprowadzić ją z Hadesu. Warunek był jeden: nie mógł się obejrzeć. Niestety, przyrzeczenia nie dotrzymał. I to niemalże przy wyjściu z piekieł. Ludzka ciekawość spowodowała, że Orfeusz się obejrzał. Eurydyka musiała nieodwołalnie pozostać w Hadesie. Zmarnowaną szansę na odzyskanie żony Orfeusz opłakiwał jeszcze przez siedem miesięcy, leżąc wśród skał nad opustoszałym brzegiem rzeki Strymon.

Kto jeszcze się odwrócił?
Biblijna żona Lota – jej małżonek jako jedyny przyzwoity mieszkaniec Sodomy został ostrzeżony przed grożącą Sodomie i Gomorze zagładą. Otrzymał pozwolenie na opuszczenie Gomory wraz z całą rodziną, ale pod jednym warunkiem – nikomu nie wolno obejrzeć się za siebie. Żona Lota nie wytrzymała i… zamieniła się w słup soli.
Również w baśniach pojawia się zakaz oglądania się za siebie. Nie wolno się było obejrzeć w drodze po życiodajną wodę. Ci, którzy nie wytrzymali, zamieniali się w kamienne głazy.

Śmierć Orfeusza w literaturze i sztuce

Jest aż kilka wersji śmierci Orfeusza – rozszarpały go menady (albo mieszkanki Tracji), zabił go piorun, a może popełnił samobójstwo. Popularna była opowieść, że kobiety trackie zaczęły ciskać w niego kamieniami. Nawet w takiej chwili Orfeusz próbował ratować się swym talentem muzycznym i częściowo odniósł sukces. Kamienie, wzruszone jego śpiewem, zatrzymywały się w locie. Niestety, mało wrażliwe na muzykę kobiety rozwścieczone rzuciły się na Orfeusza i rozszarpały go, a jego lutnię wrzuciły do rzeki Hebros. Ponoć później lutnia ta za zgodą bogów została umieszczona na nieboskłonie, stąd dziś w letnie noce możemy oglądać gwiazdozbiór Lutni.
Do tej wersji śmierci Orfeusza nawiązuje Juliusz Słowacki we fragmencie Podróży do Ziemi Świętej z Neapolu: Przez furie jestem targan jak Orfeusz…

W sztuce zaś w takim ujęciu przedstawiają Orfeusza Jean Delville i John William Waterhouse.
O śmierci od pioruna wspomina zaś Jan Kochanowski – we fraszce Do miłości porównuje swoją miłość do uczucia Orfeusza, który w drodze po Eurydykę nie przeląkł się nawet pioruna ciśniętego przez Zeusa:

A ty mię za to zabij, o rozbójco srogi,
Aby nie tylko Orfeusz, wysławiając bogi,
Był piorunem trójzębym z wysoka przerażon,
Ale i ja od ciebie za swoją chęć skażon.

Orfeusz i Eurydyka w świadomości starożytnych

  • Historia Orfeusza i Eurydyki łączy się z tzw. mitem orfickim. Orfizm to jeden ze starożytnych nurtów religijnych. Wyjaśniał on pochodzenie bogów, świata i człowieka oraz zakładał, że człowiek ma dwoistą naturę – jedną jego część stanowi pierwiastek dionizyjski, śmiertelny, a drugą tytaniczny, boski, zakładający nieśmiertelność ludzkiej duszy. Zapoczątkowanie tego nurtu przypisuje się Orfeuszowi, choć żadne źródła nie potwierdzają, że był on postacią historyczną.
  • Ciekawe, że imiona tych bohaterów nie pojawiają się ani w utworach Homera, ani w poezji Hezjoda.
  • Jako pierwszy o miłości Orfeusza i Eurydyki pisze Platon, napomykają o niej Ajschylos, Arystofanes, Owidiusz i Eurypides w tragedii Alkestis. Bohater tej tragedii, Admet, kieruje pełne miłości słowa do swej żony oraz wyraża pragnienie, by zyskać Orfeuszową moc, dzięki której mógłby wydobyć ukochaną z otchłani Hadesu.
  • O miłości tych dwojga pisze też Wergiliusz w Georgikach. Opisuje on moment śmierci Eurydyki, żal trackiej przyrody oraz daremną wyprawę Orfeusza do podziemi.

A on swą miłość chorą pragnąc ukołysać,
Szedł samotny, z cytarą, i na brzegu pustym
Ciebie, małżonko słodka, kiedy dzień się budził
I gdy gasnął wśród zmierzchu – tylko ciebie śpiewał.
Wergiliusz Orfeusz i Eurydyka (Georg. IV – fragm.)

Orfeusz – ulubieniec Jana Kochanowskiego

Nic dziwnego, że Orfeusza – mistrza poezji i muzyki – wybrał Kochanowski na swego patrona. W niektórych fragmentach Pieśni nasz polski poeta nawet utożsamiał się z mitycznym bohaterem. Imię Orfeusza Jan z Czarnolasu przywołuje zarówno w pogodnych, beztroskich utworach, jak i w poważnych, smutnych.

  • W utworze Do fraszek personifikuje przyrodę: „skaczą lasy, gdy Orfeusz skrzypie” – lasy skaczą z radości, dają się porwać w tany, pląsy przy muzyce Orfeusza.
  • W Trenie XIV chciałby jak Orfeusz stanąć u wrót piekieł, ale nie po ukochaną kobietę, lecz najdroższą córkę Urszulę:

Gdzie te wrota nieszczęsne, którymi przed laty
Puszczał się w ziemię Orfeus, szukając swej straty?

  • Motyw opłakiwania zmarłych podejmuje też Kochanowski w Pieśni VI:

Ale byś dobrze wziąwszy lutnią Orfeowę,
Wstąpił w łódź Charonowę
I nawiedził podziemne, niewesołe kraje,
Gdzie słońce swych promieni nigdy nie podaje,
Nie zyszczesz dusze, która dotkła raz napoju
Niepamiętnego zdroju (…).

Nie uda się wydobyć zmarłego z królestwa śmierci. Nie pomoże w tym nawet talent na miarę Orfeusza ani dźwięk jego cudotwórczej lutni.

Orfeusz i Eurydyka w poezji współczesnej

O, Eurydyko, wciąż szukam ciebie.
Już wieki całe błądzę w ciemności.
Już mrok mnie w sobie jak ziemia grzebie
i mróz zwątpienia przenika kości.
(…)
O, Eurydyko! Odgarnij chmurę,
choć wiem, że wtedy odejdę już stąd
i życie moje, lira, na której
grać nie umiałem, wypadnie mi z rąk.
Marian Piechal Eurydyka

Podmiot liryczny (Orfeusz) wygłasza monolog tęsknoty i rozpaczy skierowany do Eurydyki. Mija wiek za wiekiem, a jej wciąż nie ma. W poszukiwaniach nie pomagają wytężone zmysły – Eurydyki ani widu, ani słychu. Życie Orfeusza jest zmarnowane – było jak lira, z której nie umiał wydobyć dźwięku.

W kawiarence na rogu
każdej nocy jest koncert.
Zatrzymajcie się w progu,
Eurydyki tańczące.
Zanim świt pierwszy promień
rzuci smugą na ściany,
niech was tulą w ramiona
Orfeusze pijani.

Płyną gwiazdy od stulecia,
noc kotary mgły rozwiesza.
Na tańczące Eurydyki
koronkowy rzuca szal.
Tańczące Eurydyki

Opole ’64. Dla Was to już zamierzchłe czasy, ale zapytajcie swoje babcie – może pamiętają hit z opolskiego festiwalu: piosenkę Tańczące Eurydyki śpiewaną przez Annę German (tekst: Ewa Rzemieniecka, muzyka: Katarzyna Gärtner). Eurydyki współczesne czas spędzają w kawiarenkach – przytulane przez zakochanych Orfeuszów (na lekkim rauszu) i kotary nocy (metafora!) rozwieszającej mgły (czytaj: opary nikotyny). Pośród tych kawiarnianych mgieł – one: Eurydyki tańczące.

Budził dla niej nocne żyta
aby łasiły się do jej bioder
(…)
Zamieniał jej włosy
w płomienie

Kiedy strącono ją
do Podziemi
nie poszedł za nią

Uciekł
zamykając uszy na jej wołanie
o ratunek

Kiedy wrócił
dotknął jej włosów

Nie zamieniły się
w płomienie
(…)

Powiedziała
Nie jesteś Orfeuszem
Jesteś sztukmistrzem
który wyciąga z ucha
króliki
Małgorzata Hillar Eurydyka

Oryginalne ujęcie mitu. Zupełnie przeinaczone. Orfeusz był oszustem, magiem, sztukmistrzem, który wcale nie pokazywał Eurydyce prawdziwego życia. Strącenie do piekieł okazało się dla niej ratunkiem od magicznych sztuczek męża, który okazał się tchórzem. Nie chciał słyszeć jej wołania o pomoc, czym spowodował jej załamanie psychiczne. Kiedy więc zjawił się Orfeusz w Podziemiach, ona nie uwierzyła jego sztuczkom. Zresztą nie potrafił już oczarować jej swymi talentami. Może dlatego nie wróciła do ułudy, w którą chciał ją wyprowadzić Orfeusz?

Zobacz:

Orfeusz – bohater literacki

Orfeusz – bohater mitologii