Język polski „pożyczył” z innych języków wiele słów i całych zwrotów. Niektóre z nich są tak popularne, że rzadko kiedy zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę nie pochodzą z naszego języka.
W jaki sposób takie wyrazy trafiają do języka?
To oczywiste – są wynikiem kontaktów Polaków z innymi narodowościami – zresztą tak samo jest we wszystkich językach. Kontakty handlowe, towarzyskie, podróże, wspólne obyczaje i kultura, a nawet wojny sprawiały, że w naszym języku pojawiały się nowe wyrazy. Znając historię Polski, możesz łatwo się domyślić, kiedy i z jakiego języka przejęliśmy pewne wyrazy.
Jak obce wyrazy trafiają do języka?
- Na początku istnienia państwa polskiego w naszym języku pojawiły się wyrazy zapożyczone z łaciny, często za pośrednictwem języka czeskiego (stamtąd pochodziła przecież Dobrawa – żona Mieszka, dzięki której przyjęliśmy chrześcijaństwo!). To m.in. wyrazy: kościół, ołtarz, msza, pacierz, obywatel.
- Z kolei z języka niemieckiego pochodzi wiele wyrazów związanych z życiem miejskim, rzemiosłem i gospodarką: ratusz, rynek, czynsz, burmistrz, gmina, handel, druk, rachunek.
- Wyrazy zapożyczone z języka włoskiego przybyły do Polski wraz z królową Boną. Są to m.in. kalafior, kalarepa, karoca, tort , marcepan, szpada.
- Za sprawą królowych: Marii Ludwiki i Marii Kazimiery (Marysieńki) do języka polskiego trafiło wiele francuskich wyrazów – np. fryzjer, dama, awangarda.
- Ostatnio język polski „zaatakowały” wyrazy pochodzenia angielskiego. Nic w tym dziwnego – przecież ten język jest dziś najpopularniejszy, można się nim porozumieć na całym świecie! Wiele z tych wyrazów to nazwy rzeczy i zjawisk, które w naszym języku nie mają własnych nazw. Bo jak przetłumaczyć „komputer”? Maszyna licząco-myśląca? Obrzydliwie to brzmi! Często są to nazwy nowych zawodów, sportów lub technicznych nowinek – np. snowboard, Internet, surfing, notebook, pager, talk show. Jednak coraz częściej do języka polskiego przenikają wyrazy, które już mają swoje odpowiedniki: Np: okay – w porządku, lunch – obiad, thanks – dzięki, sorry – przepraszam, shop – sklep, hit – przebój
Zapożyczenia nie są złe!
To naturalne, że przejmujemy niektóre wyrazy z innych języków, ale ważne, żeby z nimi nie przesadzić. Zapożyczenia powinny wynikać z konieczności nadania nazwy nowym przedmiotom i uzupełniać nasze słownictwo, a nie być głupim, bezmyślnym naśladownictwem.
Zwróć uwagę!
- Bardzo często nadużywamy słowa „super” – a ma ono przecież tyle innych odpowiedników. Zamiast superdziewczyna, supersamochód, możemy powiedzieć: fajna dziewczyna, rewelacyjny samochód.
- Niektóre wyrazy (zwłaszcza te pochodzące z greki i zapożyczone z języka angielskiego) to internacjonalizmy, czyli takie wyrazy, które będą zrozumiałe na całym świecie (np. OK) lub mają podobną postać (np. filozofia).
- Uważaj na pisownię wyrazów obcych! Niektóre z nich mają już spolszczoną wersję np. manikiur, didżej, dżinsy. Inne wciąż piszemy
z oryginalną pisownią – leasing, windsurfing, weekend.
Zobacz: