Ta bardzo kontrowersyjna powieść zyskała wielką popularność dzięki znakomitej adaptacji filmowej Andrzeja Wajdy. O ile jednak film należy do niewątpliwych osiągnięć polskiego kina, o tyle powieść jest obiektem trwającej do dzisiaj gorącej i zażartej dyskusji.

Wydany w 1948 roku utwór tyczy się bowiem niezmiernie delikatnych spraw. Rozgrywająca się w ciągu paru dni akcja skupia się wokół fikcyjnego zamachu na komunistycznego dygnitarza – Szczukę, który przybywa do prowincjonalnej miejscowości. Zamachu tego dokonuje młody działacz poakowskiego podziemia – Maciek Chełmicki. Takie akty zbrojne były stałym elementem powojennej rzeczywistości – a powstawanie peerelu odbywało się w atmosferze otwartej wręcz walki między zwolennikami i przeciwnikami nowego ustroju. Nie zawsze jednak dało się dokonać czarno-białych podziałów między jednymi i drugimi.

  • Z jednej strony można patrzeć na tę ukrytą wojnę domową jako na bój między bohaterskimi patriotami a prosowieckimi zdrajcami.
  • Z drugiej – jak na walkę lewicy z prawicą.
  • Z trzeciej – jako na dziki chaos, w którym tak naprawdę niewielu jest prawdziwych ideowców, a na plan pierwszy wysuwają się karierowicze i bandyci.
  • Z czwartej – jako na próby opanowania chaosu przez trzeźwych realistów walczących z romantycznymi maniakami z podziemia.
  • Z piątej… wiele można by tych stron jeszcze wymieniać, a każda z nich ma swoich zwolenników.

Wizja Andrzejewskiego jest jednak dosyć jednostronna, choć nie czarno-biała, co niewątpliwie jest jej zaletą. Sympatia pisarza skłania się ku nowym władzom. Szczuka to bohater dość sympatyczny, stary ideowiec, który stara się jak najlepiej uczestniczyć w odbudowie Polski. Maciek Chełmicki też jest dosyć przyzwoity. Pojawia się jednak wyraźna sugestia, że młody bojownik wpadł w szpony jakichś podejrzanych typów, że kierując się jedynie głosem swej czystej duszy nigdy nie wykonałby wyroku na partyjnym dygnitarzu.

I tu pojawia się zasadniczy zarzut tendencyjności

O ile bowiem sam Maciek jest postacią nienajgorszą, o tyle jego podziemni przełożeni są przedstawieni jako maniakalni konserwatyści, banda szalonych starców, która sama nie wie, czego chce, szafując zaś patriotycznymi hasłami, zjednuje sobie poparcie młodzieży. Do tego przedstawiona jest w powieści mała organizacja podziemna – którą rządzą kompletne szumowiny, bandyci raczej niż bojownicy – jak pozbawiony skrupułów Szretter i Kossecki (były kapo z Oświęcimia). Ich poglądy pachną czystym faszyzmem – do tego zaś wyraźnie powiedziane jest, że w swej działalności kierują się przede wszystkim żądzą pieniędzy.

Chełmickiemu udaje się plan – zabija Szczukę, po czym sam zostaje w dość bezsensowny sposób zastrzelony podczas ucieczki. Pod koniec powieści dochodzi do bardzo symbolicznej sceny – na balu w najlepszym hotelu w mieście tańczą zgodnie poloneza rozmaite kreatury i szumowiny – banda karierowiczów.

Konkluzja jest jasna – giną jednostki wartościowe jak Szczuka i potencjalnie Chełmicki, na czoło wysuną się szczury. Kto jest temu winien? Oczywiście ci, którzy kazali Chełmickiemu dokonać zamachu.

To, oczywiście, jest podstawowym powodem zarzutów wobec Andrzejewskiego – fakt, iż przedstawił on bohaterów podziemia jako bandę krwiożerczych maniaków i sprzedawczyków, było jawną manipulacją polityczną. Niewątpliwie jednak – jeśli idzie o prozę tyczącą się pierwszych powojennych lat Popiół i diament jest jedną z najlepszych pozycji – inne po prostu (pewnie głównie z obawy przed władzami) nie powstały. Siłą więc rzeczy jesteśmy jakoś nań skazani…

Zobacz:

Popiół i diament Jerzego Andrzejewskiego