Andrzej Bursa
Zgaśnij księżycu
Z misiem w rączkach zasnęło dziecko
Miasto milczy jak tajemnica
Przyczajony za oknem zdradziecko
Zgaśnij zgaśnij księżycu!
Księżyc srebrne buduje mosty
Księżyc płacze zielonymi łzami
Księżyc jest tylko dla dorosłych
Zasłoń okno zasłoń okno mamo.
Z wież wysokich przez liście szpalerów
Na dorosłych zstępuje księżyc
Synek ma trzy lata dopiero
Jemu jeszcze nie wolno tęsknić.
Jeszcze będą burzliwe noce
Srebrne miasta dużo goryczy
Wstań mamusiu zasłoń okno kocem
Zgaśnij zgaśnij księżycu!
1955 (Wiersze, 1958)
„Zostały tylko ślady pierwszych jego potyczek ze światem, słowa gorzkich drwin i bolesnej miłości do ludzi i gwiazd” – taki nekrolog zamieściła po śmierci poety redakcja „Zebry”, dodając do niego kilka wierszy. Nieco później – zaczęła powstawać legenda „Szalonego Młodzieńca”, mit o jego konfliktach z otoczeniem i całym światem, o całkowitej alienacji wobec rówieśników.
Doszukiwano się w utworach Bursy (poniekąd słusznie!) nihilizmu, radykalnego antyestetyzmu, niektórzy krytycy widzieli w nich „okrucieństwo, cynizm, przed którym jeży się najbardziej elementarny instynkt moralny”. Mówi się też, że: „zagrożenie i kalectwo, brzydota, przemoc – ukazywały mu się jako stałe składniki życia”. Oczywiście tak było, ale…nie do końca.
Prawdą jest fakt, że poeta od początku zajął postawę ironisty, walczącego z całym dotychczasowym porządkiem świata, że izolował się od społeczeństwa „bladych krętków”.
W jakim celu?
Jedną z przyczyn była zapewne chęć ocalenia siebie, swej nadwrażliwej psychiki przed otoczeniem, które zamierzało narzucić mu własne kanony zachowań. Przyczyna druga – to przekonanie o absurdalności świata, panujących w nim sprzeczności i paradoksów. Dodajmy, że Bursa cierpiał, bowiem nie mógł niczego zmienić, a tylko uwydatniać owe sprzeczności i je podkreślać. Zauważmy, że był to zwykły wrażliwy młodzieniec, może tylko silniej niż inni przeżywający to, co niegdyś nazywano: „bólem istnienia”. Okazję do tego typu nowych refleksji daje nam popularny utwór, pt. Zgaśnij księżycu.
Pierwsze spostrzeżenie
Dotyczy tematyki utworu, a jest nią… podróż do krainy dzieciństwa.
Przypomnijmy, że od tego zaczyna się cała poezja Andrzeja Bursy, od niewinności, naiwności, romantycznego sentymentalizmu. Maciej Chrzanowski, znakomity badacz twórczości poety mówi o jego byronicznym romantyzmie, wynikającym z buntu, niezgody na życiową bierność, nadwrażliwości. Początki tego spojrzenia na rzeczywistość odnajdujemy w Zgaśnij księżycu. Czyżby ten, który kiedyś napisał „zwierzęta są milsze od dzieci (…) najmilszy jest pierwotniak pantofelek ” – był „obrońcą świata dziecięcej wrażliwości”? To prawda. Jest rzeczą charakterystyczną, że Bursa, we wczesnym okresie swej twórczości chętnie odwołuje się do literackiej tradycji (w zakresie treści i formy). Piękno poeta dostrzega tylko w obrazach przestrzeni dzieciństwa, nacechowanej poczuciem bezpieczeństwa, dobra, miłości. Słowem – sfery sacrum. Łatwo skojarzymy ten motyw z Arkadią – Wyspą Szczęśliwą, oazą spokoju i dostatku, o której wspominali nie tylko starożytni filozofowie, ale także renesansowi podróżnicy i…poeci (przypomnijmy, iż dla czarnoleskiego mistrza pióra ową Arkadią zacności była „wieś spokojna, wieś wesoła”).
Bursa tradycyjny, ulegający konwencjom – postrzega swoisty urok domowego bytowania, widzi przestrzeń domową, rodzinną jako raj utracony, z którego dziecko wychodzi w twardą, niespokojną dorosłość.
Jak wygląda proces dorastania?
Odpowiedzmy słowami poety: „(…) myślałem że jak wreszcie stanę na nogach / uchylą przede mną czoła / a oni w mordę”. W tym kontekście staje się zrozumiałe, dlaczego świat jest pełen zagrożeń. Rzeczywistość bywa płaska, niepoetyczna, rodzi bunt i cierpienie. W wierszu zostaje przywołana przez obrazy przestrzeni za oknem. Podsumowując: tematem wiersza są przeżycia i odczucia człowieka, odczuwającego lęk i zagrożenie egzystencjalne. Podmiot (mały chłopiec, ale też, być może wchodzący w dojrzałe lata młodzieniec) – przywołuje mity dzieciństwa.
Spostrzeżenie drugie
Odnosi się do budowy utworu i jego melodii.
Już po wstępnej lekturze mamy wrażenie, że wiersz (stroficzny) – jest niezwykle melodyjny, a niektóre wersy wydają się być wręcz kołysanką o charakterystycznym, śpiewnym rytmie.
Co wpływa na muzyczny charakter liryku?
Przede wszystkim – względne wyrównanie długości wersów, które liczą sobie od 7 do 10 sylab (strofa I: 9, 9, 10, 7, strofa II: 9, 10, 9, 10). Czytelnik odnajdzie rymy (jeden dokładny, reszta to niedokładne, żeńskie, krzyżowe) i dużą liczbę powtórzeń, m. in. paralelizmów składniowych („Zgaśnij zgaśnij księżycu”). Łatwo też dostrzec uporządkowaną stylizację, wynikającą z formalnych odwołań do sentymentalnej, czułostkowej (klasycznej) tradycji. Jednak porządek w wierszu jest pozorny. Co go zakłóca? Zarówno fakt, że strofy nie są układane sylabicznie, jak i natrętność powtórzeń. Może to świadczyć o emocjach podmiotu, przeżywanym strachu. Wrażenie niesamowitej grozy potęgują celowe zabiegi onomatopeiczne (np. nagromadzenie w poszczególnych wersach szeregu spółgłosek – syczących i szeleszczących). Poeta demaskuje nieautentyczność konwencji – wiersz jest raczej „fałszywą” kołysanką, pieśnią pełną lęku przed kuszącym światem.
Przegląd strof
Strofa I
Jest swoistą kreacją lirycznej sytuacji (dziecko śpi w przytulnym pokoju z zabawką w rączkach). Jest też poetycką wizją dwóch, zbudowanych na zasadzie kontrastu przestrzeni. Przestrzeń pierwszą (dodajmy od razu, że przyjazną, bezpieczną) tworzą symbole dzieciństwa, np. miś. Obraz rodzinnej sielanki uwydatniają liczne zdrobnienia (rączki, synek), sprzyja mu też motyw spokojnego snu.
Sen to słowo – klucz, znak delikatności, bezbronności, choć tu – odbieramy go również jako element nieświadomego przeczucia zagrożenia (ewokuje ciemność, zjawy i upiory z dziecinnych marzeń). Czyżby strofa zaczynała przypominać nastrojowe klimaty Gałczyńskiego:
Moja poezja to jest noc księżycowa
wielkie uspokojenie
(z wiersza: O mej poezji)? Nie popadajmy w schematy!
Księżyc – „zdradziecko przyczajony”, typowy atrybut romantycznej poezji, to, tym razem, element z innej bajki, znak przestrzeni, znajdującej się za oknem, budzącej lęk.. Jest nieodłącznym składnikiem nocnego wtajemniczenia (przypomnijmy, że bohaterowie Świtezianki spotykają się pod modrzewiem przy blasku księżyca, tam też wyznają sobie pierwsze uczucia).
Zauważmy, że Bursa broni się przed dewaluacją znaczeń w poezji. Jak widać, z wyeksploatowanych niemal do końca przez poprzednie pokolenia symboli – autor stwarza kompozycję oryginalną, a realne składniki obrazu – osadza w odkrywczym, niebanalnym kontekście. Księżyc (upersonifikowany) wydaje się tak cielesny, zakłamany, że czytelnik łatwo demaskuje jego fałsz i obłudę.
Dom. Słowo budzi jednoznaczne skojarzenia. Słusznie Michał Głowiński w Mitach przebranych pisze:
„Dom stanowi odwrotność labiryntu. Jest zawsze przestrzenią własną, oswojoną. Jego zamknięcie nie tylko nie jest groźne, stanowi zarazem warunek: element bezpieczeństwa”.
Powiedzmy dalej, że postrzeganie świata oczami dziecka a widzenie oczyma dorosłych, to dwie różne rzeczywistości. Pokój, znajome zabawki są znakami panowania nad miejscem, do którego nie ma prawa wedrzeć się nikt obcy.
Strofa II
Delikatność, infantylność lirycznego opisu powodują, wydawałoby się rozpoetyzowanie rzeczywistości. To tylko pozory. Mały, niczego nie świadomy adept trudnej sztuki życia, wraz z dorastaniem traci prawa do świata iluzji. Choć słyszymy natrętną prośbę synka: „Zasłoń okno, zasłoń okno mamo” (elementy liryki zwrotu do adresata), to niepokoje, podstępnie wkradają się w duszę chłopca i materializują. Bursa piętrzy metafory, stosuje bogactwo artystycznych tropów.
Konsekwencją zabiegów jest uświadomienie odbiorcy, że przejście między bezpieczeństwem świata dzieciństwa, a dojrzałością – to bolesny proces odkłamywania mitów. Metafory (malarskie) „płakania zielonymi łzami” i „budowania srebrnych mostów” przywołują obrazy nadrealistyczne, a ich źródeł należy niewątpliwie doszukiwać się w grze światła.
Zieleń (uważaną dawniej przez alchemików za barwę trucizny) skojarzyć możemy z tajemniczym groźnym blaskiem oczu demonów, malowanych na średniowiecznych płótnach.
Srebro oznacza barwę księżyca, sugeruje pełnię wtajemniczenia, oczyszczenie z niedojrzałości, naiwności. To wrażenie wzmacnia wizja utkanego ze srebrnych promieni mostu – znak przejścia na drugą stronę, symbol poznawczej inicjacji. W tym kontekście zrozumiałe staje się określenie „księżyc jest tylko dla dorosłych” (kojarzy się z napisem: „film tylko dla dorosłych”). W wierszu nie pojawiają się żadne „klarowne” perspektywy przyszłości, spotykamy natomiast sygnały wszechobecnego zagrożenia. Obrazy katastroficzne – to, np. sceneria wielkiego miasta – tworu obcego, wrogiego nawet dla jego mieszkańców.
W tym kontekście niepokój rodzi fakt, że „księżyc płacze – łzami” (pleonazm jaskrawo uświadamia, że płacz jest przejmujący, niesamowity). Czyżby groźne demony o szmaragdowych oczach płakały nad bohaterem, który zna tajemnicę życia i śmierci? Staje się on pomostem, (łączącym dobro i zło), po którym każdy przechodzi w twardą, bezkompromisową rzeczywistość.
Strofa III
Rozwija w czterech wersach (liryk zachowuje schemat: 4 x 4) kolejny wizyjny obraz. A widok jest wielce romantyczny! Wyobraźmy sobie wieczorną, późną porę i sentymentalny spacer dwojga zakochanych po parkowej alei. Towarzyszy im księżyc, który „na dorosłych zstępuje” z „wież wysokich przez liście szpalerów”. Czasownik zstępuje ma charakter dostojny, patetyczny. Symbolizuje bowiem rozgrywające się na oczach czytelnika misterium inicjacji w dorosłe życie! „Wysokie wieże” równie dobrze mogą oznaczać wieże pałacu (często spotykamy w baśniach motyw wspinania się rycerzy – śmiałków na wysoką, strzelistą górę), jak i zupełnie inny, wysoki poziom świadomości podmiotu (mamy tu do czynienia z człowiekiem dojrzałym, doświadczonym przez życie). Autor celowo stosuje metonimię (liście drzew, rosnących w szpalerze zastępuje: „liśćmi szpalerów”). Szpaler w wyobraźni przedstawia się jako całość, nie widać tworzących go poszczególnych drzew, liści, co potęguje nastrój niezwykłości, tajemniczości.
Strofa IV
Pejzaż staje się synonimem „burzliwych nocy”. Nocy – niebezpieczeństw, namiętności, grzechu. Symbolika nocy jest w ogóle bardzo ciekawa, a jej źródeł można się doszukać w Biblii. Znany biblista O. Hugolin Langkammer pisze o ciemności:
„to symbol grozy i zła, określenie miejsca pobytu demonów i przepaści pomiędzy człowiekiem a Bogiem”,
a prorok Amos złorzeczy:
„Cóż wam po dniu Pańskim? On jest ciemnością, a nie światłem”.
W Biblii mowa też o konieczności odrzucenia „uczynków ciemności”.
Bursa, choć pełen niechęci do metafizyki, posługuje się biblijnym symbolem. Przypomnijmy, że podstawę jego etosu (jak u Stachury) stanowi osobiste, wewnętrzne doświadczenie – cierpienie.
Zgoda na życie to skazanie siebie na owo cierpienie – warunek dojrzałości! Śpiącego chłopca oddziela od przestrzeni pełnej zła okno, ale poeta wie, że „księżyca” – nie można zasłonić. Dlatego ostatni wers utworu powtarza natrętne prośby:
Wstań (….) zasłoń okno kocem
Zgaśnij zgaśnij księżycu
Gdzieś tu rodzi się bowiem przeświadczenie, że młody człowiek w twardej rzeczywistości – musi zginąć. Arkadia, (wykreowana też w „Ogrodzie Luizy”) jest już przeszłością, nieosiągalnym ideałem, który powoli traci swą sielankową łagodność.
Uwaga!
Legenda „poety wyklętego” jest niezwykle popularna wśród młodych ludzi, którzy w jego poezji odnajdują jakąś cząstkę prawdy o sobie i swojej sytuacji w świecie. Wiersze Bursy pokazują bowiem uniwersalne uczucia i doznania młodych, ich wątpliwości, rozterki, zawiedzione nadzieje, a to jest wciąż aktualne, niezależnie od czasu i miejsca dorastania.
Wiersz daje nam okazję do…..
- Innego spojrzenia na autora Pantofelka, Z zabaw i gier dziecięcych – utworów skądinąd obrazoburczych i nihilistycznych. Bursa dość wcześnie uświadomił sobie, że poezja, pojmowana jako poszukiwanie piękna, sztuka, to nieszczerość. Stąd prawdopodobnie powstał pomysł przekraczania granic, nowej, „ciemnej poezji”. Stąd też nowy, „niecenzuralny” język, mający wyrażać prowokacyjną, ironiczną postawę buntu.
- Zajęcia stanowiska wobec egzystencjalizmu, z którego czerpie przecież jego poezja. Gdzieś pod powierzchnią wierszy Bursy, bardzo blisko tkwi bowiem przekonanie, że „życie jest niemożliwe”.
Zobacz: