Józef Czechowicz

Żal

głowę która siwieje a świeci jak świecznik
kiedy srebrne pasemka wiatrów przefruwają
niosę po dnach uliczek
jaskółki nadrzecze
świergocą to mało
idźże

tak chodzić tak oglądać sceny sny festyny
roztrzaskane szybki synagog
płomień połykający grube statków liny
płomień miłości
nagość
tak wysłuchiwać ryku głodnych ludów
a to jest inny głos niż ludzi głodnych płacz
zniża się wieczór świata tego
nozdrza wietrzą czerwony udój
z potopu gorącego
zapytamy się wzajem ktoś zacz

rozmnożony cudownie na wszystkich nas
będę strzelał do siebie i marł wielokrotnie
ja gdybym pługiem do bruzdy przywarł
ja przy foliałach jurysta
zakrztuszony wołaniem gaz
ja śpiąca pośród jaskrów
i dziecko w żywej pochodni
i bombą trafiony w stallach
i powieszony podpalacz
ja czarny krzyżyk na listach

o żniwa huku i blasków
czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzewieć
nim się kolumny stolic znów podźwigną nade mną
nadleci wtedy jaskółek zamieć
świśnie u głowy skrzydło poprzez ptasią ciemność
idźże idź dalej
(z tomu Nuta człowiecza)

W utworze Żal katastrofa została nakreślona w sposób bardzo bezpośredni. Tekst pochodzi z tomu Nuta człowiecza.

  • Wiersz został spięty klamrą kompozycyjną. Rozpoczyna się i kończy tym samym motywem jaskółek – zwiastunek burzy. Alegoria jaskółczego niepokoju wprowadza kontekst katastroficzny. Potwierdzają go poszczególne strofy. Trzy pierwsze realizują się poprzez pomysł autorskiej wędrówki ulicami miast odsłaniającej kształt rzeczywistości. Jej prezentacja realizuje się w kilku obrazowych metaforach: „roztrzaskane szybki synagog”, „płomień połykający grube statków liny”, „ryk głodnych ludów”, „ludzi głodnych płacz” itp. Obserwacja świata wtopiona w relację podmiotu mówiącego przynosi w konsekwencji zapowiedź straszliwej katastrofy. Jej obraz utrzymany w stylistyce Apokalipsy św. Jana jest niezwykle sugestywny a zarazem widowiskowy:
    nozdrza wietrzą czerwony udój
    z potopu gorącego
    zapytamy się wzajem ktoś zacz
    Wizja zagłady przeraża tym bardziej, że zostaje ukazana jako dzieło człowieka ogarniętego żądzą mordu, jako wynik braku wzajemnej tolerancji dla odmienności postawy życiowej i światopoglądu. Nie motywuje jej boski gniew, ale prymitywne, ludzkie emocje.
  • Trzy ostatnie strofy, również profetyczne, realizują konwencję liryki „pomnożonych ról”, która przybiera formy identyfikacji z wieloma ludźmi. Podmiot ulega zwielokrotnieniu. Dzięki umiejętności empatii potrafi odczuć grozę śmierci zarówno chłopa, jak i jurysty, dziecka i kobiety, podpalacza i każdego anonimowego człowieka („ja czarny krzyżyk na listach”). Kreśląc różne warianty człowieczego losu, patrzy na mającą dokonać się apokalipsę poprzez pryzmat jednostkowej ludzkiej tragedii. Potrafi jednak wybiec daleko w przyszłość, jakby poza katastrofę. Z trwogą zapyta:
    czy zdąży kręta rzeka z braterskiej krwi odrdzewieć
    nim się kolumny stolic znów podźwigną nade mną…
    Odpowiedzią będzie „jaskółek zamieć”, zwiastująca następną dziejową burzę.

Zobacz:

Józef Czechowicz – Na wsi (interpretacja)

Józef Czechowicz Przez kresy