Powieść – wydana przez teoretyka i czołowego przedstawiciela francuskiego naturalizmu w roku 1880 – jest dziewiątą z cyklu Rougon-Macquartowie. Podtytuł cyklu brzmi: Historia naturalna i społeczna rodziny za Drugiego Cesarstwa. I rzeczywiście, ten utwór to coś więcej niż obraz błyskotliwej kariery i upadku słynnej paryskiej kurtyzany. To historia ekspansji rodów biednych i zdemoralizowanych, ich odwetu za wielowiekową pogardę sfer wyższych. To także historia upadku starych i niegdyś szanowanych rodzin szlacheckich, które miasto moloch, Paryż, zaraża zepsuciem i zgnilizną.
Przegląd bohaterów powieści
Nana
O przeszłości tytułowej bohaterki powieści Zoli wiemy bardzo niewiele. Nana to pseudonim artystyczny młodej kobiety, pod którym znana jest w szerokim kregu bywalców Variétés, wielbicieli jej talentu (który jest sprawą dyskusyjną) i bujnej, zmysłowej urody. Trochę więcej dowiadujemy się z lektury W matni tego samego autora. Anna Coupeau miała ubogie i nieszczęśliwe dzieciństwo – głód, bicie, poniżanie, pijackie awantury. Nie umie zapomnieć o swojej matce – prostej praczce i wielu przykrościach doznanych w dzieciństwie. Często rozmawia o tym ze swoją przyjaciółką Satin. Niekiedy porusza ten temat publicznie, przy okazji spotkań w wytwornym towarzystwie arystokratów – obserwowanie ich konsternacji, speszonych min, zdumienia jest jej specyficzną rozrywką, z której czerpie perwersyjną przyjemność.
Dziewczyna z niskich sfer obracająca się wśród książąt i hrabiów – czy to nie zdumiewający awans społeczny? W pewnym sensie tak – sprytna i obrotna Nana nauczyła się (a może raczej życie ją nauczyło) sztuki uwodzenia, perfidii, cynizmu i wykorzystywania swojego seksapilu. Te właśnie cechy zapewniły jej wygodne i dostatnie życie. Niesłychanie rozrzutna i stanowcza w egzekwowaniu swoich należności od składających jej wizyty panów, gotowa jest zrobić wszystko, by wyciągnąć od otumanionego jej wdziękami mężczyzny choćby drobną sumę. Ta urocza właścicielka imponującego, ozdobnego łoża, pełnego bibelotów saloniku i pięknych toalet, nie jest w stanie zapłacić drobnej sumy swojemu piekarzowi…
Może ją usprawiedliwiać ubogie, smutne dzieciństwo – nic dziwnego, że chce sobie poużywać i zapomnieć o ograniczeniach – nieważne, czy dotyczy to ilości pochłanianego przez nią jedzenia (a jest żarłokiem i łakomczuchem), czy liczby posiadanych kochanków. Wszystkich ich traktuje z pobłażaniem, a nawet lekką pogardą, zwracając się do nich „kotku” czy wymyślając czułostkowe przezwiska (np. Luluś).
Nana gra w teatrze Variétés w sztuce (głupiutkiej, pustej, pełnej niedwuznacznych aluzji) pt. Jasnowłosa Wenus. Ta blondwłosa piękność występuje w roli tytułowej, przyciągając prawdziwe tłumy. Wielu mężczyzn przychodzi tylko po to, by zobaczyć to zjawisko. Właściciel – Bordenave – miał prawdziwego nosa, powierzając główną rolę tej tęgiej, wysokiej dziewczynie. Nana „obdarzona” jest paskudnym głosem – śpiewaną przez nią piosenkę Gdy Wenus błąka się z wieczora… można z łatwością pomylić z krakaniem wrony; poza tym nie umie poruszać się na scenie – kołysze całym ciałem w niezdarny a jednocześnie wulgarny sposób. Ale to właśnie ona obdarzona jest sceniczną osobowością, wdziękiem i poczuciem humoru. Potrafi nawiązać świetny kontakt z publicznością. Jest prawdziwą seksbombą! Mimo że mężczyźni nazywają ją „tłuścioszką”, nie potrafią oprzeć się jej urokowi. Wysoka, tęga, różowa, niebieskooka, z dołeczkiem w brodzie i pięknymi, rudymi włosami – obdarzona jest bujną, zmysłową urodą, bujnym temperamentem, lekkomyślnością, apetytem na życie, zwłaszcza na jego zmysłowe rozkosze. To w gruncie rzeczy dobra i sympatyczna dziewczyna, trochę „zagubiona” – ale prymitywna i raczej płytka. Czy Nana ma życie duchowe? Raczej nie, raczej rzadko. Chociaż… mimo otaczającego ją przepychu i powodzenia (jest apetyczną kobietą i gwiazdą sezonu) odczuwa wokół siebie jakąś pustkę, czegoś jej brakuje. Ale nie wie czego. O pewnym bałaganie w życiu Nany, niekonsekwencji, nieumiejętności radzenia sobie z pewnymi sprawami świadczy urządzenie jej pierwszego mieszkania. Obszerne, ale niekompletnie umeblowane, gdzie obok siebie stoją przedmioty drogie i dobrej jakości oraz ubogie, tandetne i brzydkie.
Nana jest leniuchem – dzień spędza na wylegiwaniu się w łóżku i przyjmowaniu wizyt panów, nazywanych przez nią „sknerą” i „murzynem”.
Zadziwiające, ale Nana mimo burzliwego trybu życia potrafi się jeszcze rumienić, robić skromne miny i ma w sobie coś z hożej, zalotnej ale dobrze się prowadzącej wieśniaczki.
Rzeczywiście, w wiejskiej posiadłości Nana czuje się szczęśliwa. Wieś rozczulała ją, bo jako mała dziewczynka „pragnęła żyć pasąc kozę na łące”. Spędza tam czas na igraszkach z młodym i pięknym jak cherubin Jerzym (Lulusiem), wpatruje się w księżyc, spaceruje w nocy po ogrodzie, śpiewa piosenkę o ptakach i kwiatach. I w końcu budzą się w niej – na krótko – uczucia macierzyńskie. Nana ma bowiem synka – małego Ludwisia, ale nie poświęca mu na ogół wiele uwagi. Można ją zaliczyć do grupy matek beztroskich. Tam, na wsi, ubiera go w śliczne ubranka, zabiera na spacery, tarza się z nim w trawie. Ten słodki okres w życiu Nany nie trwa jednak długo – daje o sobie znać jej niespokojna i żądna przygód natura. Beztroska matka, była też beztroską kochanką – jej potrzeby finansowało kilku panów, miała więcej niż jednego oficjalnego kochanka i nie martwiła się, że coś się wyda albo że któremuś z nich złamie serce. Taki los spotkał Jerzego – popełnił samobójstwo w jej domu, jego krew zaplamiła puszysty dywan. Prymitywna, a przez to okrutna czy może pozbawiona ludzkich uczuć Nana złości się, że musiał to zrobić akurat u niej i że to taki problem… Tymczasem Jerzy naprawdę ja kochał, chciał ją poślubić, umoralnić. Jako narzędzie samobójstwa chłopak wykorzystuje… nożyczki Nany. Plama krwi stopniowo znika, zadeptywana przez buty kolejnych gości. Nana bardziej przypomina żywe, spragnione wrażeń, głupiutkie zwierzątko niż dojrzałą emocjonalnie kobietę. Mimo to gdy zakochuje się w Fontanie, wyrzeka się wystawnego trybu życia i dotychczasowych źródeł utrzymania – chce być wierna i oddana. Zwierza się ciotce ze swego uczucia i jest podekscytowana jak pensjonarka. Nana polubiła na pewien czas prostotę i skromne życie. Jak zwyczajna, biedna mieszczka (niegdyś tak zadbana) wychodzi na targ w szlafroku i bez makijażu. Szczęście zakochanych nie trwało jednak długo – rozpieszczana i noszona na rękach Nana jest policzkowana i brutalnie bita przez Fontana. Powraca do dawnego trybu życia. Potrzebuje coraz więcej pieniędzy na zaspokojenie swych zachcianek – urządzenie saloniku, zafundowanie sobie potwornie drogiego łóżka itd. Gdy po jakimś czasie znika i powoli miasto o niej zapomina, okazuje się, że dawna piękność i gwiazda zachorowała na ospę. Dawni przyjaciele składają jej wizytę i widzą… rozkładającego się trupa z wypływającym okiem. Jedyny ślad dawnej urody to bujne, piękne włosy.
Czy Nana była ofiarą swoich czasów, zwierzątkiem niezdolnym do głębszych przemyśleń, cyniczną uwodzicielką, pozbawioną serca i zasad czy może kobietą, która za wszelką cenę i wszystkimi możliwymi sposobami chcącą wynagrodzić sobie smutne i biedne dzieciństwo?
Satin
Koleżanka Nany, do której ta ma wyraźną słabość. Satin jest rozwiązła, cyniczna i czasem złośliwa. Jest inteligentniejsza od Nany, ale nie wiedzie jej się tak dobrze jak tamtej i na ogół klepie biedę. Uroda Satin kontrastuje z jej trybem życia i moralnością – ma piękne popielate włosy i twarz madonny. Potrafi być dobrą i oddaną przyjaciółką – po smutno zakończonym związku z Fontanem opiekuje się Naną, pociesza ją, przytula i pilnuje, by nie popełniła jakiegoś głupstwa. Satin była porywcza i nerwowa – gdy zdarzały jej się napady złości, tłukła co się dało. Podobnie jak Nana była żądna przygód i trudno jej było zrezygnować z przyjemności i niedogodności, jakich doświadcza na co dzień kobieta rozwiązła. Przygarnięta przez Nanę, obdarowana nowymi sukniami i wygodnym kątem do spania, Satin ucieka w podarowanej przez Nanę sukni. Potrafi być prowokująca – to właśnie ona podczas przyjęcia podaje Nanie w ustach kawałek gruszki, czego finałem jest pocałunek dwóch przyjaciółek.
Pani Lerat
Ciotka Nany i jej przeciwieństwo. Miła, uczynna kobieta – zajmuje się wychowaniem Ludwisia.
Róża Mignon
Sceniczna koleżanka, brzydka, drobna brunetka. Przyznaje, że nigdy za bardzo Nany nie lubiła, mimo to składa jej „ostatnią wizytę”.
Jerzy Hugon
Piękny jak cherubin i szlachetny młodzieniec. Po raz pierwszy zobaczył Nanę w roli Wenus i zakochał się w niej naiwnie i „uczniakowsko”. Na początku jego marzeniem było wejść pod stół, przy którym siedziała Nana i przycupnąć u jej stóp jak piesek. Z czasem jego uczucie ewoluuje, staje się dojrzalsze. To już nie szczenięca miłość – Jerzy pragnie związać się z Naną na stałe, proponuje jej małżeństwo. Boleje nad stylem życia ukochanej kobiety. Ona traktuje go jak dziecko – miłego chłopaczka, niewiele się różniącego od jej syna Ludwisia. Nazywa Jerzego Lulusiem, lubi słodkie igraszki z zakochanym chłopakiem. No, i oczywiście próbuje wyciągać od niego pieniądze. Cierpi, gdy Nana wyprasza go z pokoju, by… przyjąć jego brata. Jerzy jest wrażliwym i naiwnym chłopcem, trochę z innej bajki niż Nana.
Filip Hugon
Starszy brat Jerzego, rozsądniejszy i bardziej życiowy od Jerzego. Także pozostaje pod wpływem uroku Nany.
Hrabia Muffat
Kolejna ofiara Nany. Zakochany do nieprzytomności, cierpi, widząc, że Nana zabawia się z młodym Jerzym, ale nie utrudnia jej romansu. Kupuje dla niej wytworny pałac przy ulicy deVilliers. Przy Nanie traci swoją godność – najwyższym szczęściem jest dla niego moment, kiedy dziewczyna jest dla niego miła i nie opędza się przed nim. Za romans z Naną płaci poczuciem moralnego zniszczenia. Mimo jego hojności i oddania Nana narzeka, że nie ma szczęścia ze swym Mufciem – bo zawsze przychodzi nie w porę. Pocieszenia szuka w wierze i w modlitwie.
Fontan
Łajdak, podły, okrutny i dwulicowy. Czarny charakter. Ma słabość do trunków i wesołej zabawy. Ma twarz lubieżnego fauna i rozpustnika. I jest nim – choć może należałoby podziwiać jego zimną krew. Nakryty w niedwuznacznej sytuacji, ratuje się zabawnymi minami i udawaniem królika. Jest porywczy i okrutny – bez powodu bije Nanę, aż w końcu biedna dziewczyna przyzwyczaja się do tego. Okazuje się wstrętnym skąpcem – zabiera „swoje” 7 tysięcy, choć przedtem wspólnie przejedli 10 tysięcy Nany. Nawet w chwilach, gdy wszystko układało się dobrze, zapewniał, że „jego” pieniędzy Nana nie ujrzy na oczy. Nie zamierza utrzymywać cudzych ciotek i cudzych dzieci… Wyjątkowo antypatyczny okaz.
Naturalistyczne cechy powieści
Pewne naturalistyczne elementy zawiera sam opis urody Nany – bujnej, zmysłowej, wzbudzającej pożądanie, a nawet zwierzęcą chuć, by posiąść ten tłuściutki, apetyczny kąsek. Szerokobiodra, dorodna, mocno zbudowana Nana wydawała się okazem zdrowia, kobietą stworzoną do rodzenia zdrowych i jak ona dorodnych dzieci. Miała w sobie coś z samicy. „Buchało od niej rują jak z rozwydrzonej bestii”. Nawet najmniejsze drgnienie jej ciała wywoływało pożądanie. Oczy markiza błyszczą jak oczy kota, który szykuje się do skoku na swoją zdobycz. „Cała sala dygotała, zataczała się omdlewająca, ogarnięta szałem namiętności i pożądań, jakie budzą się nocą w głębi alkowy”.
Naturalistycznie ukazana została także scena bójki między Marią i Leą, które obrzucają się obelgami i wytykają sobie braki w urodzie.
W powieści znajdziemy także bardzo wiele scen związanych z cielesnością i erotyką. Będzie to np. opis garderoby Klarysy i Simony – brudnej, niechlujnej, pełnej rzeczy pozostawionych przez rozbierające się i ubierające kobiety. Hrabia Muffat czuł się „podochocony duszną atmosferą łaźni i spokojnym bezwstydem kobiety, który w tym niechlujnym kąciku wydawał się naturalny”. To także opis ciała i „pokopulacyjnego” zachowania Fontana, który ze swą ciemną karnacją wyglądał jak kozioł tarzający się wśród pomiętych koronek (leży w łóżku Nany.) Ma zadarte do góry nogi, podkasaną koszulę. Wysuwa śmiesznie usta i marszczy nos, w tej kłopotliwej dla siebie sytuacji ratując się udawaniem królika.
Cechy naturalistyczne mają też opisy spożywania posiłków przez Nanę oraz opis jej pierwszych chwil w wiejskiej posiadłości – jej zachwyt wielkimi główkami kapusty, cebulą i szczawiem. Klęka w błocie (pada akurat deszcz) i zaczyna zrywać truskawki.
Cech naturalistycznych możemy także dopatrzeć się w samobójstwie popełnionym przez Jerzego. Naturalistycznym ukoronowaniem całej powieści jest opis zeszpeconych, gnijących zwłok Nany – kolidujący z jej urodą, witalnością i zdrowiem, które niegdyś ją cechowały. Z opisem zwłok kontrastują także okrzyki „Na Berlin! Na Berlin!” dochodzące zza okna, wieszczące początek wojny prusko-francuskiej. Nana umarła, miała paskudną śmierć, ale życie toczy się dalej. Z pięknej kiedyś kobiety została tylko „masa ludzkich soków, krwi i gnijącego ciała”. Jej twarz, a raczej to, co z twarzy zostało, pokryta była gęsto krostami. Z nosa sączyła się ropa, lewe oko utonęło w sączącej się mazi, zaś prawe zapadło się. Na policzku utworzył się ohydny strup, usta Nany wykrzywiał makabryczny uśmiech – „Wenus się rozkładała”. Tylko jej włosy pozostały piękne i błyszczące jak dawniej.
To „ferment, którym zatruła cały naród, spowodował teraz gnicie jej twarzy”.
Zapamiętaj!
„Powieść naturalistyczna nie ma być fotografią rzeczywistości, lecz zorganizowanym eksperymentem”. – tak głosił Emil Zola, który swoją doktrynę zawarł w rozprawie pt. Powieść eksperymentalna.
Zauważ!
W Nanie Zola przekroczył ramy naturalizmu. Znajdziemy tu elementy powieści psychologicznej – dogłębną analizę specyficznej mentalności kurtyzan czy egzystencjalnych rozterek Muffata. Autor często odwołuje się do znaczeń symbolicznych. Stosuje też malarskie techniki impresjonistyczne, choćby w opisie walca czy występu Nany jako Wenus. W dekadenckiej rzeczywistości piękno jest chore, ukazane na chwilę przed rozkładem. Ta powieść to jednak przede wszystkim diagnoza chorego społeczeństwa – apokaliptyczne przeczucie zagłady brudnego, zepsutego do szpiku kości świata, gdzie nie ocalały już żadne wartości. Dzieje kurtyzany ukazane są równolegle do wątku pogrążania się bogatych Paryżan w otchłani niszczącej rozpusty. Postacie są małe, raczej odrażające. Jedynie zakochany bigot Muffat poraża prawdziwością swej tragedii, której jest zarazem uczestnikiem i obserwatorem. Zola nie daje temu światu żadnej szansy – wojna jest tu uzasadniona przez swoistą, ujętą z naturalistycznego punktu widzenia, historiozofię: to, co umarło, musi ulec rozkładowi.
Zauważ!
Wstrząsający opis zwłok Nany ostro kontrastuje z witalnością i pięknem, których uosobieniem była niegdyś.
„Na pościeli leżała potworna masa ludzkich soków, krwi i gnijącego ciała… Lewe oko zupełnie zatonęło w rozlewającej się mazi, drugie na wpół otwarte zapadło się jak czarna i gnijąca dziura. Po tej potwornej, groteskowej masce spływały złotym potokiem włosy, piękne włosy, które zachowały swój słoneczny blask”.
Zapamiętaj!
O powieści naturalistycznej…
- Cel – poszukiwanie praw rządzących człowiekiem i społeczeństwem.
- Pisarz – badacz, eksperymentator, uczony.
- Pracownia pisarza – laboratorium badań.
- Bohaterowie – materiał badań i analiz.
- Efekt – obnażanie fałszu i zła, obrazowanie czarnych stron rzeczywistości, koncepcje człowieka jako istoty biologicznej.
Zobacz:
Przedstaw założenia, twórców i przykłady naturalizmu w Europie