Ziemia obiecana
Geneza i recepcja powieści
Początek roku 1896. Reymont przyjeżdża do Łodzi. Jest już wówczas pisarzem uformowanym, ma za sobą powieści Komediantka i Fermenty, poza tym reportaże i opowiadania. Bierze się do swojego kolejnego dzieła – Ziemi obiecanej, powieści o Łodzi. Już w 1897 r. Kurier Codzienny zaczyna drukować pierwsze odcinki dzieła, które zyskuje sobie dużą poczytność. W 1898 r. gotowy rękopis całości czeka na druk w wydawnictwie, a w 1899 r. wychodzi w postaci książkowej.
Ziemia obiecana od razu spotkała się z pozytywnym przyjęciem, które nie słabnie do dziś. Świadczą o tym adaptacje filmowe: przedwojenna w reżyserii Węgierskiego i Hertza oraz dwie powojenne ekranizacje w reżyserii Andrzeja Wajdy. Powieść przełożona została również na piętnaście języków.
Dlaczego taki tytuł?
Tytuł Ziemia obiecana nawiązuje do pierwszej księgi Starego Testamentu – Genesis, czyli Księgi Rodzaju. Tam znajdujemy opowieść o Abrahamie, który powołany przez Boga, opuszcza rodzinne Ur i wędruje do ziemi Kanaan, krainy rozległej i urodzajnej, którą Bóg mu daje w posiadanie. Po latach potomkowie Abrahama wywędrowali z Kanaanu i znaleźli się w Egipcie. Na początku dobrze im się tam powodziło, lecz potem nadszedł czas ucisku i zatęsknili za swoim Kanaanem. Bóg wyprowadził ich z niewoli faraona. Przez długie czterdzieści lat wędrowali przez pustynię, aż wreszcie ujrzeli tę ziemię, do której zmierzali – obiecany Kanaan – krainę mlekiem i miodem płynącą, krainę bogactwa i urodzaju.
Na czym polega skojarzenie Łodzi z Kanaanem?
Łódź – w XIV w. maleńka wioska, w 1423 r. otrzymuje prawa miejskie. Gwałtowny rozwój następuje wraz z pojawieniem się tam przemysłu włókienniczego w latach 1827-1830. Pod koniec wieku XIX, czyli w czasie trwania akcji powieści Reymonta, Łódź jest już potężnym ośrodkiem fabrycznym. Ciągną tu tłumy ludzi, którzy dopatrują się w przemysłowym mieście biblijnej ziemi obiecanej, ziemi, która napoi ich mlekiem, nakarmi miodem. Biedni – spodziewają się znaleźć sposób zarobkowania na chleb powszedni, bogatsi chcą zdobyć miliony.
Łódź, biblijna ziemia obiecana, zostaje umiłowana przez tych, którzy są żądni bogactwa. Czy jest rzeczywiście miejscem błogosławionym, naznaczonym przez Boga? Nie! Tytuł powieści jest ironiczny i satyryczny, bo miasto to nie pełna łaski przystań, ale kraina przeklęta. Miasto potwór wysysa z ludzi wszelkie życiodajne soki. Staje się miejscem bezwzględnej i zaciętej walki o byt, gdzie człowiek człowiekowi jest wrogiem, niebezpiecznym konkurentem w zdobywaniu stanowiska pracy.
Panorama społeczna w Ziemi obiecanej
Powieść stanowiąca panoramę łódzkiego społeczeństwa nie ma jednego głównego bohatera. Opowiada o dziejach spółki trzech przyjaciół: Polaka – inżyniera Karola Borowieckiego, Niemca – Maksa Bauma i Żyda – Moryca Welta. Ci trzej młodzi ludzie, próbujący założyć w Łodzi fabrykę bawełny, są postaciami reprezentującymi większą zbiorowość, którą Reymont w swej powieści charakteryzuje.
Polacy
Na czoło spółki wysuwa się Polak – Borowiecki. Jest on młodym, przystojnym, utalentowanym i bardzo obiecującym człowiekiem. Dobrze stojące firmy żydowskie i niemieckie zabiegają o to, by Karola u siebie zatrudnić. On jednak marzy o czym innym: o własnej fabryce urządzonej z dużym rozmachem i przynoszącej ogromne pieniądze. Ta myśl wypełnia mu całe życie, staje się jedynym celem, któremu podporządkowuje wszystko. Zrywa się o piątej rano, kładzie spać późno w nocy, a rozmaite kalkulacje zakłócają i tak krótki sen. Na wsi, w Kurowie, u boku jego starego ojca, mieszka kuzynka, a zarazem narzeczona – Anka. Dziewczyna dobra i szlachetna, którą kiedyś szczerze kochał. Lecz w Łodzi żądza pieniędzy opanuje go tak, że zapomni o młodzieńczych miłosnych wzlotach, a przygodne kochanki pozwolą zapomnieć o narzeczonej i zobojętnieć na jej wdzięk i dobroć. Karol staje się coraz bardziej cyniczny. Bez skrupułów przyjmuje posag Anki, by wykorzystać go jako wkład w swoją nową fabrykę. Jednocześnie staje się dla dziewczyny coraz bardziej oschły i niecierpliwy. Narzeczeństwo mu ciąży, gdyż zaczyna postrzegać miłość w kategoriach transakcji handlowej: marzy mu się wżenienie w bogatą rodzinę fabrykantów, a w Łodzi jest dużo bogatych panien z ogromnymi posagami. Młodzi ludzie nazywają je szyderczo „złotymi jałówkami”, jednocześnie gorąco pragną którąś z nich zdobyć. Karol myśli o Madzie Muller – nieobojętnej mu młodej Niemce z milionową fortuną. Ojciec Mady nieraz dawał Borowieckiemu do zrozumienia, że chętnie widziałby go jako swojego zięcia. Karol dręczy się swą niekomfortową sytuacją (jest z Anką zaręczony), próbuje jednak jeszcze postępować z narzeczoną honorowo. Rozpoczyna budowę fabryki. Napotyka same ktopoty, gdyż żydowscy bankierzy (reprezentuje ich Grosglik) niechętnie patrzą na wybijających się Polaków. Polacy budują bowiem porządne fabryki i wypuszczają porządny towar, co wytrąca z rynków żydowską tandetę. Taką fabrykę postawił Kurowski i Trawiński, tak też planuje swą budowę Borowiecki. Plany Karola krzyżuje nagły wypadek. Gdy fabryka jest już prawie gotowa, wybucha pożar. Spłonie wszystko. Dzięki różnym zabezpieczeniom udaje się po katastrofie spłacić długi, ale nic poza tym Borowieckiemu nie zostaje. Opuszczają go również wspólnicy – przyjaciele. Gdy Karol, załamany, duma nad przyszłością, pojawia się Muller i proponuje mu pomoc: małżeństwo z Madą. Karol zapomina o honorze, sentymentach i zobowiązaniach – przyjmuje propozycję Niemca. Po czterech latach zyskuje wszystko, o czym marzył: bogatą żonę, ogromną fabrykę, ogromne pieniądze. Jednocześnie ma poczucie, że zniszczył nadludzką pracą zdrowie i zmarnował życie.
Polacy w Ziemi obiecanej to grupa zdecydowanie faworyzowana przez pisarza. Tak jak Karol Borowiecki są oni dobrze wykształceni, inteligentni, kulturalni. Salon polski, pokazany na przykładzie domu Trawińskich, wyróżnia się spośród innych. W dniu imienin Niny Trawińskiej zostają tu zaproszeni Polacy, Niemcy i Żydzi. Nina jednak, choć gościnna, pogardliwie charakteryzuje swych niepolskich gości:
Bo przecież to nie są ludzie […I; to są fabrykanci, kapitaliści […]; ludzie do robienia interesów i pieniędzy […]. Dla nich pojęcia: miłość, dusza… piękno… dobro… […], to żaden „papier’, to weksel bez żyranta.
Nie ma porozumienia między Polakami a Niemcami i Żydami. Polacy wykwintnością i inteligencją nieskończenie przewyższają pozostałe nacje. Są oni wytworni, dobrze wychowani, mają gust i doskonałe maniery. Toteż salon Niny prędko pustoszeje, bo tylko dla Polaków jest w nim miejsce. Pozostaje tylko jedna Żydówka – Mela Grunspan, ukochana młodego lekarza, Wysockiego. Mela obserwuje polski świat i zaczyna rozumieć, że nie ma w nim miejsca dla niej. Reymont chce poprzez rozmyślania dziewczyny pokazać, jak ogromna przepaść dzieli Polaków i Żydów: są jak dwie kasty niemogące się ze sobą łączyć.
Mela – dziewczyna wrażliwa i inteligentna – podziwiająca Polaków zgromadzonych na przyjęciu imieninowym u Trawińskich, zrozumiała jednocześnie, że są oni grupą hermetycznie zamkniętą i że w związku z tym jej małżeństwo z Wysockim nie ma racji bytu. Patrząc na polską inteligencję, przypomniała sobie losy tych znajomych, które wyszły za Polaków i były nieustannie upokarzane nawet przez własne dzieci, wyrzucające matkom ich pochodzenie.
Polacy to nie tylko wykwintni inteligenci, dawni ziemianie dbający w czasach kapitalizmu o przemysłową doskonałość produkcji. Pośród nich, choć w znacznie mniej intensywnych barwach, odmalowuje Reymont postacie hrabiów bankrutów, niepotrafiących wykonywać żadnej pracy i nieposiadających żadnych umiejętności, pokazuje losy fircyków czy dawnych właścicieli ziemskich klepiących biedę, a mimo to uważających, że pewne rodzaje zatrudnienia przyniosłyby hańbę ich nazwisku.
Zauważ!
Polacy to nie tylko wykwintni inteligenci, dawni ziemianie dbający w czasach kapitalizmu o przemysłową doskonałość produkcji. Pośród nich, choć w znacznie mniej intensywnych barwach, odmalowuje Reymont postacie hrabiów bankrutów, niepotrafiących wykonywać żadnej pracy i nieposiadających żadnych umiejętności, pokazuje losy fircyków czy dawnych właścicieli ziemskich klepiących biedę, a mimo to uważających, że pewne rodzaje zatrudnienia przyniosłyby hańbę ich nazwisku.
Żydzi
To po Polakach druga grupa odmalowana z niezwykłą intensywnością i jednocześnie z wielką niechęcią. Reprezentuje ich wspólnik i wątpliwy przyjaciel Karola – Moryc Welt. Dla Moryca nie istnieją sprawy, takie jak: sentyment, honor, zobowiązanie, przyjaźń. Jedna rzecz jest święta – pieniądz. I wobec tej świętości Moryc od początku do końca jest niezwykle konsekwentny. Przystąpiwszy do spółki, cały czas oszukuje przyjaciół. Chce, podstępem, zagarnąć sam cały majątek. Przeciwko Borowieckiemu podburza go ponadto żydowski bankier Grosglik. Spółka z Polakami nie doprowadzi do niczego dobrego. Borowieccy, Trawińscy, Kurowscy podnoszą płacę robotnikom, „uszlachetniają produkcję” i tym samym psują ceny Żydom. Żydzi są wrogo nastawieni do rozwijającego się polskiego przemysłu – Polacy są zdolni, prężni, a ponadto są u siebie i mogą całkowicie wyprzeć społeczność żydowską.
Moryc, po rozmowie z bankierem, przestaje bać się spolszczenia Łodzi, bo patrząc na morze żydowskich domów, czuje, że patrzy na żydowską potęgę miasta, której „nic i nikt złamać nie potrafi”. Jednak na wszelki wypadek zaczyna podkopywać interesy swego przyjaciela – Karola. To prawdopodobnie Welt podpala wspólną fabrykę, jednocześnie wycofując się bez strat ze spółki. Dba też o własne sprawy osobiste, małżeństwo traktując niczym Karol jak handlową transakcję. Prosi o rękę posażnej Meli Grunspan i zostaje przyjęty. Przy oświadczynach najpierw srogo się targuje z ojcem, a gdy wreszcie posag panny osiąga zadowalającą przyszłego narzeczonego kwotę, idzie porozmawiać z Melą. Starając się o jej zgodę na małżeństwo, nie opowiada o miłości, szczęściu życia we dwoje, o uniesieniach serca, tak jak to czynił Wysocki, ale mówi o wspólnej fabryce, o posagu, dobrobycie, interesach. Bo małżeństwo, jak wszystkie inne rzeczy, jest dla Moryca sprawą kupiecką.
Portret Żydów nakreślony w powieści jest nasycony krytycyzmem i niechęcią. To nie Polacy zagrażają Żydom, jak oburzał się bankier Grosglik. To Żydzi – niewątpliwa potęga finansowa i Łodzi, i kraju – psują narodowy przemysł. Zabierają Polakom stanowiska pracy, możliwości bogacenia się, wypuszczają tandetę, która uzyskuje często lepszy zbyt niż dobry polski towar. A na dodatek nie chcą udzielać rozwijającym się polskim geniuszom kredytu na założenie fabryk!
Zauważ!
Portret Żydów nakreślony w powieści jest nasycony krytycyzmem i niechęcią. To nie Polacy zagrażają Żydom, jak oburzał się bankier Grosglik. To Żydzi – niewątpliwa potęga finansowa i Łodzi, i kraju – psują narodowy przemysł. Zabierają Polakom stanowiska pracy, możliwości bogacenia się, wypuszczają tandetę, która uzyskuje często lepszy zbyt niż dobry polski towar. A na dodatek nie chcą udzielać rozwijającym się polskim geniuszom kredytu na założenie fabryk!
Niemcy
Społeczność niemiecka, której obraz kreśli Reymont, jest stosunkowo nieliczna. Pisarz poświęca jej najmniej uwagi. Niemcem jest drugi wspólnik Karola – Maks Baum. Tak jak Maks, Niemcy są dobroduszni i nieszkodliwi (za wyjątkiem demonicznego Bucholca). Pracują dobrze i dokładnie.
Wypuszczają ze swoich fabryk tylko dobre produkty. Jednak powoli usuwają się z miasta. Odchodzą najwięksi z nich: Stary Bucholc umiera, a milioner Muller wyjeżdża na wieś, przekazując interes zięciowi – Borowieckiemu. Na polu bitwy, zgodnie z przewidywaniami bankiera Grosglika, pozostają Polacy i Żydzi.
Nędza i bogactwo w Ziemi obiecanej
Społeczeństwo dzielą nie tylko różnice narodowościowe. Istnieje drugi, dychotomiczny podział: bogaci i nędzarze.
- Bogaci to bankierzy i fabrykanci, którzy zyskali majątek w Łodzi. Są to ludzie, którzy ongiś klepali biedę, ale dzięki własnej pracy, sprytowi, szczęściu zyskali ogromny majątek. Na czoło łódzkich milionerów, zwanych przez Reymonta „Lodzenmenschami”, wysuwają się dwie postacie: Niemiec – Bucholc i Żyd – Szaja. Są to królowie fabrycznego przemysłu. Różni ich właściwie jedynie jakość produkowanych rzeczy: Bucholc wypuszcza dobre towary, Szaja jest królem tandety. Ponadto nie ma między nimi wielkich różnic. Bezwzględni i bezlitośni, wykorzystują maksymalnie masy robotnicze. Płacą niewiele, a wymagają niewolniczej pracy od świtu do późnego wieczoru.
Bogactwo i jego żądza odzierają świat ludzki z człowieczeństwa. Marzenia o pieniądzu odzierają z miłości i przywiązania Karola Borowieckiego. Staje się mu obojętna nie tylko narzeczona, jest znużony także piękną kochanką – mężatką Lucy Zuckerową. Po nocy spędzonej w jej ramionach, po wyznaniach miłosnych, po burzy namiętności, rozmyśla z odrazą: „Do diabła z miłością, mieć teraz taką kulę u nogi, kiedy się zakłada fabrykę na kredyt”.
Bogactwo stępia też ludzką wrażliwość na śmierć. Ostatni rozdział pierwszego tomu zaczyna się znamiennymi słowami: „Dwa wypadki zaalarmowały Łódź: śmierć Bucholca i podskoczenie cen bawełny do niebywałej przedtem ceny”.
Śmierć człowieka i sprawy rynkowe postawione zostają obok siebie i wydają się tak samo ważne, w ten sam sposób poruszają serca ludzkie. W hierarchii wartości milionerów ludzkie istnienie sytuuje się może nawet niżej niż interesy kupieckie.
Świat bogatych jest też na ogół światem głupców, ignorantów. Reymont doskonale odmalowuje to zjawisko na przykładzie rozmowy bankiera i pracującego w jego kantorze muzyka Blumenfelda. Blumenfeld nieśmiało wchodząc do gabinetu swojego szefa, informuje, że zmarł Wiktor Hugo (czyli mamy rok 1885). Bankiera interesuje przede wszystkim, jaki majątek zostawił – okazuje się, że dość znaczny i w dobrej walucie. Ciekawość Grosglika rośnie: „W czym robił?” – pyta. Zdziwienie ignoranta wzrasta, gdy dowiaduje się, że w literaturze. „Tak, bo to był wielki poeta, wielki pisarz” – objaśnia cierpliwie muzyk. W głowie bankiera otwiera się jakaś klapka. „Prawda” – powiada zadowolony z siebie – „ja zapomniałem, przecie to jego ta powieść Ogniem i mieczem. Mnie Mery ładne kawałki z niej czytała”.
Nie wszyscy milionerzy są głupcami, od żydowskich i niemieckich bogaczy-dyletantów odróżnią się Polacy, którzy potrafią łączyć zarabianie fortuny z inteligencją i wykształceniem.
Majątek milionerów jest głównie na pokaz. Borowiecki odwiedza Miillera w jego rezydencji. Gospodarz pokazuje mu swój bez gustu urządzony, ale uderzający bogactwem pałac. Otwierają się pokoje, salony, łazienki, sypialnie. Wszystko urządzone z ogromnym przepychem, ale… w ogóle nieużywane. Gospodarz też jakoś nie pasuje do krajobrazu pałacowego. Oprowadzając gościa po bogatych pomieszczeniach, sam występuje w „pantoflach klapiących drewnianymi podeszwami i w barchanowym, podwatowanymi mocno zatłuszczonym kaftanie”. Wygląda jak karczmarz, nie jak milioner. Wyjaśnia Borowieckiemu, że on woli z rodziną mieszkać w starej chałupie, a pałac postawił na pokaz, po to, żeby się nie różnić od innych bogaczy i móc się nim pochwalić.
- Biedni, przejęci mitami o ziemi obiecanej, którą jest Łódź, ciągną do miasta masowo. Czasami ze wsi przywodzi ich skrajna bieda, czasami opowieści o niezmierzonych bogactwach. Biedni ludzie ciągną do miasta często na swoją zgubę. Wyprzedają wszystko, a potem okazuje się, że w fabrykach nie ma dla nich pracy. Przemysł bowiem się coraz bardziej udoskonala i maszyny zastępują ludzkie ręce. Ludzie i maszyny są często jednakowo traktowani. Borowiecki poucza litującego się nad robotnikami Horna, iż w fabryce nie ma miejsca na humanitaryzm i człowieczeństwo. Fabryka potrzebuje tylko ludzkiego mózgu i mięśni, a człowiek jest jak maszyna, która ma robić tylko to, co do niej należy.
W tym mieście, przez biednych i bogatych nazywanym „ziemią obiecaną”, tysiące ludzi umierało z głodu, gniło w nędzy, „walczyło całym wysiłkiem o nędzny byt […], ta walka cicha i straszna przez swoją ustawiczność, walka, prowadzona nawet bez nadziei zwycięstwa, zżerała więcej ludzi rocznie niźli najgroźniejsze epidemie”. Tak podsumowuje narrator plastycznie kreślone obrazy ludzkiego nieszczęścia.
Fabryka i praca pochłania jednakowo biednych i bogatych, zabiera im cały czas, wprowadza w stan otępienia i odziera z ludzkich odczuć. Nie wszyscy jednak poddają się niewolnictwu. Oprócz tych, których nędza zmusza do pracy w nieludzkich warunkach, oprócz bogaczy nieustannie goniących za jeszcze większym zyskiem, istnieje tzw. klasa średnia. Do niej należą młodzi ludzie reprezentowani przez Horna, Malinowskiego, Blumenfelda. Oni również pracują ciężko jako majstrowie, technicy czy praktykanci w kantorach. Dwa razy w tygodniu spotykają się jednak, by wspólnie grać w amatorskim zespole. Muzyka broni ich przed otępieniem, w jakie wprawia codzienna ciężka praca.
Od mozołu pracy uwalnia też teatr – milionerzy chodzą tam po to, by wystawić na pokaz swoje bogactwo: kosztowne stroje, powozy, klejnoty. Podczas przedstawienia siedzą jak na szpilkach, łowiąc chciwie wszelkie kupieckie nowinki napływające z miasta. Porusza ich nie gra aktorów, ale wiadomość, że ceny bawełny się zmieniły, więc niektórzy przedsiębiorcy splajtują. Na zabawę w teatrze mogą sobie pozwolić tylko ci, którzy wykupili tanie miejsca, a więc nie należą do grona łódzkich „królów”, nic też nie mają do stracenia. Teatr dla nich staje się miejscem obcowania ze sztuką, a nie wystawiania na pokaz kolekcji brylantów. Oni też w pełni korzystają z możliwego tu wypoczynku i zapomnienia o trudach pracy.
Grupa ludzi średnio zamożnych, którzy obok zawodowych zajęć mają czas i ochotę na innego rodzaju aktywność, jest stosunkowo nieliczna i niewiele też uwagi poświęca jej Reymont. Pisarz skupia się w pierwszym rzędzie na sugestywnych obrazach bezgranicznej nędzy i ogromnego bogactwa, na pokazaniu magii rządzącego pieniądza, zmieniającego ludzi w nieszczęsnej „ziemi obiecanej”.
Zapamiętaj!
Ziemia obiecana – powieść, której tłem jest miasto Łódź, miejsce rodzącego się przemysłu tkackiego i stosunków kapitalistycznych. Reymont jest antyurbanistą – jego miasto, które miało być ziemią obiecaną, okazuje się okrutnym, bezdusznym piekłem. Życie w nim prowadzi do upadku moralnego i degradacji jednostki. Dzieje trójki głównych bohaterów: Polaka Borowieckiego, Niemca Bauma i Żyda Moryca Welta można obejrzeć w ekranizacji Andrzeja Wajdy (w rolach głównych: Olbrychski, Seweryn i Pszoniak).
Na Ziemię obiecaną warto się powołać przy takich tematach, jak:
- miasto,
- miłość,
- przyjaźń,
- praca,
- moralność,
- kapitalizm,
- różnice społeczne i narodowościowe,
- bogactwo i bieda,
- szczęście.
Zobacz: