Jakie cenne i przydatne człowiekowi współczesnemu myśli zawiera filozofia oświecenia?
Uniwersalne wartości myśli oświecenia
Przykład:
Myślę, że mentalność człowieka końca wieku dwudziestego „wyrasta” z filozofii oświecenia, z tej interpretacji świata, jaką zapoczątkowali myśliciele epoki rozumu. Postulaty racjonalizmu i empiryzmu wydają nam się słuszne, wszyscy widzą sens poszukiwania zgodnego z logiką myślenia, a empiria i szacunek dla nauk ścisłych doprowadziły do wielu nieprawdopodobnych osiągnięć technicznych. A zatem tam właśnie, w ideach osiemnastego wieku tkwią początki dzisiejszego komputera! A z drugiej strony – jakże aktualny jest protest sentymentalistów przeciw przerostowi cywilizacji i jej zgubnym skutkom! Cóż robi współczesny człowiek, żeby uciec od zgiełku miast? Podąża w kierunku przyrody, w jej bliskości znajduje spokój. Patron racjonalistów Kartezjusz mówił „myślę, więc jestem”. I to także jest wciąż aktualne.
Sięgając do epoki oświecenia, jako współczesny człowiek, cenię sobie ogromnie ideę wolnomyślicielstwa i tolerancji głoszoną przez jej wybitnych przedstawicieli, np. przez Woltera. „Nie zgadzam się z tobą, lecz zawsze będę bronił twojego prawa do głoszenia własnych poglądów”. Bylibyśmy szczęśliwcami, gdyby myśl ta była powszechnie stosowana. Podobnie zresztą utopijne były niektóre polityczne „pomysły” epoki. Fantastyczna kraina Eldorado z wolterowskiego Kandyda czy też Nipu, do którego trafił Doświadczyński Ignacego Krasickiego, prezentują rajskie państwo, wciąż przez współczesnych nie stworzone. Lecz zawarta w nich idea równości ludzi różnych stanów znalazła realizację w idei „demokracji”, a podobno nie wymyślono jeszcze lepszego ustroju.
Przeglądając różne teorie i koncepcje, muszę zatrzymać się chwilę nad teorią predestynacji zawartą w Kubusiu Fataliście Diderota. Jest dyskusyjna – a przez to ciekawa. Czy rzeczywiście każdy nasz krok, każde słowo zostało „zaprogramowane”? Obecność „reżysera i scenariusza życia” przeraża! Zagraża wolności człowieka i jego podmiotowości w działaniu. Z drugiej strony – może być wygodna i ponętna, bo zwalnia z odpowiedzialności za czyn, uspokaja! Wydaje się, że fataliści stoicko odgrywają swoje role, niepokój o przyszłość jest im obcy. Czy zatem warto wierzyć w przeznaczenie?
A w koncepcję Johna Locke’a, w słynne hasło „tabula rasa”? Jest coś w tym mniemaniu, że rodzisz się jak czysta tablica, którą zapisują kolejne lata, środowisko, sposób wychowania. Lecz czy tablica była zupełnie czysta? Bez dziedzicznych skłonności, talentów lub skaz? Rozmyślania nad doktryną Locke’a prowadzą do wniosku, że nie wszystko w człowieku jest zdobyte i utrwalone doświadczeniem. Locke pisze: „szczęście i nieszczęście człowieka jest po największej części jego własnym dziełem”. Nie w pełni się z tym godzę, lecz dla każdego kto wierzy w te słowa, jest to cenna myśl, aktywizująca i wspomagająca wiarę w siebie. Powyższy wywód filozoficzny pragnę zakończyć „obronnie” cytatem z Monteskiusza, słowami, których słuszność jest niezaprzeczalna czy traktujemy je poważnie, czy z humorem, i aktualna dziś jak najbardziej. Brzmi: „Nikt nie jest wolny od mówienia bredni!”