Dekonstrukcjonizm
Dekonstrukcja to koncepcja i technika analityczna rozwinięta przez francuskiego filozofa Jacąues’a Derridę. To przede wszystkim wnikliwa analiza tekstów literackich, w której pomija się socjohistoryczny kontekst (czas, miejsce i okoliczności powstania dzieła, wiek i status autora itd.) oraz zamierzoną przez autora wymowę (np. pomijamy fakt, że Trylogia Henryka Sienkiewicza była pisana ku pokrzepieniu serc, a liczne dzieła Stefana Żeromskiego miały rozdrapywać rany).
Krytyk i interpretator może wykraczać poza intencje autora i przyjętą tradycję interpretacji. Pozornie tylko ta metoda wydaje się wygodna i łatwa – tak naprawdę wymaga pewnej dyscypliny i nieszablonowego myślenia.
Jacąues Derrida rozwinął swoją koncepcję pod koniec lat 60. Posłużył się elementami myślenia abstrakcyjnego i swoimi własnymi (bardziej uczenie – subiektywnymi) sądami. Twierdził, że „nie ma nic poza tekstem” i każdy komentarz na temat dzieła, także pochodzący od autora, jest jedynie przyczynkiem, kolejnym odrębnym tekstem podlegającym interpretacjom, lecz bynajmniej nie uprzywilejowanym.
W latach 80. termin dekonstrukcja byt bardzo modny. Rozszerzano znaczenie tego terminu i dekonstrukcję rozumiano wtedy jako atak na konwencjonalne, przestarzałe poglądy, konwencje i wyobrażenia.
Popularność tego terminu trwała jeszcze w latach 90. W prasie pojawiły się głosy, że słowo dekonstrukcja używane jest z radosną beztroską, jak niegdyś egzystencjalizm. A tylko nieliczni wiedzą, co ten termin naprawdę oznacza…
Zasługa dekonstrukcji to zdemaskowanie ukrytej strategii, rozmaitych trików i fałszywych teorii w lewicowych i burżuazyjnych systemach komunikacji.
Jej skutek negatywny zaś to umniejszanie kreacji dzieła, emocji autora i jego zamysłów twórczych na rzecz… subiektywnego czy ąuasi-obiektywnego komentatora.
Dekonstrukcjonizm to także ruch teoretycznoliteracki; za jego początek uznaje się 1965 lub 1966 r. Powstał jako opozycja do strukturalizmu, ale miał też elementy jego kontynuacji. Zwolennicy dekonstrukcji uczynili z niej literacki dogmat. Ośrodkiem, gdzie „czczono” Derridę i jego myśl była szkoła w Yale, a główną postacią dekonstrukcjonizmu – Paul de Man. Związani z nim badacze, np. Harold Bloom i Barbara Johnson nadali temu prądowi ogromny rozgłos.
Źródła dekonstrukcjonizmu:
- Strukturalizm, który poszukiwali ogólnych praw nie w fizyce i w biologii, lecz w prawach języka. Ten kierunek określa plac boju, na którym występuje dekonstrukcjonizm. Dekonstrukcjoniści w przeciwieństwie do strukturalistów chcieli wychwytywać chaos i nieład, szukać zgrzytów i dysharmonii w literaturze i sztuce.
- Nowa krytyka (ruch teoretycznoliteracki reprezentowany głównie przez Anglosasów); nowa krytyka sformułowała ideę dokładnego czytania (close reading), czyli skupienia się na samym tekście literackim. Dekonstrukcjoniści przeciwstawili się tej koncepcji, wprowadzając pojęcie missreading (czytelnik to ktoś, kto błądzi w literaturze, zaczepia się o dowolne motywy utworu, a inne beztrosko pomija).
- Dialogizm (myśl Michaiła Bachtina i Martina Bubera), który oddziaływał na konwersacyjny tok dekonstrukcjonizmu.
- Myśl Fryderyka Nietzschego, autora tezy, że nie ma jedynej, ostatecznej interpretacji. Interpretacja nie rozpływa się w interpretowanym dziele – nie jest wobec niego zjawiskiem wtórnym, lecz odrębnym dziełem – otwiera nową historię, jest ważna sama przez się.
- Amerykańska kontrkultura.
- Nurty niemieckie – myśl Martina Heideggera i estetyka recepcji związana z niemieckim uniwersytetem w Konstancji.
Dekonstrukcjonizm to nurt o „pasożytniczym” charakterze, skupiony głównie na negacji i krytyce – nie była to jednak negacja dla samej negacji. Był to także ruch tolerancji; zwracał się ku temu, co inne kierunki uważały za niegodne uwagi w koncepcjach literaturoznawczych.
Program dekonstrukcjonizmu:
Przedmiotem dekonstrukcjonistycznej krytyki były podstawowe kategorie literaturoznawcze, np. kategoria mimesis.
Dekonstrukcjonizm zakwestionował kategorię podmiotu, która od XVII w. (słynna formuła Kartezjusza cogito, ergo sum) była kategorią kluczową. Filozofia podmiotu przyjęta jako pewnik, że człowiek ma rdzeń, w którym zbierają się wszystkie jego myśli, refleksje itd. – to właśnie jest nasze ego. Wszystkie nasze świadome akty (czyli np. czyny, decyzje), wypływają z „ja”. Tę myśl podważył Zygmunt Freud: ludzka psychika ma trzy warstwy, id, ego i superego. W myśli dekonstrukcjonizmu podmiot uległ zdecentralizowaniu. Dekonstrukcjonaliści uważali, że w ludzkim życiu psychicznym jest wiele centrów dowodzenia, mnogość „ja” w jednej i tej samej osobie. Stwierdzili, że kategoria podmiotu stała się dysfunkcjonalna, bezużyteczna dla współczesnego człowieka. „Ja” to coś, przez co bezustannie przepływają treści kultury.
Zmiana statusu samej literatury – dekonstrukcjoniści zakwestionowali jej autonomiczność; literatura nie da się właściwie oddzielić od innego typu tekstów (politycznych, filozoficznych, naukowych). Wyróżniamy przecież lirykę religijną, powieść psychologiczną, powieść społeczno-obyczajową itd. Literatura okazała się punktem, w którym krzyżują się rozmaite treści.
Uwaga!
Wyróżniamy trzy fazy dekonstrukcjonizmu:
- okres burzy i naporu (1966-1979), otwiera ten okres wystąpienie Derridy, kończy zaś wydanie wielu prac podsumowujących 15-lecie dekonstrukcjonizmu, jak Alegorie czytania Paula de Mana i dwie prace zbiorowe Strategie tekstowe oraz Martin Heidegger i problemy literatury,
- okres dojrzałości tego kierunku (1979-1985),
- po 1985 r. aż do czasów obecnych – nie pojawiają się już nowe idee, pojawia się za to wiele polemiki krytyk.