Autocharakterystyka
Nazywam się Iwona Grodzka. Mam trzynaście lat. Mieszkam w niewielkiej wsi na Podlasiu wraz z rodzicami – rolnikami i dwojgiem rodzeństwa – ośmioletnimi bliźniętami Kasią i Jackiem. Jestem uczennicą I klasy gimnazjum. Lubię czytać i tańczyć.
Jestem brunetką średniego wzrostu, mam szczupłą, wysportowaną sylwetkę. Długie, kręcone włosy sięgają mi do ramion. Moja twarz jest pociągła, oczy – zielone, nos mały i zadarty, a usta – wąskie, malinowe. Mam śniadą cerę.
Cechą charakterystyczną mojego wyglądu jest ciemnobrązowy pieprzyk na środku czoła, dzięki któremu przypominam trochę Hinduskę.
Najchętniej ubieram się w dżinsy, topy i sweterki. Staram się, by codziennym elementem mojego stroju były ciekawe paski i bransolety. Uwielbiam nosić długie kolczyki, duże zegarki i fikuśne torebki. Moje buty – muszą mieć „duszę”, dlatego zawsze przyciągają uwagę.
Najbardziej lubię w sobie altruizm. Do życia, jak powietrza, potrzebuję uszczęśliwiania innych. Staram się uważnie obserwować rzeczywistość, i kiedy jest to możliwe, pomagać ludziom. To daje mi poczucie spełnienia, zadowolenia i ogromne pokłady energii. Jestem wolontariuszką SKC. Niepoprawny optymizm to także jedna z moich cech. Wiem, że życie potrafi zaskakiwać (cztery lata temu w wypadku samochodowym straciłam starszego brata), ale mimo tego, a może właśnie dlatego – staram się żyć pełnią życia i nie tracić ani minuty na zamartwianie się. Wierzę, że można poradzić sobie z każdym problemem, jeśli nie samodzielnie, to prosząc o pomoc. Nie wstydzę się prosić. „Zawsze jest jakiś worek mąki” – mówi Pani Róża – bohaterka książki Schmitta. Jej słowa są moim mottem życiowym.
Jestem uparta. Poczytuję to sobie za zaletę, bo dzięki temu mogę m.in. kontynuować naukę w wybranym przez siebie gimnazjum. Ponadto, dzięki tej cesze mojego charakteru, nie zawracam z obranej przez siebie drogi. Trudności i „zakręty” utwierdzają mnie tylko w przekonaniu, że zmierzam we właściwym kierunku. A ten kierunek to medycyna – pediatria.
Niestety, a w zasadzie – na szczęście, nie jestem idealna. Mam świadomość swoich wad.
Jestem zbyt niecierpliwa i zachłanna na życie. Drażni mnie to, że nie wszystko, co sobie zamierzyłam, dzieje się natychmiast, w tej chwili.
Denerwuję się wówczas. To, nad czym muszę jeszcze popracować w swoim zachowaniu – to pokora. Ponadto bywam leniwa. Czasami do tego stopnia, że „nie zauważam” stosu naczyń w zlewie, czy kurzu na meblach. Pedantyzm w prowadzeniu domu na pewno mi nie grozi – nad sprzątanie zawsze przedkładam czytanie lub lekcje tańca.
Lubię siebie taką, jaka jestem – niedoskonałą – i ze względu na wygląd, i ze względu na charakter i usposobienie. Ale za to – zawsze uśmiechniętą i wysyłającą innym, m.in. za sprawą „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz, sygnały dobra. Wierzę, że dobro powraca. A Ty?
Zobacz: