Dlaczego dramat Łysa śpiewaczka zaliczany jest do teatru absurdu. Podaj przykłady absurdalnych wypowiedzi Pani i Pana Smith.
W sztuce teatralnej powinno się coś dziać. Trudno nazwać dramatem z akcją utwór Łysa śpiewaczka Eugene Ionesco. Zresztą swój utwór autor nazwał w podtytule antysztuką. Bohaterowie niewiele robią, ale za to dużo gadają, i to rzeczy często pozbawione sensu. W dialogach pomiędzy państwem Smith aż roi się od absurdalnych wypowiedzi. Oto kilka przykładów ze sceny I.
- Pani Smith wymienia dania, które zostały zjedzone na kolację. Jako przyczyny smacznych potraw podaje miejsce zamieszkania (niedaleko Londynu) i swoje nazwisko.
- Pani Smith opowiada historię o lekarzu, który zawsze wypróbowuje zabiegi i leki przepisywane pacjentom na sobie. Gdy miał operować pacjentowi chorą wątrobę, sam poddał się takiej operacji, choć był zdrowy. Kiedy poddał swego pacjenta zabiegowi, ten zmarł. Pan Smith uważa, że obowiązkiem lekarza było umrzeć, bo kapitan nigdy nie opuszcza tonącego statku, a lekarz też musi podążać na dno za swym pacjentem.
- Pan Smith dziwi się, że w gazetowych ogłoszeniach pogrzebowych podawany jest wiek zmarłych, a nigdy nie informuje się o wieku nowonarodzonych dzieci.
- Najbardziej absurdalna rozmowa z pierwszej sceny dotyczy małżeństwa Watsonów. Pan Smith informuje żonę, że w gazecie piszą o śmierci Bobby’ego Watsona. Pani Smith wyraża zdumienie, po czym mąż gani ją za to, bo przecież byli razem na pogrzebie Watsona półtora roku temu (choć nie żyje on już dwa lata, a może cztery lata, a może jednak żyje, skoro niedługo ma wziąć ślub). Żona nieboszczyka też nazywa się Bobby Watson i wygląda tak samo jak jej zmarły mąż. Nagle państwo Smith zaczynają rozmawiać o ślubie Watsonów, który ma dopiero nadejść. Zastanawiają się nad prezentem ślubnym – decydują się na jeden z siedmiu srebrnych półmisków, które nigdy się do niczego nie nadawały. Ich rozmowa dotyczy też dzieci Watsonów – raz ich nie mają, a za chwilę mają chłopca i dziewczynkę o takich samych imionach: Bobby i Bobby. W końcu przechodzą na plany matrymonialne tych dzieci, przeplatane żalem nad ich osieroceniem przez rodziców. Do absurdu doprowadzony jest tu akt komunikacji językowej. Chociaż państwo Smith mówią bzdury nie układające się w całość, porozumiewają się ze sobą. My zaś wiemy, że takie porozumienie nie jest możliwe, odbieramy ich dyskusję jako rozmowę dwóch osób niespełna rozumu. Zupełnie absurdalna rozmowa!
Zobacz:
Co to jest teatr absurdu? Jakich jego przedstawicieli potrafisz wymienić?