Recenzja filmu Aleksandra Forda pt. „Krzyżacy”.

W roku 1960 Aleksander Ford – znany i ceniony reżyser – postanowił przyjąć wyzwanie i podjął się kierownictwa nad adaptacja filmową historycznej powieści Litwosa. Krzyżacy Henryka Sienkiewicza to piękny utwór opowiadający nie tylko o dziejach Rzeczpospolitej Polskiej na przełomie XIV i XV wieków, ale przede wszystkim o wielkiej miłości trojga głównych bohaterów: Danusi – córki Jurandowej, Zbyszka – rycerza z Bogdańca i Jagienki Zychówny – chrześniaczki zamożnego opata. Warto zobaczyć Krzyżaków, bo jest to pierwsza tak wielka w historii polskiej kinematografii superprodukcja. Premiera filmu odbyła się w 550. rocznicę bitwy pod – 22 lipca 1960 roku (dokładnie rocznica bitwy pod Grunwaldem przypada na 15 lipca). Ciekawostką jest, że uszyto do filmowej bitwy pod Grunwaldem 18 tysięcy kostiumów, brało w niej udział ponad tysiąc statystów i kilkaset koni. Dziś takie dane nie są już wielkim zaskoczeniem, ale oglądając film, doceniamy wysiłek jego twórców.

Zachwycił mnie wspaniały scenariusz Aleksandra Forda i Jerzego Stawińskiego zawierający najważniejsze wątki powieści. Dodatkowym walorem okazała się, moim zadaniem, mistrzowska scenografia Romana Manna. Świetnie dobrana muzyka przez Kazimierza Serockiego chyba na długo utkwi w mojej pamięci. Wydaje mi się, że dobrej jakości są zdjęcia Mieczysława Jahody.

Zróżnicowanie oceniłabym pracę aktorów. Najlepszymi, którzy godnie odegrali swoje role i przedstawili nam rzeczywisty pierwowzór granych przez się postaci, byli: Emil Karewicz i Henryk Borowski. Karewicz – filmowy Jagiełło – został jakby stworzony do tej roli. Już z samej jego twarzy można rozpoznać królewski majestat. Dostojny, spokojny, niby delikatny, ale zarazem tak silny, mądry i niezwykle przekonujący – dał mistrzowski popis swych aktorskich umiejętności. Borowski zaś wcielił się w Sienkiewiczowskiego Zygfryda de Löwe: kata Juranda ze Spychowa i oprawcę jego córki Danusi. Pan Henryk – podobnie jak Karewicz – to urodzony aktor do ról przepełnionych stanowczością i uporem. Sama mimika jego twarzy mówi o możliwości zagrania niebywałej zawziętości i nienawiści. Patrząc na jego długie wąsy i zabójcze stalowe oczy, można by przypuszczać, że to postać „wyjęta od razu do przedstawienia roli z dzieła Litwosa”. Równie przekonująca była gra Mieczysława Kalenika odtwarzającego postać Zbyszka – aktor przystojny, barczysty, z długimi opadającymi na ramiona włosami i ze swoistą sobie wesołością odpowiadał mojemu wyobrażeniu z książki. Czuć było od niego „prawdziwą” miłość do Danusi i myślę, że trafnie ukazał nam postać młodego rycerza z Bogdańca. Maćko z Bogdańca – stary sknera, oglądający się za korzyściami z wojen, bitew i potyczek – dla dobra rodzinnego gniazda i swego bratanka. Jest postacią szalenie miłą i serdeczną, choć potrafi być i przebiegły, prawie nigdy nie opuszcza go poczucie humoru. Umie wykazać się również hojnością, ale tylko wtedy, gdy jest to niezbędne. Taką też postać zbudował Aleksander Fogiel, grający Maćka. Urzekła i zaskoczyła mnie postać Jagienki, w której rolę wcieliła się Urszula Modrzyńska. Choć niezbyt lubię tę postać, ponieważ żal mi przez nią Danusi, to jednak w filmie jest bardzo ciepła i sympatyczna. W książce ta bohaterka jest dla mnie jakby nieżywa, mało ruchliwa, ale przebiegła. To prawda, umiała sobie radzić w trudnych chwilach, ale nie było w niej tego „czegoś”, co miała Danusia. Tę dwórkę pokochałam całym sercem. Cicha, spokojna, jednakże bardzo szczera i głęboko przywiązana i do Zbyszka, i do Juranda, i do księżnej Anny Danuty. Wydaje mi się, że bardzo kochała Zbyszka, mimo iż niezbyt wyraźnie to okazywała. Po Jagience na pierwszy rzut oka widać było, że lubi jego towarzystwo i marzy, by kiedyś zostać jego żoną. Natomiast Danusia lgnęła do młodego rycerza. Ona kochała go nie tylko jako mężczyznę, ale i jako własnego brata, jako coś najważniejszego na świecie. Jest dla mnie postacią niezwykle radosną, ale zarazem bardzo smutną. Fragmenty książki, w których nie poznaje Zbyszka, po tylu przebytych trudach z obydwu stron, kiedy umiera, nie zobaczywszy nawet oblicza ojca, i kiedy młodzieniec siedział całymi dniami przy jej mogile, wycisnęły mi łzy z oczu. Filmowe sceny z udziałem Grażyny Staniszewskiej nie mają już tyle uroku; jestem zawiedziona postacią Danusi, która jest w filmie jakby spłycona i pozostawia wiele do życzenia. Po pani Grażynie nie widać całej wesołości i radości, która owiewała rzeczywistą dwórkę księżnej Anny Danuty. Staniszewska przedstawiła tę postać jako flegmatyczną i bezpłciową, pozbawioną zupełnie duszy. Z kolei zgodna z moimi oczekiwaniami była postać, którą stworzył Andrzej Szalewski, grając Juranda ze Spychowa. Aktor pozwolił nam odczuć cierpienia dotykające ojca Danusi.

Do mankamentów filmu zaliczyłabym zdecydowanie fakt przeoczenia kilku szczegółów podczas kręcenia niektórych scen. Pojawiające się na ekranie słupy telegraficzne czy zegarki na rękach niektórych wojowników wywołują lekki uśmieszek.

Ogólnie film uważam za bardzo dobry i polecam go zarówno moim rówieśnikom (choć oczywiście nie zastąpi lektury), jak i pozostałym, którzy lubią filmy historyczne. Nie można porównywać tego obrazu z książką, ale należy zwrócić uwagę, że wiele elementów powieści zostało opuszczonych lub zmienionych – takie są chyba prawa filmu, że zawarcie sześciuset stron lektury jest raczej trudne w trzygodzinnym filmie.

Komentarz
Recenzja to praca pisemna, która ma bardzo prosty cel: zaprezentować i ocenić książkę, film lub spektakl teatralny. Zaprezentować – to znaczy poinformować świat o tym, że takie dzieło istnieje i kto jest za nie odpowiedzialny, natomiast ocenić – to dać wyraz własnym opiniom i odczuciom po odebraniu dzieła. Piszemy recenzję, ponieważ bardzo chcemy polecić jakiś utwór, uważamy, że jest świetny i cały świat powinien go poznać. Ale możemy też „zniszczyć” dzieło i jego autora, jeśli uważamy, że jest nic niewarte i szkoda czasu na czytanie lub oglądanie. Najczęściej jednak piszemy recenzję na użytek szkolny i próbujemy zachować umiar i w zachwytach, i w krytyce.

Nie trzeba zdradzać zacięcia recenzenta, żeby napisać dobrą recenzję. Zawsze jednak ułatwi Ci pisanie takiej pracy biegłość stylistyczna, której nabierzesz poprzez częste pisanie wypracowań, a przede wszystkim poprzez – uwaga! – czytanie. Dlatego oprócz obejrzenia filmowej czy teatralnej adaptacji lektur postaraj się znaleźć czas także na przeczytanie książki – bezpośredni kontakt z tekstem jest niezastąpiony.

Zobacz:

 

Recenzja książki, filmu, spektaklu teatralnego, wystawy plastycznej, koncertu

Recenzja