Każdy nowy wyraz zapożyczony z innego języka, zanim wejdzie do zasobu słownictwa ogólnego i stanie się dla wszystkich zrozumiały i zaakceptowany, musi przejść dług i niełatwą drogę. Początkowo jego używanie może nastręczać wszystkim wiele problemów.
Ale wyrazy obce w naszym języku istnieją, czy tego chcemy, czy nie. Należy więc nauczyć się poprawnie nimi posługiwać, by nie narazić się na niezrozumienie lub po prostu śmieszność.
Wobec istnienia zapożyczeń w naszym języku możemy wyróżnić dwie postawy, używając metaforycznego rozróżnienia, botaników i ogrodników.
- Ogrodnicy od wieków hodują te same rośliny i za swoje zadanie stawiają sobie, by nie mieszały się z innymi. Troszczą się o ich gatunkową czystość, uważają, że stanowi to o ich jakości. Zawsze pierwsi zauważą chwasty, które natychmiast wyrwą. Chcieliby więc oczyścić język z wszelkich obcych naleciałości.
- Botanicy zachowują się inaczej. Z ciekawością obserwują wszystkie nowe rośliny, zastanawiając się nad ich pochodzeniem i cechami. Nigdy niczego nie tępią, nie niszczą, a każdej nowości przyglądają się z uwagą i natychmiast umieszczają w swoim zielniku, by ją opisać i sklasyfikować.
Ogrodników – czyli językowych purystów – dzisiaj już nie ma wśród językoznawców. Wszyscy bowiem zgadzają się, że nie należy zwalczać wyrazów obcych tylko dlatego, że są obce.
Wyrazy obce… nie gryzą
Można odnieść wrażenie, że zapożyczeń we współczesnej polszczyźnie jest więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Z obliczeń językoznawców wynika jednak coś innego. Ich napływ w latach 90. wcale nie jest większy od tego, z jakim mieliśmy do czynienia wcześniej.
Dotychczasowa bardzo surowa ocena zapożyczeń ostatnimi czasy więc złagodniała. Nikt już nie boleje nad zaśmiecaniem języka obrzmiewającym heblem, komputerem, hydrożelem, liposomem, hamburgerem czy aerobikiem. Języki obce dostarczają swoich wyrazów tam, gdzie polszczyzna nie zdążyła jeszcze zagospodarować rodzimymi określeniami. Copywriter czy researcher to zawody, których nazwy, przynajmniej na razie, nie mają odpowiedników w języku polskim.
Podstawowym kryterium użycia wyrazów obcych jest potrzeba języka.
Wyrazów obcych nie musimy z pewnością używać tam, gdzie mogą być one zastąpione przez polski odpowiednik. Tak wygląda sprawa z wyrazem sponsor, który ma polski odpowiednik – fundator czy czasownikiem partycypować, który można z powodzeniem zastąpić słowem współuczestniczyć.
Nazwa idzie za rzeczą
Zmiany w języku są konieczne. Ogromna liczba wyrazów zapożyczonych to wyrazy bez wątpienia potrzebne naszemu językowi.
Kiedy wprowadzenie wyrazu obcego jest uzasadnione?
Świat bardzo szybko się zmienia, konieczne jest więc nieustanne uzupełnianie zasobu języka o nazwy nowych rzeczy, które dopiero powstały. Np. wraz z pojawieniem się radaru powstała w polskim słownictwie luka, którą trzeba było uzupełnić, a ponieważ wynaleźli go Anglicy, więc pożyczyliśmy sobie również to słowo. „Sputnik” powstał dzięki Rosjanom, naturalną koleją rzeczy nazwę zapożyczyliśmy więc z rosyjskiego.
Każdemu wyrazowi obcemu można przyporządkować polski odpowiednik. Przynajmniej teoretycznie. Czasami zdarza się jednak, że niektóre polskie odpowiedniki nie są dokładne, np. łaciński pacjent to nie zawsze to samo co chory (pacjent może być zdrowy, a do lekarza pójść po zaświadczenie). Tak samo sprawa wygląda z defraudantem. To nie zwykły złodziej, ale przestępca finansowy. Wyrazów obcych używamy więc wszędzie tam, gdzie polskie odpowiedniki nie oddają w pełni tego, co chcemy powiedzieć.
Użycie wyrazu obcego wydaje się uzasadnione także w sytuacji, gdy polski odpowiednik nie jest jednowyrazowy. Takie zwroty są raczej niewygodne w użyciu. Wyraz kontynuować można co prawda zastąpić określeniami w dalszym ciągu, nadal coś robić. Czy jednak dobrze brzmiałoby to, gdyby nauczycielka zwróciła się do ucznia: „Możesz w dalszym ciągu rozwijać swoją wypowiedź”?
Dziedziną, w której wyrazy obce mają bezwzględne pierwszeństwo przed rodzimymi, jest terminologia naukowa, a chodzi o to, by we wszystkich językach pewne terminy brzmiały podobnie i były powszechnie zrozumiałe w środowisku międzynarodowym, np.: astrofizyka, wideotelefon, komputer.
Kiedy użycie wyrazów obcych jest zupełnie niepotrzebne?
Na pewno wtedy, gdy używanie ich powodowane jest jedynie snobizmem, który ma na celu wywołanie piorunującego efektu wśród współrozmówców, gdy jest jedynie popisem erudycji, mającym zrobić na słuchaczach wrażenie człowieka gruntownie wykształconego, oczytanego i bywającego w świecie.
Ciekawostka
Oto wyrazy zapożyczone, które już pojawiły się w „Słowniku języka polskiego”, co oznacza, że stały się normą językową.
- Aerobic (forma ćwiczeń ruchowych wykonywanych w rytm muzyki), asertywny (potrafiący w kulturalny sposób odmówić)
- Baby-sitter (opiekunka do dziecka), balejaż (rozjaśniające pasemka na włosach), billboard (duża tablica reklamowa), bussines plan (plan strategii firmy), barter (wymiana „coś za coś”), billing (zestawienie), body (dosłownie: ciało, rodzaj bielizny, połączenie koszulki z majtkami)
- Casting (nabór modelek do sesji zdjęciowych, aktorów do filmu), copywriter (twórca haseł reklamowych), cornflakes (płatki kukurydziane), come back (powrót), consulting (poradnictwo)
- Dealer (sprzedawca, handlarz), desinger (projektant wnętrz)
- E-mail (poczta elektroniczna), eye-liner (konturówka do oczu), evergreen (wiecznie zielony)
- Faks (urządzenie służące do przesyłania listów drogą telefoniczną), fast-food (szybkie jedzenie), fitness club (miejsce, gdzie możemy skorzystać z siłowni, wszelkich zajęć ruchowych, a także z sauny i masażu)
- Graffiti (rysunki na murach)
- Hacker (człowiek włamujący się do systemów komputerowych), hot dog (ciepła bułka z parówką), hipoalergiczny (nie powodujący uczuleń), holding (połączenie kilku dużych firm)
- Internet (globalna sieć komputerowa), internauta (użytkownik globalnej sieci komputerowej)
- Katering (firma kateringowa zajmuje się organizowaniem, dostarczaniem posiłków, np. na bankiety), klonować (powielać), kompakt (niewielkich urządzenie służące do odtwarzania płyt… kompaktowych właśnie)
- Laptop (przenośny komputer), lasagne (włoska zapiekanka z makaronu przekładanego mięsem), legginsy (obcisłe spodnie damskie, najczęściej służące do gimanstyki), logo (znak firmowy), lunch (posiłek spożywany około południa, wcześniejszy obiad w pracy)
- Make-up (makijaż), marker (gruby flamaster), modem (urządzenie służące do łączenia się z Internetem, mop (ścierka do wycierania podłogi zamocowana na długim kiju), muesli (płatki zbożowe z rodzynkami, orzeszkami lub czekoladą, najczęściej służące do wymieszania z mlekiem bądź jogurtem)
- News (nowość, nowinka), notebook (notes, zwłaszcza komputerowy)
- Pampers (rodzaj jednorazowej pieluszki dla dzieci), PC (personal computer, komputer osobisty), peeling (kosmetyk służący do ścierania zrogowaciałego naskórka), patchwork (tkanina pozszywana ze skrawków innych tkanin)
- Recykling (powtórne przetwarzanie)
- Scrabble (rodzaj gry planszowej), serwer (wielki komputer, z którym musimy się połączyć, by dostać się do Internetu), sitcom (serial komediowy z podłożonym śmiechem widowni), snowboard (deska służąca do jazdy po śniegu)
- Thriller (film grozy), tipsy (sztuczne paznokcie) T-shirt (bawełniana koszulka z krótkim rękawem)
W. Walkman (mały przenośny odtwarzacz kaset magnetofonowych), wizażysta (osoba dobierająca kolorystykę, makijaż, fryzurę) - Yuppies (młodzi ludzie szybko robiący karierę)
Zobacz: