Oto jeszcze jeden wiersz, którego nie można zrozumieć bez rozszyfrowania jego kontekstów.
W Warszawie w czasie powstania styczniowego rozegrało się dramatyczne wydarzenie: w akcie zemsty carscy żołdacy wyrzucili z okna pałacu Zamoyskich na bruk fortepian Szopena. Sam kompozytor już wtedy nie żył – zmarł w 1849 r. w Paryżu. Norwid odwiedził go na kilka tygodni przed śmiercią. Napływające później z kraju doniesienia o zbezczeszczeniu instrumentu obudziły w poecie wspomnienie spotkania podczas tych „dni przedostatnich” i zainspirowały go do napisania rozbudowanego liryku. Już w pierwszym wersie poeta zwraca się bezpośrednio do Szopena („Byłem u Ciebie…”), co pozwala uznać wiersz za przykład liryki inwokacyjnej. Konwencja ta będzie kontynuowana w całym tekście, bo chociaż Szopen nie odezwie się ani razu, to jego milcząca obecność stanowi dostateczny powód do wygłaszania przez poetę monologu.
Wiersz rozpada się na kilka części
Część pierwsza, zwrotki I-II, opisuje zapamiętaną przez Norwida sylwetkę gasnącego artysty. Jego blada twarz i alabastrowe dłonie zlewają się w jedno z bielą klawiatury fortepianu, co jest doskonałą ilustracją romantycznego przeświadczenia o tożsamości dzieła i jego twórcy. Ostatnie dni Szopena są niezwykłe:
Pełne, jak Mit,
Blade, jak świt.
Zbliżająca się powoli śmierć nie będzie więc równoznaczna z końcem, lecz z przejściem w inny, wyższy wymiar istnienia (mit jest przecież czymś wiecznie żywym, ponadczasowym, swego rodzaju sacrum). Nieśmiertelność zapewni artyście muzyka – jej opisowi poświęcone są zwrotki od IV do VIII. Na szczególną uwagę zasługuje fragment, w którym pojawia się motyw biblijnej góry Tabor, gdzie Chrystus – Emanuel – dokonał przeistoczenia i objawił uczniom swoją boskość
Wstęgą – ścieżka…
Hostię – przez blade widzę zboże…
Emanuel już mieszka
Na Taborze!
Muzyka Szopena też ma moc przeistaczania, jest pomostem łączącym tradycję antyczną z chrześcijańską i sztukę europejską z polską kulturą ludową („dom modrzewiowy wiejski”). W zwrotce V Norwid podkreśla, że dzieło Szopena nie powstało w próżni, lecz stanowi dziedzictwo polskiej tradycji i cnót, jakimi odznaczaliśmy się już od czasów Piasta – kołodzieja:
I była w tym Polska, od zenitu
Wszechdoskonałości dziejów
Wzięta
[…]
Polska – przemienionych kołodziejów!
Zalety Polaków zostały wyrażone w postaci symbolu „złotej pszczoły”: złoto oznacza godność i szlachetność, a pszczoła – pracowitość. Rozważania na temat muzyki Szopena prowadzą poetę do próby zdefiniowania prawdziwej sztuki. Określa ją mianem „Dopełnienia” (zwrotka VII), to znaczy rzeczywistości stanowiącej ideał w swoim gatunku. Do tej pory takimi dziełami były rzeźby Fidiasza, psalmy Dawida, tragedie Ajschylosa, teraz dołączyła do nich także muzyka Szopena. O jej wyjątkowym charakterze, podobnie jak o wielkości pozostałych dzieł, zadecydował nie tylko geniusz twórcy, ale także (a może przede wszystkim?) przepełniające go uczucia. Sztuka tylko wtedy może być doskonała, gdy jest „miłości profilem”. Niestety, wielcy artyści i ich dzieła z reguły skazani są na brak zrozumienia, a brutalny świat częściej akceptuje sztukę powierzchowną, niepełną, niedoskonałą, ale łatwiejszą w odbiorze
Piętnem globu tego – niedostatek:
Dopełnienie?… go boli!… […]
I woli wyrzucać wciąż przed się – zadatek!
Dramatyczne wydarzenie z powstania styczniowego zachował poeta na finał utworu: zostało ono przedstawione w zwrotkach od VIII do X. Oto widzimy Stare Miasto wiekowe „jak Pospolita-rzecz”, szare bruki ulic i Kolumnę Zygmunta. Ale obraz miasta to nie tylko statyczne mury, lecz również dynamiczna wizja koni carskich żołnierzy, które rwą się do biegu „jak przed burzą jaskółki”, dymy i cienie grające na fasadach kamienic. Wśród tego zamętu kozacy nagle
[…] przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają…
Fortepian upada na bruk. Wydarzenie to zostaje zestawione z mitem o Orfeuszu rozdartym przez Pasje na części. A to skojarzenie odsyła do typowo romantycznego poglądu, że prawdziwy triumf każdej wartości – a więc także sztuki – możliwy jest dopiero po jej śmierci. Tak jak w przypadku ukrzyżowanego Chrystusa, śmierć jest jednocześnie zapowiedzią zmartwychwstania.
Ciesz się, późny wnuku!…
Jękły – głuche kamienie:
Ideał – sięgnął bruku.
Śmierć Szopena i zniszczenie jego instrumentu należy więc traktować jako przedsmak zwycięstwa artysty i jego wiekopomnego dzieła, a wraz z nimi – zwycięstwa polskości.
Trzy pierwsze to wspomnienia wizyt u chorego Szopena. Norwid wspomina postać przyjaciela, przekonanego o zbliżającej się śmierci, podobniejącego do liry Orfeusza, do postaci marmurowej dłuta Pigmaliona. Uderza bladość rąk Szopena – zlewają się z bielą klawiatury. Nawiązania do mitów nie są przypadkowe: Orfeusz wzruszał przyrodę swoją muzyką. Pigmalion ożywił rzeźbę, życie i twórczość Szopena także stają się mitem – był bowiem aż tej miary artystą.
Część druga (zwrotki IV, V i VI) wprowadza innego bohatera. To już nie tylko Szopen, to jego muzyka. Co można o niej powiedzieć?
- Ma doskonałość klasyczną, prostotę peryklejską.
- Stwarza pomost pomiędzy wielkością sztuki starożytnej Grecji a współczesnością (modrzewiowym domem Szopena).
- Oznacza obecność Boga wśród ludzi.
- Zawiera obraz Polski piastowskiej, „złoto-pszczołej”, utęsknionej, idealnej.
- Jest to muzyka przedwcześnie przerwana (Szopen umarł w wieku 39 lat).
Część trzecia (zwrotka VII) – filozoficzna zaduma nad dziełami genialnych twórców dążących do doskonałości. Oto dzieła Fidiasza (rzeźbiarza greckiego), tragika Ajschylosa, psalmisty biblijnego Dawida, w końcu muzyka Szopena. Zasada wciąż jest ta sama: taka sztuka to doskonałe wypełnienie, całość, jedność Ducha i Litery, podczas gdy cechą świata jest brak – niedostatek, konflikt i on to niszczy prawdziwą sztukę, sprawia, że jest ona niezrozumiała w tym niedoskonałym świecie.
Część czwarta (zwrotka VIII) przenosi nas do Warszawy, na plac Starego Miasta, które oglądamy z lotu ptaka: uliczki, kolumnę Zygmunta, bruki i patrycjalne budynki. Widzimy je jakby oczami Szopena, bo duch jego nawet po śmierci będzie wędrował po ukochanej stolicy. Norwid relacjonuje haniebny wypadek (część IX), kiedy po zamachu na generała Berga zdemolowano pałac Zamoyskich (mieszkała tam siostra Szopena) i wyrzucono przez okno fortepian artysty. Zajście to opisane jest z dużą dozą emocji, narastającym napięciem, którego zenitem jest huk upadającego na bruk fortepianu – symbolu sztuki Szopena.
Część piąta (zwrotka X) – to już pełna goryczy refleksja. Zdarzenie przed pałacem Zamoyskich jest sceną symboliczną. Fortepian – czyli dzieło, Sztuka przez wielkie S, najpierw spotyka się z negacją i niechęcią. Dopiero po upadku („Ideał sięgnął bruku”) może nadejść zmartwychwstanie i zrozumienie. Dlatego Norwid kończy swój wiersz optymistycznym, choć bolesnym okrzykiem: „Ciesz się późny wnuku!”
Zobacz: