Obraz I
Rok 1600. Mroczny widok: czarne krzyże mnichów, zakapturzone postacie, w środku więzień z ustami zakneblowanymi drewnianym kołem. Pochód podąża na rzymskie Campo di Fiori, gdzie czeka przygotowany stos i kat. Więzień słucha wyroku, na kolanach, z powrozem u szyi, ze świecą w ręku. Jego ostatnie słowa: „Z większą trwogą ogłaszacie wyrok przeciwko mnie, aniżeli ja go słucham”. Odwraca się od krucyfiksu. Giordano Bruno – ten, który zginął za swoje poglądy, spalony żywcem.
Co głosił, czego dokonał?
- Kopernik miał rację – Słonce jest w centrum układu planet.
- Istnieje więcej układów planetarnych podobnych do naszego Układu Słonecznego.
- Istnieją niezliczone, poszczególne światy podobne do naszej Ziemi.
- Nie odwołał nigdy tych prawd i zginął za nie na stosie.
Czemu to się nie podobało inkwizycji?
W tamtych czasach takie poglądy były prawdziwą herezją. Jak to inne światy, układy planetarne?! Chwieje to ustaloną kościelną teorią konstrukcji boskiego świata. Może poprzewracać ludziom w głowach i doprowadzić do buntu.
Obraz II
Rok 1633. Rzym. Z mównicy schodzi wielki astronom, konstruktor teleskopu. Właśnie odwołał głoszone wcześniej poglądy. Więc Kopernik nie miał racji, Ziemia jest centrum wszechświata, nieruchoma, jak chciał Ptolemeusz. Uczony ma za sobą wielomiesięczny proces, tortury i prawie siedemdziesiąt lat. Przyjął ultimatum, ale schodząc z podium szepce uparcie: A jednak się kręci!
Galileo Galilei – dziewięć lat później umrze niewidomy.
Co głosił, czego dokonał?
- Świat badać trzeba za pomocą rozumu i nauki – badajmy fakty.
- Kopernik miał rację – Ziemia kręci się wokół Słońca. Jednak się kręci.
- Ptolemeusz się mylił – nasz układ planet to układ heliocentryczny.
- Najważniejsze dzieło: Dialog o dwu najważniejszych układach świata, Ptolemeuszowym i Kopernikowym.
Czemu to się nie podobało inkwizycji?
Z tych samych powodów co – podobne – poglądy Bruna. W dodatku zbyt empiryczne podejście do prawd świata zawsze jest zagrożeniem dla religii, opartej na czystej wierze.
Giordano Bruno i Galileusz to początek wielkiej parady filozofów
Stulecie siedemnaste okazało się nader obfite w osobowości poszukujące prawdy i szczęścia.
Kartezjusz:
Cogito ergo sum. Myślę, więc jestem.
Odkrycia Kartezjusza stały się rewolucją w filozofii. Karierę szczególną zrobiła błyskotliwa maksyma: Myślę więc jestem – tylko to, tylko myślenie może być dowodem istnienia człowieka. Reszta to ułuda. Odkrycia te stały się podłożem racjonalizmu – postawy, która rozum przyjmuje za kluczową wartość w dociekaniu do prawdy. Wiek następny uczyni go swoją dominantą. Do cennych uwag Kartezjusza należy ta, że w wypadku niepewności należy powstrzymać się od sądów!
Myśli z dzieł wypisane
- A spostrzegłszy, iż ta prawda: Myślę więc jestem, była tak niezachwiana i pewna, że wszystkie najbardziej dziwaczne przypuszczenia sceptyków nie zdołały jej zachwiać, uznałem bez obawy błędu, że mogę ją przyjąć jako pierwszą zasadę filozofii.
- Teraz znalazłem! Tak – to myślenie. Ono jedno nie daje się ode mnie oddzielić. Ja jestem, ja istnieję, to pewne. Jak długo jednak? Oczywiście, jak długo myślę (…) Czymże więc jestem? Rzeczą myślącą; ale co to jest? Jest to rzecz, która wątpi, pojmuje, twierdzi, przeczy, chce, nie chce, a także wyobraża sobie i czuje.
Pascal:
Człowiek jest zaledwie kruchą trzciną
Do Pascala odwołali się egzystencjaliści XX w. Jego myśli to nie system filozoficzny, ale ważna refleksja o kondycji człowieka. Człowiek jest bardzo znikomy, drobny i słaby w kosmosie, w dodatku jako jedyne stworzenie – świadomy swej nędzy… W Boga warto wierzyć, jest to po prostu opłacalne – dowodzi tego słynny Pascalowski zakład: co tracisz, gdy Boga nie ma, a wierzyłeś? Nic. Co tracisz, gdy Bóg jest, a nie wierzyłeś? Wszystko.
Myśli z dzieł wypisane
- Żeglujemy po szerokim przestworzu, wciąż niepewni i chwiejni, popychani od jednego do drugiego krańca. Czegokolwiek chcielibyście się uczepić, chwieje się i oddala.
- Człowiek jest tylko trzciną, najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą. (…) mgła, kropla wody wystarczą, aby go zabić. Ale nawet gdyby wszechświat go zmiażdżył, człowiek byłby i tak czymś szlachetniejszym, niż to co zabija, ponieważ wie, że umiera i zna przewagę, którą wszechświat ma nad nim. Wszechświat nie wie nic o tym.
- Widzę te przerażające przestrzenie wszechświata, które mnie otaczają, czuję się przywiązany do kącika tej rozległej przestrzeni, nie wiedząc, czemu mnie raczej umieszczono w tym miejscu niż innym.
- Nie mogę darować Kartezjuszowi, rad by chętnie w całej filozofii obyć się bez Boga, ale nie mógł się powstrzymać od tego, aby dać mu szczutka, aby wprawić świat w ruch.
- Boga czuje serce nie rozum. Są takie prawdy, których rozum nie zna.
Leibniz
Stworzył jedną z najbardziej optymistycznych filozofii. Leibniz – miał za sobą dokonania i życie znakomitego erudyty – zmarł w nędzy i zapomnieniu. Był religijny – nie zgadzał się z Kartezjuszem, który w swych teoriach mocno ograniczył rolę Boga. Leibniz uważał świat za boskie arcydzieło, a niedoskonałości świata za konsekwencje pewnych przyjętych na początku praw, Bóg stworzył świat najlepszy, jaki mógł – a my po prostu nie wszystko wiemy. Dodajmy, że Wolter się z tym nie zgadzał i Leibniza wyśmiał w Kandydzie.
Myśli z dzieł wypisane
- Nic nie powstaje nagle i to jest jedna z moich wielkich i najbardziej sprawdzonych maksym, że natura nigdy nie czyni skoków. Nazywam to prawem ciągłości.
- Żyjemy na najlepszym ze światów – nasz nie jest jednym z możliwych, jest najlepszym z możliwych…
- Wszelakie niedoskonałości, które mniemamy napotkać w świecie pochodzą jedynie z naszej ignorancji. Jeszcze nie rozporządzamy prawdziwym punktem widzenia, ażeby oceniać piękno rzeczy.
Spinoza
Baruch Spinoza z Amsterdamu głosił poglądy odważne, uznany został za heretyka i wykluczony z własnej gminy żydowskiej. Uważał, że do poznania prawdy potrzebne są: zmysły, pamięć i intuicja. Ta trójca da dopiero pewność o zjawisku. Głosił monizm – czyli jedność Boga i przyrody, uważał że Bóg i natura to jeden byt.
Myśli z dzieł wypisane
- Pożyteczne jest nade wszystko doskonalenie wedle możności umysłu, czyli rozumu, a na tym jednym polega najwyższe szczęście, czyli szczęśliwość człowieka. Doskonalenie rozumu nie jest niczym innym jak rozumieniem Boga.
Poeci XX w. nie pozostali obojętni wobec siedemnastowiecznej myśli! Wręcz przeciwnie!
Miron Białoszewski
jestem sobie
jestem głupi
co mam robić
a co mam robić
jak nie wiedzieć
a co ja wiem
co ja jestem
może niegłupi
ale może tylko dlatego że wiem
że każdy dla siebie jest najważniejszy
bo jak się na siebie nie godzi
to i tak taki jest jak się jest
Co ja jestem?
Dziwny tekst Mirona Białoszewskiego tylko pozornie jest bezładnym słowotokiem. Słowa, którymi bawi się poeta lingwista, mają mocne filozoficzne źródła: jestem, wiem – nie wiem. Głupi, niegłupi (czyli myślę, nie myślę) wersy mają kontekst sokratejski (jedno wiem, że nic nie wiem) i kartezjański – myślę, więc jestem. Utwór Białoszewskiego to poetycka interpretacja pomysłu Kartezjusza, w duchu lingwistycznym, poeta rozbiera zdania filozofów na słowa i układa je inaczej. Powstają nowe sensy, nowe odczytanie myśli. Wypowiada je podmiot liryczny, o którym trudno powiedzieć cokolwiek poza jednym – myśli, pyta, zastanawia się, więc jest, a dochodzi do wniosku, że jedno wie – iż każdy jest najważniejszy dla siebie. Co więcej – nie ma możliwości dyskusji ze swoim jestestwem – bo i tak się jest, jakim się jest. Poetycki wykład filozoficzny można nazwać monologiem wewnętrznym, łańcuchem skojarzeń kogoś, kto snuje refleksje o swoim bycie – fundamentalnym zagadnieniu filozofii. Poeta desakralizuje temat, przyjmując tok gry słownej – ale tym bardziej ukazuje potęgę tematu. Dobre skojarzenie – wiersz Herberta Głos wewnętrzny.
Czesław Miłosz
W Rzymie na Campo di Fiori
Kosze oliwek i cytryn,
Bruk opryskany winem ————- 1
I odłamkami kwiatów.
Różowe owoce morza
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini.
Tu na tym właśnie placu ————- 2
Spalono Giordana Bruna,
Kat płomień stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi.
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny,
Kosze oliwek i cytryn
Nieśli przekupnie na głowach.
(…)
Morał ktoś może wyczyta,
Że lud warszawski czy rzymski
Handluje, bawi się, kocha
Mijając męczeńskie stosy. ————- 3
Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął.
Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących.
O tym, że kiedy Giordano
Wstępował na rusztowanie,
Nie znalazł w ludzkim języku
Ani jednego wyrazu,
Aby nim ludzkość pożegnać,
Tę ludzkość, która zostaje.
1.
Piękny poetycki opis rzymskiego placu Campo di Fiori – miejsca, które tętni życiem, z całym bogactwem natury śródziemnomorskiej, dynamiką życia. Opis zmysłowy – barwy, owoce, puch brzoskwiń – Miłosz operuje nimi celowo. Odłamki kwiatów – to metafora, która przywodzi na myśl wojnę, wprowadza cień agresji.
2.
To samo miejsce trzysta lat wstecz. Stos, kat, śmierć. I znów zalew życia – plac wygląda jak w wieku XX, ludzie handlują, śmieją się, życie tętni.
3.
Refleksja o ludzkości, która żyje swoim życiem obok tragedii. Narzuca się skojarzenie z obrazem Bruegla Upadek Ikara. Życie toczy się dalej i tak być musi, ludzkość nie może zatrzymać się przy męczeństwie Giordana, ani śmierci Ikara. Refleksja o przemijaniu – bo kto pamięta o cierpieniu Giordana na Campo di Fiori… Wszystko przemija, cierpienie i heroizm też.
4.
Istota wiersza, jego główny temat – samotność ginących. Umęczona ofiara zawsze jest sama w swoim bólu, chociaż być może to cierpienie jest poświęceniem właśnie dla tłumów. Czy Giordano żałował decyzji, gdy odczuł tę samotność? Chyba chciał być w zgodzie ze sobą. Według Miłosza symbolizuje on samotność jednostek ginących za ideę, za innych ludzi. Ci są zawsze sami.
Zbigniew Herbert
Pan Cogito opowiada o kuszeniu Spinozy
Baruch Spinoza z Amsterdamu ————- 1
zapragnął dosięgnąć Boga
szlifując na strychu
soczewki ————- 2
przebił nagle zasłonę
i stanął twarzą w twarz ————- 3
mówił długo
(a gdy tak mówił
rozszerzał się umysł jego ————- 4
i dusza jego)
zadawał pytania ————- 5
na temat natury człowieka
– Bóg gładził roztargniony brodę ————- 6
pytał o pierwszą przyczynę
Bóg patrzył w nieskończoność
pytał o przyczynę ostateczną
– Bóg łamał palce
chrząkał
kiedy Spinoza zamilkł
rzecze Bóg ————- 7
– mówisz ładnie Baruch
lubię twoją geometryczną łacinę
a także jasną składnię
symetrię wywodów
pomówmy jednak o Rzeczach Naprawdę
Wielkich ————- 8
– popatrz na twoje ręce
pokaleczone i drżące
– niszczysz oczy
w ciemnościach
– odżywiasz się źle
odziewasz nędznie
kup nowy dom
wybacz weneckim lustrom,
że odbijają powierzchnię ————- 9
dbaj o dochody
jak twój kolega Kartezjusz
bądź przebiegły
jak Erazm
Poświęć traktat
Ludwikowi XIV
I tak go nie przeczyta
– uciszaj
racjonalną furię
upadną od niej trony
i sczernieją gwiazdy
pomyśl
o kobiecie
która da ci dziecko ————- 10
– widzisz Baruch
mówimy o Rzeczach Wielkich ————- 11
– chcę być kochany
przez nieuczonych i gwałtownych ————- 12
są to jedyni
którzy naprawdę mnie łakną
(…)
1.
Baruch czy Benedykt?
Jako potomek żydowskiego kupca otrzymał imię Baruch. Ale gdy doszedł do wniosku, że jego poglądy nie godzą się z religią, zerwał z dawnym życiem, zrezygnował z przynależności do gminy żydowskiej i przyjął imię Benedykt. Ale i poeta, i Bóg uparcie nazywają go Baruchem…
2.
Spinoza był nie tylko filozofem, ale i szlifierzem szkła optycznego. Miał fach w ręku – szlifowanie soczewek ceniono w Holandii. Zajęcie pewnie nudne, ale pozwalające na rozmyślania. Przebił zasłonę – dotarł do Boga. Oczywiście, za sprawą myśli.
3.
Twarzą w twarz z Bogiem – to zdarzało się też romantykom. To obraz odwiecznych pragnień ludzkości, by dotrzeć do Absolutu, ujrzeć oblicze Stwórcy.
4.
Monolog Spinozy będzie na temat wysoki. Filozof sam się nakręca, słuchając słów własnych. Czy nie jest to kpina z wszelkich napuszonych mówców tego świata?
5.
To trudne i erudycyjne pytania. Natura człowieka, praprzyczyny. Oto, co trapi filozofa.
6.
Bóg w tym dialogu wygląda na znudzonego. Patrzy w nieskończoność (on może) jak w okno na nudnym wykładzie. Chrząka, jakby był zmieszany, zawstydzony… Nie zna odpowiedzi? Herbert zarysowuje portret rozbawionego nieco brodatego dobrodusznego starca (Bóg) i gwałtownego, żarliwego filozofa uparcie dopytującego o głębokie prawdy. Tylko komu potrzebne? Zestawienie postaci podważa szacunek dla uczonych – wydają się tak odlegli od zwykłego życia i ludzkich spraw, że aż śmieszni. W tym ujęciu Bóg jest bliżej ludzi niż zdystansowany uczony.
7.
Bóg przemawia do filozofa z pobłażaniem. Pochwała przemowy jest w rzeczywistości kpiną – mówić zgrabnie nie znaczy mówić mądrze.
8.
Co jest naprawdę rzeczą wielką? Nie istota ludzkiej natury i prawda o powstaniu świata? Więc cóż? Nowy dom, pieniądze, protektorzy. Uwaga – to prawdziwe kuszenie. Gdyby to mówił szatan, nie dziwiłby się nikt!
9.
Tekst o lustrach to przestroga. Nie trzeba koniecznie szukać istoty – czasem odbicie jest równie warte uwagi. Boskie etykietki filozofów nie są zbyt budujące.
10.
Może rodzina, stabilizacja, dzieci – to przewodnia rola człowieka, nie szperanie w ideach?
11.
Rzeczy wielkie to więc zwykłe ludzkie życie.
12.
Tak jakby Bóg zmęczony był dociekaniami mędrców w rodzaju Spinozy. Żąda prostoty, uczucia i wiary. Nie odpowie na pytania logiczne – bo nie jest przedmiotem nauki.
Czyli że Bóg – Bóg tego wiersza – nie zgadza się z poglądem Spinozy, iż rozumieniem Boga jest doskonalenie umysłu. Tylko czy jego kuszenie jest prawdziwym kuszeniem. Może faktycznie usiłuje odwrócić uwagę człowieka ku sprawom naprawdę dla niego ważnym. Nie przebijanie zasłon nieba, ale zwykłe życie, praca, rodzina?
Zobacz: