Opowiadanie V
Spowiedź w Saint-Germain-des-Prés
Opowiadanie-scena
W tym opowiadaniu autorka nakreśla niemal teatralną scenę, w której rzecz rozegra się pomiędzy dwiema postaciami. Istota opowiadania ukryta będzie w dialogu, nie w wartkiej akcji czy mnogości zdarzeń.
Pisarka najpierw tworzy przestrzeń – pokój w opactwie urządzony w stylu Ludwika XIV i dwóch aktorów swojej sceny: chorego w łożu i spowiednika, który przyszedł go wysłuchać. Potem dopiero „podnosi kurtynę” – jak sama to nazywa – i zbliża się do rozmówców, by tok dialogu przybliżyć czytelnikom. Tym samym stajemy się świadkiem spowiedzi polskiego króla, Jana Kazimierza, umierającego w dalekiej Francji.
Okoliczności historyczne
Jan Kazimierz – król polski z dynastii Wazów – młodszy brat i następca Władysława IV. Dwadzieścia lat jego panowania przypadło na burzliwe czasy polskiej historii – XVII wieku – stulecia wojen, rozrostu demokracji szlacheckiej, buntu kozackiego, potopu szwedzkiego. Objął tron w 1648 roku – po śmierci przyrodniego brata Władysława, dla korony zrzekł się kapelusza kardynalskiego. Poślubił też jego żonę – Marię Ludwikę, która od tej pory zaczęła odgrywać ważną rolę w kraju. Królewska para próbowała przeprowadzić szereg reform – między innymi znieść tak szkodliwe dla kraju liberum veto, wprowadzić stałe podatki, koronować za życia króla następcę – ale opozycja magnacka nie pozwoliła się pokonać i udaremniła te działania. Król Jan Kazimierz wyrzekł na sejmie 1661 roku prorocze słowa o niechybnych rozbiorach Rzeczpospolitej, do których doprowadzi brak reform politycznych – jego słowa, jak wiemy, spełniły się. Jan Kazimierz okazał się królem głęboko katolickim, niezbyt lubianym przez współczesnych i nie najlepiej ocenianym przez historyków – chyba ze względu na niechęć dla Polaków, przedkładanie interesów dynastycznych nad polskie, nietolerancję. Zupełnie inny obraz dał mu Henryk Sienkiewicz w Potopie – tam Jan Kazimierz to prawdziwy ojciec ojczyzny, bohater, to jego ratuje z opresji Kmicic… Władca jednak pozostawił Polskę. Po śmierci żony, po niepowodzeniu reform, zrzekł się polskiego tronu i osiadł we Francji. Tam otrzymał siedem opactw (dlatego w opowiadaniu nazywa się go opatem tytularnym) – zamieszkał w paryskim opactwie Saint-Germaine-des-Prés. Tu też rozegrał się epizod spowiedzi, który opisała Hanna Malewska.
Temat i treść
Powinny być nimi życie i grzechy Jana Kazimierza – skoro to spowiedź. Ale właściwie tak nie jest. Choć kapelan próbuje naprowadzić rozmówcę na tok myśli o własnym życiu i błędach – Jan Kazimierz wciąż powraca do kraju, którym rządził dwadzieścia lat. To grzechy szlachty polskiej i opinie o niej stają się przedmiotem rozważań tych dwóch ludzi. Jego rozrachunki z Polską, z tym czego nienawidzi i co kocha w tym kraju, czego nie udało się mu przeprowadzić za panowania. Z lekką pogardą traktuje Francuza, który nie potrafi zrozumieć dalekiego kraju. Zarzeka się cały czas, że Polski nie kocha, że uciekłby stamtąd – o niczym innym nie potrafi, mówić, a czasem z jego słów wyziera ogromna tęsknota, duma z bitew, z gościnności, z rozmachu Rzeczpospolitej. Innym razem – ubolewa nad głupotą i złą polityką. Rozmowa-spowiedź, która spowiedzią nie jest, trwa kilka godzin. Wkraczamy w nią z półgodzinnym opóźnieniem – na początku rozmowy król zorientował się, że jego kapłan wie o historii Polski niewiele i zmierza do rozliczenia swojego penitenta z kolejnych przykazań. Umierający zdążył przebrnąć przez cztery pierwsze przykazania – przy piątym snuje refleksję – czy być królem i mieć na sumieniu tysiące ofiar wojen – to grzech, czy powyżej kilku tysięcy już się nie liczy? Znów znajdujemy się w kręgu zagadnień personalizmu – jednostka, która ma wpływ na historię, dokonuje rozliczenia ze swoimi decyzjami, wyborami. Jan Kazimierz nie jest zadowolony z siebie. Nie jest zadowolony z narodu. Ale jest Polakiem – Rzeczpospolita to jego pasja, a może nawet obsesja.
Sylwetka króla Jana Kazimierza
- Poznajemy go jako człowieka starego i chorego. W opisie wyglądu zewnętrznego autorka podkreśla gorycz i zaciętość, siłę spojrzenia. Król w peruce (takim go najczęściej można oglądać na obrazach), o silnym spojrzeniu – patrzy również z portretu:
- Napotykamy spojrzenie, od którego robi nam się nieswojo bez względu na to, czy wiemy mało, czy wiele o zniszczonym człowieku w czarnej peruce.
- Z opisu wyglądu:
Czarny sznurek wąsów penitenta w pewnej chwili podniósł się nieco z prawej strony, a opuścił z lewej, co mogło oznaczać uśmiech. Drgnęła też równie szwarcowana kępka brody, niewiele większa od paznokcia, w dołku pod grubą dolną wargą. - Z pasją opowiada o przebytych bitwach, walce żołnierzy, towarzyszach broni. Zdradza, że nie są to obojętne mu wspomnienia – wydaje się, że żołnierski wątek królowania jest dla niego największym powodem do dumy.
- Jest gwałtownego usposobienia – unosi się, sam mówi o swojej lekkomyślnej zmienności, płaczliwości.
- Nazywa się królem, który był amatorem uciech i żołnierzem.
- Wspomina grzechy – skłonność do kobiet, tysiące zabitych w wojnach, dyplomatyczne kłamstwa – grzechy całego życia.
I cóż z rachunkiem sumienia? „Nie mów fałszywego świadectwa”… „Nie zabijaj; miłuj bliźniego”… Podpadam pod to wszystko czy nie? - Zarzuca sobie niedotrzymanie przysięgi złożonej narodowi – o poprawie doli chłopa. Rzeczywiście – złożył takie śluby w 1656 roku po pierwszych zwycięstwach nad szwedzkim królem Karolem Gustawem… (śluby lwowskie), obiecując chłopom ulgę, i słowa nie dotrzymał.
- Wydaje się człowiekiem surowym, stanowczym, nieznoszącym sprzeciwu. Patrząc na swoje życie wstecz, eksponuje klęski – nie może pogodzić się z tym, czego nie udało mu się pokonać, od czego uciekł.
Wypowiedzi o Polsce Jana Kazimierza
- Byłem królem rzeczypospolitej? Za to jedno powinien mi być darowany cały czyściec.
- „Poddanych” (…) tam w Polsce nie ma: sami królowie. (…) W tym kraju robi się czasem więcej niż możliwe, potem zaś mniej niż niezbędne. (…) Jeżeli cokolwiek się tam dzieje, to tylko dobrowolnie. Jednomyślnie także…
- Nawet pieszo i boso uciekłbym stamtąd!
- W tym dziwnym kraju wybierają zawsze na tron własnych królewiczów, najgorszych nawet, i płaczą, jeśli ich zabraknie.
- A i to może, że w republice szlacheckiej, w owej szlacheckiej wolnej utopii, nie leżał w mojej mocy cud tego rodzaju…
- Rzeczpospolitą trzeba ocalać co kilkadziesiąt lat lub częściej…
- Przy prawdziwym panu polskim Francuzi w kokardach wyglądają jak błazny…
- A Polska… Ot, nawet źli nie są tam tacy obłudnicy ani zawzięte bestie. Gościnnością przyjmuje się obcego, nie pojedynkiem. A żołnierza naszego gdybyście znali! Ja z żołnierstwem tylko bywałem w życiu naprawdę wesół…
- Nie uwierzylibyście nigdy, że ktoś może tak truć życie jak Polacy. Szlachta polska. (…) gdybym się urodził chłopem, poszedłbym do buntu raczej niż tę szlachtę znosić.
Wnioski: Rzeczpospolita w oczach Jana Kazimierza
Król wspomina Rzeczpospolitą dwojako. Z jednej strony potrafi wypunktować wszystkie narodowe grzechy Polaków. Jego wypowiedź zabarwiona jest goryczą i drwiną, potępia kłótliwość, sobiepaństwo, prawo, które pozwala zerwać sejm jednym głosem, prywatę, gniewy i wojny o romanse… Ale jest też w tej refleksji pochwała – słusznej zasady demokracji, tylko źle, według byłego władcy, wprowadzonej. Sentyment do żołnierzy polskich, do pozostawionej z daleka ziemi… I ta Polska, jej historia, na którą wpływał, jest dla niego najważniejszą sprawą życia – nie grzechy ostatniego miesiąca czy własne przewinienia. Mnich, który go spowiada, wskazuje wielką prawdę, choć Jan Kazimierz – porywczy, złorzeczący – nie chce się do niej przyznać: jest coś, co kochał i kocha – daleki, obcy Francuzom, źle rządzony i co kilka lat oblegany kraj.
Zobacz:
Sir Tomasz More odmawia – Zygmunt August i Barbara (Praca domowa)
https://aleklasa.pl/liceum/c300-lektury/sir-tomasz-more-odmawia-opowiadanie-tytulowehanna-malewska