Na przykład:

Ja – Sarmata! Na pewno tak i wielką literą rzekłby o sobie Jan Chryzostom Pasek. I Zagłoba, i Cześnik, i Stolnik, i Jacek Soplica. Zagłoba wywiódłby natychmiast, iż Bóg tak podzielił ludzkość, wszak inną krew ma plebejusz, inną chłop, a inną szlachcic – Sarmata, bowiem różnie łączą się one z miodem pitnym! Świadczy to o dumie, a nawet pyszałkowatości. Ja – Sarmata wywodzę się ze starożytnego, walecznego rodu. Jestem wierny swojej tradycji i wiernym wyznawcą swojej religii. Mam absolutne prawo do najwyższej wolności szlacheckiej, do wybierania króla i do liberum veto! Stanę do walki z wrogiem, ale i do kłótni z sąsiadem! Ja – Sarmata, rycerz, Polak, szlachcic!

Wątpliwe czy to samo zdanie mieli plebejusze i chłopi. Sowizdrzał pokpiwał z zabobonnego szlachcica. Chłop wznosił „lament na pany”. Sam Wacław Potocki przywoływał w mowie Chodkiewicza mit walecznych rycerzy-Sarmatów, lecz już w wierszu pt. Pospolite ruszenie pokazywał czarne oblicze sarmatyzmu – opilstwo, lenistwo i ospalstwo. Podchwyciła ten głos następna epoka: oświecenie. Zarzuciła sarmatyzmowi ciemnotę, zabobon i zacofanie. Wytknęła wady narodowe, takie jak kłótliwość, pychę i prywatę. Obwiniła liberum veto i szlacheckie sejmiki o późniejszy upadek Polski. Zapewne nie bez racji, lecz też i nie z racją absolutną. Oto uroki, wdzięk sarmatyzmu przywoływał już Mickiewicz, tworząc świat soplicowski i Henryk Sienkiewicz, tworząc tak wspaniały typ sarmaty, wcale nie wyidealizowanego, jakim był pan Onufry Zagłoba.

Zobacz:

Oblicza sarmatyzmu

 

Jak rozumieć termin sarmatyzm?

Czym był sarmatyzm?

Szlachta i sarmatyzm