Mieszczanin w poezji Juliana Tuwima.

Wstęp I

„Chcemy być poetami dnia dzisiejszego i to cała nasza wiara i cały nasz program” – tak pisali w pierwszym numerze „Skamandra” skupieni wokół niego poeci. Pisali oni językiem codziennym o sprawach dnia powszedniego, o życiu codziennym miasta. Bohaterem poezji Juliana Tuwima było właśnie miasto i nowy bohater liryczny – mieszkaniec miasta, współczesny mu człowiek. Twórca ten chętnie wykorzystywał obrazek rodzajowy i poetykę rozmowy.

Wstęp II

Mieszkaniec miasta, człowiek żyjący w XX w., to najczęstszy bohater poezji Juliana Tuwima. Mieszczan w jego poezji pojawia się sporo, dlatego portret mieszczanina nie jest jednorodny. Raz jest to kołtun, filister („Mieszkańcy”), innym razem człowiek, którego godności trzeba bronić („Do prostego człowieka”) lub sympatyczny, pełen radości życia człowiek („Colloquium niedzielne na ulicy”). Przyjrzyjmy się portretom mieszczan w poezji Juliana Tuwima.

Rozwinięcie

Miasto i cywilizacja to bardzo ważne tematy w poezji Juliana Tuwima. Twórczość skamandrytów nie tylko dotyczyła mieszkańców miast – była do nich skierowana. Mamy także do czynienia z kokietowaniem człowieka z tłumu i… komercyjnym charakterem sztuki Skamandra.

Mieszczanin w poezji Juliana Tuwima

Do krytyków Juliana Tuwima

Przyjrzyjmy się najpierw wierszowi pt. Do krytyków. Ten utwór nie jest, jakby się można tego było spodziewać, programem artystycznym. Poeta ukazany w tym wierszu to ktoś z tłumu, zwykły człowiek, który nie ma nic wspólnego z młodopolską czy romantyczną kreacją twórcy – wielkiego samotnika, indywidualisty, kogoś stojącego ponad tłumem. Poeta z wiersza Tuwima nie jest kimś „ponad”, nie wywyższa się i nie alienuje. Przeciwnie, czuje się zanurzony w życiu miasta: „Miasto na wskroś mnie przeszywa”. Źródłem opisywanych w tym wierszu zdarzeń jest jazda tramwajem przez miasto – banalne, bardzo zwyczajne zdarzenie. W utworze nie znajdziemy wyszukanych metafor, elitarnych aluzji literackich, które zrozumieć by mogli tylko humaniści. To proste słowa zaczerpnięte z jezyka potocznego. Jednak nie jest to na pewno styl aż tak prowokujący, jak w Ranyjulek jest pozbawiony elegancji, pozornie niedbały. Poeta używa języka ulicy – np. ranyjulek, psiamać. Tacy są więc mieszczanie: lubią dać wyraz swoim emocjom, nie dbają o piękno języka, żyją dniem dzisiejszym, potrafią cieszyć się życiem.

Wiosna Juliana Tuwima

Zupełnie inaczej ukazany jest mieszczański tłum w utworze pt. Wiosna. Dytyramb. Biologizm, rozbuchany erotyzm… Mieszczanie zachowują się jak zwierzęta w rui! W tym wierszu można dostrzec wyraźny wpływ naturalizmu. Aglomeracja miejska stanowi źródło zepsucia.

Mieszkańcy Juliana Tuwima

Przyjrzyjmy się teraz wierszowi pt. Mieszkańcy, pochodzącemu z tomiku Słowa we krwi. We wcześniejszej twórczości, zgodnie z założeniami Skamandra, poeta „wysławiał”, „afirmował” przeciętność i zwyczajne życie, szarego człowieka, mieszkańca miasta. W Mieszkańcach ten sposób ukazywania mieszczanina i życia codziennego miasta uległ zupełnej zmianie! Mieszczanin ukazany w tym utworze to człowiek ograniczony, głupi, płytki, o ciasnych horyzontach, bezmyślny. Jego życie wypełnia jedynie codzienna krzątanina (nie ma żadnych potrzeb duchowych!). Nie ma własnych poglądów – mechanicznie przyswaja sobie hasła i slogany przeczytane w gazetach lub usłyszane w radiu. Bardzo ceni dobra materialne i małą stabilizację. Kultura, sztuka, potrzeby innych ludzi? Nic dla niego nie znaczą! Mieszczanie są „straszni”. W wierszu czytamy: „Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach / Strasznie mieszkają straszni mieszczanie”. Poeta pisze o mieszkańcach miasta z obrzydzeniem. Często posługuje się groteską i ironią: „Jak ciasto biorą gazety w palce”, „Aż papierowym wzdęte zakalcem, / Wypchane głowy grubo im puchną”. Mieszczanie nie prowadzą dialogów, nie rozmawiają, nie dyskutują – jedynie „bełkocą, bredzą”.

Zakończenie

W wierszu takim jak „Do prostego człowieka” i we wczesnych utworach takich jak „Ranyjulek”, Tuwim bronił prostych ludzi z miasta, przeciętnych obywateli. W „Mieszkańcach” poddał ich bezwzględnej krytyce. Mieszczanin jest żałosny, groteskowy, jest niewolnikiem własnych przyzwyczajeń. Jak widzimy, postawa poety wobec mieszkańców miasta ewoluowała – w stronę pogardliwej, pesymistycznej, pełnej niewiary.