Rycerz modernistyczny

Mit prometejskiego rycerza będzie z latami nabierał kształtu metafory. Wolnościowe marzenia romantyków uniosą się nad dramatyczną polską historią na wiele lat i pozostaną tylko marzeniami.

Otulony modernistyczną chmurą dekadentyzmu Kazimierz Przerwa-Tetmajer pod postacią Poety z Wesela Wyspiańskiego przywoła w swej pamięci piętnastowiecznego Zawiszę Czarnego z Garbowa herbu Sulima:

Głos jak marzeń moich piastun;
Rycerz, Widmo, urojenie
przyoblekło szatę żywą.

Poeta młodopolski marzy o wskrzeszeniu dawnych, średniowiecznych bohaterów, o przywołaniu literaturą nieugiętego, obrońcy ojczyzny spod Grunwaldu. Widzimy wraz z Poetą rycerza na polu bitwy, w zbroi, z mieczem i kopią, wśród stosów trupów, płynącej rzeką krwi; rycerza, który leci na koniu jak ptak i „hajno po zbrojach tnie” mimo dującego wichru. To rycerz olbrzym, zdeterminowany koniecznością historyczną. To bohater walczący wprost, pozbawiony wahania. Najwyższą wartością jest dla niego – jak dla Rolanda – honor i ojczyzna.

Z zawstydzeniem biernego Polaka żyjącego pod rządami austriackich zaborców, z poczuciem niższości wobec narodowych wieszczów, poeta, czujący odpowiedzialność artysty za panujące wśród ziomków nastroje – chciałby bohaterem swego poematu uczynić rycerza bez skazy. Ale w 1900 roku Polacy nie wierzą już w mit średniowiecznego rycerza pozbawionego jakiejkolwiek wątpliwości. Jeszcze ponad pięćdziesiąt lat wcześniej legenda szwajcarskiego Winkelrieda przeniosła Kordiana ze szczytu Mont Blanc do Polski i dała mu motywację do działania politycznego. Dziś ta wiara umarła w galicyjskim Krakowie, w którym panuje atmosfera marazmu i braku wiary w kolejne powstanie narodowowyzwoleńcze.

Teraz Poeta z Wesela – sam pełen wątpliwości i hamletycznych wahań – boi się czynu, choć go pragnie; boi się siły, choć pragnie siły, boi się buntu, choć pragnie buntu. I nad tą Szekspirowską niepewnością unosi się rycerz bez twarzy – rycerz nieobecny ciałem, a tylko słowem, duchem, nakazem moralnym.

Nadeszły czasy kryzysu wartości, zwątpienia w ich żywe istnienie poza sztuką. Nad przełomem wieków, nad polską Galicją unosi się średniowieczny rycerz nieistniejący. To czasy, w których jedynie duch rycerski mógł wyrwać społeczność z odrętwienia wynikającego z pogodzenia się z historią, a zarazem czasy, w których właśnie rycerskiego ducha zabrakło.

Ten dramatyczny paradoks uchwycił Wyspiański w Weselu, którym literatura pogrzebała mit rycerskiego rycerza z lat dawnych, by już go nigdy nie wskrzesić.