Ćwiczenie kształtujące umiejętność analizy i interpretacji tekstu na poziomie rozszerzonym.
Fragment 47
Krzysztof Kamil Baczyński, Jerzy Kamil Weintraub, *** [Jesień to gwiazdy lecące z drzew…]
Jesień to gwiazdy lecące z drzew.
Liście jak węże syczą.
Przewożą arki na drugi brzeg
głowy obciętych księżyców.
Ciągną kondukty przez zastygły czas –
– spróchniałe ichtiozaury.
Jak wieko spada nieba trzask
na biały wzrok umarłych.
A on do stołu przykuty snem
kamiennym jak klosz urny,
widzi lodowce porosłe mchem
i myśli że to trumny.
Pytania:
- Określ sytuację liryczną wiersza.
- Znajdź charakterystyczne grupy wyrazów – słów kluczy. Na co one wskazują?
- Jak odczytać można obraz ukazany w pierwszej strofie?
- W jaki sposób druga strofa jest kontynuacją pierwszej?
- Kim jest pojawiający się w ostatniej strofie “on”? Jak można w związku z tym odczytać ten wiersz?
Odpowiedzi:
1. Tu znowu mamy do czynienia z liryką pośrednią, zresztą bardzo charakterystyczną dla poezji Baczyńskiego. Podmiot liryczny się nie ujawnia, nie mówi o sobie “ja”. Ukrywa się za mrocznymi, przytaczanymi obrazami świata z pogranicza życia i śmierci. Bardzo ważne więc dla odczytania tego wiersza będą obrazy i obrazowanie oraz ukryta za nimi wizja świata.
2. Pierwsza oczywista grupa wyrazów związana jest ze śmiercią: “jesień”, “drugi brzeg”, “głowy obciętych księżyców”, “kondukty”, “zgasły czas”, “spróchniałe ichtiozaury”, “biały wzrok umarłych”, “kamienny sen”, “urna”, “lodowce”, “trumny”. Druga grupa wyrazów łączy się z dźwiękami i przejawami świata: “jesień”, “lecą z drzew”, “liście”, “syczą”, “księżyce”, “ciągną”, “trzask”, “spada”, “wzrok”, “porosłe mchem”. Tak złożone grupy wyrazów pokazują i charakteryzują świat przedstawiony. Jest on przesycony śmiercią i wszystkim, co się z nią wiąże (zimnem, strachem, okrucieństwem). Ten świat przedstawiony jest jednak nie jako coś zastygłego, ale właśnie żywego, dojmującego i groźnego.
3. Pierwsza strofa zaczyna się metaforą związaną z obrazem spadających z drzew jesiennych liści. To jednak nie liście w wierszu Baczyńskiego lecą z drzew – a gwiazdy. Już ten obraz sugeruje jakąś anormalność. Zarówno jesień i spadające liście, jak i gwiazdy są symbolem śmierci człowieka. Już pierwszy wers wprowadza więc obraz śmierci. Drugi natomiast sugeruje, że nie jest to śmierć normalna, lecz wszechogarniająca, groźna, niebezpieczna: “liście syczą jak węże” (zwróć uwagę na symbolikę węża). Po takim wstępie jest już tylko gorzej: mamy mitologiczny obraz przewożenia ludzi przez Styks do świata umarłych. Ale tu przewożone są “głowy odciętych księżyców”. Mamy do czynienia ze światem umarłych, do tego brutalnie zamordowanych.
4. Druga strofa wprowadza nas głębiej w świat przedstawiony. Jest kontynuacją przyjętego w strofie pierwszej obrazowania. Widzimy kondukty. Ale nie są to kondukty żywych odprowadzających na cmentarz zmarłych. Suną one przez “zastygły czas”, a więc są zawieszone gdzieś, w jakiejś nieokreślonej czasoprzestrzeni. Kondukty te to “spróchniałe ichtiozaury”, co oznacza, że i one należą do świata zmarłych. Niebo spada z trzaskiem na “biały wzrok umarłych”, przykrywa je. To już wizja apokaliptyczna – totalnego końca, zniszczenia. Spadające niebo nasuwa obraz wieka zamykanej trumny.
5. W ostatniej strofie pojawia się nagle zdefiniowana postać: “on”. Kim jest ten człowiek, w jaki sposób znalazł się w tym świecie rozkładu? Spowity jest kamiennym snem, co też sugeruje nam śmierć. Jednak pojawia się też niejednoznaczność. On “widzi lodowce pokryte mchem”, działa, patrzy. Na dodatek “myśli, że to trumny”. W ten sposób przedstawiony świat staje się wizją tego człowieka. On patrzy na otaczającą go rzeczywistość i interpretuje ją jako apokalipsę. Obrazy przedstawione w dwóch pierwszych strofach należy więc potraktować jako pewną metaforę. Otaczający człowieka świat jest tak zły, że ten postrzega go jako koniec świata.