Mieć złamane serce, zajęcze lub gołębie albo wręcz przeciwnie – nie mieć wcale serca. Czy to możliwe? Tak, w naszym języku i w literaturze. Bo serce daje naprawdę dużo możliwości.
Skąd te określenia?
Źródeł związku frazeologicznego zazwyczaj doszukujemy się w Biblii (tak jest na przykład z „jabłkiem Adama” czy „wdowim groszem”) lub mitologii (stąd pochodzi „złote runo” i „nić Ariadny”) czy historii („przekroczyć Rubikon”, „kruszyć kopie”). Jednak wiele frazeologizmów swoje źródło ma… po prostu w codziennym życiu. I tak właśnie jest z większością „sercowych” określeń. Bo kiedy coś bardzo mocno przeżywamy – strach, miłość, współczucie – to wszystkie te uczucia odczuwamy całym organizmem. A najmocniej właśnie sercem. Serce przyspiesza, zamiera lub bije nierówno. Nic więc dziwnego, że już dawno temu ludzie doszli do wniosku, że to właśnie w sercu jest centrum naszej uczuciowości. I stąd tyle określeń.
Serce nie sługa – tak powiemy, kiedy ktoś w imię miłości robi coś zabronionego, przeciwnego rozumowi. Lub gdy po prostu kieruje się uczuciem, a nie rozsądkiem. Bo zakochał się i to właśnie miłość ma wpływ na jego postępowanie. A zakochane serce nikogo się nie słucha, nawet swego pana. Kogo w literaturze możemy w ten sposób określić? Na pewno słynnych kochanków – Romea i Julię. Pokochali się wbrew woli rodziców, potajemnie wzięli ślub i na skutek tragicznego nieporozumienia oboje umarli. Ich serca nie chciały słuchać żadnych nakazów.
Podobnie jest w historii Tristana i Izoldy. Dwa młode serca plus miłosny napój i tragedia gotowa. Tristan zakochał się z wzajemnością w narzeczonej swego pana, króla Marka. Z tak wielką miłością nikt nie mógł sobie poradzić. I historia miała smutny finał.
„Miej serce i patrzaj w serce”. To hasło romantyków (pochodzące z ballady Romantyczność Adama Mickiewicza). Uważali, że najważniejsze są uczucia, że trzeba o nich mówić, nie wstydzić się ich, bo przecież w imię miłości, nienawiści, litości ludzie robią rzeczy wielkie i niezwykłe. A patrzeć w serce to rozumieć uczucia innych, liczyć się z nimi. Także słuchać głosu własnego serca, kierować się nim. Najważniejsze dla romantyków uczucie to, oczywiście, miłość, często nieszczęśliwa i tragiczna.
Ci, co serce z pewnością mają…
O łagodnych, dobrych, pełnych współczucia powiemy, że mają gołębie serce (są czuli, delikatni, wrażliwi) lub że kierują się sercem i mają serce na dłoni, jakby chcieli je innym ofiarować. Jednym słowem – altruiści, dla których najważniejsze jest dobro drugiego człowieka. Kogo w literaturze możemy w ten sposób określić?
- Greckiego boga Prometeusza. Pomagał ludziom, dla nich spierał się z bogami i okrutnie cierpiał przykuty do skał Kaukazu.
- Miłosiernego Samarytanina (biblijna przypowieść z Nowego Testamentu) – pomógł będącemu w potrzebie podróżnemu i stał się symbolem współczucia, miłosierdzia.
- I, oczywiście, Jezusa Chrystusa – poświęcił się dla ludzi, umarł dla nich. A wcześniej nauczał, jak powinno się kochać bliźnich. Jego pełna miłości nauka stała się podstawą największej religii świata.
- Świętego Franciszka – pokazał, jak można kochać tych, którymi dotąd wszyscy gardzili. A przecież poprzez miłość do zwierząt i wszystkich stworzeń bożych okazujemy miłość ich Stwórcy.
I ci, którzy go nie mają…
Czy można żyć bez serca? Chyba można, bo przecież z całą pewnością okrutnicy serca nie mają. Balladyna, złe wiedźmy z baśni, Ebenezer Scrooge z Opowieści wigilijnej, zły pan z II części Dziadów. Nie kochają, myślą tylko o sobie, dręczą innych. Okrutnicy bez serca. Lub inaczej: z kamiennym sercem.
Serce – centrum miłości
To właśnie w sercu najmocniej odczuwamy miłość, choć naukowcy mówią, że to bzdura, bo tak naprawdę miłość jest w głowie. Ale przecież to właśnie serce zaczyna gwałtownie bić na widok ukochanej osoby, zamiera z rozpaczy, kiedy nasza miłość zostaje odrzucona, zdradzona. Gdy zaczyna się miłość, mówimy, że zostaliśmy trafieni strzałą Amora. Amor, rzymski bóg miłości (odpowiednik greckiego Kupidyna), latał po świecie i maleńkimi strzałami celował w serca ludzi. Trafiony był bez szans – na sto procent musiał się zakochać. A kiedy miłość okaże się nieszczęśliwa (bo na przykład ukochany okazał się nie wart uczucia), wówczas nasze serce jest złamane. Lub nawet pęknięte na pół.
Pamiętasz baśń o Królowej Śniegu?
Kaj został zaklęty i porwany przez złą królową, ponieważ w jego serce wbił się kawałek lodu (lub też lustra, które rozbiło się nad światem). A dopóki ten odłamek tkwił w sercu chłopca, niczego on nie czuł, nie umiał kochać, nie tęsknił.
Jeszcze o sercu
- Zajęcze serce – trwożliwe, mocno bije ze strachu.
- Serce jak dzwon – silne, mocne.
- Serce dzwonu – część, która uderza w dzwon (wygląda jak wahadło).
- Serce w gardle – czujemy, kiedy bardzo się czegoś przestraszymy.
Zobacz: