Nazywano go „smutnym szatanem” i był prawdziwym „mężczyzną fatalnym” dla tych, którzy napotkali go na swojej życiowej drodze. Z pewnością był nieprzeciętnym człowiekiem, posiadał charyzmę, umiał szokować, prowokować. Był skandalistą swoich czasów – ale jego teorie i tryb życia przyćmiły wartość dzieł. Jego postępki też można różnie oceniać:
- Swoją towarzyszkę życia i troje dzieci opuścił – co zakończyło się jej samobójstwem.
- Związek z oszałamiającą Dagny Juel też skończył się tragicznie – Dagny źle czuła się w Polsce, w końcu wyjechała na Kaukaz na zaproszenie zakochanego w niej milionera – Władysława Emeryka, który zabił ją i siebie w pokoju hotelowym.
- Przybyszewski wdaje się w romans z Jadwigą Kasprowiczową, która odejdzie od męża i wyjdzie za mąż za Przybyszewskiego (to nasz polski literacki skandal obyczajowy). Oboje wyjadą do Monachium, gdzie Przybyszewski nieco się uspokoi, przestanie szukać podniet w alkoholu i narkotykach – ale pisać będzie już „bez tego ognia”.
„Główny ładunek dynamitu to był on sam ze swoją potrzebą apostolstwa, udzielania się odkrywania talentów, otaczania się wyznawcami, ze swą potrzebą gromadzonego życia, ciągłej uczty platońskiej” – tak pisał o Przybyszewskim Boy-Żeleński.
Niewątpliwie to właśnie Przybyszewski był głównodowodzącym nowej epoce i jej wyznawcą – choć to nie on zostawił największe dzieła Młodej Polski.
- Ale to on głosił kult sztuki i hasło „sztuka dla sztuki”, to on propagował satanizm, poszukiwał prawdy o człowieku, „nagiej duszy” – w stanach nienormalnych: obłędu, choroby psychicznej, upojenia alkoholowego lub narkotycznego czy uniesień seksualnych.
Przybyszewski pasjonował się średniowieczną magią, teorią nerwic i obłędu. Swoje nauki głosił w nocnych lokalach, tam też skupiał grono swoich wyznawców. Gdy o świcie powracali pustymi ulicami miasta, w czarnych pelerynach i z uniesieniem w nagich duszach – serdecznie pogardzali filistrami i mieszczaństwem, które właśnie budziło się do życia.
- Confiteor – to główne „wyznanie wiary” Przybyszewskiego, program opublikowany w Życiu w 1899 roku. To w tym utworze głosił, że prawdziwa sztuka „nie może mieć żadnego celu, jest celem sama w sobie, jest absolutem, bo jest odbiciem absolutu: duszy”.
Przybyszewszczyzna
to zjawisko i postawa związane z fermentem twórczym, jaki powstał wokół lidera polskiego modernizmu Stanisława Przybyszewskiego. Kiedy powrócił z Berlina do Krakowa, usiłował przenieść na grunt polski ideologię oraz styl życia tamtejszej cyganerii. Oczywiście natychmiast znalazł mniej i bardziej znakomitych zwolenników i naśladowców. Krąg ten głosił poglądy dekadentów europejskich, prowadził pełen zabaw styl życia, dla wielu gorszący. Nic dziwnego, twórczość kręgu Przybyszewskiego rozwijała się pod dachami knajp i kawiarń, w porze nocnej i w oparach alkoholu.
Centrum filozofii Przybyszewskiego była ,,naga dusza”, do której można dotrzeć tylko przez stany anormalne: upojenie alkoholem, szaleństwo, albo przez analizę zachowań seksualnych.
Zobacz: