Stanisław Barańczak
Wypełnić czytelnym pismem
Urodzony? (tak, nie; niepotrzebne
skreślić); dlaczego „tak”? (uzasadnić); gdzie?
kiedy? po co? dla kogo żyje? z kim się styka
powierzchnią mózgu? z kim jest zbliżony
częstotliwością pulsu? krewni za granicą
skóry? (tak, nie); dlaczego „nie”?
(uzasadnić); czy się kontaktuje
z prądem krwi epoki? (tak, nie); czy pisuje listy do
samego siebie? (tak, nie); czy korzysta
z telefonu zaufania (tak,
nie); czy żywi
i czym żywi nieufność? Skąd czerpie
środki utrzymania się w ryzach
nieposłuszeństwa? czy jest
posiadaczem majątku
trwałego lęku? znajomość obcych
ciał i języków? ordery, odznaczenia,
piętna? stan cywilnej odwagi? czy zamierza
mieć dzieci (tak, nie); dlaczego
„nie”?
(Jednym tchem, 1970)
Stanisław Barańczak jest znany przede wszystkim jako świetny tłumacz dzieł Szekspira i w ogóle literatury angielskiej. Jednak warto pamiętać, że to przede wszystkim poeta intelektualny, „ostry”, często ironiczny, a wręcz sarkastyczny. Urodzony tuż po wojnie, w 1946 roku, jego pierwsze utwory łączą się z debiutami pokolenia ’68, pokolenia buntującego się przeciw socjalistycznej rzeczywistości i późniejszej, gierkowskiej małej stabilizacji lat 70.
Jeden z najsłynniejszych tomików Barańczaka to Tryptyk z betonu, zmęczenia i śniegu, zapis przeżyć emigranta polskiego w USA.
Jednak cofnijmy się do jego wcześniejszej o dekadę twórczości. Autor należał do grupy Nowej Fali i był zdecydowanie jej najznakomitszym twórcą. Grupa ta, złożona z młodej inteligencji, konstatowała zakłamaną rzeczywistość społeczną i polityczną PRL-owskiej Polski, poszukiwała wartości, które mogłyby ocalić etykę jednostki i wyznaczyć krąg jej twórczych działań.
Barańczak to przede wszystkim radykał moralny, nie pozwalający sobie na żadne kompromisy ani z ówczesną rzeczywistością, ani z językiem – który nader często stawał się wówczas łatwym narzędziem manipulacji ludźmi. Język dla Barańczaka jest w zasadzie niewiarygodny, „lepki” – można nim posklejać poszczególne elementy demagogii i stworzyć iluzję prawdy – a właśnie pytania o tę kategorię są dla artysty kluczowe, najistotniejsze.
Autor „tropi” język – język nowomowy, którym tak chętnie posługiwała się komunistyczna propaganda. Nowomowa, znana nam z Orwella, to język zabójca, to wyrafinowany mechanizm odmóżdżenia ludzi. Żonglując znaczeniami abstraktów, takich jak „prawda”, „wolność”, „godność”, odbiera im sens i przezroczystość, skazuje swoich użytkowników na egzystencję w miałkim pyle półprawd, gorszych chyba jeszcze od kłamstwa.
Gra z językiem,
która może nieść efekty katastrofalne dla psychiki człowieka, służy jednak poecie do demaskacji fałszu ukrytego zarówno w języku, jak i w rzeczywistości totalitarnego reżimu.
„Wypełnić czytelnym pismem” to adnotacja, stały element ankiety personalnej, być może, także wniosku o paszport. Paszport – a więc szansa na wolność (w ówczesnej sytuacji). Można sobie wyobrazić, że wypełnianie bzdurnego i potwornie szczegółowego dokumentu prowokuje mówiącego w wierszu do zadania sobie tych pytań w kontekście głębszym – egzystencjalnym i duchowym. Świetnie udaje się Barańczakowi połączyć te dwa plany wypowiedzi (poprzez zestawienie treści banalnych pytań „oficjalnych” z treścią pytań zadawanych sobie, silniej akcentujących postawę opozycjonisty).
„Urodzony? (tak, nie […]); dlaczego «tak»? (uzasadnić)”.
Jak uzasadnić własne istnienie, życie?
Czy jest coś, co nadaje mu wyższy sens? Być może, jest to pełne tragizmu zapytanie o sens własnego istnienia w konkretnej rzeczywistości, w konkretnym miejscu i czasie? „Z kim się styka powierzchnią mózgu?[…] częstotliwością pulsu?”.
„Krewni za granicą skóry?” to pytanie bardziej już z perspektywy humanistycznej – pytanie o cel i możliwości wspólnoty między ludźmi, empatii, może przyjaźni czy miłości. A jednak – „nie”. „Dlaczego «nie»?”. Czyżby metafizyczna samotność, oddzielenie, alienacja – może wokół nie ma prawdziwych partnerów do życia – ludzi? „Czy się kontaktuje z prądem krwi epoki?”. Chyba tak, ale ten kontakt rodzi rozczarowanie, gorycz i bunt – postawa poety nie pozostawia wątpliwości, że nie płynie on „z prądem”, a raczej „pod prąd”. „Czy pisuje listy do samego siebie?”, „czy korzysta z telefonu zaufania” – a więc maksymalna izolacja i osamotnienie. Brak zaufania do ludzi, być może, potrzeba psychoterapii. W świecie socjalistycznej Polski trudno być normalnym, gdy wszystko wokół nosi na sobie znamiona patologii. „Czy żywi i czym żywi nieufność”. Ta świetna gra z metaforą i utartym językowo frazeologizmem tak naprawdę wskazuje na bunt jako jedyną możliwą opcję. Tylko negacja panującej hipokryzji pozwala zachować uczciwość wobec samego siebie.
„Czy jest posiadaczem majątku trwałego lęku?”. Oczywiście, że tak. Tak, depresja, przygnębienie – szarość i bylejakość ówczesnej egzystencji (raczej wegetacji) zżerała dzień po dniu wrażliwość i moralność. Jak pisał Tadeusz Konwicki w Małej apokalipsie, „zagłada jest niezauważalna, rozłożona w czasie”, „Szatan uległ rozdrobnieniu”.
Barańczak lubi konkrety.
Zadaje pytanie o „ordery, odznaczenia, piętna”. Rezygnując z tych pierwszych, świadomie wybiera ostatnie – piętno nieprzystosowania. Nie pasuje do otaczającej go rzeczywistości, co więcej, nie zamierza się dopasować do formy i formularzy, do matryc i rytuałów, które w zafałszowanym ustroju państwowym zastępują prawdę ludzkiego istnienia. Krytyka fałszu i obłudy domaga się jednak zadania uczciwego pytania samemu sobie, pytania o „stan cywilnej odwagi”. Jakby podmiot wiersza zastanawiał się, na co go stać – czy na aktywne działanie opozycyjne grożące internowaniem, prześladowaniami, czy może tylko na „psychiczną” odmowę intelektualisty, na swoistą „emigrację do wewnątrz”.
Zakończenie
Wiersz kończy pytanie, którego nie ma w „ankiecie”, pytanie najbardziej osobiste i dramatyczne: „Czy zamierza mieć dzieci (tak, nie); dlaczego «nie»?”. To skrajny przejaw zdeterminowanej rozpaczy. Wobec braku nadziei na jakąkolwiek pozytywną zmianę ta świadoma decyzja o nieskazywaniu innych jednostek na „życie w tych czasach” tchnie pesymizmem, negacją niemal wszystkiego. Własnego życia czy życia w ogóle.
Budowa wiersza
Wiersz jest zbudowany bardzo konsekwentnie, poraża jego konstrukcyjna precyzja. Na każde z pytań są dwie odpowiedzi (tak, nie). Wybór „nie” rodzi kolejne pytania i odpowiedzi. Trudno oprzeć się ponurej refleksji, że wiersz jest bliski antycznemu konfliktowi tragicznemu. Nie ma dobrych wyjść, a wybór jest koniecznością. Pojedyncze wybory wiodą nieuchronnie do katastrofy – skoro już jestem „skazany” na życie, nie chcę na ten absurd skazywać innych. Grecka tragedia w otoczce egzystencjalizmu. Jednak źródła zła i kłamstwa nie tkwią, zdaniem autora, w samej naturze człowieka, ale w nierozpoznanej, fałszywej strukturze komunistycznego świata. Wiersz ten można więc odczytać nie jako „czarną” diagnozę człowieczeństwa, ale systemu politycznego.
Zobacz:
https://aleklasa.pl/liceum/c111-jak-odpowiadac-z-polskiego/wspolczesnosc/c428-wspolczesnosc-poezja-w-polsce-2/dlaczego-tworczosc-stanislawa-baranczaka-zyskala-sobie-miano-poezji-politycznej
https://aleklasa.pl/liceum/c234-praca-domowa-w-liceum/c297-podpowiedzi-do-prac-domowych/interpretacja-wiersza-stanislawa-baranczaka-widokowka-z-tego-swiata
https://aleklasa.pl/liceum/biografie/stanislaw-baranczak