Julian Przyboś

Z Tatr

Pamięci taterniczki,
która zginęła na Zamarłej Turni

Słyszę:
Kamienuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał,

To – wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska
i
gromobicie ciszy,

Ten świat, wzburzony przestraszonym spojrzeniem,
uciszę,
lecz –
Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr

To zgrzyt
czekana,
okrzesany z echa,
to tylko cały twój świat
skurczony w mojej garści na obrywie głazu!
to – gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt.
Na rozpacz – jakże go mało!
A groza – wygórowana!

Jak lekko
turnię zawisłą na rękach
utrzymać.
i nie paść,
gdy
w oczach przewraca się obnażona ziemia
do góry dnem krajobrazu,
niebo strącając w przepaść!

Jak cicho
w zatrzaśniętej pięści pochować Zamarłą.
(Z tomu Równanie serca)

Tragiczny wypadek, który jest tematem wiersza, zdarzył się naprawdę. Miał miejsce w Cieszynie. „W trzydziestym? czy dwudziestym dziewiątym roku?” – zastanawia się Przyboś po latach w Zapiskach bez daty. Wspomina: „długie dni i noce wielkiej tęsknoty miłosnej”. Pamięta moment, kiedy nadeszła tragiczna wiadomość: „depesza z Zakopanego: M. zginęła w Tatrach”. Pisze o nim krótko, powściągliwie.

Zamieszczona pod tytułem dedykacja: „Pamięci taterniczki, która zginęła na Zamarłej Turni” jest również dość oficjalna i oschła, ale pamiętajmy, że poetom awangardy daleko do wylewności i otwartości, jaką nazbyt może przesadnie manifestowali romantycy czy dekadenci. Często pod maską chłodu i opanowania kryje się o wiele większe cierpienie niż to deklarowane bezpośrednio. Czy tak jest w przypadku tego utworu? Niewykluczone, że właśnie z taką sytuacją mamy do czynienia. Wskazówką może być dosyć sugestywny tytuł tomiku, do którego należy wiersz Z Tatr. Brzmi po prostu: Równanie serca i jest na pierwszy rzut oka pojęciem z zakresu nauk matematycznych. Ale „równanie” to nie tylko układ danych prowadzących do wykrycia niewiadomej, a więc nazwania w efekcie swojej sytuacji, „równanie” to także niwelowanie nagłych skoków, wyrównywanie tego, co niespodziewanie znalazło się poza normą, odzyskiwanie utraconego rytmu serca, które po nieoczekiwanym wzruszeniu, wstrząsie, przeżyciu chce znów bić równo. Taka interpretacja tytułu świadczy o związku całego zbioru z indywidualnym losem pisarza. Kontekst biograficzny jest niewątpliwie pomocny, ale również bez jego znajomości można odnaleźć w tekście owo metaforyczne „równanie serca”.

Pierwsza uwaga

Mamy do czynienia z poezją stricte awangardową.

  • Wiersz odrzuca wszelkie reguły poezji tradycyjnej. Wskazuje na to już sama budowa tekstu, daleka klasycyzującej, rygorystycznej formie. Utwór składa się z sześciu strof o nieregularnym kształcie, zarówno jeśli idzie o liczbę wersów w każdej zwrotce, jak i ilość zgłosek w poszczególnych wersach. Długość wersów wykazuje duże zróżnicowanie – od jedno- do piętnastozgłoskowych.
    Przedmiotem zabiegów poetyckich jest bowiem nie cyzelowanie strofy lecz rzeźbienie pięknego kształtu zdania, zgodnie zresztą z podstawową regułą poezji awangardowej, nakazującej traktować wiersz jako konstrukcję pięknych zdań.
  • One same zaś mają charakter metaforyczny, wieloznaczny. Spiętrzenie metafor jest bardzo duże. Towarzyszy mu kondensacja znaczeń i maksymalna skrótowość. Zauważ, że mimo iż wiersz dotyczy określonego wydarzenia, nie zawiera żadnych elementów epickich, fabularnych, jest bardzo oszczędny i powściągliwy w sposobie wypowiedzi. Tradycyjna opisowość została zastąpiona przez ciąg wieloznacznych metafor.

Druga uwaga

dotyczy ukształtowań sytuacji lirycznej.

Jej konstrukcja jest dość skomplikowana, łączy bowiem w sobie kilka różnych składników.

  • Są tu elementy sytuacji wyznania („Słyszę”, „Ten świat […] ciszę…”) ale nie dominują w tekście i trudno tym samym uznać wiersz za typ liryki bezpośredniej.
  • Obok wyznania funkcjonują w obrębie utworu zwroty do adresatki, ujęte w formę prowadzonej z nią rozmowy („Nie pomieszczę twojej śmierci…”, „to tylko cały twój świat….”). Towarzyszy im poetyka eksklamacji, czyli wykrzyknień utrzymanych w najwyższym emocjonalnym tonie, typu: „Na rozpacz – jakże go mało! /A groza – wygórowana!” .
  • Wreszcie obserwujemy elementy liryki sytuacyjnej, którą tworzy opis pejzażu. Konstrukcję sytuacji lirycznej komplikuje ponadto wprowadzenie szczególnej optyki. Krajobraz górski i rozgrywający się w jego tle dramatyczny wypadek ukazany został z jednego punktu widzenia, ale przez dwie osoby. Spojrzenie podmiotu mówiącego jest jednocześnie spojrzeniem samej taterniczki, która zawisła na „obrywie głazu”. Dzieje się tak dzięki pełnej identyfikacji podmiotu z bohaterką, dzięki umiejętności wczucia się w jej sytuację. W efekcie podmiot mówiący potrafi wyobrazić sobie grozę sytuacji i spojrzeć na nią oczyma taterniczki.

Trzecia uwaga

wiąże się z tytułem wiersza.

  • Automatycznie odsyła do znanej w polskiej literaturze tradycji poezji tatrzańskiej, opiewającej urodę gór i kreującej szczególny nastrój. Tworzyli ją między innymi Asnyk, Tetmajer, Kasprowicz. Wszyscy znają choćby słynną Melodię mgieł nocnych Kazimierza Przerwy-Tetmajera czy cykl sonetów Krzak dzikiej róży Jana Kasprowicza. Tymczasem wiersz Przybosia nie realizuje dokładnie zasad poezji pejzażowej z dwóch co najmniej względów:
    • Obrazy poetyckie są niejako odwróceniem klasycznego, realistycznego opisu. Dzięki temu autor eksponuje ukryte możliwości prezentowania krajobrazu.
    • W wierszu nie chodzi tylko o poetycką transpozycję pejzażu. Tytuł wiersza Z Tatr brzmi jak tytuł reportażu, który zdaje relację z jakiegoś wydarzenia. Formuła tytułu przenosi zatem punkt ciężkości z opisu krajobrazu na prezentację wspinaczki zakończonej katastrofą, a tym samym na reakcję podmiotu mówiącego wobec tego, co się stało. Trudno bowiem pozostać obojętnym na tak wstrząsającą tragedię.
  • Utwór staje się więc próbą znalezienia formuły dla stanów emocjonalnych podmiotu w związku z zaistniałą sytuacją. Konsekwencją takiego stanu rzeczy jest funkcjonowanie w obrębie tekstu dwóch równoległych szeregów znaczeniowych.
    • Pierwszy z nich tworzy sytuację przestrzenną („niewybuchły huk skał”, „wrzask wody”, „na obrywie głazu”, „turnia zawisła na rękach” itp.).
    • Drugi odnosi się do aktualnej sytuacji emocjonalnej podmiotu mówiącego („Słyszę”, „skurczony w mojej garści”, „Na rozpacz – jakże go mało!” itp.).

 

Przegląd kolejnych fragmentów wiersza

Strofy I i II

  • Zestawia je autor na zasadzie kontrastu. Obydwie eksponują elementy tatrzańskiego krajobrazu: pierwsza ciszę, druga hałas. Obraz ciszy jest dość szczególny, ukazując tkwiącą w składnikach przestrzeni potencjalną energię, która w każdej chwili może eksplodować siłą spadających kamieni („Kamieniuje tę przestrzeń niewybuchły huk skał…”).
  • W ten sposób podkreślona została groza górskiego pejzażu a nie jego zewnętrzne piękno. Wymowna metafora „gromobicie ciszy”, przypominająca po trosze barokowy oksymoron uwydatnia tkwiące w krajobrazie sprzeczności pomiędzy pozorami spokoju a autentycznymi możliwościami skał, które „kamienują”, czyli niszczą i zabijają. Zawisłej w przestrzeni ciszy przeciwstawia podmiot huk wodospadu, oddany w sposób niezwykle plastyczny, dzięki połączeniu ze sobą efektów optycznych i akustycznych – to „wrzask wody obdzieranej siklawą z łożyska”. Woda, która „wrzeszczy” kojarzy się automatycznie z kimś obdzieranym ze skóry, jej obraz ulega jednocześnie deformacji – woda gwałtownie zostaje wyrwana z łożyska, a więc ze swojego naturalnego miejsca.
  • Ten obraz ciszy o nieograniczonych możliwościach wybuchu i huku wodospadu przygotowuje fundament dla mającej dokonać się katastrofy. Nie funkcjonuje ponadto niezależnie, obiektywnie, oglądamy go z perspektywy osoby przemawiającej w tekście, o czym świadczy rozpoczynające wiersz wyznanie „Słyszę/Kamienuje tę przestrzeń…” Dopiero po nim następuje opis przestrzeni. Wyodrębnione w osobny wers stanowi jakby plan nadrzędny wobec prezentacji krajobrazu, nadaje mu wymiar subiektywnej wizji. Pozostaje rozstrzygnąć pytanie, kto wypowiada owo „Słyszę”? Na pewno podmiot mówiący, który siłą wyobraźni próbuje odtworzyć grozę sytuacji. Ale można je również przypisać samej bohaterce dramatu. To ona, wisząc na obrywie głazu, pojmuje grozę sytuacji, odczuwa ciszę i słyszy dobiegające dźwięki wodospadu.
  • Dzięki ujednoliceniu, zharmonizowaniu odczuć podmiotu mówiącego i taterniczki, realizuje się w tekście tak charakterystyczna dla poetów awangardy skłonność do maksymalnej kondensacji znaczeń i skrótowości. Zwróć uwagę, ile treści wpisał autor w zaledwie kilka wersów.

Strofa III

– ujęta została w formę zdania współrzędnego przeciwstawnego.

  • Jego pierwsza część nawiązuje bezpośrednio do opisanego wcześniej krajobrazu, który tutaj jawi się poprzez metaforyczny obraz „świata wzburzonego przestraszonym spojrzeniem”. Opis jest zatem bardziej ogólny (bez wyodrębniania poszczególnych elementów), ale wieloznaczny. Z jednej strony to obraz przestrzeni wprawionej w ruch przez „przestraszone spojrzenia” taterniczki, z drugiej zaś to gra wyobraźni podmiotu mówiącego wywołana grozą sytuacji. Można nad nią zapanować („Ten świat […] uciszę”), lecz nie można zdławić bólu, jaki rodzi się po stracie kogoś bliskiego. Rozmiar rozpaczy zaznacza poeta poprzez spiętrzenie metafor. „Nie pomieszczę twojej śmierci w granitowej trumnie Tatr”. Góry zostają nazwane granitową trumną, która jest w stanie pomieścić ciało, ale okazuje się za mała, by ogarnąć cierpienie. Formy czasu teraźniejszego („uciszę”, „nie pomieszczę”) oraz konwencja wyznania skierowanego do taterniczki eksponują wciąż niewygasłe uczucie podmiotu mówiącego. W jego świadomości tragedia nieustannie rozgrywa się na nowo, a on sam nieprzerwanie prowadzi dialog z dziewczyną, obnażając swoją rozpacz.

Strofa IV-V

  • Dominują w nich elementy liryki sytuacyjnej, które powołują do istnienia poetycką wizję zakończonej tragicznie wspinaczki. Realizuje ją ciąg metaforycznych obrazów: „To zgrzyt czekania….”, „świat skurczony […] na obrywie głazu”, „to gwałtownym uderzeniem serca powalony szczyt”, „Jak lekko turnię [….] utrzymać”, „w oczach przewraca się obnażona ziemia” itd.
    Widać, że nie mają nic wspólnego z klasyczną opisowością i fabularyzacją, co więcej, ulegają w większości przypadków odwróceniu. Oto bicie serca w chwili, gdy taterniczka zawisła na obrywie głazu, jest tak wielkie, że powala szczyt. W rzeczywistości wiemy, że to góra pokonała dziewczynę.
  • Zabieg odwrócenia ma za zadanie uzmysłowić wielkość lęku, oddać łomot serca, jaki towarzyszył bohaterce. Dalej szczyt okazuje się mały, by wzbudzić rozpacz, a groza „wygórowana” czyli ogromna albo przesadzona, bo przecież „jak lekko turnię zawisłą na rękach utrzymać i nie paść….” A więc kolejne odwrócenie – to nie skała utrzymuje taterniczkę, jak było w istocie, ale ona dzierży w objęciach turnię. W ten sposób buduje autor obraz niewyobrażalnego wprost wysiłku, jakiego wymagało utrzymanie się na skale nawet przez krótki czas. Jednocześnie krajobraz górski ulega dynamizacji: „w oczach przewraca się obnażona ziemia /do góry dnem krajobrazu…” Ruch przestrzeni motywuje sytuacja taterniczki, która najpierw zawisła na krawędzi skały a następnie zaczęła spadać. Obraz upadku ukazuje się poprzez nakreślenie zawrotnej perspektywy: krajobraz odwraca się do góry dnem, tworząc w efekcie wrażenie, że to ziemia strąca niebo w przepaść.
  • Wizja katastrofy oddana poprzez zagęszczenie metafor, będących odwróceniem klasycznego, realistycznego opisu, kryje w sobie również obraz stanu psychicznego podmiotu mówiącego. Konkretyzuje go jako osobę głęboko przeżywającą, obdarzoną umiejętnością wczucia się w sytuację dziewczyny, co w konsekwencji prowadzi do identyfikacji z bohaterką.
    „… to tylko cały twój świat/skurczony w mojej garści…” – mówi podmiot. Kreśli z jednej strony metaforyczny obraz taterniczki, która zaciskając pięść, usiłuje utrzymać się skały, z drugiej zaś ujawnia swój emocjonalny stosunek, bo przecież zaciskająca się dłoń taterniczki jest się jednocześnie jego „garścią”, więc cały jego świat kurczy się w obliczu mającej się dokonać katastrofy. Ma przecież znaczenie o tyle, o ile istnieje w nim bliska osoba. Obraz emocji podmiotu mówiącego tworzą również wykrzyknienia („jakże go mało”, „A groza – wygórowana”) oraz anaforyczne użycie zaimka „to”: „To zgrzyt czekana…”, „to tylko cały twój świat”, „to – gwałtownym uderzeniem serca…” Eksponuje ono niespokojny, dramatyczny „rytm serca” podmiotu mówiącego, który próbuje odtworzyć każdy detal sytuacji, nawet taki, jak „zgrzyt czekana”.

Strofa VI ostatnia

– tworzy ją dwuwers o wymiarze pointy:

Jak cicho
w zatrzaśniętej pięści pochować Zamarłą

  • Ponownie obserwujemy zabieg kondensacji znaczeń. Słowo „Zamarła” odnosi się zarówno do nazwy górskiego szczytu w Tatrach jak i do samej taterniczki. Ten zwielokrotniony sens powoduje wieloznaczność nakreślonej tu sytuacji. Rodzi się w rezultacie pytanie, kto kogo pochował? Czy Zamarła Turnia stała się „granitową trumną” dla taterniczki, czy też dziewczyna zacisnęła w swojej dłoni odłamek skały? Obydwa warianty są możliwe.
  • Towarzyszy im atmosfera ciszy zaznaczona poprzez anaforę „Jak cicho”, współbrzmiącą z wyrażeniem „Jak lekko” z poprzedniej strofy. To kolejny przykład zagęszczenia sensów, dzięki ujednoliceniu, zharmonizowaniu odczuć taterniczki i podmiotu. Bo kto mówi „Jak cicho?” Bohaterka zaciskająca w dłoni kawałek skały? Podmiot liryczny, który próbuje wyciszyć stan swoich emocji? A może mówią Tatry, poddane personifikacji? Wreszcie, co znaczy „Jak cicho?” Czy sens tych słów jest przewrotny, bo przecież nad tragedią trudno spokojnie przejść do porządku dziennego? A może właśnie wskazuje na „równanie serca”, odzyskiwanie naturalnego rytmu po ogromnym wstrząsie psychicznym?
    „Świat beze mnie się spełnia wolny i bezczuły…”
    pisze Przyboś w wierszu tytułowym z tomu „Równanie serca”, dając do zrozumienia, że człowiek niewielki ma wpływ na bieg rzeczy. Z poczucia owej bezradności wobec losu rodzi się w efekcie wyciszenie i uspokojenie.

Uwagi

  • Tomik Równanie serca pochodzi z 1938 r. i jest świadectwem ostatecznego ukształtowania się stylu poetyckiego Juliana Przybosia.
    • W sposobie wypowiedzi dominują elipsa i metafora niewyobrażalna (nie podbudowana obrazem).
    • Tematycznie obok motywów osobistych, miłosnych, pojawiają się w tym zbiorze problemy związane z poczuciem odmienności własnego losu, przekonaniem o nieuchronnej zagładzie istniejącego porządku, przeświadczeniem o bezsilności człowieka wobec historii.
  • W wierszu następuje ujednolicenie uczuć podmiotu mówiącego i taterniczki, stąd dramatyczna sytuacja rozgrywająca się na tle górskiego pejzażu ukazana została z jednego punktu widzenia, ale przez dwie osoby. Spojrzenie podmiotu jest jednocześnie spojrzeniem taterniczki, która zawisła na „obrywie głazu”.
  • Charakterystyczną cechą stylu Przybosia jest tzw. figura eksplozywna, ukazująca tkwiącą potencjalnie w przedmiotach i zjawiskach energię, np. „niewybuchły huk skał” w wierszu Z Tatr.
  • Kim była owa tajemnicza M.? Często, kiedy czytamy wiersze, których powstanie zainspirowały konkretne wydarzenia i osoby z nimi związane, chcielibyśmy wiedzieć z czystej, ludzkiej ciekawości, o kogo dokładnie chodzi. Ale poeci są skryci, bronią własnej prywatności i nie można mieć im tego za złe. Przyboś również nie dokonuje konkretyzacji adresatki wiersza, a w swoich szkicach wspomnieniowych nazywa ją po prostu M. Dla czytelnika także nie jest istotna znajomość imienia i nazwiska taterniczki ani bliższych szczegółów jej znajomości z poetą. Ważne jest, że była dla niego kimś bliskim, a jej nagła, tragiczna śmierć wstrząsnęła do głębi jego światem.

Zobacz:

Julian Przyboś

Scharakteryzuj twórczość Juliana Przybosia

Julian Przyboś – Wieczór

Twórczość Juliana Przybosia