Szymon Szymonowic
Żeńcy
Oluchna, Pietrucha, Starosta.
Oluchna
Już południe przychodzi, a my jeszcze żniemy.
Czy tego chce urzędnik, że tu pomdlejemy?
Głodnemu, jako żywo, syty nie wygodzi,
On nad nami z maczugą pokrząkając chodzi,
A nie wie, jako ciężko z sierpem po zagonie
Ciągnąć się. Oraczowi insza, insza wronie;
Chociaj i oracz chodzi za pługiem, i wrona,
Inszy sierp w ręce, insza maczuga toczona.
Pietrucha
Nie gadaj głosem, aby nie usłyszał tego.
Abo nie widzisz bicza za pasem u niego?
Prędko nas nim namaca; zły frymark – za słowa
Bicz na grzbiecie, a jam nań nie barzo gotowa.
Lepiej złego nie drażnić; ja go abo chwalę,
Abo mu pochlebuję i tak grzbiet mam w cale.
I teraz mu zaśpiewam, acz mi niewesoło:
Niesmaczne idą pieśni, gdy się poci czoło.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ty wstajesz, kiedy twój czas, jemu się zda mało,
Chciałby on, żebyś ty od pułnocy wstawało.
Ty bieżysz do południa zawsze swoim torem,
A on by chciał ożenić południe z wieczorem.
Starosto, nie będziesz ty słoneczkiem na niebie,
Inakszy upominek chowamy dla ciebie!
Chowamy piękną pannę abo wdowę krasną,
Źle się u cudzych żywić, lepiej mieć swą własną.
Starosta
Pietrucho, nierada ty robisz, jako baczę,
Chociaj ci nic młodego w pieluchach nie płacze.
Pożynaj, nie postawaj, a przyśpiewaj cudnie,
Jeszcze obiad nie gotów, jeszcze nie południe!
Pietrucha
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ty dzień po dniu prowadzisz, aż długi rok minie,
A on wszystko porobić chce w jednej godzinie.
Ty czasem pieczesz, czasem wionąć wietrzykowi
Pozwolisz i naszemu dogadzasz znojowi,
A on zawsze: „Pożynaj, nie postawaj!” – woła,
Nie pomniąc, że przy sierpie trój pot idzie z czoła.
Starosto, nie będziesz ty słoneczkiem na niebie!
Wiemy my, gdzie cię boli, ale twej potrzebie
Żadna tu nie dogodzi, chociajby umiała.
Siła tu druga umie, a nie będzie chciała,
Bo biczem barzo chlustasz. Bodaj ci tak było,
Jako się to rzemienie u bicza zwiesiło!
Starosta
Pożynaj, nie postawaj! I ty byś wolała
Inszego bicza zażyć, tylko byś igrała.
Zażywaj teraz tego! Barzo-ć widzę śmieszne!
Pociągaj za inszymi i zażynaj spieszno!
Pietrucha
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego.
Ciebie czasem pochmurne obłoki zasłonią,
Ale ich prędko wiatry pogodne rozgonią,
A naszemu staroście nie patrz w oczy śmiele,
Zawsze u niego chmura i kozieł na czele.
Ty rosę hojną dajesz po ranu wstawając
I drugą także dajesz wieczór zapadając,
U nas post do wieczora zawsze od zarania,
Nie pytaj podwieczorku, nie pytaj śniadania.
Starosto, nie będziesz ty słoneczkiem na niebie!
Ni panienka, ni wdowa nie pójdzie za ciebie!
Wszędzie cię, bo nas bijasz, wszędzie osławiemy,
Babę, boś tego godzien, babę-ć narajemy,
Babę o czterech zębach. Miło będzie na cię
Patrzyć, gdy przy niej siędziesz jako w majestacie,
A ona cię nadobnie będzie całowała,
Jakoby cię też żaba chropawa lizała.
Oluchna
Szczęście twoje, że odszedł starosta na stronę,
Wzięłabyś była pewnie na boty czerwone
Abo na grzbiet upstrzony za to winszowanie.
Słyszysz, jakie Maruszce tam daje śniadanie?
A słaba jest nieboga: dziś trzeci dzień wstała
Z choroby, a przedsię ją na żniwo wygnała
Niebaczna gospodyni. Tak ci służba umie,
Rzadko czeladnikowi kto dziś wyrozumie.
Patrz, jako ją katuje. Za głowę się jęła
Nieboga. Przez łeb ją ciął, krwią się oblinęła.
Podobno mu coś rzekła; każdemu też rada
Domówi.
(…)
Pietrucha
Rzadka to rzecz na świecie dobra gospodyni,
Zwłaszcza bez męża rzadko która nie łotryni.
I lata nie uskromią: zarówno szaleje
I ta, co na świat idzie, i ta, co siwieje.
Nie masz, jako przy mężu małżonka cnotliwa!
Ta i mężowi wierna, i panu życzliwa,
Ta i czeladkę, i dom porządnie sprawuje,
Ta i dostatki wszystkie wcześnie opatruje.
Nie idzie nic na stronę, bo się Boga boi,
Pamięta, że nad nią sąd i kaźń boża stoi.
Ućciwy stan przynosi ostrożne sumnienie,
Za tym Bóg błogosławi, za tym dobre mienie,
Za tym spokojne życie i wszystko się wiedzie.
Kto bez Boga chce wskórać, sadzi się na ledzie.
Oluchna
Nie wiedziałam, Pietrucho, abyś tak zabrnęła
Głęboko w rozum i tak mądrością pachnęła.
Musiałaś kędy bywać miedzy żaki w szkole.
I ciebie w oczy młody parobek nie kole.
Pietrucha
Jam sługa. Insza sługa, insza gospodyni;
Ja sobie grzeszę, ona nie na swój karb czyni,
Ale wszystek dom gubi. I ja bym życzyła,
Abym nigdy płochego nic nie popełniła.
Ale starosta do nas znowu przystępuje,
Kwaśno patrzy, z nahajką na nas się gotuje.
Zaśpiewam ja mu przedsię, rad on pieśni słucha.
Patrzy na nas i stanął, i nadkłada ucha.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Naucz swych obyczajów starostę naszego.
Ty piękny dzień promieńmi swoimi oświecasz
I wzajem księżycowi noc ciemną polecasz,
Jako ty bez pomocy nie żyjesz na niebie,
Niechaj i nasz starosta przykład bierze z ciebie.
Na niebie wszystkie rzeczy dobrze są zrządzone:
Księżyc u ciebie żoną, niech on też ma żonę.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Naucz swych obyczajów starostę naszego.
Gdy ty na niebo wchodzisz, gwiazdy ustępują,
Gdy księżyc wschodzi, z nim się gwiazdy ukazują.
Siła gospodarz włada, siła w domu czyni,
Ale czeladka lepiej słucha gospodyni.
Niechaj ma żonę, będzie się domu trzymała
Czeladka, nie będzie się często odmieniała.
I nam do dwora będą otworzone wrota:
Wszystkich do siebie wabi przyjemna ochota.
Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!
Naucz swych obyczajów starostę naszego.
Ty nas ogrzewasz, ty nam wszystko z nieba dajesz,
Bez ciebie noc, z tobą dzień jasny, gdy ty wstajesz.
Niech i on na nas zawsze patrzy jasnym okiem,
Niech nas z pola wczas puszcza, nie z ostatnim mrokiem.
Starosta
Pietrucho, prawieś mi się sianem wykręciła!
Ta nahajką mocno się na twój grzbiet groziła.
Kładźcie sierpy, kupami do jedła siadajcie,
W kupach jedzcie, po chróstach się nie rozchadzajcie.
Kiedy w 1614 r. opublikowano zbiór Sielanek Szymona Szymonowica (20 utworów), sielanka jako gatunek była już bardzo popularna w Europie. Sielanki Szymonowica, jego najważniejsze dzieło, powstawało na przełomie renesansu i baroku – od 1593 do 1614 r. Mają one i cechy renesansowe, i barokowe. Uznawane są na ogół za ostatni wybitny utwór renesansu.
Uwaga!
Nazwa „sielanka” jest nam dobrze znana, ale być może nie wszyscy wiemy, że tę nazwę wprowadził właśnie Szymon Szymonowic! Pochodzi ona od słowa „sioło” – wieś. Wcześniej nazywano je bukolikami, eklogami czy idyllami…
Co to jest sielanka?
Sielanka to utwór nawiązujący do tematyki beztroskiego i spokojnego życia na wsi. Wzorzec gatunkowy sielanki pochodzi ze starożytnej Grecji, gdzie bukolika była utworem lirycznym śpiewanym przez pasterzy przy wtórze fujarki. Dopiero w VI w.p.n.e. stała się gatunkiem literackim. Najwybitniejszym twórcą antycznej sielanki był Teokryt. Sielanki ukazywały proste życie na wsi, którego nie dotknęło zło cywilizacji. Sielanka była realizacją mitu o Arkadii – krainie wiecznej szczęśliwości.
Cechy Sielanek Szymonowica
- Autor odnowił obowiązującą konwencję sielankową. Nadał swym utworom polski koloryt, wprowadził realia kultury ludowej i wsi pańszczyźnianej. W realistyczny sposób przedstawił pracę, obyczaje i psychikę chłopów.
- Zindywidualizował język bohaterów ludowych, którzy posługują się gwarą chłopską, cytował nawet autentyczne pieśni ludowe.
- Zgodnie z renesansowym przekonaniem o wewnętrznej harmonii świata, ukazywał życie ludzkie w harmonii z naturą, podporządkowane rytmowi natury.
- Większość sielanek nawiązywało do poezji antycznej – np. Dafnis, Czary. Ale znajdziemy w tym zbiorze kilka sielanek realistycznych, wiejskie, ukazujące ludowe życie – np. Kołacze prezentują obyczaje weselne, Pastuchy – rozmowę pastuszków skarżących się na pańszczyźniany wyzysk. Jedną z sielanek realistycznych są także Żeńcy.
Wyjątkowość Żeńców
Żeńcom dość daleko do arkadyjskiego obrazu świata – ta sielanka ukazuje ciężką pracę robotnic folwarcznych bitych przez ekonoma, który jak może wydłuża czas ich pracy. Jednak pamiętajmy, że ten utwór nie jest wyrazem potępienia wyzysku chłopa. Na tle sielankowej przyrody ukazany jest tu bynajmniej nie sielankowy konflikt, który jednak może złagodzić pieśń…
Ukazane są w nich realia charakterystyczne dla Polski XVI/ XVII w.
Sielanka ma formę rozmowy, podobnie jak Krótka rozprawa między trzema osobami… Mikołaja Reja. W sielance Szymonowica, która ma dramatyczny przebieg, występują trzy osoby: wieśniaczki, robotnice folwarczne Oluchna i Pietrucha oraz Starosta, ekonom z biczem, który nadzoruje pracę kobiet.
Oluchna i Pietrucha rozmawiają o trudzie i znoju swojej pracy.
Skarżą się na ciężkie warunki, bezduszność ekonoma, który nie bacząc na ich trud, chodzi z biczem po zagonach, zawsze gotów się nim posłużyć. Obie bohaterki umieją błyskotliwie (!) ocenić sytuację.
Zwróćmy uwagę na inne osobowości obu wieśniaczek. Oluchna to pewna siebie buntowniczka, nieostrożna w słowach. Pietrucha jest ostrożniejsza, roztropna, bardziej zastraszona. Nie chce się narażać na gniew ekonoma. Upomina ona swą towarzyszkę Oluchnę, by nie gadał za głośno – gdy ekonom usłyszy jej narzekania, na pewno ja wychłosta. Mówi: „Nie gadaj głosem, aby nie usłyszał tego”. Ma sposób na ekonoma – przypochlebia się mu, jest dla niego grzeczna, i w ten sposób omija ją bicz starosty; przecież „Lepiej złego nie drażnić”.
Pietrucha, aby obłaskawić ekonoma i wprawić go w lepszy nastrój, śpiewa pieśń (śpiew przy pracy to typowy motyw sielankowyJ). Obraz ciężkiej pracy na wsi pańszczyźnianej autor wzbogacił więc o elementy liryczne, wprowadzając motyw ludowej pieśni do słoneczka, śpiewanej przez Pietruchę (ze zmianami) kilkakrotnie. Pietruch śpiewa swoją piosenkę kilka razy – pojawia się ona jako żart, życzenie, przytyk… Niesprawiedliwy, brutalny ekonom został skontrastowany z zawsze sprawiedliwym, życzliwym człowiekowi światem przyrody – pięknym słoneczkiem, które powinno wyznaczać rytm pracy.
Po raz drugi pojawia się piosenka Pietruchy z motywem słoneczka „dnia oka pięknego” („Słoneczko, śliczne oko, dnia oko pięknego!/ Nie jesteś ty zwyczajów starosty naszego”.), tuż po upomnieniu ekonoma, by pracowala pilniej. Mimo że starosta nie jest zadowolony z postawy Pietruchy – która według niego pracuje niemrawo, choć nie ma maleńkiego dziecka. A jednak pieśń ma niezwykłą moc – starosta prosi, by nie przestawała śpiewać…
Uwaga, piosenka Pietruchy pojawi się jeszcze nie raz…
Po raz trzeci już pojawia się liryczna piosenka Pietruchy, w której tym razem zazwyczaj pogodne i jasno świecące słońce zestawia z zawsze pochmurnym starostą… Kobieta „wyżywa się” na wykorzystującym robotnice staroście, planując… znalezienie mu baby, ale paskudnej, o czterech zębach, o skórze i języku chropawym jak żaba. Ble!
Oluchna slusznie zauważyła, że Pietrucha za daleko posunęła się w swojej piosence – miała szczęście, że starosta akurat odszedł, bo wychłostałby ją do krwi za takie nabijanie się z niego… „Szczęście twoje, ze odszedł starosta na stronę,/ Wzięłabyś byłą pewnie na boty czerwone”. Plecy Pietruchy mogłyby spłynąć krwią. Oluchna widzi, jakie starosta „Maruszce tam daje śniadanie” (ironia i czarny humor). Ekonom wychłostał Maruszkę, jego zdaniem za mało wydajną w pracy – tymczasem biedaczka jest osłabiona po chorobie. Na domiar złego nieszczęsna Maruszka ostro coś odpowiedziała ekonomowi….
Pochwała dobrej gospodyni, wzorowej żony – rzadko się takie kobiety spotyka! Czym powinna się charakteryzować idealna żona i gospodyni?
- Jest cnotliwa, wierna mężowi.
- Obowiązkowa, rzetelna, dogląda domu i czeladki, jest pracowita.
- Dba o dostatek.
- Jest pobożna, unika grzechów, cechuje ją bojaźń Boża, pamięta o rozliczeniu ludzkich dobrych i złych uczynków w dniu Sądu Ostatecznego.
Po raz kolejny pojawia się pieśń Pietruchy. Kobieta wie, że ekonom rad słucha jej śpiewania, a akurat teraz ona i Oluchna trochę mu podpadły, bo za długo gadały i ekonom patrzy na nie podejrzliwie. Życzy w niej staroście dobrej żony, bowiem małżonek i małżonka to duet taki jaki jak słońce (mąż) i gwiazdy (żona). Gdy starosta będzie miał dobrą żonę, złagodnieje, a i los biednych pracownic folwarcznych odmieni się na lepsze… Zawarte jest tu życzenie, by starosta zawsze patrzył jasnym okiem na robotnice, i zawsze zwalniał je do domu o właściwej porze, a nie po zmroku.
Starosta łagodnieje i w końcu pozwala kobietom odpocząć i posilić się, odłożyć na bok sierpy. Ostrzega Pietruchę, że już miał ją sprać, na szczęście udało jej się wykręcić pieśnią. Zauważmy, że im bliżej końca utworu, przycicha ton skargi… Kobiety mówiąc o groźnym staroście, próbują go usprawiedliwić: „Dobry on barzo człowiek, by go nie psowała/ Domowa swacha; ta go właśnie osiodłała.
Zapamiętaj
Żeńcy to nie publicystyka społeczna! Ton skargi, na początku bardzo silny, przycicha.
Pieśń sielankowa może surowo osądzać świat, ale nie może całkowicie tego świata negować i skrytykować go doszczętnie. W tej sielance właśnie dlatego pojawiają się elementy arkadyjskiego toposu, jak choćby pieśń przy pracy, która ma moc odmienia ludzkich serc. Ostatnia piosenka starosty udobruchała starostę i pokazała jego ludzką twarz; pieśń pomogłą odnaleźć pierwotną dobroć człowieka.
Zobacz: