Zacznijmy od ustalenia: czym jest poezja i czego w niej szukamy?
Poezja jest natchnieniem, iskrą bożą czy rzemiosłem w materiale słowa? Ma być piękna czy pouczająca? Nie będę wkraczać w tę odwieczną dysputę. Pytam czym jest poezja w innym celu. Czym jest dla nas – dla odbiorców? Zbiorem strof, który: wzrusza, przeraża, zachwyca, uspokaja, poucza, nudzi, odpycha. Analizuje i przekształca świat, szuka prawd o nim i o człowieku. To materiał, w którym zakodowane są znaczenia i trzeba je obnażyć, wyłuskać z zawiłego szyfru. Jest wyzwaniem! Kiedy będziemy czytać wers po wersie, będziemy pojmować czy jest materią skomplikowaną, bogatą, czy urzeka prostotą. Poezja jest, jak sądzę, kopalnią znaczeń, wartości i im więcej tych cennych rzeczy znajdziemy dla siebie, tym lepszymi jesteśmy interpretatorami. Poezja jest sztuką, „uzależnioną” od odbiorcy. Zauważmy jak ważny jest ten, kto czyta poezję – on, odbiorca stanowi o sensie i potrzebie istnienia wiersza. On, czyli ja, Ty. Wiersz został stworzony dla Ciebie i tylko ty możesz sprawić, że zaistnieje, że się spełni. Aby podejść śmiało do sztuki interpretacji, trzeba uświadomić sobie swoją wagę – to bardzo ułatwia zadanie.
Jest to oczywiście stara dyskusja o tym, czy poezję można interpretować dowolnie czy wg szkolnych wymagań. Tu – według mnie – nie ma dyskusji. Twoja interpretacja, Twoje odczucia, wszystko, co znajdziesz w poezji – jest prawdziwe, o ile tylko rzeczywiście to w utworze znalazłeś i możesz to umotywować. Śmiem nawet twierdzić, że wartość prawdziwej literatury tkwi w możliwościach różnych jej ujęć – to znaczy, że im więcej ludzi znajdzie więcej różnych prawd o danym wierszu, tym jest to lepszy wiersz. Słowa i myśli – zawarte w utworze, dane – powiedzielibyśmy w matematyce – strzegą nas przed nazwaniem utworu typowo miłosnego liryką patriotyczną i odwrotnie, Ktoś zapyta: a co z poetą? Ktoś u licha ten wiersz napisał! Tak, i chwała mu za to. Przypominam: stare szkolne pytanie: „co autor chciał przez to powiedzieć?” – od dawna jest skompromitowane! Chciał – nie chciał, tego nigdy nie będziemy wiedzieli na pewno. Jeśli już, to zapytajmy: co powiedział, co mu z tego wyszło, czyli, jaki jest efekt ostateczny jego dzieła? Często autor, który zmarł gdy nas jeszcze nie było, nawet nie śnił, że znajdziemy nowe, ważne dziś znaczenie jego słów. Czy znaczy to, że nie mamy prawa szukać tego znaczenia? Nie – to właśnie prawdziwa wartość talentu poety – to, że jego utwór jest aktualny, że wciąż jest polem poszukiwań. Nie pytajmy zatem, co autor chciał przez to powiedzieć, jeśli nie możemy porozmawiać z nim osobiście. Patrząc na wiersz, zadajmy sobie pytanie dużo prostsze:
Czym jest ten utwór?
To zwykle widać od razu. Czy jest to: refleksja, wspomnienie, wizja, zwrot do kogoś, list poetycki, wyznanie, prośba, okrzyk, apel, opis? Może jest konfiguracją kilku form? „Pierwsze czytanie” utworu powinno to wyjaśnić. Od razu orientujemy się też, czy podmiot liryczny (czyli głos, który wypowiada się w utworze) mówi w osobie pierwszej, czy w trzeciej, czy zwraca się do kogoś. Jeśli w pierwszej – mamy do czynienia z liryką bezpośrednią, jeśli w trzeciej – pośrednią. Zwrot do kogoś to z kolei apostrofa. Może być też od razu jasny gatunek – sonet, oda, pieśń itp. Tak wygodnie zaczyna się pracę nad wierszem – od podstawowych ustaleń z czym mamy do czynienia. Znaleźliśmy się też u progu bardzo konkretnych rozważań, a przy pierwszym spotkaniu nie chciałabym zbyt zagłębiać się w teoretyczne informacje. Wrócimy do nich spokojnie i po kolei – będą niezbędne, by odkryć co się dzieje w naszym utworze. Bo wiersz, nawet najprostszy, zawsze jest – innym, nowym, oryginalnym ujęciem elementów świata i spraw człowieka – przekształceniem zwykłej mowy w słowo poetyckie.
Zadaniem badacza jest wychwycić – jaką metodą dokonało się to przekształcenie. Trzeba skupić się na tym, zamiast pytać (a to się zdarza) – po co ta gmatwanina poetycka, czy nie można było powiedzieć tego zwyczajnie? To przewrotność poezji – nawet gdy mówi zwyczajnie, nie jest zwyczajną mową. By rozszyfrować, na czym jej niezwykłość polega, będziemy potrzebowali znajomości całego arsenału środków poetyckich: metafor, epitetów, porównań, innych chwytów, których trzeba poszukiwać w warstwie dźwiękowej, składniowej i leksykalnej (słownej) wierszy. To, wbrew pozorom, może być intrygująca praca. Myślę tylko, że wymaga uporządkowania.
Kiedy określiliśmy, czym jest utwór, możemy przyjąć następujący tok postępowania:
- określić temat, centralny motyw utworu,
- ustalić z jakich obrazów, ujęć czy wypowiedzi jest zbudowany (zestawić wizje poetyckie, treść kolejnych strof, pytań, ujęć krajobrazów itp.),
- zastanowić się, co wnosi taki układ, jakie ma znaczenie każde z ujęć, co daje odbiorcy. Jaki stwarza nastrój? Czy prezentuje piękno? Czy wzrusza? A może poraża brzydotą lub dzięki prostocie odkrywa nowe prawdy o rzeczach, zdawałoby się, znanych?
- zbadać – jak to się dzieje? Z jakimi zabiegami poetyckimi mamy tu do czynienia? Które są najważniejsze? Skrót, nagromadzenie epitetów, rytm? A może metafora jest duszą utworu? Tu trzeba będzie zbadać kolejne warstwy wiersza.
- podsumować swoje uwagi, opisać ogólny sens utworu, pokusić się o ocenę i własne zdanie. Co przyniosło mi spotkanie z tym utworem – zawsze warto zadać sobie takie pytanie.
Oczywiście nie jest to jedyny możliwy tok pracy nad wierszem. Jego zaletą jest to, że ujmuje najważniejsze zagadnienia: szuka znaczeń i prawd ukrytych w utworze, bada budowę utworu i zabiegi poetyckie, które go konstruują.
Jeśli ktoś ma własne metody pracy, a prowadzą one do wyjaśnienia tych kwestii – też są dobre. Trudności mogą wyniknąć, gdy przy szukaniu znaczeń, będzie trzeba sięgnąć do zaplecza wiedzy, do wspomnianego już dorobku ludzkości. Na przykład w wiedzę taką trzeba będzie uzbroić się przy interpretacjach Czesława Miłosza czy Zbigniewa Herberta.
- Przywołam Tren Fortynbrasa Herberta: zauważmy – charakterystyczny dla poety motyw schodów, z ich szczytu zwycięzca – Fortynbras przemawia do zwyciężonego Hamleta, tam odbywa się stary, znany ludzkości pojedynek – dialog pomiędzy idealizmem a racjonalnym konkretem, wreszcie postać Hamleta i jego szekspirowskie pochodzenie – to są motywy, które trzeba znać, by odkryć myśl utworu.
- By zrozumieć poezję Grochowiaka, trzeba znać pojęcie turpizmu, znać inne, starsze konwencje poetyckie, z którymi igra poeta. I tak dalej, nie da się uniknąć wiedzy, nawet, gdy utwór jest prosty, satyryczny, lekki. Kiedy Gałczyński prezentuje świetny, choć drwiący portret polskiego inteligenta – operuje krótkimi, twierdzącymi zdaniami. Jest ich mnóstwo. Cytuję:
Cipciuś z Londynu pisał przecie
w wielkim sekrecie o komecie.
Kometa. Ale nie ta.
Więc obrażony. Więc zatruty.
Wszędzie za późno. O dwie minuty.
O dwie minuty. We śnie.
Gra w zakresie składni rzuca się w oczy. Możemy pośmiać się z nieszczęsnego bohatera, lecz do interpretacji musimy wiedzieć, że podtytuł utworu – „Hagiografia” – jest aluzją do bardzo konkretnego, średniowiecznego gatunku literackiego, że gdy „polski święty idzie pod wiatr z fortepianem Szopena” – to już odwołanie do romantyzmu i w sensie ideowym (mit bohatera romantycznego) i konkretnie: do Szopena i do Norwida… Pozwolę sobie też zauważyć, że poruszanie się wśród dorobku ludzkości (w zakresie literatury, sztuki, historii) jest cenione bardzo u młodych poetów. Wiersz początkującego twórcy, który potrafi skorzystać z dziedzictwa kultury, automatycznie zyskuje na wartości… Dobrze więc ćwiczyć „pisanie”, wykorzystując stare motywy.
Ale uwaga!
Przypominam podróż Herbertowskiego Pana Cogito. Co myśli i kogo widzi Pan Cogito w najniższym kręgu piekła? „Wbrew powszechnej opinii nie zamieszkują go ani despoci, ani matkobójcy, ani także ci, którzy chodzą za ciałem innych”. Tam siedzą artyści! Poeci też. Może zatem zostańmy tylko przy interpretacji?
Ata Wrońska