Jak ukazana została relacja: dzieci – Bóg w wierszu ks. Jana Twardowskiego? Jaka powinna być prawdziwa wiara? – interpretacja wiersza O maluchach.

Jan Twardowski

O maluchach

Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł
dziwili się że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę i ubrał tłustą rękę w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łepek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osy minut
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem
a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione „O”
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie

– ale Jezus brał je z powagą na kolana
(1965)

Jak zacząć?

  • Na początek przyjrzyj się tematowi. Zawarte zostały w nim dwa pytania: jaka wiara, według księdza Twardowskiego, jest najwłaściwsza i jak Jezus patrzy na niespokojne, wiercące się podczas mszy dzieci. Możesz zacząć od postawienia tezy – innymi słowy – od odpowiedzi na te pytania. Dobra wiara, taka, która podoba się Bogu, to wcale nie wiara namaszczona, poważna, pełna patosu, lecz radosna, spontaniczna, naiwna i pełna pytań. Takie właśnie są dzieci – podchodzą do mszy świętej jak do ciekawego wyzwania, przygody i zabawy.
  • Jezus ukazany został jako ten, który lubi dzieci – „brał je z powagą na kolana”. Ponadto podchodzi do maluchów z powagą i nie traktuje ich jak kogoś niegodnego uwagi tylko dlatego, że są jeszcze dziećmi i trudno im zachować powagę i spokój w sytuacjach, które – jak się na ogół uważa – wymagają właśnie zachowania powagi.

Uwaga! Wizerunek Jezusa jako tego, który stawiał dzieci za wzór postawy wobec wiary i traktował je z czułością i powagą. W Ewangelii opisane jest zdarzenie, kiedy Jezus, mimo że zmęczony, błogosławi dzieci, przytula je i rozmawia z nimi. Apostołowie chcą odgonić przeszkadzające Mu w wypoczynku maluchy, lecz Jezus prosi ich, by pozwolili im do Niego przychodzić i nie odpędzali ich. Do tego właś­nie epizodu z Nowego Testamentu nawiązuje ks. Jan Twardowski.

Przykład

W wierszu „O maluchach” ksiądz Jan Twardowski ukazuje zachowanie tytułowych maluchów podczas mszy. Być może na podstawie własnego doświadczenia kapłańskiego? Malców interesuje wszystko, poza treścią kazania: sznurowadła wiernych, upuszczony futerał, tłusta ręka skąpana w wodzie święconej, spodnie księdza wystające spod sutanny itd. Czy zachowanie dzieci jest naganne? Skądże – z puenty wiersza dowiadujemy się, że Jezus „brał je z powagą na kolana” (a więc nie potępiał ich ani nie był zgorszony ich zachowaniem). Wiara każdego człowieka powinna być właśnie taka jak wiara maluchów – radosna, wesoła, naiwna. Powinno podchodzić się do niej jak do pasjonującej tajemnicy i zagadki. Tak właśnie dzieci traktują wszystko, co się dzieje w kościele.

 

Co w rozwinięciu?

  • Zwróć uwagę na sam tytuł wiersza. To ważny element wypracowania – pozornie ten tytuł nie ma w sobie nic niezwykłego – nie ma on charakteru metaforyczno-zagadkowego. Tytuł utworu ma charakter żartobliwy, a zarazem pełen ciepła. Maluchy to poufała nazwa dzieci.
  • Cały wiersz ma żartobliwy charakter. Humor zawarty jest w wyliczeniu czynności dzieci podczas kazania, które to nie mają nic wspólnego z uważnym wsłuchiwaniem się w słowa kapłana. Można powiedzieć, że na wyliczeniu oparty jest swego rodzaju koncept wiersza. Odmienny charakter ma dopiero puenta, wyraźnie wyodrębniona od reszty wiersza. Jej powaga i wzruszający charakter kontrastują z żartobliwą, pełną humoru wyliczanką, potwierdzającą, że ks. Twardowski był znakomitym obserwatorem. Zgodnie ze zdrowym rozsądkiem Jezus nie powinien być zadowolony z postępowania dzieci, które dopuściły się takiego „przestępstwa” jak przeznaczenie pieniędzy na lody zamiast na tacę. Ale nie – Chrystus traktuje je z powagą i wydaje się być z nich zadowolony.
  • Na korzyść maluchów na pewno przemawia fakt, że oni jako jedyni nie nudzili się w czasie kazania. Dorośli uczestnicy mszy, choć zachowywali się spokojnie i poważnie, w głębi ducha być może nudzili się lub myśleli o własnych sprawach. Trochę więc oszukiwali, a wiara i uczestnictwo we mszy nie powinny się przecież na tym opierać…
  • Przyjrzyj się temu, jak poeta starał się ukazać świat widziany oczyma dziecka. Wszystko jest tam nowe, niezwykłe, przedmioty martwe zyskują życie – np. parasole mają zawistne łapki, a upuszczony futerał przypomina szczypawkę, z zegara unoszą się osy minut. Pozornie nudne przedmioty okazują się być fascynujące – można się nimi świetnie bawić. Sznurowadła przypominają wąsy, które można podrapać, upuszczoną szpilką także można się świetnie bawić – maluchy urządzają konkurs, komu uda się ją podnieść za łepek.
    Pozornie są nieznośne i ich zachowanie wydaje się śmieszne – jednak, jak się zdaje, to zachowanie ma jakiś głębszy sens.
  • Maluchy podchodzą do mszy i w ogóle do życia aktywnie. Każdą rzecz, nawet taką, która dorosłym wydaje się zwyczajna i nudna (choćby parasolki czy futerały), traktują jak wyzwanie i tajemnicę, którą muszą zgłębić. Nie ma w nich nudy ani rutyny.
  • Jaki powinien być w świetle wiersza stosunek człowieka do wiary? Zwróć uwagę na czasowniki pojawiające się w utworze. One naprowadzą Cię na trop.
  • „Nie nudziło się” – wiara nie powinna mieć w sobie nic z rutyny; nie powinno się traktować mszy jako coniedzielnego obowiązku do odbębnienia.
  • „Stale mieli coś do roboty” – wiara powinna być aktywna.
  • „Dziwili się” – stosunek do świata i do Boga powinien być zawsze pełen zdziwienia
    – i Stwórca, i stworzony przez Niego świat są przecież tajemnicą.
  • Być może poeta chciał, by czytelnicy przypomnieli sobie swoje dzieciństwo. Nie patrzyli na maluchy jak na rozrabiaków przeszkadzających w modlitwie, lecz jako na tych, które pokochał Chrystus i których stawia za swego rodzaju wzór. Nie robi tego przecież bez powodu. Powinniśmy stać się podobni do dzieci – traktować świat i wiarę z taką pasją poznawczą, jak dzieci traktują sznurowadła, nogi pań, które trzeba policzyć, i szpilkę. Na pewno wielu czytelników tego wiersza przypomni sobie dzieciństwo i to, że zachowywało się podobnie – ja np. także przez długi czas byłam bardzo ciekawa, czy ksiądz nosi spodnie. I mało nie umarłam ze zdziwienia, gdy okazało się, że nosi. Bo (wówczas) dałabym sobie rękę uciąć, że nie.

 

Jak zakończyć?

  • W zakończeniu możesz nawiązać do postawy franciszkańskiej, którą ksiądz Twardowski propaguje w wielu swoich wierszach. W tym – jak zwykle zresztą – robi to nienachalnie i z charakterystycznym poczuciem humoru. Zgodnie z tym, co głosił św. Franciszek z Asyżu, nasza wiara powinna być prosta, pełna radości, wolna od zbytniego mądrzenia się.
  • Możesz także zwrócić uwagę na puentę wiersza, której jak dotąd nie poświęciliśmy zbyt wiele uwagi. Czynności maluchów podczas mszy pozornie są nie do przyjęcia. Ale maluchy są przecież szczere i wesołe, nie udają rozmodlenia ani skupienia, nie są fałszywe. Nadawca wypowiedzi, który w tym wierszu nie ujawnia się bezpośrednio, pragnie zwrócić uwagę na ich postawę jako godną zastanowienia, a nawet naśladowania. Skoro Jezus ich nie potępiał, i my nie mamy do tego prawa.

Przykład

Ten wiersz, podobnie jak inne utwory Jana Twardowskiego, zawiera przepis na szczęście i piękną, prawdziwą wiarę zgodną z „receptą” pozostawioną przez św. Franciszka. Jak zwykle jest ona trochę zagadkowa, a trochę żartobliwa. Czy tak jak maluchy mamy zaglądać księdzu pod sutannę i wydawać pieniądze przeznaczone na tacę na lody? Chyba nie o to chodzi – to ogólna postawa dzieci jest godna podziwu. Wiara nie powinna być smutna i nudna, lecz wesoła, głosząca radość
– taka chyba jest myśl przewodnia wiersza.

Zobacz:

https://aleklasa.pl/matura/c406-nauka-o-jezyku-2/poezja-twardowskiego-matura