Juliusz Słowacki

Hymn

Smutno mi, Boże – Dla mnie na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą,
Przede mną gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą…
Choć mi tak niebo ty złocisz i morze,
Smutno mi, Boże!

Jak puste kłosy z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu
Dla obcych ludzi mam twarz jednakową,
Ciszę błękitu.
Ale przed Tobą głąb serca otworzę,
Smutno mi, Boże!

Jako na matki odejście się żali
Mała dziecina, tak ja płaczu bliski,
Patrząc na słońce, co mi rzuca z fali
Ostatnie błyski…
Choć wiem, że jutro błyśnie nowe zorze,
Smutno mi, Boże!

Dzisiaj na wielkim morzu obłąkany,
Sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem
Widziałem lotne w powietrzu bociany
Długim szeregiem.
Żem je znał kiedyś na polskim ugorze
Smutno mi, Boże!

Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi, Boże!

Ty będziesz widział moje białe kości
W straż nie oddane kolumnowym czołom,
Alem jest jako człowiek, co zazdrości
Mogił popiołom…
Więc że mieć będę niespokojne łoże,
Smutno mi, Boże!

Kazano w kraju niewinnej dziecinie
Modlić się za mnie co dzień… a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie…
Więc, że modlitwa dziecka nic nie może,
Smutno mi, Boże!

Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli Twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący – marli.
Nim się przed moją nicością ukorzę,
Smutno mi, Boże!

Pisałem o zachodzie słońca na morzu
przed Aleksandrią
[19 października 1836 r.]

Komentarz odautorski zamieszczony pod tekstem wyjaśnia okoliczności powstania wiersza. Napisał go Słowacki podczas swojej podróży z Grecji do Egiptu. Płynął wówczas statkiem w kierunku Aleksandrii. O zmierzchu wychodził na pokład, by obserwować zachód słońca. W trakcie jednego z tak osobliwych wieczorów zobaczył na horyzoncie lecące bociany. One przypomniały mu Polskę i pogłębiły poczucie pustki i samotności. Smutny, wieczorny pejzaż wzmocnił nastrój melancholii wiecznego tułacza i emigranta, stworzył klimat do rozmowy z Bogiem o kształcie świata. W efekcie powstał tekst niezwykle subtelny a zarazem dramatyczny, który w systematyce literackiej otrzymał nazwę Hymnu o zachodzie słońca w odróżnieniu od drugiego wiersza Słowackiego o takim samym tytule.

Pierwsze spostrzeżenie

Dotyczy formy wiersza, jego kompozycji.

  • Nietrudno zauważyć, patrząc na zapis graficzny tekstu, iż utwór odznacza się nad wyraz regularną budową.
  • Składa się z ośmiu sześciowersowych strof o układzie rymów ababcc. Każda z poszczególnych zwrotek rygorystycznie przestrzega tego samego formatu.
  • Jest to jedenastozgłoskowiec w pierwszym, drugim, trzecim i piątym wersie oraz pięciozgłoskowiec w czwartym i szóstym.
  • Ponadto trzeci z kolei wers w każdej strofie odznacza się tokiem przerzutniowym. Myśl kończy się zatem w następnej linijce i przybiera charakter swego rodzaju pointy.
  • Wreszcie, zwraca uwagę powtarzające się paralelnie w każdej zwrotce wyznanie podmiotu mówiącego spełniające funkcję refrenu.
  • Wiersz ma kompozycję klamrową, zaczyna się i kończy tym samym motywem pejzażowym.

Drugie spostrzeżenie

Odnosi się do poetyki gatunku, jakim jest hymn, a jednocześnie do konstrukcji sytuacji lirycznej zarysowanej w tym tekście.

  • Zgodnie z wielowiekową tradycją hymnu sięgającą źródeł antycznych i biblijnych był on wyrazem uczuć pokornej i bojaźliwej zbiorowości, która czuła respekt wobec Boskiego Majestatu. Wielbiła zatem Stwórcę w sposób bezgraniczny, widząc w nim Doskonałego Architekta Świata i źródło Dobra, Piękna i Prawdy. Bóg więc, a nie modląca się zbiorowość stanowił centralny element struktury tekstu.
  • Wiersz Słowackiego wydaje się naruszać reguły poetyki hymnu. Chociaż przybiera formę monologu skierowanego do Stwórcy, to jednak autorem tej apostrofy nie jest podmiot zbiorowy, lecz jednostkowy. W efekcie hymn przybiera bardzo osobisty, prywatny charakter. Jego bohaterem staje się przede wszystkim osoba mówiąca, która odsłania przestrzeń swojej duszy, przywołując elementy liryki bezpośredniej. Bóg zaś jest jedynie słuchaczem i jako figura stylistyczna nie otwiera szczególnego pola dla rozważań.

 

Przegląd kolejnych strof

Strofa I

  • Rozpoczyna się sytuacją wyznania („Smutno mi, Boże!”), które przybiera formę rozbudowanej apostrofy.
  • W monolog zostają wpisane elementy liryki sytuacyjnej – opis wieczornego pejzażu morskiego danego w pełnej krasie. Lazurowa woda, niebo rozświetlone tęczą blasków, zachodzące słońce, które odbija się w morskiej toni, to składniki krajobrazu wypełniające przestrzeń. Nietrudno zauważyć, że jego powab został uwydatniony dzięki zastosowaniu gry światłem i kolorem. Dominują barwy zielone i złote, to one nadają opisywanemu pejzażowi niezwykle malarski, efektowny wyraz. Wzmacnia go użycie poetyckiej peryfrazy na określenie słońca („gwiazda ognista”) uwydatniającej czerwony, ekspresyjny kolor kontrastujący z lazurową taflą wody.
  • Jest to jednocześnie krajobraz przedstawiony w momencie stawania się jego poszczególnych odcieni, a więc jakby ruchomy, dynamiczny. Dzieje się tak dzięki wprowadzeniu ciągu czasowników ruchu („rozlałeś”, „gasisz”, „złocisz”), które pozwalają toczyć pejzaż, tworzyć wciąż nowe efekty. Stałe są jakby tylko dwa składniki – woda i niebo – niemniej jednak wskutek zastosowania gry światła i motywu zachodzącego słońca przestrzeń przybiera coraz to nowy wyraz.
  • Motyw pejzażowy nie jest jednak jedynie elementem dekoracyjnym nastawionym na wywołanie doznań estetycznych. Ma wyraźnie zaznaczoną funkcję. Określa przede wszystkim relację między podmiotem lirycznym a adresatem monologu, czyli Bogiem. To bowiem Bóg w relacji osoby mówiącej jest kreatorem tak przepysznego widoku. Jego zabiegowi upiększania krajobrazu nadaje bohater wyznania nad wyraz jednoznaczną motywację – to wszystko dla mnie!
    Uwydatnieniu tego przekonania służy wprowadzenie do tekstu całego szeregu zaimków – („Dla mnie…”, „Przede mną…”, „Choć mi […] złocisz”). Dzięki nim następuje przynajmniej częściowa konkretyzacja podmiotu lirycznego. To ktoś, kto przynależy do opisywanej rzeczywistości i każdy jej element interpretuje jako wyraz boskiego hołdu. Następuje zatem wyraźne odwrócenie funkcji podmiotu i adresata. To nie Bóg staje się obiektem uwielbienia i usilnych zabiegów człowieka o boską przychylność, lecz odwrotnie.
  • Osobowość przemawiająca w tekście staje przed Stwórcą obdarzona przekonaniem, że wszystko, co dzieje się wokół za sprawą boskich poczynań, dzieje się tylko i wyłącznie ze względu na nią samą. Daje zatem wyraz swojej dumy, pychy, megalomanii.
  • Motyw krajobrazowy funkcjonuje również na innej zasadzie, wszak obok perspektywy przestrzennej zaznacza się jednocześnie druga perspektywa odsłaniająca pejzaż wewnętrzny – obraz duszy podmiotu lirycznego przywołany poprzez bezpośrednie wyznanie „Smutno mi, Boże”. Kreśli ono wizerunek człowieka porażonego smutkiem i melancholią, cichego i zgaszonego. A zatem emanujący urodą pejzaż morski na zasadzie kontrastu uwydatnia smutek duszy, którego nie jest w stanie przezwyciężyć nawet nieobliczalne piękno rzeczywistości. Mroczny koloryt pejzażu wewnętrznego zostaje natomiast zharmonizowany z porą dnia. Precyzja czasowa nie jest w tekście bezzasadna. Wieczór to przecież pora wyciszenia, symboliczne zamknięcie dnia, czas refleksji i czas wyznania. W takiej też tonacji – spokojnej i przygaszonej – przemawia podmiot liryczny. Treści tego monologu należałoby się zatem bliżej przyjrzeć, analizując kolejne fragmenty wiersza.

Strofa II

  • Rozpoczyna ją dość rozbudowane, poetyckie porównanie:

Jak puste kłosy z podniesioną głową
Stoję rozkoszy próżen i dosytu…

  • Odsłania ona obraz kondycji psychicznej osoby mówiącej, pogłębia jej charakterystykę. Metafora „pustego kłosu” ale z „podniesioną głową” uosabia postawę poety wobec rzeczywistości – postawę pełną godności mimo niezbyt szczodrych darów fortuny.
  • Następne wersy to próba określenia swojego miejsca w przestrzeni i wynikającej z tego umiejscowienia relacji wobec innych ludzi („Dla obcych ludzi mam twarz jednakową…”). Oto poeta oddalony od rodzinnych stron, wpisany w bezkres morskiej przestrzeni staje się dla obcych ludzi anonimowym podróżnikiem. Nie wzbudza zainteresowania, ale też sam nie ujawnia swoich rozterek, nie otwiera swojej duszy, zachowując kamienny wyraz twarzy. Jedynym godnym słuchaczem wydaje mu się Bóg i tylko wobec niego podmiot liryczny zdobywa się na bardzo ludzki akt żalu i rozpaczy.

Strofa III – To obraz smutku poety porównany z płaczem dziecka za odchodzącą matką.

  • Nawet refleksja o nieprzemijalności świata, która rodzi się w wyniku uczestnictwa w niezwykłym spektaklu natury (Patrząc na słońce…), nie jest w stanie choćby po części zrównoważyć wszechogarniającej goryczy. Wiara w odwieczny, niezachwiany porządek rzeczy zaznaczona poprzez motyw kolejnej, mającej znów nastąpić zorzy nie przynosi pocieszenia, a pogłębia jeszcze bardziej uczucie smutku i przygnębienia.

Strofa IV

  • Przybiera kształt lirycznego opowiadania, które zderza ze sobą dwie perspektywy czasowo-przestrzenne.
  • Pierwszą z nich stanowi obszar bezkresny i nieograniczony, zakotwiczony w teraźniejszości podmiotu mówiącego. Ogrom przestrzeni przytłacza go, powoduje zamęt w głowie („…na wielkim morzu obłąkany…”), rodzi jednocześnie poczucie zagubienia i absurdu. Określenie swojego miejsca w przestrzeni, które sytuuje poeta na samym środku morza, „sto mil od brzegu i sto mil przed brzegiem”, ma wymiar symboliczny. Nadaje wędrówce wymiar nie kończącej się, bezcelowej podróży, a pielgrzymującego poetę naznacza piętnem tragizmu.
  • Druga perspektywa czasowo-przestrzenna wiąże się z motywem ziemi rodzinnej, który funkcjonuje w tekście na prawach retrospekcji. Obraz utraconej ojczyzny usytuowany w planie wspomnieniowym otrzymuje swojski, bliski sercu wyraz – to „polski ugór”. Fragmentaryczność, ascetyczność wizji rodzinnego kraju kontrastuje z bezkresem oceanu. Jednak obie tak różne przestrzenie zakotwiczone także w różnych planach czasowych łączy motyw lecących bocianów. To on uruchamia falę wspomnień i w efekcie potęguje smutek i wciąż niewygasłą nostalgię za krajem.

Strofa V

  • Stanowi kontynuację refleksji zawartych w poprzednim fragmencie zaznaczoną poprzez anaforyczne użycie w kolejnych wersach tożsamych konstrukcji składniowych – „Żem często dumał…”, „Żem prawie nie znał…”, „Żem był jak pielgrzym…”. Formy czasu przeszłego sytuują wyznanie podmiotu w planie retrospektywnym, wspomnienia rodzinnego domu i mogił obcych ludzi rodzi w efekcie gorzką refleksję o własnej samotności. Całość rozważań zawartych w tej strofie zamyka pesymistyczna wizja przyszłości utrzymana w mrocznym kolorycie. Przyszłość jawi się jako wielka niewiadoma. Przyjmuje wymiar rzeczywistości, niepewnej, w której człowiek nie może znaleźć swojego miejsca, niczego ustalić do końca, nawet miejsca ostatniego spoczynku („…nie wiem, gdzie się w mogiłę położę…”.

Strofa VI

  • Rozpoczyna się apostrofą skierowaną do Boga.
  • W refleksji podmiotu lirycznego pojawia się świadomość własnej przemijalności i kruchości podbudowana przerażającym obrazem białych kości niezłożonych w mogile. Symbolizują one tragizm losu poety-wygnańca skazanego na tułaczą dolę i „niespokojne łoże” po śmierci. A zatem obok perspektywy przestrzennej i retrospektywnej rysuje się w tekście kolejna, trzecia perspektywa egzystencjalna, zawierająca prawdę o nietrwałości i przemienności ludzkiego losu, prawda o nicości, ku której zmierza każdy człowiek.

Strofa VII

  • Zbudowana została na zasadzie kontrastu pomiędzy pragnieniem powrotu do rodzinnego kraju, a faktyczną rzeczywistością. W planie wspomnieniowym pojawia się motyw dziecka żarliwie modlącego się o powrót poety do ojczyzny. Modlitwa dziecka w sposób bardziej dobitny ma za zadanie uwydatnić milczenie Boga, jego obojętność na ludzki los. Wprowadza również do utworu kontekst fatalistyczny, przekonanie o bezradności człowieka wobec świata, o nieuchronności losu, o przeznaczeniu, któremu w żaden sposób nie można się przeciwstawić.

Strofa VIII

  • Zawiera znany z pierwszej zwrotki motyw pejzażowy.Podmiot liryczny obserwuje spektakl natury – wspaniałe, odwieczne, nieprzemijające dzieło Boga – sztukmistrza doskonałego, który kreuje piękno dla człowieka. Jednocześnie jednak w ten sposób objawia swą potęgę, nieobliczalne wręcz możliwości, a przede wszystkim wieczność i trwałość. Zmusza tym samym człowieka do uznania boskiej wielkości i uświadomienia sobie własnej małości i kruchości. Obserwacja zachodu słońca wywołuje zatem refleksję o przemijaniu („Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie…”) połączoną niezgodą na nie („Nim się przed moją nicością ukorzę”), które jednak trzeba w końcu przyjąć i zaakceptować. Zanim jednak to nastąpi, zanim człowiek uzna swoją nicość, przeciwstawi jej przedtem głębokie, prawdziwe, czysto ludzkie uczucia: smutek, żal, gorycz, tęsknotę. Stąd też spokojna, wyciszona jakby tonacja wiersza pozbawiona ekspresji i patosu. Podmiot liryczny mówi w sposób wyważony, narzucając emocjom wyraźny rygor. Dyscyplinę uczuciową, tak rzadką w końcu u romantyków, wzmacnia ponadto regularna budowa wiersza: rygorystyczne przestrzeganie liczby zgłosek w poszczególnych wersach, układ rymów ababcc, powtarzający się refren itp. (Pisałam o tym na wstępie).

 

Co wynika z obserwacji poszczególnych strof?

  • Forma monologu skierowanego do adresata konsekwentnie utrzymana w każdej strofie, wzmocniona przez regularnie powtarzający się refren „Smutno mi, Boże!” nadaje wypowiedzi podmiotu lirycznego kształt osobistej polemiki z Najwyższym Stwórcą. Przyczyna tej odważnej w końcu dyskusji wypływa generalnie z niezgody na świat, który skazuje poetę na wieczną tułaczkę donikąd i niezgody na swój własny człowieczy los podporządkowany okrutnym prawom przemijania. Centralnym elementem struktury tekstu staje się zatem osoba przemawiająca w utworze, która ma odwagę mówić o swoich uczuciach w obliczu boskiego majestatu.
  • Wpisana w przeróżne perspektywy – czasowe, przestrzenne, egzystencjalne – nie jest w stanie ogarnąć ich wszystkich jednocześnie. Jawi się więc jako postać zagubiona we wszystkich płaszczyznach, przytłoczona poczuciem ich nieskończoności i bezwzględności.
  • Jedyne, co może zrobić, to zdobyć się na szczery i zuchwały zarazem akt smutku i goryczy. Nie jest on jednak bynajmniej wyrazem rezygnacji i znakiem słabości podmiotu mówiącego, wręcz przeciwnie – człowiek wtopiony w zawrotne perspektywy, nad którymi nie jest w stanie zapanować, poszukuje czegoś, co mogłoby potwierdzić jego podmiotowość. Tym atrybutem staje się zdolność przeżywania, serce wrażliwe i delikatne. To właśnie ono nobilituje człowieka, zaświadcza o jego wyjątkowości i w rezultacie uprawnia do rozmowy z Bogiem bez szczególnej wobec niego pokory.

 

Terminy

  • Paralelizm składniowy – jeden z często stosowanych środków stylistycznych polegający na systematycznym powtarzaniu określonej struktury wersyfikacyjno-składniowej.
  • Peryfraza – omówienie; zastąpienie nazwy jakiegoś przedmiotu, zjawiska, osoby lub pojęcia przez rozwinięte przedstawienie opisowe. Dzięki jej zastosowaniu tekst staje się bardziej dekoracyjny i niezwykły, jeśli idzie o sposób wysławiania. Peryfraza pozwala wyeliminować wyrażenia proste i trywialne, wprowadzając w ich miejsce bardziej wyszukane, poetyckie ujęcia. Była jednym z podstawowych środków poetyki barokowej, stosuje ją również literatura współczesna.

 

Zapamiętaj!

  • Wypowiedź podmiotu mówiącego jest źródłem wiedzy o nim samym, podmiot liryczny okazuje się być obdarzony cechami reprezentatywnymi dla wielkiego indywidualisty romantycznego, mimo smutku i przygnębienia zachowuje poczucie własnej odrębności.
  • W tekście zarysowują się jednocześnie trzy różne perspektywy:
    • perspektywa przestrzenna,
    • perspektywa retrospektywna,
    • perspektywa egzystencjalna
  • Hymn Słowackiego tematycznie sytuuje się w kręgu problemu teodycei chrześcijańskiej, czyli kwestii odpowiedzialności Boga Stwórcy za zło świata. Można zatem utwór zestawić z Wielką Improwizacją Mickiewicza, w której problem ten zaistniał w sposób bardzo wyraźny. Podobnie jak Wielka Improwizacja, Hymn stanowił zuchwały dialog człowieka z Bogiem o kształt rzeczywistości, tyle że bez emfazy i pychy.
  • Hymn Słowackiego należy do wierszy powstałych w trakcie wielkiej, romantycznej podróży autora na Bliski Wschód. Odwiedził wówczas Słowacki Grecję, Egipt i Palestynę, przeniósł się jednocześnie duchem w czasy Leonidasa, faraonów i Chrystusa. Efektem tej niezwykłej podróży były wierne i poematy, jak Hymn, Grób Agamemnona, Rozmowa z piramidami, Anhelli, Podróż do Ziemi Świętej z Neapolu.

Zobacz:

Jakie uczucia budzi w odbiorcy Hymn (Smutno mi, Boże) Juliusza Słowackiego?

Hymn (Smutno mi, Boże) Juliusza Słowackiego – dlaczego to ważny wiersz?

Hymn (Smutno mi, Boże) Juliusza Słowackiego

Motywy twórczoś­ci Juliusza Słowackiego

Słowacki na maturze

Sądy o Polsce i Polakach w twórczości Juliusza Słowackiego

 

Tematy twórczości Słowackiego

Juliusz ­Słowacki – jego rola w literaturze polskiej

Juliusz Słowacki – praca domowa