Po hasłach typu „bezprogramowość”, „młodość jako program”, „a wiosną niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę” – ten wiersz Lechonia może dziwić. A jednak! Okazuje się, że istniało zapotrzebowanie na symbole narodowe, że polski sentyment do tradycji romantycznej jest wieczny i trwały. Utwór Lechonia – to poetycki opis koncertu, na którym jako solista wystąpił Mochnacki. Taki koncert odbył się rzeczywiście w roku 1832 w Metzu. Utwór Lechonia zaczynają słynne słowa:
„Mochnacki jak trup blady siadł przy klawikordzie i zwolna jął próbować akord po akordzie…”.
- Mamy opis sali koncertowej i atmosferę koncertu – lecz ani to wydarzenie, ani sam Mochnacki nie są osią konstruującą utwór. Jest nią muzyka Mochnackiego – to ona budzi uczucia, wspomnienia, to ona tworzy nastrój. Obrazy, które budzi w wyobraźni słuchacza, mają silne barwy – i barwami tymi operuje w wierszu poeta. To czerwień róż, biel sukien, fiolet fiołków, to także złoto kirasjera… Wizje, które przywołuje wiersz, także są różne: to scena sentymentalna – wspomnienie pejzażu Polski. To obrazy z przeszłości – obrazy historii Polski – walk pod wodzą Napoleona, wreszcie katastrofa i upadek ojczyzny.
- Jest jeszcze inny obraz – romantyczny i z pewnością będący kawałkiem biografii niejednego rówieśnika Mochnackiego: dworek szlachecki, pożegnanie ukochanej, czyjeś zapłakane oczy, ktoś wyrusza na wojnę czy raczej do powstania… Nie są to malowidła beznamiętne. Towarzyszy im emocja, dynamika, muzyka dyktuje tempo, przechodzi z wysokich tonów po bas, stwarza dramaturgię zarówno realnego wydarzenia, jak skojarzeń.
- Równie dynamiczne i „dźwiękowe” jest zakończenie utworu – okrzyk „Obywatele! Uciekać! Krew pachnie w tej sali” i trzask wieka instrumentu.
Jest w tym wierszu cały romantyzm: narodowość i historia, klęska, miłość i wiele emocji. Co więcej: swoim rytmem wzbudza prawdziwe uczucia i działa na wyobraźnię. A przy tym przypomina kształtem i wymową inne utwory, takie jak: koncert Jankiela z Pana Tadeusza, Redutę Ordona Adama Mickiewicza czy Fortepian Szopena Cypriana Kamila Norwida.
Poeci i romantyzm
Mochnacki Lechonia jest dowodem, że Skamandryci wcale nie odrzucili Konradowego płaszcza – być może nieco nowocześniej skroili romantyczny strój, ale niejednokrotnie dawali wyraz swoim uczuciom patriotycznym.
Wiele jest utworów potwierdzających taką postawę w dorobku Lechonia, choćby Sejm – wskrzeszający sarmatyzm i pana Zagłobę w białym kontuszu, wizję skłóconego sejmu polskiego, który jednoczy się po krotochwilnych słowach Zagłoby, jednoczy się śmiechem:
Tynk leciał na suficie: śmiech o szyby bije,
Z ław się zerwał sejm i krzyknął «Polska niechaj żyje»
Uwaga
Jan Lechoń – właściwie Leszek Serafinowicz – także nie powrócił do Polski po zakończeniu II wojny światowej. Wybrał życie na emigracji, w Stanach Zjednoczonych. W roku 1956 poruszyła wszystkich wiadomość o jego samobójstwie: wyskoczył z dziesiątego piętra hotelu „Hudson” w Nowym Jorku. Był chyba najjawniejszym patriotą spośród skamandrytów, opiewał Piłsudskiego i odzyskanie wolności w roku 1918, potem uwieczniał w poezji polski wrzesień i walki Polaków na froncie zachodnim, wskrzeszał polską historię i legendę napoleońską. Nigdy nie pogodził się z komunistyczną władzą w Polsce.
Zobacz: