Porównaj wiersze Piosenka o końcu świata Czesława Miłosza oraz U wrót doliny Zbigniewa Herberta.
Motyw apokalipsy w poezji Herberta i Miłosza
Motyw apokalipsy, Sądu Ostatecznego, końca świata zyskał wiele literackich realizacji, a te dwie wizje dwóch największych polskich wieszczów współczesnych są skrajnie różne. Łączy je to, że są to dwa wiersze – reportaże z dnia końca świata, że obaj poeci śledzą i relacjonują zdarzenia tego dnia, oddają atmosferę, zestawiają obrazy, opisują zachowania ludzi.
- W wizji Herberta wszystko odbyło się zgodnie z opisem biblijnym („po deszczu gwiazd/ na łące popiołów”) – i obserwujemy już ciąg dalszy zdarzeń, po apokalipsie. Sceneria jest tu pełna grozy, zdominowana przez ból, rozstanie, lęk, cierpienie.
- Inaczej u Miłosza: trwa zwykły dzień, wypełniony słońcem i spokojem. Wszystko toczy się swoim trybem, nikt nie zauważa „ostateczności” tego dnia. Wiersz nazywa się piosenką o końcu świata – nie pieśnią, nie hymnem, nie larum. Innego końca świata niż taki zwykły, spokojny dzień nie będzie – zapowiada prorok przeistoczony w staruszka podwiązującego pomidory.
Dlaczego Miłosz zakłada taką nietypową wersję zdarzeń? Większość interpretacji postrzega to jako przestrogę moralną: po prostu Dzień Sądu nadejdzie bez żadnych znaków, głosów, uprzedzeń. W związku z tym człowiek powinien żyć tak, by Sąd mógł zastać go w każdej chwili – winien żyć zgodnie z prawami etyki, a wówczas obojętne będzie, kiedy nastąpi apokalipsa. Jest to zatem swoista realizacja przestrogi biblijnej: nie znasz dnia ani godziny, lecz przekształcona w obraz pełen spokoju i harmonii.
Ów niemal szczęśliwy wymiar wizji Miłosza też ma swój cel: poeta zakłada pewną bezbolesność końca świata, może nawet jego niezauważalność. Właściwie wszystko dzieje się dalej – wiersz ogarnia rozmaite niuanse istnienia: i rybaka, i pijaka, i młodość, i starość, i miłość, i narodziny. W zasadzie nie ma tu tylko śmierci, ale „innego końca świata nie będzie”, a więc nie ma się czego bać, nie nastąpi nic niezgodnego z naturą, wystarczy żyć etycznie.
- U Herberta wszystko jest niezgodne z naturą. Te same kobiety, ten sam motyw pracy, starości, miłości – zostały zbrodniczo wyrwane ze swojego miejsca. Są tu też dzieci – odrywane od matek. Jest przywiązanie do ziemskiego życia i jego drobiazgów, które musi zostać zerwane. Aniołowie przeistaczają się w urzędników, strażników; ludzie – w transport więźniów. To wizja przerażająca, przywodząca na myśl obozy koncentracyjne, eksponująca podmiotowość i upokorzenie człowieka w relacji z wyższą instancją – nie tyle z Bogiem, którego tu nie ma, ile z organizacją Boskiego porządku.
Wiersz Herberta jest okrzykiem egzystencjalnego buntu przeciw sytuacji człowieka, choćby jego niewiedzy o własnym losie.
- Wiersz Miłosza jest raczej wyrazem uspokojenia i ufności w harmonię istnienia.
Zobacz:
Piosenka o końcu świata – Czesław Miłosz (pytania i odpowiedzi)