Od czego zacząć samodzielne malowanie pokoju i jak się przygotować?
Samodzielne malowanie pokoju najlepiej zaczyna się od spokojnego zaplanowania całego działania, a nie od otwarcia puszki z farbą. Pomaga szybkie policzenie, ile ścian ma być pomalowanych, czy w grę wchodzi też sufit i czy planowana jest zmiana koloru na jaśniejszy, czy ciemniejszy. Już na tym etapie można wstępnie określić potrzebną ilość farby, czas pracy w godzinach oraz to, czy malowanie będzie dzielone na dwa dni, czy da się je zamknąć w jednym dłuższym popołudniu.
Przygotowanie dobrze jest zacząć od pokoju, a nie od farby. Najpierw przydaje się opróżnienie przestrzeni: przestawienie mebli na środek, przykrycie ich folią i zostawienie sobie wygodnego dojścia do każdej ściany. Dobrą praktyką jest też odłączenie kontaktów i wykręcenie osłon gniazdek, co często zajmuje nie więcej niż 20–30 minut, a później znacząco przyspiesza samo malowanie i pozwala uniknąć nieestetycznych obwódek.
Drugim krokiem staje się ocena stanu ścian i warunków w pokoju. Przydaje się sprawdzenie, czy na tynku nie ma tłustych plam, pęknięć albo łuszczącej się starej farby, bo to one najczęściej psują końcowy efekt. Warto też zwrócić uwagę na temperaturę i wilgotność: w typowym mieszkaniu najlepiej maluje się przy około 18–23°C i bez intensywnego wietrzenia na przeciąg, które może zbyt szybko wysuszać farbę i zostawiać smugi po malowaniu.
Na koniec pomocne bywa zrobienie małego „planu logistycznego”. Chodzi choćby o to, aby wcześniej ustalić kolejność malowania ścian i sufitu, zarezerwować sobie przerwy między warstwami (najczęściej 2–4 godziny schnięcia) i przygotować miejsce, gdzie będzie można spokojnie mieszać farby oraz odkładać brudne narzędzia. Taki prosty scenariusz, choć zajmuje 10–15 minut, zmniejsza chaos w trakcie pracy, ułatwia trzymanie porządku w pokoju i daje większą szansę, że malowanie zakończy się w zaplanowanym terminie, bez nerwowego biegania po sklepach.
Jakie narzędzia i akcesoria są niezbędne do pomalowania pokoju?
Bez kilku podstawowych narzędzi nawet najlepsza farba nie da dobrego efektu. W praktyce przydają się przynajmniej dwa rodzaje wałków, 1–2 pędzle i kilka prostych akcesoriów do zabezpieczenia pokoju. Mały wałek z krótkim włosiem ułatwia malowanie przy listwach i grzejnikach, a większy, o szerokości około 18–25 cm, pozwala sprawnie pokryć duże powierzchnie ścian i sufitu. Do tego przydaje się przynajmniej jeden pędzel płaski do narożników i miejsc przy kontakcie czy framudze drzwi, gdzie wałek zwyczajnie nie sięga.
Dla wielu osób zaskoczeniem bywa, jak duże znaczenie ma dobór akcesoriów uzupełniających. Ku wet (czyli kuweta malarska) z wyprofilowaną kratką pomaga równomiernie rozprowadzić farbę na wałku, dzięki czemu na ścianie nie pojawiają się „łzy” i smugi. Teleskopowy kij do wałka nie tylko odciąża kręgosłup, ale też skraca pracę nawet o 30–40%, bo nie trzeba co chwilę wchodzić na drabinę. Do tego przydają się taśmy malarskie o różnej szerokości, nożyk do ich przycinania, a także mieszadło do farby, które pozwala dobrze ją wymieszać w 1–2 minuty, bez grudek i różnic w odcieniu.
Dla łatwiejszego wyboru narzędzi przydaje się proste zestawienie najważniejszych elementów wyposażenia z krótkim opisem ich roli i tego, na co zwrócić uwagę podczas zakupu.
Takie minimum wyposażenia spokojnie wystarcza, aby samodzielnie odświeżyć pokój o powierzchni 10–20 m² bez chaosu i nerwów. Z czasem można dokupić bardziej specjalistyczne dodatki, na przykład taśmę do ostrych odcięć kolorów czy lepszej klasy wałki, ale do pierwszego malowania najważniejsza jest solidna, prosta baza narzędziowa.
Jak wybrać odpowiednią farbę do ścian i sufitu w swoim pokoju?
Dobór farby decyduje o efekcie końcowym tak samo jak technika malowania. Na początku pomaga proste pytanie: czy pokój ma być jasny i spokojny, czy wyrazisty i mocno zaznaczony kolorem. Jasne farby (biele, beże, chłodne szarości) optycznie powiększają wnętrze i dobrze odbijają światło, co sprawdza się szczególnie w małych pokojach i przy słabym nasłonecznieniu. Ciemniejsze odcienie lepiej zostawić na jedną ścianę lub fragment, bo przy dużej powierzchni potrafią „zabrać” nawet 20–30% odczuwanej przestrzeni.
Znaczenie ma również rodzaj farby, a nie tylko jej kolor. Do pokoi mieszkalnych najczęściej wybierana jest farba lateksowa lub akrylowa, bo tworzy dość elastyczną, odporną powłokę i dobrze kryje już po 2 warstwach. Do pokoju dziecka lub sypialni alergika przydaje się farba z atestem hipoalergicznym i o niskiej zawartości lotnych związków organicznych (VOC), co zmniejsza intensywny zapach i pozwala szybciej normalnie korzystać z pomieszczenia, zwykle już po 24–48 godzinach porządnego wietrzenia.
Przy wyborze trzeba też zwrócić uwagę na stopień połysku. Farba matowa lepiej maskuje drobne nierówności ścian i łączenia gładzi, dlatego często stosuje się ją w starszych mieszkaniach, gdzie ściany są „po przejściach”. Z kolei półmat i satyna delikatnie odbijają światło, przez co kolor wydaje się głębszy, a powierzchnia jest łatwiejsza do zmywania na mokro, co przydaje się tam, gdzie ściana może się częściej brudzić, na przykład w okolicy biurka lub łóżka dziecka.
Osobną decyzją jest farba na sufit, który zwykle maluje się innym produktem niż ściany. Najlepiej sprawdza się farba głęboko matowa, o podwyższonym kryciu, bo pomaga uniknąć smug widocznych przy świetle bocznym, zwłaszcza z okna lub lampy umieszczonej nisko. Przyjmuje się, że sufity najbezpieczniej malować na śnieżną biel albo bardzo jasny odcień, co optycznie podnosi pomieszczenie o 5–10 cm w odbiorze wizualnym i dodaje mu lekkości nawet przy niższych stropach.
Jak prawidłowo zabezpieczyć pomieszczenie przed malowaniem?
Dobrze zabezpieczone pomieszczenie zwykle oszczędza godzin sprzątania po malowaniu. Zamiast biegać z gąbką za każdą kroplą farby, lepiej z wyprzedzeniem „ubrać” pokój w folie, taśmy i osłony. Już 30–40 minut spokojnego przygotowania wystarcza, żeby uniknąć trwałych plam na panelach, listwach czy gniazdkach.
Najpierw przydaje się uporządkowanie przestrzeni. Meble można wynieść z pokoju, a te cięższe odsunąć od ścian przynajmniej na 80–100 cm i przykryć grubszą folią malarską, najlepiej mocowaną taśmą, żeby nie zsuwała się przy każdym ruchu. Podłogę dobrze chroni folia o większej grubości lub specjalny papier malarski, który nie rwie się pod drabiną i butami. Gniazdka, włączniki, listwy przypodłogowe i ramy okienne zyskują ochronę dzięki taśmie malarskiej, która po odklejeniu nie zostawia śladów kleju, jeśli nie leży dłużej niż 2–3 dni.
Dla przejrzystości można potraktować zabezpieczenie pokoju jak krótką checklistę:
- zasłonięcie podłogi folią lub papierem malarskim, z zakładką min. 10–15 cm przy ścianach
- zabezpieczenie mebli, kaloryferów i parapetów osobnymi kawałkami folii
- oklejenie taśmą malarską gniazdek, listew, krawędzi drzwi i okien
- przygotowanie „strefy czystej” na narzędzia, z dala od świeżo malowanej ściany
Takie podejście ułatwia trzymanie porządku i zmniejsza stres. W razie dłuższej przerwy w pracy folię i taśmy można pozostawić, ale dobrze jest szybko zareagować na większe zachlapania, zanim farba wyschnie na dobre po 20–40 minutach.
Jak przygotować ściany i sufit do malowania krok po kroku?
Najlepsze malowanie zaczyna się długo przed pierwszym pociągnięciem wałka. Ściany i sufit potrzebują porządnego „spa”: oczyszczenia, wyrównania i zagruntowania. Dzięki temu farba nie tylko lepiej kryje, ale też nie odchodzi płatami po kilku miesiącach, co niestety często się zdarza przy malowaniu „na szybko”.
Na początku przydaje się spokojne obejrzenie całych ścian i sufitu przy dobrym świetle, najlepiej dziennym lub z lampą skierowaną pod kątem. Wtedy wyraźnie widać rysy, pęknięcia, wybrzuszenia i tłuste plamy. Ślady po obrazach, kołkach czy starych listwach przypodłogowych również dobrze od razu zanotować w głowie, bo później łatwiej zaplanować, co trzeba zaszpachlować, a co tylko przeszlifować.
Potem przychodzi czas na solidne mycie. Kurz, tłuszcz z kuchni czy osad z papierosów potrafią zepsuć przyczepność nawet najlepszej farby. W większości pokoi wystarcza roztwór wody z delikatnym płynem, ale w miejscach nad kaloryferem, przy włącznikach czy w okolicy biurka przydaje się mocniejsze odtłuszczenie. Po takim myciu trzeba dać ścianom co najmniej kilka godzin na całkowite wyschnięcie.
Kolejny etap to usuwanie tego, co odstaje lub się kruszy. Luźne fragmenty starej farby, pęcherze czy spękania dobrze jest zeskrobać szpachelką, a krawędzie delikatnie wygładzić papierem ściernym o średniej gradacji. Przy większych ubytkach przydaje się gładź szpachlowa, którą nakłada się cienką warstwą i wyrównuje szerszą szpachlą. Zwykle potrzebne są 1–2 cykle nakładania i szlifowania, z przerwą na schnięcie około 2–4 godzin, zależnie od produktu.
Przed gruntowaniem i samym malowaniem ściany i sufit powinny być suche, czyste i gładkie w dotyku. Wtedy wchodzi w grę kilka prostych, ale kluczowych czynności przygotowawczych:
- dokładne odkurzenie ścian i sufitu (np. odkurzaczem z miękką końcówką) po szlifowaniu, aby usunąć pył
- zagruntowanie chłonnych lub łatwo pylących podłoży specjalnym gruntem, który wyrównuje wchłanianie farby
- przyklejenie taśmy malarskiej wzdłuż krawędzi sufitu, listew i ram okiennych, najlepiej na suchym i odkurzonym podłożu
Grunt zwykle schnie od 2 do 6 godzin, więc dobrze to uwzględnić w planie dnia. Na koniec przydaje się jeszcze raz przejść wzrokiem po ścianach i suficie, bo to ostatni moment, żeby poprawić drobne nierówności czy brakujące fragmenty taśmy. Im staranniej przeprowadzony ten etap, tym większa szansa, że późniejsze malowanie pójdzie gładko, nawet jeśli wałek trzyma się w dłoni dopiero któryś raz w życiu.
Jak malować sufit i ściany, aby uzyskać równą, estetyczną powierzchnię?
Równa, estetyczna powierzchnia zaczyna się od kolejności: najpierw sufit, potem ściany. Sufit zawsze „brudzi” ściany drobnymi kroplami, więc malowanie od góry oszczędza nerwów przy wykończeniu. Daje to też lepszą kontrolę nad linią styku, czyli miejscem, gdzie sufit spotyka się ze ścianą.
Sam sufit dobrze jest podzielić sobie w głowie na pasy o szerokości około 1–1,5 metra. Najpierw wykonuje się tak zwane „odcięcie”, czyli maluje się brzegi przy ścianach małym wałkiem lub pędzlem na szerokość mniej więcej 5–8 centymetrów. Dopiero potem wchodzi w środek sufitu dużym wałkiem, prowadząc go spokojnie w jednym kierunku, bez nerwowego „wibrowania” na boki.
Kluczowa jest technika „mokre na mokre”. Kolejny pas sufitu powinien być nakładany zanim poprzedni całkiem przeschnie, czyli w ciągu mniej więcej 5–10 minut. Dzięki temu kolejne fragmenty ładnie łączą się ze sobą i nie pojawiają się pasy o różnej intensywności koloru. Wałek dobrze, by był równomiernie nasączony farbą, ale bez kapiących kropli.
Na ścianach przydaje się podobny podział na sekcje, na przykład fragmenty o szerokości jednego ramienia. Najpierw znów wykonuje się „odcięcie” przy suficie, narożnikach i listwach, a dopiero potem wypełnia środek. Pomaga prowadzenie wałka w kształcie odwróconej litery „W” albo „M”, a następnie rozciąganie farby pionowymi ruchami od góry do dołu. Daje to równą warstwę bez smug.
Żeby uniknąć śladów po łączeniu kolejnych fragmentów, ścianę maluje się „na raz”, przynajmniej w obrębie jednej płaszczyzny. Jeśli jedna ściana ma zostać odświeżona, nie powinna wysychać „na plamy”, na przykład malowana po kawałku co godzinę. Przy typowym pokoju jedna warstwa na ścianach zajmuje zwykle 40–90 minut spokojnej pracy i ten czas dobrze jest sobie tak zaplanować, by nie przerywać.
Grubość warstwy farby ma duże znaczenie. Zbyt cienka będzie prześwitywać po wyschnięciu, zbyt gruba może zostawiać zacieki. Dobrym sygnałem jest sytuacja, w której przy przejechaniu wałkiem farba kryje, ale nie spływa, a na ścianie nie zostają „wałkowane” grudki. W razie wątpliwości lepiej są dwie cieńsze warstwy niż jedna mocno „nabita”. Przerwa między nimi najczęściej powinna wynosić 2–4 godziny, zgodnie z informacją na opakowaniu farby.
Ostatni element to „końcowe przeciągnięcie”, które wyrównuje strukturę. Po rozprowadzeniu farby na danym fragmencie wiele osób delikatnie prowadzi niemal suchy wałek tylko w jednym kierunku, najczęściej pionowo, bez dokładania farby. W ten sposób znika większość drobnych łączeń i przypadkowych smug, a sufit i ściany po wyschnięciu tworzą spokojne, jednolite tło, na którym lepiej prezentują się meble i dodatki.
Jak czyścić i przechowywać narzędzia malarskie po zakończeniu pracy?
Czyste pędzle i wałki to połowa sukcesu przy kolejnym malowaniu, dlatego końcówka pracy przy ścianach często przenosi się do łazienki lub nad zlew. Narzędzia z farbami wodorozcieńczalnymi (akrylowymi, lateksowymi) dobrze reagują na ciepłą wodę z dodatkiem niewielkiej ilości płynu do naczyń. Pędzel najlepiej zanurzyć po włosie, poruszyć nim kilka minut w wodzie, a potem przepłukać pod bieżącym strumieniem, aż zacznie lecieć całkiem czysta woda. Wałek można najpierw „wycisnąć” z nadmiaru farby na kawałku tektury lub gazety, a dopiero potem umyć, obracając go w dłoniach tak, aby woda dotarła do wnętrza gąbki. W przypadku farb rozpuszczalnikowych, stosowanych dziś rzadziej na ścianach, potrzebny bywa specjalny środek czyszczący zalecany przez producenta farby, używany w dobrze wietrzonym pomieszczeniu.
Po umyciu narzędzia nie powinny zalegać w misce z wodą, bo pędzle tracą kształt, a wałki mogą zacząć się odklejać od trzpienia. Nadmiar wody wygodnie jest odcisnąć w papierowy ręcznik lub starą szmatkę i zostawić narzędzia do wyschnięcia na kilka godzin, najlepiej włosiem lub okładziną wałka skierowanymi poziomo, aby nie odkształciły się pod własnym ciężarem. Na dłuższe przechowywanie pomaga proste zabezpieczenie: suche pędzle można włożyć w oryginalne osłonki albo owinąć luźno papierem, a wałki schować do czystej, szczelnie zamkniętej torby strunowej, żeby nie kurzyły się na półce. Dzięki temu nawet po kilku miesiącach łatwo jest sięgnąć po sprawdzony zestaw, zamiast zaczynać każdą metamorfozę pokoju od zakupów nowych narzędzi.
Artykuł powstał przy współpracy z Dor Tex.