Julian Tuwim
Wspomnienie
Mimozami jesień się zaczyna,
Złotawa, krucha i miła.
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
Gdym wracał zdyszany ze szkoły,
A po ulicach w lekkiej jesieni
Fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
Nieśmiertelnik żółty – październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
Przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
W parku płakałem szeptanymi słowy.
Młodzik z chmurek prześwitywał jesienny,
Od mimozy złotej – majowy.
Ach, czułymi, przemiłymi snami
Zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
W snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
Jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką…
Utwór Tuwima to retrospekcja – obraz wywołany z pamięci (dowodem tytuł) za sprawą kwiatu mimozy. Żółty kwiat przypomniał mu stare dzieje: oto czeka za zakrętem ulicy na dziewczynę, która wybiega z domu (może w tajemnicy przed rodzicami?). Oto wbiega po lekcjach do domu, ciska w kąt swoje książki, by zająć się listami od – a pewnie i do – swojej jedynej. Spotkania w cukierni, randki w jesiennym parku, i sny o miłości – to dalszy ciąg historii, która minęła, zginęła w przeszłości.
Po latach jesienna szkolna miłość stała się tylko marzeniem…
Rekwizyty jesieni i miłości
Dobór rekwizytów, elementów otoczenia, wśród których wszystko się rozegrało, posiada tu decydującą rolę. Mimoza – inaczej „czułek wstydliwy” – jest to kwiat niezwykle wrażliwy na dotyk, kruchy, rodem z odległej Brazylii. Skrywa swoje liście nawet przed chłodem wieczoru. Jednoczy się w psychice poety z dawnym uczuciem – i chyba z dawną dziewczyną. Lecz on – pierwszoplanowy bohater – jej imienia i urody nie odtwarza, najlepiej i na pierwszym miejscu jawi mu się złoty kwiat mimozy. Bardzo tu pasuje, stwarza lekkość, lekki smutek spowodowany przemijalnością – ale miły smutek, nie bolesny. Przyznasz, że w żaden sposób nie mogłaby w tym miejscu wystąpić pigwa pospolita – choćby tak naprawdę to jej duże, różowe i piękne kwiaty towarzyszyły spotkaniom o zmroku. To już takie prawo poezji i miłości, że kwiat nawet nieco zbyt czuły ma do niej wstęp, a pigwa pospolita – nie. Kwiaty mimozy są zresztą powtórzone – już w październiku, gdy więdną, tak jak wszystko, jak młodzieńcze uczucia. Tak – jest tu zastosowana przenośnia, i październik został nazwany żółtym nieśmiertelnikiem.
Ale nieśmiertelnik (suchokwiat) _−choć jest kwiatem wiecznym, to jak wiadomo nam z narodowej literatury,wróży nieszczęście, co sprawdziło się w przypadku Danusi – Jurandowej córki z Krzyżaków, i jej nieszczęsnej historii miłosnej. Pojawia się mimoza i w końcu utworu – potrafi wieczór jesienny przerobić w majowy, powraca jako złota wiązanka w późniejszych snach. Z tego wniosek, że jest w tym wierszu motywem dominującym – impulsem wywołującym całe wspomnienie i elementem towarzyszącym wszystkim scenom. Zaobserwujmy czas użyty w utworze. Na samym początku strofy pierwszej i trzeciej – teraźniejszy. To refleksja jesienna, należąca do teraźniejszości dorosłego mężczyzny. Czas wciąż działa – przenosi w przeszłość – i wszelkie minione obrazy mamy podane w czasie przeszłym, zgodnie zresztą z tytułem.
Tylko mimoza jest we wszystkich rzeczywistościach przywołanych, a jest ich trzy: przestrzeń miniona (lata szkolne), przestrzeń teraźniejsza, i przestrzeń marzeń sennych (snów i dawnych, i dzisiejszych).
Inne motywy
Mamy zatem główny motyw – sprawcę lekkości, kruchości i złotej barwy dominującej w utworze. Nie jest jedyny. Pozbierajmy dalsze: listy – drobiazg niezwykle lekki, romantyczny i od wieków przypisany dziejom zakochanych (szczególnie lubili go romantycy). Równie romantycznymi istotami są…jasne anioły. U Słowackiego – stały na rodzinnych polach, pojawiły się w sytuacjach wielkiej wagi. Tu – są uosobieniem (bo przecież nie ucieleśnieniem!) rozpierającego uczucia miłości. I są jasne, i fruwają – co daje nam już zupełnie niezwykłą, rozświetloną i dynamiczną scenografię dla bohaterów utworu. Park – szeptane słowa – płacz – księżyc – modły i omdlenia – wszystko to krąg zjawisk i rekwizytów miłości jak najbardziej romantycznej…Tyle, że „przepuszczonej” przez filtr wspomnienia, przypisanej latom szkolnej ławy – i przez to radosnej, pełnej słodyczy, pozbawionej piętna tragizmu, który romantykom towarzyszył. Może to była pierwsza miłość? Może – w swoim rodzaju jedyna i nigdy nie powtórzona? Tego nie wiemy, a na to, że młodzieńcza miłość bywa płocha i zwykle przemija – nic poradzić nie można.
Wspomnienie – na własność odbiorcy
Czy chciałbyś wiedzieć jak jej było na imię – tej dziewczynie ze wspomnień Tuwima? Czy była blondynką, czy brunetką, i w której to było klasie? Czemu się skończyła? Jak się rozstali?
Jeśli chciałbyś wiedzieć (a chcielibyśmy wszyscy) – uświadom sobie, że kieruje nami jak najbardziej ludzka ciekawość cudzych losów, trochę sensacji, trochę skłonności do plotkowania. Autor utworu nie zaspokaja żadnej z tych tendencji. Nie tylko nie zdradza imion i realiów, ale nawet nie relacjonuje stanu swoich uczuć, ani jej uczuć, nie przytacza szeptanych słów. Po prostu przedstawia migawkową scenę z przeszłości eksponując raczej elementy otoczenia i atmosferę wypełniającą przestrzeń. Siła ciężkości została przesunięta „na zewnątrz” – „to wygląd” miejsca i bieg zdarzeń obserwujemy, a nie wnętrze i stan uczuć osób.
Jaki efekt tego?
Taki, że ta opowieść staje się własnością każdego odbiorcy. Prawie każdy ma wspomnienie pierwszej miłości. Czyta utwór lub słucha go i nie widzi twarzy Tuwima, ani jego dziewczyny, lecz własną – twarz i dziewczynę albo chłopaka. Tak – mechanizm utożsamienia jest tu niezwykle łatwy, zachęca również rozświetlona sceneria i radosny, lekko nostalgiczny nastrój. Wszyscy lubimy być bohaterami takich historii miłosnych bez względu na to, czy minęły, czy jeszcze nie…
Zobacz:
https://aleklasa.pl/liceum/c230-wiersze/c304-analiza-wierszy/do-krytykow-tuwim