Określ różne postawy wobec Żydów na podstawie podanego fragmentu (Mendel Gdański) i znajomości całego utworu.
Stary Mendel jedną rękę oparł na ramieniu chłopca, a drugą odsunął kobiety. Oprzytomniał już zupełnie przez tę jedną chwilę.
– Dajta spokój, Janowa! – mówił twardym, brzmiącym jak dzwon głosem. – Dajta spokój! Ja wam dziękuję, bo wy mnie swoją świętość chcieli dać, mnie ratować, ale ja do moje okno krzyż nie chcę stawić! Ja się nie chcę wstydzić, co ja Żyd. Ja się nie chcę bać! Jak uny miłosierdzia w sobie nie mają, jak uny cudzej krzywdy chcą, nu to uny nie są chrześcijany, nu, to uny i na ten krzyż nie będą pytali i na ten obraz… Nu, to uny i nie ludzie są. To uny całkiem dzikie bestie są. A jak uny są ludzie, jak uny są chrześcijany, nu, to dla nich taka siwa głowa starego człowieka i takie dziecko niewinne też jak świętość będzie. Pójdź, Kubuś…
I pociągnąwszy za sobą chłopca, mimo hałaśliwych protestów zebranych, do okna podszedł, oba jego skrzydła pchnięciem ręki otworzył i stanął w nim w rozpiętym kaftanie, w skórzanym fartuchu, z trzęsącą się brodą białą, z głową wysoko wzniesioną, tuląc do swego boku małego gimnazistę w szkolnej bluzie, którego wielkie oczy otwierały się coraz szerzej, utkwione w wyjący motłoch.
Widok był tak przejmujący, że kobiety szlochać zaczęły.
Spostrzegła stojącego w oknie Żyda uliczna zgraja i omijając pozostałe kramy rzuciła się ku niemu.
Tę heroiczną odwagę starca wzięto za zniewagę, za urągowisko. Tu już nie szukano, czy jest do wytoczenia jaka beczka pełna octu, okowity, jaka paka towarów do rozbicia, jaka pierzyna do rozdarcia, jaki kosz do stłuczenia. Tu wybuchła ta dzika żądza pastwienia się; ten instynkt okrucieństwa, który przyczajony w jednostce, jak pożar opanowywa zbiegowisko, ciżbę…
Jeszcze nie dobiegli pod okno, kiedy kamień rzucony z pośrodka tłumu trafił w głowę chłopca. Malec krzyknął, kobiety rzuciły się ku niemu. Żyd puścił ramię dziecka, nie obejrzał się nawet, ale podniósłszy obie ręce wysoko ponad wyjący motłoch wzrok utkwił i szeptał zbielałym usty:
– Adonai! Adonai!… – a wielkie łzy toczyły się po jego zbrużdżonej twarzy.
W tej chwili był to prawdziwy Gaon, co znaczy: wysoki, wzniosły.
Kiedy pierwsi z tłumu pod okno dopadli, znaleźli tam wszakże niespodziewaną przeszkodę w postaci chudego studenta z facjatki. Z wzburzoną czupryną, w rozpiętym mundurze stał on pod oknem Żyda, rozkrzyżował ręce zacisnąwszy pięście i rozstawiwszy nogi jak otwarty cyrkiel. Był tak wysoki, że zasłaniał sobą okno niemal w połowie. Gniew, wstyd, wzgarda, litość wstrząsały jego odkrytą piersią i płomieniami szły po jego czarnej, ospowatej twarzy…
– Wara mi od tego Żyda! – warknął jak brytan na pierwszych, którzy nadbiegali. – A nie, to wal we mnie jeden z drugim, gałgany! psubraty! hultaje!
Trząsł się aż cały i nawet pełnego głosu dobyć nie mógł, tak go gniew dławił. Z małych jego burych oczu iskry sypać się zdawały.
(…)
Twarz studenta była już tą samą co zwykle, dziobatą, brzydką twarzą; w oczach tylko paliły się niedogasłe ognie z dna duszy ruszone. Siedział milczący; namarszczony, gniewny i od czasu do czasu rzucał niecierpliwie spojrzenie w ciemny kąt alkowy. W kącie tym siedział stary Mendel Gdański, bez ruchu, bez głosu. Skulony, z łokciami wspartymi o kolana, z twarzą ukrytą w rękach siedział on tak już od południa, od chwili, w której dowiedział się, że chłopcu niebezpieczeństwo nie grozi.Ta nieruchomość i to milczenie starego introligatora niecierpliwiły studenta.
– Panie Mendel! – burknął wreszcie – wyleźże pan już raz z tego kąta! Bosiny pan odprawiasz czy co u licha? Trochę gorączki i nic więcej. Chłopak za tydzień jaki do szkoły pójdzie, byle się trochę tylko skóra zrosła. A pan tak na marze zasiadł, jakby co panu umarło.
Stary Żyd milczał.
1. Usytuuj dzieło w czasie i epoce
Nowela Marii Konopnickiej z 1889 roku odnosi się do rzeczywistych wydarzeń. W dniach 25-27 grudnia doszło w Warszawie do wielkiego pogromu Żydów: 948 rodzin żydowskich straciło cały dobytek, gdyż splądrowano lub spalono ich kramy, sklepy czy warsztaty, ranne zostały 24 osoby, a zginęły 2. Po tym fakcie Polacy ze wszystkich sił starali się pomóc ofiarom, w wypowiedziach prasowych dominowały oburzenie, wstyd, konsternacja. Pogrom zadał bolesny cios asymilatorom.
2. Co musisz pamiętać o lekturze?
- Kwestia żydowska to ważny temat okresu pozytywizmu.
- Gatunek: obrazek (krótka epicka forma napisana wierszem lub prozą, będąca odmianą opowiadania, cechująca się zwartą konstrukcją i koncentracją na opisie)
Mendel Gdański
- Jest pobożnym Żydem.
- Imię Mendel – bohater był piętnastym z kolei dzieckiem w rodzinie, a mendel to właśnie piętnaście.
- Nazwisko Gdański – potwierdzenie swojej polskości – nie jest paryski ani wiedeński, ale gdański, czyli polski (wg bohatera).
- 67-letni Żyd, który mieszka w Warszawie.
- Samotnie wychowuje dziesięcioletniego wnuczka, osieroconego przez jego jedyną córkę Liję.
- Jest introligatorem.
- Od 27 lat mieszka w tej samej kamienicy i tej samej izbie.
- Kocha swoje miasto.
3. Co wyczytasz z przytoczonego tekstu?
Określ różne postawy wobec Żydów.
- kobiety
- współczucie („szlochać zaczęły”)
- chęć niesienia pomocy (obrona introligatora krzyżem chrześcijańskim)
- zasłanianie przed tłumem
- tłum
- rozwścieczony
- pijany
- zdecydowany na wszystko
- atakujący i niszczący
- kamień rzucony z tłumu – dosięgający Kubusia
- student
- obrona przed tłumem
- ostra reakcja na czyjąś krzywdę
- odwaga
- zdecydowanie
- ksiądz
- szacunek dla odmiennego wyznania
- uchylenie kapelusza na widok modlącego się Żyda
Podkreśl, że nie wszyscy członkowie społeczeństwa byli przeciwni Żydom, większość nawet zachowuje zasady tolerancji religijnej i stara się pomóc Mendlowi.
Zobacz:
Trudne pojęcie tolerancji. Omów zagadnienie na wybranych przykładach
69. Przedstaw problematykę żydowską w literaturze pozytywizmu