Egoista czy bohater? Oceń zachowanie Rolanda.
Wstęp
Gdyby dziś jakikolwiek żołnierz zachował się jak Roland, wcale nie zyskałby sławy, lecz trafiłby przed sąd wojenny. Za sprzeniewierzenie się rozkazom dowódcy, narażenie na śmierć wielu podwładnych, za zmarnowanie sporej części armii. Oceniany z perspektywy kilkunastu stuleci Roland nie jest bohaterem, ale szaleńcem, zarozumiałym pyszałkiem. Decyzja o zaniechaniu użycia rogu przyniosła mu wprawdzie chwałę, ale wraz z nią bezsensowną śmierć wielu rycerzy. Ich nikt nie zapytał o to, czy wolą właśnie w tej chwili oddać życie za króla, czy też wrócić do domów wraz z Karolem i niemałymi zapewne łupami wojennymi. Śmierć kilku tysięcy żołnierzy była potrzebna jedynie po to, aby ich dowódca przeszedł do historii jako wzór rycerza. Czytana dziś Pieśń o Rolandzie wydaje się być nie pochwałą na cześć wybitnego wojownika, ale opisem najbardziej bezsensownej bitwy w historii.
Rozwinięcie
Aby spojrzeć jednak obiektywnie na rycerski epos i zrozumieć, na czym polegało bohaterstwo Rolanda, należy przypomnieć, czym były średniowieczne wzorce osobowe. W średniowieczu sławiono wielkich władców, takich jak Karol Wielki, czy Bolesław Chrobry – nic dziwnego, to oni stworzyli ówczesne mocarstwa, podbijali ziemie, wprowadzali kulturę, naukę, zakładali miasta, chronili poddanych. Wprawdzie czasem opieka wojowniczego władcy była narzucana trochę na siłę, bez uwzględniania przekonań, potrzeb mieszkańców konkretnej ziemi, ale takie są prawa historii. Gdyby nie było podbojów, nie powstałoby wiele silnych mocarstw, nie byłoby postępu cywilizacyjnego. Podobnie jest z religią chrześcijańską. Chrzczeni wbrew własnej woli poganie na pewno nie byli tym zachwyceni, ale po jakimś czasie musieli przyznać, że przynależność do europejskiej kultury chrześcijańskiej daje spore korzyści. A komu władca zawdzięczał swą potęgę? Kto sprawiał, że imię Karola Wielkiego znane było od Pirenejów aż do Morza Północnego?
Właśnie tacy rycerze jak Roland. Służbę królowi traktowali nie jako żołnierski obowiązek, ale jako świętą misję, zaszczyt, którego mogą dostąpić tylko wybrani. Byli pewni, że śmierć w świętej wojnie przyniesie im nieśmiertelność. I nie mylili się – najlepszym przykładem jest Pieśń o Rolandzie. Gdyby Roland zachował się tak jak dyktowałby rozsądek, ocaliłby swoich rycerzy. Ale nie przeszedłby do historii, nie stał się wzorcem dla następnych pokoleń, nie byłby najbardziej reprezentatywną postacią średniowiecza. Szaleńcza decyzja zapewniła mu nieśmiertelność. A na niej najbardziej zależało każdemu rycerzowi.
Druga sprawa – honor. Rzecz delikatna, łatwa do utracenia i bardzo trudna do odzyskania. Rycerze dla honoru pojedynkowali się, składali śluby, skazywali się na najdziwniejsze męczarnie. Gdyby Roland przed walką zadął w róg, byłoby to wystąpieniem przeciwko jego honorowi. Bo przyznałby się do słabości, okazał tchórzostwo. To, co dzisiaj ocenione by zostało jako logiczna decyzja, w średniowieczu byłoby uznane za dowód słabości. A rycerz nie mógł być słaby. Tak więc to dbałość o honor rycerski kazała Rolandowi posłać na śmierć całe swoje wojsko.
Trzeci powód – miłość do ojczyzny. Rycerze ślubowali, że własnym męstwem i poświęceniem będą rozsławiać swoją ojczyznę. To dlatego Roland mówi „Nie daj Bóg, ani aniołowie Jego, aby z mojej przyczyny Francja miała stracić imię!” Decyzją o przystąpieniu do skazanej na przegraną walki Roland rozsławił Francję. Nie wstrzymał się z walką, nie zaczekał na pomoc. Jego decyzję Saraceni zapewne skomentowali następująco: „To żadna sztuka wygrać, będąc w większości. Ale walczyć do śmierci i nie wzywać pomocy, to jest prawdziwa odwaga. Wielkim państwem jest Francja, jeśli ma takich rycerzy.” Na tym właśnie zależało Rolandowi – na przysporzeniu sławy ojczyźnie.
Są więc trzy powody decyzji Rolanda – pragnienie zyskania nieśmiertelnej sławy, honor rycerski i miłość do ojczyzny. U współczesnych czytelników żadna z tych wartości nie wzbudza tak wielkich emocji jak w średniowieczu, a już na pewno nie tłumaczy wysłania na śmierć tysięcy wiernych przyjaciół. Zmieniły się czasy i to, co kiedyś uznawane było za szczyt bohaterstwa dziś zadziwia albo nawet wzbudza sprzeciw. Śmierć dla sławy władcy, samolubna decyzja w imię zdobycia rozgłosu – dziś, na szczęście, rzadko kto kieruje się takimi wartościami. Osiągnięcia ludzkie zdecydowanie bardziej liczą się niż chwała w niebie. Wyjątkiem jest fanatyzm religijny wyznawców islamu – oni nadal twierdzą, że walczą w świętej wojnie, gdzie nagrodą za zabicie niewiernych jest zbawienie. Ale jest to inny krąg kulturowy, na szczęście daleki od współczesnej Europy.
Zakończenie
Zachowanie Rolanda dziś oceniamy jako sprzeczne z rozsądkiem, egoistyczne, wręcz szalone. Ale w czasach średniowiecza takie właśnie postępowanie było dowodem najwyższego bohaterstwa. Bardziej liczyła się sława niż bezpieczeństwo, więcej znaczyło imię króla niż tysięcy poddanych. Jeden aż do przesady mężny rycerz decydował o śmierci swych przyjaciół i nikogo to nie dziwiło, a nawet wzbudzało podziw. To co z perspektywy stuleci nazywamy egoizmem, kiedyś nazywano bohaterstwem. Tak więc trudno odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie zawarte w temacie. Roland dziś jest oceniany jako egoista, ale w eposie został przedstawiony jako bohater, bo dla średniowiecza był bohaterem.
Zachował się jak bohater, ponieważ
- walczył do końca,
- poświęcił swoje życie dla chwały ojczyzny,
- swoją śmiercią dał przykład wielu rycerzom.
Zachował się jak egoista, ponieważ
- myślał tylko o sławie, jaką zdobędzie w walce z Saracenami,
- skazał na śmierć wielu wspaniałych rycerzy,
- nie miał pewności, czy Karol Wielki zawróci i pomści ich śmierć.
Zobacz:
Oceń decyzję Rolanda, który nie wzywa pomocy, lecz pragnie działać samodzielnie.