Opisz zmieniające się nastroje Skawińskiego – bohatera noweli Henryka Sienkiewicza.

Czy wiesz, jak opisać czyjeś przeżycia wewnętrzne?
Polecenie wyraźnie sugeruje: „opisz zmieniające się nastroje”. Masz zatem stworzyć opis przeżyć wewnętrznych.

Czego wymaga ta forma?
Dokładnej lektury tekstu i – wyobraźni, bo nie wszystko jest w nim napisane wprost. Może nawet trzeba ponownie przeczytać lekturę.

Jak opisywać przeżycia?
Nie opowiadaj losów latarnika, nie koncentruj się na jego zajęciach czy burzliwej przeszłości. Skup się na uczuciach Skawińskiego, a więc na tym, co przeżywał. Nie jest to trudne. Cała nowela Sienkiewicza jest raczej opowieścią o przeżyciach niż wydarzeniach. Ty musisz tylko wybrać odpowiednie fragmenty tekstu, przemyśleć je i skomentować (albo zacytować i skomentować).

  • Uważaj, by Twoja praca nie przerodziła się w opowiadanie lub biografię Skawińskiego. Unikaj słów: najpierw, później, skup się na stronie psychologicznej postaci, eksponuj przymiotniki, przysłówki (to w końcu opis!), a przede wszystkim gromadź wyrazy nazywające stany wewnętrzne.
  • Poszukaj wyrazów bliskoznacznych nazywających uczucia i przeżycia.
  • Nie wszystko napisane jest wprost w tekście. Spróbuj wnioskować o uczuciach bohatera nie tylko z komentarzy narratora. Opis wyglądu Skawińskiego, jego zachowania pozwolą domyślać się, co przeżywał w danej chwili. Czytaj więc dokładnie wszystkie opisy postaci.
  • Na wydarzenia z życia bohatera powołuj się tylko wtedy, gdy to konieczne do uporządkowania i nazwania jego przeżyć.

Jak to napisać?

Zacznij pracę od pytania i uporządkować ją właśnie poprzez powtarzanie go. Będziesz pytać o to samo w odniesieniu do kolejnych etapów życia Skawińskiego w Panamie. Uwolni cię to od konieczności opowiadania, a uporządkuje materiał.

Co przeżywał Skawiński, kiedy objął posadę latarnika w Aspinwall? Przede wszystkim znalazł ukojenie. Sienkiewicz pisze:

Czuł on coś takiego, co czuje szczuty zwierz, gdy wreszcie schroni się przed pogonią na jakiejś niedostępnej skale lub w pieczarze. Nadszedł dla niego czas spokoju.

Czuł się zatem Skawiński spokojny i bezpieczny, niezagrożony przez ludzi ani żywioły. Doznał ulgi po długiej tułaczce. Miał wrażenie, że oto odmienił się jego los. Był szczęśliwy, bo szczęście utożsamiał ze stabilizacją i spokojem. Jego nastrój przypominał stan psychiczny kontemplujących czy pustelników:

Wszystko, z czym styka się latarnik, jest olbrzymie i pozbawione zwartych, określonych kształtów. Niebo – to jeden ogół, woda to drugi, a wśród tych nieskończoności samotna dusza ludzka! Jest to życie, w którym myśl jest raczej ciągłym zadumaniem się, a z tego zadumania nie budzi latarnika nic, nawet jego zajęcia. Dzień do dnia staje się podobny, jak dwa paciorki w różańcu.

Skawiński był samotny z wyboru i zadowolony z własnej samotności, mógł godzinami wpatrywać się w morze, statki, blask słońca i fruwające w pobliżu latarni ptaki. Morze wokół i stałe miejsce w bezpiecznej przystani – latarni – dawały mu poczucie stabilności i bezpieczeństwa.

W warunkach, które kogoś innego by męczyły, a może przerażały czy nużyły, nie czuł nudy, tylko szczęście. Jego dni upływały wprawdzie jednostajnie, ale to właśnie spokój był marzeniem Skawińskiego.

Istotne, że w tej swojej samotności Skawiński czuł się dobrze i myślał pozytywnie o życiu – widoki morskie, spokój, fruwające wokół ptaki i stałe miejsce na ziemi dodawały mu odwagi i optymizmu. Wierzył, że już zawsze będzie szczęśliwy.

Skawiński często odczuwał przyjemność płynącą z kontemplowania przyrody. Nie tylko morza i ptaków, także groźnej puszczy, która z okna bezpiecznej przystani, jaką była latarnia, wydawała się jedynie pięknym widokiem, a nie miejscem walki o byt.

Stan latarnika można by nazwać równowagą wewnętrzną, harmonią, błogością. Ale również skłonnością do izolowania się i zamykania przed ludźmi. Bo o ile początkowo latarnik kontaktował się z innymi i oczekiwał na wiadomości ze świata, z czasem jego spokój przerodził się w rezygnację, w zobojętnienie na wszystko, apatię. Skawiński czuł to, co, być może, odczuwają buddyjscy mnisi, obojętni już na bodźce z zewnątrz. Skawiński począł tracić odrębność, wtopił się niejako w otaczającą go przyrodę, nie czuł potrzeby kontaktów z ludźmi ani czerpania informacji o świecie:

W ciągłym odosobnieniu i wobec otoczenia nadzwyczaj prostego a wielkiego, począł stary tracić poczucie własnej odrębności, przestawał istnieć jakoby osoba, a zlewał się coraz więcej z tym, co go otaczało. Nie rozumował nad tym, czuł bezwiednie, ale w końcu zdawało mu się, że niebo, woda, jego skała, wieże i złote ławice piasku, i wydęte żagle, i mewy, odpływy i przypływy, to jakaś wielka jedność i jedna, ogromna, tajemnicza dusza; on sam zaś pogrąża się w tej tajemnicy i czuje ową duszę, która żyje i koi się.

Jego stan można określić jako pustkę i beznadziejność, choć sam Skawiński pewnie nie zdawał sobie z tego sprawy, bo nie czuł niepokoju, nie odbierał też bodźców, które mogłyby jakoś zaburzyć rytm jego życia.

W charakterystyce bohatera pojawiają się jednak i słowa pejoratywne, narrator nazywa stan Skawińskiego półczuwaniem, półsnem, spokojem tak wielkim, że prawie podobnym do półśmierci. To pewnie czują kontemplujący mnisi, kompletnie zobojętniali już na uroki świata i na cierpienie.

Co poczuł Skawiński, gdy otrzymał niespodziewanie paczkę z polskimi książkami? Zawładnęło nim mnóstwo uczuć, które – jak mogłoby się wydawać – nie miały już do niego przystępu. Przede wszystkim wyrwał się ze swoistego letargu, coś wytrąciło go z równowagi. Stracił spokój, harmonię, a miejsce szczęścia płynącego z bierności zastąpił silny poryw uczucia – wybuch wielkiej, niespodziewanej radości. I to też było szczęście! Ale jakże inne niż spokój na wieży. Było to szczęście płynące z odwzajemnionej miłości – do kraju, radość z cudu, jakim były polskie książki na samotnej wysepce, z dala od ojczyzny, w Panamie:

Była to dla niego jakaś nadzwyczajność, jakieś tchnienie dawnych czasów, cud jakiś. Teraz wydawało mu się, jak owym żeglarzom wśród nocy, że coś zawołało na niego po imieniu głosem bardzo kochanym, a zapomnianym prawie.

Pojawia się więc w uczuciach Skawińskiego miejsce na wspomnienie, to swoisty powrót do przeszłości. Myśli o niej zagłuszyło już w Skawińskim spokojne miejsce na morskiej latarni – morze, wiatr… Tymczasem zamiast spokoju pojawia się gorączka i kołatanie serca, zamiast apatii – łzy. Z piersi spokojnego, starego człowieka wydobywa się szloch:

Skawińskiemu zbrakło głosu. Litery poczęły mu skakać do oczu, w piersi coś urwało się i szło na kształt fali od serca wyżej i wyżej, tłumiąc głos, ściskając za gardło […]. Wezbrana fala przerwała tamę woli. Stary ryknął i rzucił się na ziemię.

Skawińskiego ogarnia wzruszenie. Panują nad nim emocje, zresztą zupełnie sprzeczne: szczęście i rozpacz, tęsknota i radość, jest roztrzęsiony, zupełnie inaczej niż w chwili, gdy przypominał obojętnego na cały świat buddystę czy mistyka. Znów mocno wszystko przeżywa. Po przypływie wzruszenia i lekturze książki emocje opadają – Skawiński czuje błogość, zstępuje na niego spokój i rozpromienienie, tym razem wynikające z zaspokojenia tęsknoty za krajem – lekturą polskiej książki.

Co czuje bohater, gdy przychodzi mu opuścić Aspinwall? Sienkiewicz o tym nas nie informuje. Jednak trochę można wywnioskować z opisu wyglądu bohatera:

Toteż stary przez te kilka dni posunął się bardzo i pochylił; oczy miał tylko błyszczące. Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką, jakby w obawie by mu i ona nie zginęła.

Chyba wyzbył się Skawiński dawnego spokoju mnicha. Miejsce obojętności i dawnego wtopienia się w świat znów zastąpiła miłość – do ojczyzny („oczy błyszczące”), a zamiast spokoju i stabilizacji pojawiło się cierpienie, którego wyrazem było owo posunięcie się w latach. Na pewno czuł Skawiński swego rodzaju zmęczenie, utracił bowiem bezpieczną przystań, miejsce na ziemi, spokojną przybraną ojczyznę w latarni. Stracił poczucie bezpieczeństwa.

Odzyskał ojczyznę prawdziwą: ukochaną, budzącą porywy serca i nadającą blask jego oczom Polskę – ale za miłość tę zapłacił znów tułaczką. Odtąd towarzyszącym mu uczuciem będzie zapewne niepokój – o własny los, o kawałek chleba, o miejsce, w którym będzie mógł spocząć. Jego udziałem będzie lęk przed utratą tego, co ma, choć pozostało mu już tak niewiele – książka i uczucia, których nie traci się tak łatwo…

Zobacz:

Skawiński – bohater Latarnika Henryka Sienkiewicza

Latarnik na egzaminie

Latarnik – Henryk Sienkiewicz

Zgromadź argumenty do dyskusji, czy dobrze się stało, że Skawiński, bohater Latarnika Henryka Sienkiewicza, otrzymał i przeczytał Pana Tadeusza.

Rola literatury w życiu człowieka na przykładzie losów Skawińskiego

Nowele pozytywizmu

Pozytywistyczne nowele