biel – biały,
las – leśny,
bez – bzu,
matka – matek,
wóz – wozy,
dąb – dęby,
ręka – ręce – ręcznik,
stopa – na stopie.

Podane wyrazy już uporządkowano. Pierwsze dwie pary potwierdzają zjawisko najbardziej charakterystyczne dla polskiej fonetyki historycznej – tzw. przegłos lechicki, znacznie częściej nazywany przegłosem polskim.
Przegłos oznacza przejście w wymowie jednej samogłoski w drugą.

W czasie, gdy język polski wykształcał się z dialektów lechickich (zachodniosłowiańskich), ta fonetyczna zmiana objęła samogłoskę e w określonej pozycji w wyrazie:

  • po spółgłosce miękkiej (w prasłowiańszczyźnie samogłoski przednie występowały tylko po spółgłoskach miękkich), a przed spółgłoską przedniojęzykowo-zębową twardą, a więc przed t, d, s, z, n oraz r, ł (dwie ostatnie głoski niegdyś wymawiano inaczej niż teraz).

W tych warunkach fonetycznych samogłoska e przechodziła w samogłoskę o, a podobna do niej brzmieniowo samogłoska ě (tzw. jać) – w samogłoskę a. W rzeczowniku biel przegłos nie mógł się dokonać, gdyż po samogłosce e znajdowała się spółgłoska l, niegdyś miękka. Natomiast odpowiednie warunki wystąpiły w przymiotniku biały. Ponieważ rezultatem przegłosu jest samogłoska a, należy przyjąć, że w prasłowiańszczyźnie na miejscu tej głoski wymawiano jać. Identycznie można opisać drugą oboczność: miękka spółgłoska ś uniemożliwiła dokonanie się przegłosu, nie tylko zresztą w podanym przymiotniku leśny, lecz także w formie miejscownika w lesie. Właśnie dlatego nie mówimy dzisiaj ani w lasie, ani les.

Kolejne dwie pary wyrazów potwierdzają występowanie tzw. e ruchomego. W odmianie niektórych rzeczowników przez przypadki i liczby brak samogłoski e albo jej obecność jest konsekwencją zaniku prasłowiańskich półsamogłosek, tzw. jerów. Mogły one być ośrodkiem sylaby, a czas ich wymawiania (iloczas) był o połowę krótszy od czasu wymowy samogłosek. W prasłowiańszczyźnie występowały dwa jery: miękki (ü) i twardy (ъ). W wyrazie mogły one występować albo w pozycji silnej, albo w pozycji słabej: ostatni jer wyrazu był słaby, przedostatni silny, następny słaby itd.
W języku polskim jery się nie zachowały. Musiały zniknąć, gdy polszczyzna dopiero się rodziła – zapisu jerów nie ma nie tylko w najstarszych polskich tekstach (XII w.), lecz także we wcześniejszych o kilka stuleci tekstach łacińskich, wymieniających polskie nazwy miejscowe.

Zanikający jer oddawał swój iloczas (wynoszący 0,5) głosce tworzącej poprzednią sylabę. Jeśli był nią inny jer, dochodziło do wokalizacji jerów, której efektem było powstanie samogłoski e o pełnym iloczasie (wynoszącym 0,5 + 0,5 czyli 1). Jeśli była nią samogłoska, zachodziło wzdłużenie zastępcze – powstawała odpowiednia samogłoska długa (o iloczasie 0,5 +1 czyli 1,5).
W naszych przykładach zaszły więc następujące procesy:

psł. bъzъ ———> pol. bez,
ale psł. bъza ———> pol. bzu
psł. matъka ———> pol. matka,
ale psł. matъkъ ———> pol. matek

Następna para (wóz – wozy) potwierdza wzdłużenie zastępcze – w formie mianownika liczby pojedynczej samogłoska o była długa, gdyż została wzdłużona przez jer (psł. wozъ). Potem – już w polszczyźnie – w wymowie ostatecznie utożsamiła się z samogłoską u.

Pozostałe trzy przykłady nie mają ze sobą wiele wspólnego. Para dąb – dęby dowodzi pokrewieństwa między polskimi samogłoskami nosowymi. Szereg ręka – ręce – ręcznik obrazuje skutki palatalizacji prasłowiańskich.

Palatalizacja to inaczej zmiękczenie spółgłoski.
To, o które nam chodzi, objęło spółgłoski tylnojęzykowe: k, g oraz h.

Skutkiem tego procesu było powstanie następujących oboczności w tematach fleksyjnych lub słowotwórczych:

ręka : ręce : ręcznik – k:c:cz
noga : nodze : nożny – g:dz:ż
dychać : dyszeć – h:sz

Głoski c, cz, dz, dż, sz, ż, powstałe wskutek palatalizacji, nazywamy spółgłoskami historycznie miękkimi.

Ostatnia para wyrazów (stopa – na stopie) również potwierdza palatalizację. To zmiękczenie jest bardzo typowe – w jego wyniku powstaje miękki odpowiednik danej głoski, nie zaś (jak powyżej) nowa głoska.

Facebook aleklasa 2

Zobacz:

Skutki historycznych procesów fonetycznych