O przyjdź!
Początek utworu budzi skojarzenia z poezją erotyczną. Przypomina wołanie jakiejś dalekiej, eterycznej, delikatnej kochanki, prośbę o odwiedziny:
O przyjdź, jesienią –
Wdziej szatę lekką, białą, zwiewną,
pajęczą;
Rzuć na hebanowe swoje włosy
perły rosy,
Lśniące zimnych barw
Tęczą.
Tajemnicza, chłodna, lecz impresyjna czarnowłosa – kobieta epoki… Cóż dziwnego w tym, że młody poeta marzy o wizycie kogoś takiego? Może to muza, a może narkotyczna kochanka przynosząca wymarzone ukojenie skołatanej duszy? Jeszcze niemal cała ostatnia strofa zdaje się o tym świadczyć:
O przyjdź, jesienią –
W chwilę zmierzchu senną, niepewną –
i dłonie
Swe przejrzyste, miękkie, woniejące
na cierpiące
Połóż mi skronie
Dopiero ostatni wers rozwiewa nasze domysły. Brzmi on: „o Śmierci!…
Zobacz:
https://aleklasa.pl/liceum/c155-powtorka-z-epok-literackich/c165-modernizm/mloda-polska-zestawienie