Testament mój
Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami,
Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny,
Dziś was rzucam i dalej idę w cień – z duchami –
A jak gdyby tu szczęście było – idę smętny.
Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica
Ani dla mojej lutni, ani dla imienia –
Imię moje tak przeszło jako błyskawica
I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia.
Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie,
Żem dla ojczyzny sterał moje lata młode;
A póki okręt walczył – siedziałem na maszcie,
A gdy tonął – z okrętem poszedłem pod wodę…
Ale kiedyś – o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny – przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą –
Tak się matkom wypłaca świat, gdy proch odniesie…
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb – oraz własną biedę:
Jeżeli będę duchem, to się im pokażę,
Jeżeli Bóg [mię] uwolni od męki – nie przyjdę…
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!…
Co do mnie – ja zostawiam maleńką tu drużbę
Tych, co mogli pokochać serce moje dumne;
Znać, że srogą spełniłem, twardą bożą służbę
I zgodziłem się tu mieć – niepłakaną trumnę.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść… taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic… tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi.
Kiedy i w jakich okolicznościach powstał tekst?
Po kilku latach podróżowania po Europie (dłuższych pobytach we Włoszech i Szwajcarii) oraz długiej wycieczce na Wschód (przez Grecję, Egipt, Syrię do Palestyny) Juliusz Słowacki powrócił do Paryża z ponowną nadzieją na zdobycie sławy poetyckiej. Pierwszy „podbój” Paryża, który miał miejsce niedługo po wyjeździe poety z Polski w 1831 r., nie udał się: twórczość młodego artysty nie została przyjęta ze szczególnym zainteresowaniem, a gorycz jego porażki wzmocniła niechęć, jaką okazywał mu Adam Mickiewicz.
Doświadczenia zdobyte podczas podróży i zebrane wrażenia przyczyniły się do powstania kilku dzieł, z których poeta czuł się dumny (W Szwajcarii, Balladyna, Anhelli), ale ich wydanie wcale nie przysporzyło mu uznania czytelników. Wśród emigrantów – uchodźców polskich po powstaniu listopadowym – panowało przekonanie, że poezja powinna zajmować się tylko najbardziej aktualnymi treściami narodowymi, a twórczości Słowackiego zarzucano brak takich odniesień, choć nie odmawiano jej pewnej zręczności artystycznej. Poeta czuł się rozgoryczony taką oceną. Uważał ją za niesprawiedliwą. Sądził, że u jej podłoża leży panujący wśród emigracyjnych czytelników brak zrozumienia, iż sprawy narodowe jego twórczość także porusza, tyle że w inny sposób.
Uważa się na ogół, że osobiste życie Juliusza Słowackiego w tym okresie także przyczyniało się do jego frustracji, a przede wszystkim fakt, iż nie znalazł on sobie towarzyszki życia. Pogląd taki nie musi być jednak prawdziwy – biografowie spierają się o rzeczywiste powody smutku i melancholii, wyraźnych w twórczości poety, i dochodzą do wniosku, że głównym ich powodem było poczucie niezrozumienia ze strony czytelników, niekiedy wręcz atakujących jego twórczość w artykułach czy innych wypowiedziach prasowych. A także rodzaj ówczesnej mody, która, rzec można, nie pozwalała romantycznemu artyście na poczucie radości życia, zadowolenie i szczęście.
Faktem jest, że ogólnie autor Testamentu… nie czuł się szczęśliwy. Z dala od osób życzliwych, pozbawiony prawdziwych przyjaciół, chorując, będąc obiektem polemik i ataków prasowych, miał wrażenie, że może już dokonać rozrachunku z życiem i przelać na papier całe swoje poczucie zniechęcenia i skrzywdzenia, mimo że w chwili, kiedy to czynił w Testamencie moim, miał zaledwie lat trzydzieści.
Jaki gatunek literacki reprezentuje utwór?
To liryk reprezentujący osobny gatunek literacki: testament poetycki. Jest to utwór stylizowany na testament, czyli zawierający pożegnanie artysty ze światem żyjących, wyrażający jego uczucia i życzenia skierowane do współczesnych i potomnych, formułujący jego ostatnią wolę. Najbardziej rozwijał się w średniowieczu (Wielki testament Franços Villona), ale popularny był i w innych epokach – jeden z pierwszych tego typu utworów w literaturze polskiej to Żegnanie się ze światem Mikołaja Reja. Za testamenty uważa się także częste w literaturze polskiej i światowej utwory realizujące motyw exegi monumentum (Horacjańskie „wybudowałem pomnik”). Testament mój stał się wzorcem i inspiracją dla wielu późniejszych polskich autorów, dokonujących podobnego jak Słowacki rozrachunku ze światem, utrzymanego w romantycznym stylu; należą do nich na przykład Prośba Teofila Lenartowicza i Za moją trumną Wiktora Gomulickiego.
Jakie znaczenie ma tytuł wiersza?
ytuł liryku odczytuje się raczej jednoznacznie, choć oczywiste jest, że autorowi chodzi bardziej o wyrażenie stosunku do twórczości poetyckiej i swej roli jako poety niż rzeczywistej, zagwarantowanej prawem „ostatniej woli” w sprawie dóbr materialnych. Osobisty charakter wiersza – podkreślony w tytule zaimkiem „mój” – sprawia, że wyraża on także pewne myśli, wskazówki czy postulaty, które mogą być za prawdziwą „ostatnią wolę” uznawane:
Niech przyjaciele moi w nocy się zgromadzą
I biedne serce moje spalą w aloesie,
I tej, która mi dała to serce, oddadzą
[…]
Niech przyjaciele moi siądą przy pucharze
I zapiją mój pogrzeb – oraz własną biedę.
Ostatnia wola wyrażona tu przez poetę dotyczy przede wszystkim roli, jaką grał on w społeczeństwie – a pojmował ją jako rodzaj służby na rzecz narodu – oraz uczuć owej roli towarzyszących: poczucia smutku, zniechęcenia i zawodu, lecz także wiary i nadziei, że trud ów przyniesie rezultaty.
Z kim można utożsamiać podmiot liryczny?
Podmiotem lirycznym utworu jest wygnaniec – oddalony od ojczyzny, ale głęboko zaangażowany w jej sprawy i problemy swego narodu. To zarazem poeta wieszcz, boleśnie odczuwający niewolę i tragiczny los Polaków, pragnący ich wspierać i wieść ku lepszej przyszłości.
Mamy tu do czynienia z – nie tak rzadkim w utworach romantycznych – zjawiskiem, jakim jest możliwość utożsamienia podmiotu lirycznego z autorem. W wypadku Testamentu mojego wolno nam takiego utożsamienia dokonać: autor wyraźnie mówi o sobie, o swoich osobistych uczuciach i przeżyciach, wspomina także o pewnych faktach biograficznych: o ogromnej roli, jaką w jego życiu odgrywała matka; o tym, że nie spłodził dzieci („nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica […] dla imienia”). Konsekwentnie stosowana tu pierwsza osoba liczby pojedynczej potwierdza tę tezę. Taki typ wiersza określa się mianem liryki bezpośredniej, a zawarta w nim wypowiedź to monolog liryczny.
Co stanowi główny problem utworu?
Wiersz jest wyznaniem na temat roli, jaką wyznacza sobie poeta jako przywódca narodu, oraz zadań, jakie stawia przed tą zbiorowością.
Mimo że widzi siebie jako kogoś wyjątkowego, podkreśla, iż się nie wywyższa. Przeciwnie: „Żyłem z wami, cierpiałem i płakałem z wami” – mówi. Przedstawia siebie jako człowieka bardzo wrażliwego, przejętego losem innych ludzi, współodczuwającego ich cierpienia, szczególnie niezawinione, dotykające dobrych i niewinnych („Nigdy mi, kto szlachetny, nie był obojętny”). Mimo że nie zaznał wśród bliźnich szczęścia, kiedy nadchodzi czas odejścia od nich, czuje się zasmucony i rozgoryczony („A jak gdyby tu szczęście było – idę smętny”).
Co jest powodem takiego nastroju podmiotu lirycznego? Przede wszystkim czuje się on osamotniony i nierozumiany. Uważa, że jego ogromne zaangażowanie emocjonalne w życie narodu nie zostało właściwie odebrane („Imię moje tak przeszło jako błyskawica/ I będzie jak dźwięk pusty trwać przez pokolenia”) i że nikt nie będzie kontynuował tego, co zapoczątkował („Nie zostawiłem tutaj żadnego dziedzica […] dla mojej lutni”). Mimo tak przykrych uczuć poeta czuje jednak dumę z powodu swego postępowania: nie ma sobie wiele do zarzucenia, uważa, że dobrze wywiązał się z obowiązków wobec ojczyzny, dla której poświęcił („sterał”) „lata młode”, próbując towarzyszyć swemu narodowi i kultywując najlepsze jego tradycje. Nie otrzymał za to żadnego zadośćuczynienia, działał „bez świata oklasków”, ale wie, że czynił słusznie. Może dlatego ma nadzieję, iż zasiane przez niego ziarno kiedyś jednak przyniesie plon. Wprawdzie jemu współcześni, ci, dla których poświęcił swoje życie, nie doceniają jego działań, ale ich następcy dostrzegą słuszność postawy i drogi życiowej przez niego propagowanej i zaakceptują ją, doskonaląc się dzięki temu. Myśl poety, zawarta w jego spuściźnie poetyckiej, zwykłych ludzi („zjadaczy chleba”) uczyni lepszymi („w aniołów przerobi”). Jaka to myśl i działalność ma tak dużą moc?
Podmiot liryczny podkreśla to, czemu Słowacki wielokrotnie dawał wyraz w różnych swych dziełach – że najważniejszą sprawą jest wolność. Zwycięstwo będzie miało swoją cenę, ale społeczeństwo musi być na jej zapłacenie przygotowane, a jednostki muszą mieć świadomość swej służebności wobec tej wielkiej idei – i podporządkowywać się jej, nawet narażając życie. Zadaniem poety jest stałe uświadamianie tego narodowi, propagowanie odrodzenia moralnego i duchowego, które doprowadzi do zdobycia wolności.
Które środki stylistyczne zastosowane w utworze mają dla jego wymowy szczególne znaczenie?
Wiersz składa się z dziesięciu zwrotek czterowersowych o rymach krzyżowych i wersach trzynastozgłoskowych. Ważną rolę grają w nim formy gramatyczne czasowników, zaimków i przymiotników podkreślające osobisty charakter utworu – pierwsza osoba liczby pojedynczej. Używanie czasu przeszłego wskazuje na „rozrachunkowy” charakter utworu – poeta rozlicza się i żegna z życiem i sobie współczesnymi ludźmi. Z kolei pojawiający się w zakończeniu utworu czas przyszły wskazuje potomnych jako adresatów wypowiedzi.
Monolog sformułowany jest językiem stosunkowo prostym, ale zawiera kilka kunsztownych metafor.
A póki okręt walczył – siedziałem na maszcie,
A gdy tonął – z okrętem poszedłem pod wodę…
Obraz ojczyzny jako okrętu wprowadził do kultury polskiej Piotr Skarga w Kazaniach sejmowych i zapewne Słowacki świadomie nawiązał do zapoczątkowanej przez niego tradycji. Polska to okręt walczący z falami, burzą, żywiołem morskim, potrzebujący mądrego kapitana, którego działania wspierane są solidarnością całej załogi – czyli narodu. Poeta identyfikuje się z losem swoich rodaków: nie uchylał się od duchowego przywództwa, kiedy było to potrzebne, a kiedy naród poniósł klęskę – dzieli ją z nim.
Ale kiedyś – o smętnych losach zadumany
Mojej biednej ojczyzny – przyzna, kto szlachetny,
Że płaszcz na moim duchu był nie wyżebrany,
Lecz świetnościami dawnych moich przodków świetny.
Mianem „płaszcza na duchu” określono tu wartości narodowe, cnoty i zalety przodków, których poeta czuje się prawowitym spadkobiercą. Prawowitym, bo w całym swoim dotychczasowym życiu stara się o świadome kultywowanie tych cnót i życie zgodne z nakazami narodowego etosu. Świadomie także nawiązuje do polskiej tradycji literackiej, choćby konstruując przywołaną alegorię ojczyzny jako okrętu.
Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei
I przed narodem niosą oświaty kaganiec;
A kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei,
Jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec!…
To jeden z najsłynniejszych cytatów z tego wiersza. „Kaganiec oświaty” symbolizuje oświecenie narodu, które nastąpi dzięki wytrwałej pracy ludzi światłych i świadomych, niezniechęcających się przeciwnościami losu, lecz stale pełniących swą służbę na rzecz narodu. A „kamienie przez Boga rzucane na szaniec” to ofiara, nawet z własnego życia, jaką niejednokrotnie trzeba ponieść, wcielając w życie ideał wolności. Trzeba mieć bowiem świadomość, że nie liczą się indywidualne interesy – że jednostka jest wykonawcą woli Bożej. Przytoczone słowa stały się tytułem książki Aleksandra Kamińskiego o dziejach harcerzy z Szarych Szeregów podczas drugiej wojny światowej. Wspomnienie tragicznego losu ich i całego pokolenia najlepiej uzmysławia sens metafory.
Kto drugi tak bez świata oklasków się zgodzi
Iść… taką obojętność, jak ja, mieć dla świata?
Być sternikiem duchami napełnionej łodzi,
I tak cicho odlecieć, jak duch, gdy odlata?
Oba te pytania retoryczne wskazują wyjątkowość samotnej drogi poety, otoczonego niechęcią i niezrozumieniem współczesnych, oraz skromność, z jaką pełni on swą misję. „Łódź napełniona duchami” – to metafora narodu, który nie bardzo już wierzy w możliwość odzyskania niepodległości, traci wiarę w odrodzeńczy sens tradycji i tym bardziej potrzebuje mądrego przywództwa i duchowego wsparcia.
Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna,
Co mi żywemu na nic… tylko czoło zdobi;
Lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna,
Aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi.
Ta metafora personifikuje rolę poezji jako wyjątkowej siły zdolnej do przemiany świata i mentalności ludzi. Poeta wyraża pewność, że jego działanie ma sens i, choć w odległej przyszłości, przyniesie jednak spodziewane rezultaty.
Jak można ocenić utwór?
Współcześni nie przyjęli go z entuzjazmem. Uważali, że diagnozy Słowackiego są wyolbrzymione, a jego gorycz nieuzasadniona. Nie traktowali poety jako wieszcza, rolę tę „rezerwując” dla Adama Mickiewicza – a zatem nie akceptowali przywódczej roli Słowackiego.
Z czasem jednak utwór zyskał bardziej przychylnych czytelników i stał się jednym z najsłynniejszych tekstów naszego romantyzmu. Tak postrzega się go i dziś. Z jednej strony jest to bardzo osobiste wyznanie, także obecnie przejmujące autentyzmem skargi nierozumianego człowieka, a z drugiej – obraz wiary w potęgę i siłę poezji zdolnej ludzi „w aniołów przerabiać”. Bardzo to romantyczna wiara, zgodna z duchem epoki. Dziś może ona nawet niektórych śmieszyć, ale też nadal są czytelnicy, którzy ją wyznają.
Testament mój pozostaje tekstem ważnym jako: jeden z autobiograficznych liryków; wyraz romantycznych ideałów; obraz duchowych przeżyć wieszcza; obraz ogromnej siły poezji i sztuki.
Zobacz:
Analiza porównawcza Testament mój Słowacki i Testament Herbert
Jaki portret artysty wyłania się z wiersza Testament mój Juliusza Słowackiego?