Bolesław Prus – główny przedstawiciel polskiego pozytywizmu, powieściopisarz, nowelista, publicysta. Urodził się w 1847 roku w Hrubieszowie, zmarł w 1912 roku w Warszawie. Rodziców stracił bardzo wcześnie, wychowywał się u krewnych w Puławach. Jako szesnastoletni chłopiec wziął udział w powstaniu styczniowym, gdzie został ranny. Jego marzeniem zawsze była praca naukowa, ale w rezultacie poświęcił się pisarstwu.
W rzeczywistości nazywał się Aleksander Głowacki. Studiował na Wydziale Matematyczno-Fizycznym Szkoły Głównej. Interesował się przyrodoznawstwem. Podjął pracę naukową z dziedziny logiki, ale ostatecznie przekonał się, że nie matematyka jest jego prawdziwą pasją. Pseudonimem Bolesław Prus sygnował swoje pierwsze utwory, które sam uznał za niewiele znaczące i niegodne pióra szanującego się publicysty. Już wkrótce okazało się, że oceniał siebie zbyt krytycznie.
W literaturze polskiej stworzył model realizmu, kontynuowany później przez Żeromskiego, Reymonta, Dąbrowską.
Praca korespondenta w „Kurierze Niedzielnym” a potem publicysty w „Niwie” i „Opiekunie Domowym” pozwoliła mu odkryć talent literacki. Z początku specjalnie go nie dostrzegał. Dzieła, jakie stworzył, postawiły go w rzędzie największych europejskich realistów.
Doskonałością warsztatu pisarskiego nie ustępował takim mistrzom powieści, jak Balzac, Flaubert, Dickens, Tołstoj czy Dostojewski. Pracował nad teorią kompozycji powieści. Był doskonałym stylistą. Potrafił operować każdą konwencją literacką zarówno tragiczną, jak i komiczną, satyryczną i liryczną.
Na obszerny i zróżnicowany gatunkowo dorobek pisarski Bolesława Prusa składają się między innymi:
- artykuły publicystyczne i felietony podejmujące aktualne problemy społeczne drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Są to cykle Z ustronia i Szkice warszawskie
- Kroniki drukowane w „Kurierze Warszawskim”
- szkice krytyczne dotyczące teorii powieści, takie jak: Ogniem i mieczem. Powieść z lat dawnych Sienkiewicza i Słówko o krytyce pozytywnej
- humoreski – To i owo, Kłopoty babuni itp.
- nowele i opowiadania – najbardziej znane to: Katarynka, Kamizelka, Anielka, Przygoda Stasia, Antek, Michałko, Grzechy dzieciństwa, Powracająca fala
- powieści – Placówka, Lalka, Emancypantki, Faraon
- reportaże – Kartki z podróży
Wielki realista
Sztukę budowania iluzji imitującej rzeczywistość opanował bezbłędnie. Jego utwory, zarówno nowelistyczne, jak i powieściowe, przypominają stendhalowskie lustra, które „obnoszą się po gościńcu” i z fotograficzną precyzją odbijają rzeczywistość.
Co decyduje o realizmie Lalki i innych utworów Prusa?
- Wybór tematów i problemów charakterystycznych dla drugiej połowy dziewiętnastego wieku. Spośród wielu kwestii typowych dla tamtego czasu odnajdziemy w prozie Prusa te najważniejsze, jak cierpienie i poniżenie najbiedniejszych, rozwój kapitalizmu i jego konsekwencje, realizację pozytywistycznych haseł, stosunek do nurtów emancypacyjnych, obrachunek z romantyzmem itd.
- Prawdopodobieństwo kreowanych postaci i wydarzeń. Świat przedstawiony utworów jest oczywiście zmyślony, czyli fikcyjny, ale doskonale imituje świat prawdziwy, realny. Historia szalonej namiętności Wokulskiego do Izabeli Łęckiej mogłaby się przecież zdarzyć naprawdę, równie prawdopodobny jest wątek awansu społecznego bohatera czy motyw kamienicy Łęckich. W Lalce autor niejednokrotnie przywołuje zdarzenia, które miały miejsce w rzeczywistości.
- Precyzja w określeniu czasu i przestrzeni powieściowych wydarzeń. Czytelnik Lalki podczas lektury poznaje dokładną topografię miasta, układ ulic, wygląd kamienic. Wraz z bohaterami wędruje po Krakowskim Przedmieściu, Łazienkach, Powiślu i Wyścigach. Ogląda wystawy sklepowe, powozy, stroje, wytworne pałace arystokracji i nędzne baraki robotników.
- Drobiazgowość opisu, kunszt detalu. Zarówno opisy przestrzeni jak i postaci są niezwykle skrupulatne, epatują nierzadko naturalistycznym, surowym szczegółem. Cechuje je konkret i obrazowość. W prezentacji postaci autor stosuje balzakowski zabieg milieu, czyli charakterystykę pośrednią poprzez opis otoczenia na zasadzie: „pokaż mi swój pokój a powiem ci kim jesteś…” Żaden detal w opisie postaci nie zostaje pominięty: rodzaj stroju i fryzury, kształt dłoni, kolor oczu, sposób mówienia i gestykulowania.
- Narracja wszechwiedząca, przeprowadzona z dystansem epickim, „niezauważalna”, „przeźroczysta”, nie zwracająca na siebie uwagi. Narrator odautorski opowiada w trzeciej osobie – nie jest bohaterem, znajduje się na zewnątrz świata przedstawionego. Dysponuje wiedzą urbanistyczno-architektoniczną, historyczną, socjologiczną i psychologiczną. Zna więc doskonale Warszawę, przeszłość swoich bohaterów, ich stany psychiczne. Przytacza opinie jednych osób o drugich bezpośrednio bądź za pośrednictwem osób trzecich. Posługuje się zatem mową zależną, niezależną lub pozornie zależną. Narrację wszystkowiedzącą uzupełnia narracja subiektywna Rzeckiego, która poprzez retrospekcję rozszerza akcję powieści do czasów Wiosny Ludów, by ukazać genezę idei i konfliktów społeczeństwa na przełomie 1878/79 roku.
Mimo, iż pod względem struktury narracji (dwugłos narracyjny) i konstrukcji kompozycji (znacznie jej rozluźnienie) Lalka odchodzi nieco od balzakowskiego modelu powieści, nie przestaje być dziełem wielkiego realizmu, a jej autor mistrzem w kreśleniu obrazu panoramy społecznej.
Wnikliwy obserwator i krytyk
Na pytanie, o czym właściwie traktuje Lalka, Prus odpowiedział:
„Temat Lalki jest następujący: przedstawia naszych polskich idealistów na tle społecznego rozkładu.”
W istocie, powieść staje się manifestacją skrajnego pesymizmu pisarza, który obserwując społeczeństwo „wybornym i chwytającym najdrobniejsze odcienie” wzrokiem wyrzekł się iluzji, że program pozytywistyczny przyniesie zapowiada „raj na ziemi” dzięki pracy organicznej i stworzy wybitnym osobowościom warunki do rozwoju postępu cywilizacyjnego i kultury.
Autor rysuje rozległy obraz panoramy społecznej, eksponując przede wszystkim warstwę arystokracji i szlachty. Tworzy ją bogata galeria figur wielce osobliwych: to bankrut Łęcki, błazen i utracjusz Krzeszowski, kanalia Starski, bawidamek Dalski, pseudopatriota Książę i im podobni. Ich światem rządzi etykieta, ceremoniał towarzyski, nakazujący wciąż te same uśmiechy, pozy, ukłony i formuły grzecznościowe. Rytualizm towarzyski urasta tu do jedynej, godnej uwagi wartości, zamienia ludzi w bezduszne kukły.
Postawę arystokracji i prawa rządzące w jej środowisku obrazują symboliczne zabawki z wystawy sklepu Wokulskiego, które nakręca stary subiekt Rzecki. Zwarci w mocnych uściskach tancerze mechanicznie powtarzający te same gesty – to alegoryczne uosobienie arystokracji, jej dystansu wobec tych, którzy próbują się do niej zbliżyć, konserwatyzmu i sztucznej celebracji zachowań.
W postaci cwałującego akrobaty, który skręcił sobie kark, potykając się o automatycznych tancerzy, nietrudno rozpoznać Wokulskiego, odtrąconego i zniszczonego przez arystokratów.
Niechęć arystokracji do współdziałania z innymi warstwami społecznymi w myśl idei pracy organicznej ilustruje historia spółki do handlu ze Wschodem, którą usiłował założyć Wokulski, licząc na jej zaangażowanie i współudział. Niestety, arystokracja potrafiła jedynie składać obiecujące deklaracje, szafować politycznym frazesem, gdy jednak należało wyłożyć odpowiedni kapitał, wycofała się zręcznie z inicjatywy. Również rzekoma działalność charytatywna prowadzona przez arystokratki była tylko grą pozorów. Rozliczne kwesty na rzecz ubogich były raczej pretekstem do spotkań towarzyskich, niż prawdziwą filantropią.
W efekcie Prus dostrzegał w arystokracji warstwę zdegenerowaną, wyjałowioną duchowo i intelektualnie, niezdolną do jakiejkolwiek aktywności, obojętną wobec wyzwań i konfliktów swojej epoki. To świat bez duszy, bez pragnień, bez miłości. „Ludzie ci obchodzili wieczne święto” – komentuje ironicznie autor, skwapliwie przedstawiając scenariusz „zajęć” arystokratów w Zasławku, upływający na celebracji posiłków, spacerach, przejażdżkach konnych, flirtach i romansach. Owszem, zdarzają się wśród arystokratów jednostki wartościowe – prezesowa Zasławska, Ochocki – ale te są zjawiskiem rzadkim, nie budzą zrozumienia, są postrzegani bardziej jak dziwacy czy wariaci, niż jako szlachetni reformatorzy i fanatycy ogarnięci pasją tworzenia.
Równie wnikliwym i nieprzychylnym okiem obserwatora i krytyka patrzy Prus na warstwę burżuazji i mieszczaństwa, które program pozytywistyczny potraktowało tendencyjnie jako zachętę a nawet nakaz do bogacenia się. Autor na licznych przykładach obrazuje zgubne konsekwencje takiej postawy.
Religia pieniądza wyznaczana przez Minclów ogranicza ich horyzonty myślowe (Grossmutter nie rozumie, dlaczego Rzecki walczył w czasie Wiosny Ludów), a Jana Mincla wpędza w pijaństwo. Henryk Szlangbaum po nabyciu sklepu od Wokulskiego zaczyna postępować niegodziwie. Sprzedaje tandetę, staje się podejrzliwy wobec Rzeckiego, nakazuje go śledzić, gdyż owładnięty manią bogacenia się przypuszcza, że stary subiekt go okrada. Radca Szprot, ajent Węgrowicz i Deklewski reprezentujący w powieści polskie mieszczaństwo uważają ludzi genialnych, opętanych pasją twórczą (Geist, Wokulski) za wariatów. W efekcie kult pieniądza prowadzi do przedmiotowego traktowania ludzi, odziera ich z ideałów, pozbawia wrażliwości na los innych. Mieszczaństwo polskie to warstwa pogrążona w inercji, bierna, wolny czas trawiąca przy kuflu piwa i rozmowach zdradzających tępotę umysłową. Filister odarty z wyższych potrzeb i motywacji nie zmieni świata – zdaje się pesymistycznie konkludować autor, który stracił złudzenia i wiarę w sens pozytywistycznych idei.
Konsekwencją egoistycznej i obojętnej postawy warstw uprzywilejowanych jest nędza miejskiego proletariatu i wiejskiego ludu. Poruszające obrazy biedy Powiśla, epatujące czytelnika naturalistycznym, odrażającym detalem, wyostrzają pesymizm powieści. Pogłębia go również los idealistów skazanych na zagładę.
Prus poprzez krytykę nienormalności życia Polaków w warunkach niewoli i rodzącego się kapitalizmu ukazał w istocie bankructwo pozytywistycznych ideologii. Po okresie młodzieńczego entuzjazmu i optymizmu doznał głębokiego rozczarowania, zrozumiał, że program organicznikowski nosił znamiona utopii.
Szyderca romantycznej legendy?
Jaki był w rzeczywistości stosunek Prusa do mitów przeszłości? Czy przyczyn obecnego kryzysu społeczeństwa poszukiwał w romantycznej mitologii, która walkę zbrojną, ofiarę i poświęcenie uczyniła swoim credo? Czy w sytuacji klęski pozytywistycznych haseł w romantyzmie widział ocalenie i, tak, jak poczciwy Rzecki wierzył w gwiazdę Napoleona? A może przeciwnie, był szydercą romantycznej legendy?
Szkice krytyczne, kroniki, felietony, jakie pisał, stanowią świadectwo raczej mało pietystycznego stosunku pisarza do romantyzmu. Chociaż sam był uczestnikiem powstania styczniowego i tworzył przecież pod bezpośrednim wrażeniem jego klęski, nie chciał bezustannie rozpamiętywać czasu minionego.
Był więc Prus przeciwnikiem mitologizacji przeszłości, drwił z Polaków, którzy bez końca przywdziewali kostium męczeństwa w przekonaniu, że ten nobilituje i uświęca. O pamiątkach przeszłości mówił bez szczególnego sentymentu. Przyjmował wówczas postawę chłodnego pragmatyka. O rozsypujących się pałacach przodków pisał:
„Jeżeli dziadom służyły one za zamek, niechaj potomkom posłużą chociażby za bruk. Skromny to użytek, ale zawsze użytek […]”
Czy był obrazoburcą romantyzmu, skoro z tak bezlitosnym zacięciem utylitarnym wyrażał się o przeszłości? Myślę, że nie. Tak naprawdę Prus nie dostrzegał konfliktu między romantyzmem a pozytywizmem. Zauważ, że w Lalce romantyczna namiętność Wokulskiego do Izabeli nie przeszkadza w robieniu wielkich interesów, a romantyczne usposobienie Rzeckiego – bonapartysty pozwala mu jednocześnie wykonywać codzienną, prozaiczną pracę subiekta w sklepie. Prus zauważa jedynie, że romantyzm polityczny usymbolizowany w powieści osobą Napoleona III, nie ma już racji bytu w świecie rządzonym przez bezwzględne prawo pieniądza. Dlatego wyznawcę idei bonapartyzmu – Ignacego Rzeckiego – czyni śmiesznym dziwakiem, reliktem przeszłości, tragikomicznym donkiszotem rojącym fantastyczne wizje polityczne. Anachronizm romantycznej wiary starego subiekta podkreśla poprzez sytuację osamotnienia i wyobcowania bohatera. W pamiętniku Rzecki pisze:
„Tak się jakoś zmienia świat na złe, że niedługo nie będę mógł z nikim gadać i w nic wierzyć […]”
Starego subiekta nikt tak naprawdę nie rozumie. Jego wiara w gwiazdę Napoleona śmieszy zarówno cynicznych, ograniczonych geszefciarzy, jak i ludzi rozsądnych, myślących realistycznie i pragmatycznie.
Z poczucia osamotnienia i izolacji rodzą się nierzeczywiste i niewiarygodne projekty polityczne, którymi Rzecki broni się przed światem bezlitośnie im zaprzeczającym. Stąd też kult Napoleona wyznawany bałwochwalczo przez bohatera otrzymuje w powieści nie tylko wymiar anachronicznej, przeżytej idei, lecz również utopijnej mrzonki starego człowieka.
Niemniej jednak to rozpoznanie autora nie prowadzi jednoznacznie do potępienia przez niego romantyzmu, chociaż jak zaznaczyliśmy na początku Prus nie był zwolennikiem rozpamiętywania przeszłości. Jednemu z bohaterów, Julianowi Ochockiemu każe przecież wypowiedzieć te oto słowa:
„Głupi Szuman ze swym żydowskim klasycyzmem! … […] – On nawet nie domyśla się, że cywilizacji nie stworzyli ani filistrowie, ani geszefciarze, lecz właśnie tacy wariaci…”
To szaleńczy zapał, idealizm, romantyzm są w istocie motorem postępu – konkluduje autor, widząc w marzycielstwie siłę kreacyjną.
Filozof
Przez długi czas uczył współczesnych rozsądku, racjonalizmu, trzeźwości i praktyczności. W epoce scjentyzmu, wiary we wszechpotęgę rozumu, i pogardy dla zjawisk nadprzyrodzonych zdał sobie w pewnym momencie sprawę z ograniczonych możliwości racjonalistycznego poznania. Zaczęły go intrygować kwestie sięgające metafizyki: kim tak naprawdę jest człowiek? Co rządzi jego losem? Czym jest nasze życie? Głupstwem czy poważną sprawą?
Wszystkie pytania odnajdziemy w Lalce, w dwóch scenach zabawy starego subiekta zabawkami z wystawy. Rzecki, nakręcając lalki, uważnie obserwuje ich ruch i wygłasza filozoficzne sentencje:
„Wykręcą się sprężyny i pójdziecie na powrót do szafy. Głupstwo, wszystko głupstwo!… głupstwo całe życie…” i „Marionetki… Wszystko marionetki!… Zdaje im się, że robią co chcą, a robią tylko, co im każe sprężyna, tak ślepa jak one…”
Obserwacja tańczących marionetek automatycznie nasuwa skojarzenie podobieństwa świata mechanicznych lalek do świata ludzkiego.
Człowiek w tym ujęciu jest czymś w rodzaju lalki metafizycznej podporządkowanej jakiemuś bliżej nieokreślonemu mechanizmowi, jakiejś tajemnej sile metafizycznej.
Naiwnie wierzy, że sam przesądza o własnym losie, tymczasem tak naprawdę przypomina pajaca, staje się igraszką w rękach jakiejś ślepej sprężyny – Wielkiego Lalkarza, który umiejętnie pociąga za sznurki ludzkiego losu, kreując świat na wzór wielkiego widowiska.
Jeśli przyjmie się zatem założenie o istnieniu wyższej, metafizycznej siły, która rozporządza naszym losem, w konsekwencji wszystkie małe i wielkie sprawy naszego życia stają się głupstwem:
„Głupstwo handel – mówi Rzecki – głupstwo polityka … głupstwo podróż do Turcji… głupstwo całe życie…”
Wszelkie dokonania człowieka, które wydają mu się czymś ważnym i napawają poczuciem dumy, nie mają znaczenia, jeśli się przyjmie, że to tylko ktoś pociąga za sznurki a sprężyna i tak się kiedyś wykręci.
W Lalce stawia więc autor pytanie o status ontologiczny człowieka i o istotę rzeczywistości, poszukując odpowiedzi nie w sferze intelektu, lecz w wymiarze metafizyki. To dowód rewizji pozytywistycznych wartości i jednocześnie zdanie sobie sprawy, że ludzki rozum jest bezsilny wobec zagadki bytu.
Zobacz: