Edward Stachura – najbardziej znany i popularny w kręgach młodzieżowych poeta sławę swą zawdzięcza po części kompozytorom i piosenkarzom, którzy ubrali jego wiersze w formę muzyczną. Bo któż z Was nie zna słynnego przeboju Życie to nie teatr, z muzyką Jerzego Satanowskiego? Kto nie słyszał Białej lokomotywy czy Ballady dla Potęgowej? A przede wszystkim – kto nie zna przebojów Starego Dobrego Małżeństwa: Jak, Z nim będziesz szczęśliwsza, Kim właściwie była ta piękna pani?
Te i inne wiersze Stachury, a także jego utwory prozatorskie: Cała jaskrawość, Siekierezada albo Zima leśnych ludzi pokazują pisarza jako artystę-trampa, wiecznego wędrowca, zmierzającego przed siebie w poszukiwaniu przygód, wolności i najprostszych doznań.
Bunt Stachury przypominał w pewnej mierze bunt młodopolskiego artysty-cygana, który w głębokiej pogardzie miał „nędzny filistrów naród”. Sted (pseudonim) manifestował niechęć do „pasibrzuchów”, pławiących się w dostatku i funkcjonujących jedynie w świecie rzeczy. Buntował się przeciw wszystkiemu, co kojarzyło się ze stabilizacją życiową, dorabianiem się, kultem przedmiotów. Afirmował istnienie jako takie, przepojone radością chwili i możliwością doświadczenia cudu egzystencji:
cudownie jest, powietrze jest
dwie ręce mam, dwie nogi mam
w chlebaku chleb, do chleba ser
do picia deszcz
nadchodzi noc
i zimno z nią
mam ręce dwie
obejmę się
ukryję się, utulę się
we własną sierść…
(Piosenka dla zapowietrzonego)
Negacja gnuśnego, mieszczańskiego stylu życia łączyła się u Stachury z negacją świata cywilizacji, z zakwestionowaniem bezdyskusyjnych, wydawałoby się, osiągnięć techniki i urbanizacji:
Przerażający jak ozdoba świata
co w malignie bredzi
jest obłęd człowieczy
Nie brookliński most
lecz na drugą stronę
głową przebić się przez obłędu los
to jest dopiero coś…
(Nie brookliński most)
Sukces pojmował poeta w zupełnie innych kategoriach, bardziej duchowych. Przejawem triumfu najwyższej miary było przezwyciężenie bólu egzystencji, smutku bądź człowieczego obłędu zrodzonego niejednokrotnie w wyniku wynaturzeń cywilizacyjnych. Dlatego Stachura będzie uciekał z miejskiej przestrzeni w nieskażony świat natury, w nieustającej wędrówce odnajdując esencję swojego losu i sposób na złagodzenie bólu istnienia. Tułaczka powiedzie przez pejzaże prowincjonalne, pustkowia, miejsca dzikie i pierwotne:
Do wsi Zagubin, na Kujawy białe
gdzie ziemia licha, piachy niebywałe
kozy, dziewanna, sosny i rozstaje
i Potęgowa samotna jak palec…
(Ballada dla Potęgowej)
Stachura z malarską pasją oddaje specyficzny koloryt odwiedzanych przestrzeni. Wykracza poza granice polskiej prowincji. Przemierza dorzecze Missisipi, przeżywa zawieję w Michigan, ucieka do Patagonii. Przywołane w utworach miejsca odpowiadają rzeczywistym podróżom poety, który prócz ukochanych Kujaw zwiedził przecież pół świata: Jugosławię, Meksyk, Bliski Wschód, Norwegię, Szwajcarię, Francję, Kanadę… Wieczna wędrówka dała mu poczucie absolutnej wolności i pozwoliła poczuć smak najprostszych doświadczeń: pracy fizycznej, zmęczenia, posiłku, snu:
U Potęgowej zatem zagościlim
kwaterę tam czasową ustalilim
w polu robilim, z boru drwa nosilim
jak stara matka i dwóch synów żylim…
(Ballada dla Potêgowej)
Najbardziej elementarnym przeżyciom towarzyszył niepojęty zachwyt dla istnienia jako takiego, afirmacja świata natury, którą przeciwstawiał Stachura rzeczywistości ludzkiej opartej na grze, udawaniu, nieszczerości:
Chwała wam ptaszki śpiewające
Chwała wam ryby pluskające
Chwała wam zające na łące
Zakochane w biedronce
Chwała wam: zimy wiosny lata i jesienie…
(Gloria)
A jednak ów nienaturalnie przyspieszony rytm życia, poszukiwanie dowodów na wartość istnienia nie zdołały zagłuszyć tylko pozornie uśpionego lęku egzystencji. Późniejsze utwory – Fabula rasa, List do pozostałych, a przede wszystkim dziennik z ostatnich dni poety, zatytułowany Pogodzić się ze światem – są tego świadectwem. Potwierdziła je również samobójcza śmierć poety, poprzedzona próbą samobójczą (rzucenie się pod pociąg), w wyniku której poeta stracił dłoń.
Legendę poety utrwalił film Witolda Leszczyńskiego Siekierezada, który rozpoczyna się i kończy tym samym motywem: obrazem samobójczej śmierci. Zwłaszcza finał filmu, w którym główny bohater Janek Pradera rzuca się pod nadjeżdżający pociąg, nasuwa skojarzenia z tragiczną śmiercią Stachury (w rzeczywistości poeta powiesił się).
Do podtrzymywania legendy Steda przyczyniło się też wydanie jego utworów w charakterystycznej, tzw. dżinsowej serii, imprezy poświęcone Stachurze (tzw. stachuriady), ale przede wszystkim napisanie nowych melodii do śpiewanych przez (niezbyt muzykalnego) autora utworów. Piosenki w wykonaniu samego ich autora wydano na płycie, ale znane są przede wszystkim w takiej formie, w jakiej śpiewa je Stare Dobre Małżeństwo. Poza tym Steda śpiewają np. Marek Gałązka, Jan Kondrak, Jacek Różański. Wielu z nas zna śpiewaną przez Annę Chodakowską słynną Mszę wędrującego.
Zobacz: