Czesław Miłosz

Szedłem dzisiaj przez ogród

Szedłem dzisiaj przez ogród od wiosny zamglony
alejami skąd widać ulicy zwaliska.
Wiatr tu rozwiewa murów popalonych złomy,
skrzypi żwir. Kropla deszczu i drzew na czoło pryska.

Jakieś pary na szczątkach ławek. Niebo chmurne.
W taką wiosnę przystanąć, na ścieżce rysować
i z myśli wszystkich wrogich, walących się szturmem
jedną wybrać, jak łódkę wiozącą przez powódź.

Więc myślałem kim jestem. Jestem człowiek nagi,
co nic nie miał i nie ma, choć wszystkiego czeka.
I dziwi się, skąd w oczach ma tyle powagi,
skąd upór i skąd w sercu płomienista rzeka.

Myślałem dalej, jestem sam sobie nieznany,
co z mozołem opowieść trudną w sobie czyta,
jak ktoś, kto jadąc poprzez oceany
ziemię widzi i nie wie jak ta go przywita.

Wiosny żadnej nie pragnę. Nie słabość mi każe
tak całą dumę ludzką spokojnie odrzucić.
Pole, gdy je sierpowi stratują żniwiarze
tak długo leży puste, choć ma kłosem wrócić

Wolno mi tylko mówić, jak można najprościej,
to czego dotknie ręka i zobaczą oczy.
Dzień każdy, kamień głuchy w wielką toń przyszłości
i milcząc na chleb czarny pracują prorocy.

Wiem, że można rycerskość, męstwo i niezłomność
złożyć i zamknąć w metrze kwadratowym ziemi.
Żadne się pokolenia o to nie upomną
i ani krzyż ni pomnik mogił nie ocieni.

Bogi wszystkie zawodzą. Zostawmy w spokoju
religie, co dzwonami wśród sztandarów huczą.
A kiedy barbarzyńcy miecz ogniem uzbroją
z nimi razem pobitym pieśń śpiewają kruczą.
Doczesna zemsta ludzi i niebieska bogów –
obie nade mną wiszą. Która gorsza, nie wiem.
I cień swój w nocy widzę i stoję na progu,
a mój dom za mną drżącym dogasa zarzewiem.
Tylko cierpliwie czekam, aż we mnie wyrosną
nowe ziarna, a nowe mnie obmyją świty.
I na pochmurnej ścieżce tak witam się z wiosną
i z głową spuszczoną idąc przez ogród rozbity.
Warszawa, 1941

Szedłem dzisiaj przez ogród to jeden z wierszy „rozproszonych” Czesława Miłosza. Tytuł utworu brzmi na pozór niezobowiązująco. Nie sugeruje jakichś nad wyraz ważkich i doniosłych treści. Czytelnik zapewne spodziewa się, że będzie towarzyszył poecie w zwyczajnym, codziennym spacerze. Nic bardziej mylnego. Wędrówka przez spowity mgłą ogród staje się okazją do zadania sobie pytań niebagatelnych i sformułowania odpowiedzi również nie byle jakich. Zauważ, że wiersz powstał w okupowanej Warszawie w 1941 roku. Zważywszy na okoliczności, trudno oczekiwać utworu o lekkim charakterze.

Powagę tematyki implikuje forma wiersza – klasycyzująca, zdyscyplinowana. Tekst składa się przecież z dziesięciu czterowersowych strof o regularnym układzie rymów abab. Rygoryzm formalny wzmacnia ponadto rozmiar wersów. Każdy z nich przyjmuje format trzynastozgłoskowca.

To kolejny sygnał dla czytelnika obeznanego z konwencją literacką i regułą decorum. Będzie on bowiem wiedział, że trzynastozgłoskowca używa się tylko w sytuacjach szczególnych, przy okazji podejmowania poważnych, istotnych dla człowieka bądź całej zbiorowości kwestii.
Nie zapominajmy, że ten format wiersza jest polskim odpowiednikiem starożytnego wiersza bohaterskiego. Jaka tematyka upoważnia zatem poetę do zastosowania trzynastozgłoskowca?

Pierwsza uwaga

Problematykę tekstu implikują zarysowane w utworze płaszczyzny czasowe. Jest ich trzy: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Z ich wzajemnych relacji wynikają poszczególne sensy wiersza. Spacer podmiotu przez ogród wpisany jest w plan czasu teraźniejszego, ale naznaczony zostaje stygmatem niedalekiej przeszłości, która jawi się poprzez szereg wymownych znaków. To ich obserwacja rodzi ciąg refleksji na temat współ­czesności i każe wybiec jednocześnie myślą w przód, zapytać o to, jaka będzie przyszłość? Odpowiedź na tę kwestię zawiera się w nakreślonej na końcu utworu katastroficznej wizji, której towarzyszy również refleksja.

Druga uwaga

Dotyczy ukształtowania sytuacji lirycznej i konstrukcji podmiotu mówiącego. Wiersz łączy w sobie elementy liryki sytuacyjnej z wyznaniem. Fabularyzowana sytuacja liryczna zaznacza w pierwszych dwóch strofach ustępuje w konsekwencji bardzo rozbudzonej refleksji, przez którą przewija się cała sekwencja obrazów. Podmiot epicki przekształca się tym samym w „ja” liryczne. Tok sprawozdawczy obecny na początku tekstu zamienia się w specyficzny rodzaj dialogu, jaki toczy podmiot liryczny sam ze sobą. Jego treści należałoby się bliżej przyjrzeć.


Obserwacja poszczególnych fragmentów wiersza

Strofy I i II – to opis wędrówki przez ogród. Dużo tu elementów przestrzeni – zamglone aleje, chmurne niebo, zwaliska gruzów, spalone mury domów, szczątki ławek. Naturalizm obrazowania potęguje drapieżność obrazu.

Wędrowiec ogląda zatem świat, w którym dokonała się ogromna katastrofa. Naznaczyła zewnętrzną rzeczywistość tragicznym piętnem, podała w wątpliwość jej dalsze istnienie, stąd też spacer podmiotu lirycznego to gest odkrywania świata na nowo.
Fakt ten podkreśla sensualny charakter prezentowanej rzeczywistości – odbieranej intensywnie zmysłami. Wędrowiec słyszy przecież skrzyp żwiru pod stopami, czuje rozpryskującą się na czole kroplę deszczu. To tak, jakby sprawdzał, czy świat jeszcze jest, obawiając się, że w każdej chwili może usunąć mu się spod nóg.

Ponura ludzka rzeczywistość spustoszona przez społeczeństwo historii z idealnie harmonizuje z porządkiem natury tak samo posępnej i chmurnej. Wiosna, która w powszechnej świadomości kojarzy się z symboliką narodzin, życia, radości i piękna, nie funkcjonuje w omawianym tekście w żadnym z wymienionych znaczeń. Stanowi ponury element dekoracji wojennego pejzażu, zwiastuje kolejne tragedie. Jest także ekwiwalentem (odpowiednikiem) uczuć podmiotu lirycznego, który ucieka od bezpośredniego wyrażania przeżyć rodzących się w trakcie obserwacji zniszczonej przestrzeni. Ich uzewnętrznienie dokonuje się poprzez obiektywizację wzruszenia lirycznego. Uczuciom podmiotu towarzyszy lawina myśli. Spośród nich pragnie on wybrać jedną, która pozwoli mu przetrwać trudny czas.

Strofy III, IV i V – Ustępuje epickość tekstu, narasta sytuacja wyznania – „Jestem człowiek nagi”, „Jestem sam sobie nieznany”, „Wiary żadnej nie pragnę” itd. Monolog podmiotu mówiącego przybiera charakter autoprezentacji.

Podmiot stawia sobie jedno z najbardziej elementarnych pytań: kim jestem? Potrzeba ponownego samookreślenia wynika z sytuacji podmiotu, z jego umiejscowienia w historii.

Okazuje się, że wojna dokonała spustoszenia nie tylko w świecie zewnętrznym, dotknęła także samego człowieka, zdruzgotała jego psychikę. O jej wielkim wpływie na ludzkie wnętrze zaświadcza choćby sam sposób mówienia podmiotu lirycznego, który, budując refleksję o sobie samym, posługuje się językiem żywiołów: myśli walą się szturmem, łódka wiezie przez powódź, w sercu płynie płomienista rzeka, podmiot żegluje poprzez oceany. Podmiot okazuje się człowiekiem skażonym przez katastrofę. Mówi ponadto niezwykle szczere, bezpośrednio, operując frazą mowy potocznej.

Jakie zatem prawdy odkrywa osobie?

  • Prawda pierwsza brzmi: „Jestem człowiek nagi, co nic nie miał i nie ma”. To rozpoznanie dotyczące nie tylko utraty rzeczy materialnych, ale przede wszystkim kondycji ludzkiej. Nagi znaczy odarty z piękna, z poczucia, że istnieją jakieś wartości. Nagi znaczy także pierwotny, taki, który cofnął się do prapoczątku cywilizacji i będzie musiał na nowo nazwać pojęcia, zdefiniować dobro i zło. Rozmiar pustki, jaką odczuwa podmiot mówiący, równoważy jednak siła nadziei na odbudowę świata. Symbolem tej siły staje się obraz „płomienistej rzeki” płynącej w sercu.
  • Prawda druga głosi: „Jestem sam sobie nieznany”. Oto człowiek jest jak tajemnicza, zaskakująca księga. Sam dla siebie stanowi wielką zagadkę. Dopiero ekstremalne sytuacje obnażają prawdę o nim samym, odkrywają, że jest zdolny do rzeczy, o które wcześniej by siebie nie podejrzewał. Wtedy dowiaduje się, czy jest bohaterem czy też tchórzem, szlachetnym rycerzem czy łajdakiem. Odkrywa siebie na nowo. Nie przychodzi mu to najłatwiej, stąd też rozbudowane, obrazowe porównanie pełnego obaw procesu poznawania samego siebie do wędrówki przez ocean zmierzającej do niepewnego brzegu.
  • Trzecia prawda: „Wiary żadnej nie pragnę” jest deklaracją utraty wiary. W konsekwencji pojawia się w wierszu metaforyczny obraz pustki duchowej, którą symbolizuje stratowane przez żniwiarzy, puste pole. Czasownik „stratować” jest wyraźnie nacechowany pejoratywnie, podkreśla rozmiar duchownego upadku człowieka. Wierzy on jednak w odrodzenie, przypomina mu o tym sama natura, która „ma kłosem wrócić”, a więc ponowić swój cykl bez względu na scenariusz historii.

Strofy VI, VII i VIII – Kontynuują rozważania z poprzednich zwrotek. Nie zmienia się ukształtowanie sytuacji lirycznej, cały czas dominuje sytuacja wyznania, pogłębiająca refleksyjność tekstu. Powyższe strofy podejmują rozważania na temat świata ludzkich wartości. Okazuje się, że rzeczywistość wojennej katastrofy ogranicza się jedynie do świata materii. Istnieje tylko to, co można zbadać empirycznie, „czego dotknie ręka lub zobaczą oczy”. To jedyna wiedza pewna, którą mamy. Wszystko inne jest chwiejne, hipotetyczne, niepewne.
Obala w ten sposób autor wszystkie wzniosłe mity na temat człowieka jako istoty wzniosłej duchowo, czystej moralnie, pełnej dumy i godności. Definiuje tym samym rzeczywistość jako obszar, w którym dokonało się całkowite unicestwienie ducha.

„Rycerskość, męstwo i niezłomność” nie cieszy się uznaniem, ani współczesnych ani potomnych. Bohaterowie giną w samotności i odchodzą w niepamięć, ich mogił „ani krzyż ni pomnik [….] nie ocieni”. Zaznacza się w ten sposób w tekście perspektywa tragicznego heroizmu, nie nagrodzonego nawet chwilą ludzkiej refleksji. To tak pesymistyczne rozpoznanie świata prowadzi w rezultacie do utraty wiary w moc religii. Postrzega ją podmiot liryczny jako jeden wielki fałsz, podejrzaną mistyfikację, a przede wszystkim perfidne narzędzie w ręku agresora. Religie „dzwonami wśród sztandarów huczą” i „pobitym pieśń śpiewają kruczą”. Są odwiecznym środkiem manipulacji. Tak było zawsze: w imię Boga i religii dokonywano rozboju w czasie średniowiecznych wypraw krzyżowych, dla rzekomego nawracania pogan wyruszył do Hiszpanii Karol Wielki. Wiek dwudziesty powtarza stare scenariusze, Niemcy na swych sztandarach wypisali przecież „God mit uns” (Bóg z nami). Religie stają zawsze po stronie barbarzyńców, okazują się tak samo nikczemne jak ludzie. Jeśli zatem w świecie upada nawet wiara, która była zawsze ostatecznym ratunkiem dla człowieka, cóż więc pozostaje?

Obraz rozbitego, zdezintegrowanego świata rodzi w efekcie tragiczną perspektywę niepewności, zaznaczoną poprzez metaforyczny obraz proroków w milczeniu pracujących na „chleb czarny”. Oto prorocy, których naturalnym i przypisanym obowiązkiem jest objaśnienie ludziom przyszłych losów wolą milczeć. Ich zachowanie jest symbolicznym zwiastunem mrocznego scenariusza, jaki może zrealizować historia. Odsłoni go następna zwrotka.

Strofa IX – Rozpoczyna się konstatacją na temat determinacji ludzkiego losu przez niezależne od człowieka czynniki, historię i pozaziemski, kosmiczny porządek. „… obie nade mną wiszą” – wyznaje podmiot liryczny, dając tym samym do zrozumienia, że nie jest w stanie pokonać losu ani odwrócić nieuchronnego wyroku. Podmiot rysuje się w monologu jako istota słaba, bezradna, poddana działaniom bezwzględnego Fatum. Mówi językiem katastroficznym, bo przeczucie mającej się spełnić apokalipsy organizuje całą jego świadomość.

Wstępną konstatację ilustruje obraz budowany z elementów wizyjnych: w pożarze wojny płonie i stopniowo dogasa dom podmiotu. On sam stoi w progu i obserwuje, jak ginie jego świat. Patrzy na „drżące zarzewie” ognia. Ponownie mamy do czynienia z zabiegiem obiektywizacji wzruszenia lirycznego. Drżą przecież nie tylko płomienie, drży przede wszystkim serce. Podmiot nie mówi jednakże o swoich przeżyciach bezpośrednio, przenosi je na obiekty, na wygląd świata zewnętrznego. Dzięki temu tonacja wiesza nie jest emocjonalna ale bardziej stonowana. W tekście dominuje refleksja a nie uczucie.

Strofa X – ostatnia – Spina wiersz klamrą kompozycyjną. Znów pojawiają się: motyw wędrówki przez rozbity ogród i ostatnia refleksja, jaka towarzyszy podmiotowi w trakcie spaceru. Jest wyrazem nadziei na odmianę losu: „[…] czekam, aż we mnie wyrosną nowe ziarna, aż nowe mnie obmyją świty” – wyznaje osoba przemawiająca w tekście. Ziarno jest tu elementem symbolicznym, odsyła do biblijnych ksiąg, między innymi do znanej przypowieści o siewcy, w której ziarno stanowi znak wiary. Starannie pielęgnowane daje wielokrotny plany. Nadzieja na zakiełkowanie nowego ziarna jest nadzieją na odbudowę zniszczonego świata, na nowe życie cierpliwie oczekiwane.

Uwagi końcowe
Analizowany wiersz ujawnia reprezentowane cechy stylu poetyckiego Miłosza. Przypomnijmy je raz jeszcze . Będą to:

  • klasycyzująca dyscyplina,
  • wizyjność,
  • oszczędna metaforyka,
  • obiektywizacja przeżycia lirycznego,
  • operowanie frazą mowy potocznej.

Tematycznie utwór stanowi próbę diagnozy kondycji świata i człowieka w okresie wielkiej katastrofy. Pojęcia uległy dewaluacji, człowiek stracił wiarę we wszystkie wartości, nawet w religię. Jednak wbrew wszelkim katastroficznym znakom na chmurnym niebie ocalił nadzieję na powrót do utraconej harmonii.

Facebook aleklasa 2

Zobacz:

Miłosz o etyce i moralności

Poezja Czesława Miłosza

Czesław Miłosz twórczość

Czesław Miłosz – matura

Czesław Miłosz – praca domowa