Jan Andrzej Morsztyn
Do trupa
Leżysz zabity i jam też zabity,
Ty – strzałą śmierci, ja – strzałą miłości,
Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości,
Ty jawne świece, ja mam płomień skryty.
Tyś na twarz suknem żałobnym nakryty,
Jam zawarł zmysły w okropnej ciemności,
Ty masz związane ręce, ja, wolności
Zbywszy, mam rozum łańcuchem powity.
Ty jednak milczysz, a mój język kwili,
Ty nic nie czujesz, ja cierpię ból srodze,
Tyś jak lód, a jam w piekielnej śrzeżodze.
Ty się rozsypiesz prochem w małej chwili,
Ja się nie mogę, stawszy się żywiołem
Wiecznym mych ogniów, rozsypać popiołem.
Na tle epoki:
Wiersz Jana Andrzeja Morsztyna Do trupa można by uznać za synonim epoki – jej estetycznych upodobań i również jej światopoglądu. Barok to czas zachwytu dla dekoracyjności, przepychu, dziwnych, nieregularnych form, manieryzmu.
Sztuka miała przede wszystkim szokować!
Tę zasadę wprowadził do poezji włoski artysta Giambattista Marino mówiąc, że „celem poety jest budzić zdumienie”. Stworzył typ poezji konceptualnej opartej na oryginalności pomysłu (wł. concetto – pomysł). Im bardziej wyszukany, błyskotliwy, zaskakujący, tym większe budził ów pomysł uznanie wśród ówczesnych konceptystów. Poezja miała olśniewać niezwykłością chwytów artystycznych, dziwacznymi zestawieniami, niecodziennością epitetów i metafor. I sonet Do trupa w istocie szokuje choćby wielce oryginalnym porównaniem trupa z człowiekiem zakochanym.
A „bohaterowie” wiersza wprowadzają czytelnika w krąg typowych barokowych fascynacji: miłością, śmiercią, ciałem, przemijaniem. Na tle epoki, która podjęła refleksję o tym, co nietrwałe i ulotne oraz o tym, co wieczne i niezniszczalne, wiersz Do trupa wydaje się tekstem jak najbardziej reprezentatywnym.
Forma utworu – elementy analizy
Do trupa jest sonetem – trudną, wyrafinowaną, wymagającą dużego kunsztu artystycznego formą poezji klasycznej. Subtelnego, wyszukanego kształtu domagała się tematyka tego gatunku skupiona wokół miłosnego przeżycia, rozterek duszy szarpanej namiętnością. Zapis graficzny tekstu dowodzi, że autor zdecydował się na typ sonetu włoskiego, realizującego układ dwóch strof czterowersowych i dwóch trzywersowych. O ile forma wiersza (zgodnie z konwencją gatunku) jest klasyczna, poddana formalnej dyscyplinie, o tyle język – barokowy, kwiecisty, utkany z oryginalnych metafor, anafor, zaskakujących kontrastów. Wydaje się, że autorowi bardziej zależy na zwróceniu uwagi na sposób wypowiedzi, na zaskoczeniu czytelnika nietypowym pomysłem poetyckim, by o miłosnym cierpieniu mówić w sposób niebanalny tak, jak wymagała tego estetyka epoki baroku.
Dlatego znajdujemy w utworze bardzo dużo typowych, barokowych środków poetyckich – antytezy, kontrasty.
Sytuacja liryczna, treść, motywy, bohaterowie
Sytuacja liryczna jest w tekście wyraźnie zarysowana. Utwór stanowi przykład bezpośredniego wyznania podmiotu lirycznego skierowanego do adresata. Podmiotem mówiącym jest w tekście człowiek zakochany a adresatem trup. Fakt ten sygnalizuje pierwsza strofa, będąca rodzajem prezentacji dokonanej za pomocą barokowych peryfraz: trup to ktoś ugodzony „strzałą śmierci” a zakochany „strzałą miłości”.
A zatem trup i zakochany to bohaterowie liryczni wiersza. Pomiędzy nimi toczy się dziwna, raczej jednostronna rozmowa, bo trup „jednak milczy” a zakochany „kwili”. O ile obecność zakochanego jest w sonecie – gatunku o tematyce miłosnej – jak najbardziej uzasadniona, o tyle trup jako bohater poezji to rzecz nietypowa. Tymczasem autor konsekwentnie realizuje w wierszu konwencję liryki inwokacyjnej od pierwszego po ostatni wers, by z jednej strony szokować pomysłem dialogu z trupem, z drugiej zaś – wyeksponować jego obecność. Motywy tematyczne rozwija w oparciu o porządek paralelnie konstruowanych zdań, zaznaczony wyraźnie dzięki wielokrotnemu powtórzeniu anafory „Ty” („Tyś”). Stanowi ona jednocześnie zwrot do adresata (trupa). Cóż wynika z tak zaskakującego zestawienia dwóch tak różnych bohaterów lirycznych? Cóż wspólnego może mieć trup z zakochanym? Na pozór nic a jednak …
Obraz trupa ukazanego w pogrzebowym rytuale – kir żałobny, świece, różaniec oplatający dłonie – wywołuje u zakochanego szereg niespodziewanych skojarzeń, ujawnia ciąg niespodziewanych kontrastów i analogii pomiędzy trupem a zakochanym. Podmiot liryczny przedstawia je w bardzo kunsztownej formie, stosując oryginalne porównania i metafory.
A zatem ogląd umarłego prowadzi do odkrycia następujących podobieństw:
- Sukno żałobne pokrywające twarz umarłego tworzy wokół niego aurę mroku, która kojarzy się z ciemnością zmysłów zakochanego wepchniętego w czarną otchłań miłosnej rozpaczy.
- Różaniec splatający dłonie przypomina zakochanemu o stanie jego umysłu spowitego łańcuchem, uwięzionego przez namiętności triumfujące nad głosem rozsądku.
- Dzięki sugestywnej i niezwykłej metaforze: „mam rozum łańcuchem powity” – podmiot mówiący jawi się jako więzień własnych, trudnych do okiełznania emocji.
Obok analogii rysuje się także seria kontrastów.
- Pierwszy z nich ma charakter paradoksu:
Ty krwie, ja w sobie nie mam rumianości
Paradoks polega na zestawieniu ze sobą największych sprzeczności, które odkrywają nieoczekiwaną prawdę. W przywołanym przykładzie mamy do czynienia ze spiętrzeniem paradoksów. Bo oto trup okazuje się „krwisty”, prawie żywy. A wyrażenie „żywy trup” to już rodzaj oksymoronu, czyli określenia łączącego ze sobą pojęcia o kompletnie przeciwstawnych znaczeniach (np. gorący lód, wesoła melancholia). Ale koncept poety sięga głębiej. Trup nie dość, że rumiany wydaje się ową rumianością górować nad bladością twarzy zakochanego, który, chociaż rozpalony przez wewnętrzny płomień miłości, demonstruje światu przezroczyste oblicze, apatię, niechęć do życia.
- Drugi kontrast:
Ty jawne świece ja mam płomień skryty
sygnalizuje odmienność sytuacji trupa i zakochanego w sposób trochę humorystyczny: zmarły może demonstrować swój stan, niemalże się z nim „obnosić”, absorbując uwagę innych, zakochany tymczasem w swoim miłosnym cierpieniu jest absolutnie samotny, skrywa je przed światem, tłumiąc w sobie żar namiętności, stąd też kolejny oksymoron – „płomień skryty”.
Z przywołanych w tekście kontrastów i analogii wypływa równie zadziwiająca pointa:
Podmiot liryczny nękany przez ogień namiętności, zwracając się do trupa, z wyrzutem wyznaje, że oto zmarły jest w dużo lepszej sytuacji niż zakochany. Trup szybko obróci się w popiół a człowiek we władzy uczucia cierpieć będzie bez końca.
Jak interpretować utwór?
Analizę wiersza Morsztyna najlepiej rozpocząć od rozpoznania formy. Jeśli tekst spełnia reguły określonego gatunku literackiego (jak w tym przypadku), należy szukać uzasadnienia wyboru właśnie tego gatunku.
Nie można pominąć problemu konstrukcji sytuacji lirycznej! Nie zauważyć, że wiersz jest monologiem skierowanym do adresata, a więc typem liryki inwokacyjnej.
Co z tego wynika?
- Należy wskazać bohaterów lirycznych wiersza, związki pomiędzy nimi, wyciągnąć wnioski wynikające z tak szokującego zestawienia zakochanego z trupem, wskazać główną myśl tekstu;
- W trakcie analizy wskazywać środki artystyczne i natychmiast uzasadniać ich funkcję w wierszu. Pamiętaj, by nie dokonywać sztywnego podziału na „treść” i „formę”. Taka praca niewielką ma wartość. Pamiętaj, że struktura językowo-kompozycyjna wiersza nie jest jedynie dekoracją, ale nośnikiem określonych znaczeń i zadaniem analizującego jest dostrzeżenie i odczytanie jak największej części sensów wynikających z organizacji językowo-kompozycyjnej tekstu.
Jak można wykorzystać wiersz Morsztyna?
- Mówiąc o miłości jako niepojętym, piekielnym uczuciu, które wprowadza w życie człowieka niepokój i zamęt. W końcu bezmiarem miłosnego cierpienia dorównuje podmiot liryczny Do trupa Gustawowi z IV części Dziadów i innym postaciom romantycznym.
- Zastanawiając się nad problemem śmierci, rozkładu, przemijania, wszelkimi tematami dotyczącymi spraw ostatecznych, filozoficznych rozważań nad istotą śmierci, sensem egzystencji.
- Rozważając problem sztuki, zagadnień natury estetycznej – w tym przypadku należałoby wykorzystać formalną stronę wiersza, oryginalne koncepty zastosowane przez autora.
Czy wyszukane, nietypowe koncepty służą jedynie szokowaniu odbiorcy?
Owszem można wiersz potraktować jako rodzaj zabawy autora z czytelnikiem, zabawy humorystycznej, w której poeta z przymrużeniem oka patrzy na miłosne uniesienia. Można także w kreacji zakochanego i motywie trupa szukać treści głębszych. Czy czasami nie mówi tu autor o najbardziej istotnych dla człowieka kwestiach: miłości i śmierci – dwóch największych paradoksach ludzkiego istnienia: Trup jest w wierszu nie tylko synonimem ciała – odrażającego, skazanego na unicestwienie. Jest przede wszystkim uosobieniem śmierci, rozpadu, przemijania. Można się przed tym obronić poprzez miłość, która jest żywa, choćby miała oznaczać wieczną mękę.
Konteksty, skojarzenia
Najbliższym tematycznie i gatunkowo utworowi Do trupa byłby pewnie cykl sonetów Franciszka Petrarki Do Laury, w których autor analizuje wszelkie zawiłości duszy zniewolonej uczuciem.
Wiersz Daniela Naborowskiego Do Anny mówiący o trwałej miłości w nietrwałym świecie również można by zestawić z sonetem Morsztyna.
Nasuwa się także skojarzenie z mrocznym obrazem Rembradta Lekcja anatomii doktora Tulpa ukazującym sekcję zwłok.
W literaturze współczesnej odnajdujemy bezpośrednie nawiązanie do tekstu Morsztyna. Jest nim wiersz Jarosława Marka Rymkiewicza Na trupa:
Leży w sobie ale nie wie komu leży
Ale nie wie komu będzie w co przeminie
Może w trawę się przetrawi w śnieg rozśnieży
Może w wodzie się roztopi może w glinie.
Może leży by nam rosło i pęczniało
By nam było choć nie wiemy czym by było
Może leży by się tliło choć zetlało
By się wśniło choć dozgonnie się wyśniło
Twarz błękitna może nam się przepoczwarzy
Zeschła ślina może jeszcze będzie śliną
Wargom żółtym inne wargi już nie marzą
Zanim będzie może wodą może gliną
Leży w sobie ale jeszcze chciałby służyć
Teraz ty go weź teraz ty go spróbuj użyć
Mimo ewidentnych podobieństw (tytuł, gatunek, takie same motywy) Rymkiewicz wprowadził zmiany w systemie wersyfikacyjnym. Zastosował instrumentację głoskową („leży – leży”, „trawę – przetrawi”, „może – może, może”), wzbogacił wiersz o neologizmy („śnieg rozśnieży”, „w trawę się przetrawi”), rozbił stałe związki frazeologiczne (np. „leży w sobie”), użył czasowników w rodzaju nijakim („rosło”, „pęczniało”, „było”, „tliło” itp.). W konsekwencji uzyskał mniej odrealniony (jak w wierszu Morsztyna), lecz bardziej realistyczny obraz trupa, uprzedmiotowił go, spotęgował uczucie zdziwienia co do sytuacji trupa, którego byt jest bezużyteczny i odrażający. Wyraził przekonanie, że ostatnim bytem trupa jest rozkład materii a przejście w inną formę życia jest niemożliwe. Sonet Rymkiewicza jest bez wątpienia tekstem głębszym filozoficznie. Czy prześcignął pierwowzór? Oceń sam!
Zobacz: