Adam Mickiewicz

Nad wodą wielką i czystą

Nad wodą wielką i czystą
Stały rzędami opoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła twarze ich czarne;

Nad wodą wielką i czystą
Przebiegły czarne obłoki,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła kształty ich marne;

Nad wodą wielką i czystą
Błysnęło wzdłuż i grom ryknął,
I woda tonią przejrzystą
Odbiła światło, głos zniknął.

A woda, jak dawniej czysta,
Stoi wielka i przejrzysta.

Tę wodę widzę dokoła
I wszystko wiernie odbijam,
I dumne opoki czoła,
I błyskawice – pomijam.

Skałom trzeba stać i grozić,
Obłokom deszcze przewozić,
Błyskawicom grzmieć i ginąć,
Mnie płynąć, płynąć i płynąć.

Nad wodą wielką i czystą napisał Mickiewicz w Lozannie. Tam spędził zaledwie jeden rok akademicki (1839/40), wykładając na uniwersytecie literaturę łacińską. Był to okres szczególny w życiu Mickiewicza – bez specjalnej emfazy, ekspresji własnego „ja”, emocji i namiętności, jakie zawsze towarzyszyły jego niespokojnej duszy. Czas ten zdominowany został przez smutek i melancholię, zadumę nad własnym losem, obrachunek z samym sobą, który nie wypadł w rezultacie imponująco. Jego owocem stał się cykl wierszy przez krytykę uznanych za wyraz największego artystycznego kunsztu. Zamykają one genialną twórczość w sposób niezwykle efektowny.

Pierwsze spostrzeżenie

Już po wstępnej lekturze tekstu uderza jego refleksyjność, elegijny spokojny ton. Próżno by tu poszukiwać muzyki uczuć, gwałtowności, rewolucyjnego oddechu, jakie były udziałem Ody do młodości czy choćby Wielkiej Improwizacji. Należałoby się zatem zastanowić, czy tak wyważona, powściągliwa tonacja wnosi do utworu jakieś nowe znaczenia.

Drugie spostrzeżenie

dotyczy oszczędnej, skromnej formy. Znamy przecież Mickiewicza jako twórcę nazbyt wylewnego, który nie gustował specjalnie w poetyce skrótu. Pamiętasz na pewno, ilu wersów potrzebował Gustaw z IV części Dziadów, aby odsłonić przestrzeń swojej duszy? Jakie detale i niuanse prezentował Mickiewicz w wierszach miłosnych dedykowanych Maryli Wereszczakównie? Jak wielką lawiną słów poraził czytelnika Konrad w Wielkiej Improwizacji? Jakim bogactwem leksyki emanowały Sonety krymskie.

Na tle wcześniejszych tekstów Mickiewicza, prezentowany liryk lozański wyróżnia się zwięzłością, lapidarnością, tak jakby powoływał do istnienia inny, bardziej nowatorski repertuar środków artystycznych.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak powstał w czasie, kiedy to poeci romantyczni zdali sobie sprawę z kryzysu dotychczasowej poetyki. Być może jednak ten nowy sposób wypowiedzi artystycznej wprowadza jakieś dodatkowe treści.

Trzecie spostrzeżenie

odnosi się do sposobu organizacji materiału poetyckiego. Zastanawia zapis graficzny wiersza, gdzie wśród pięciu dość regularnie zbudowanych czterowersowych strof, pojawia się dwuwers, wyodrębniony jako oddzielna zwrotka. Umiejscowiony mniej więcej pośrodku zamyka pierwszą część wiersza, tworząc coś w rodzaju sonetu z wyraźnie zaznaczoną puentą. Po nim zaczyna się druga część wiersza, zawierająca dwie strofy. Ten dwudzielny układ tekstu nie jest bynajmniej bezzasadny. Każda z części skupiona jest wokół innego motywu. Pierwsza zawiera opis pejzażu szwajcarskiego, druga, trochę na zasadzie niespodzianki, sugeruje, że bynajmniej nie o krajobraz jedynie idzie, ale o treści związane z samym poetą i jego twórczością. Każda z nich przywołuje również inny rodzaj sytuacji lirycznej, o czym za chwilę.

 

Przegląd trzech pierwszych strof

Strofa I – Jest przykładem liryki sytuacyjnej. Zawiera opis szwajcarskiego krajobrazu składającego się z dwóch elementów – wody i górskich szczytów („Stały rzędami opoki”). Woda w sposób niewzruszony i milczący odbija okalające ją skały. Zwraca więc uwagę statyczność pejzażu. Woda utożsamiana zazwyczaj z ruchem, dynamiką, przemijalnością, tutaj nie spełnia przypisanych jej jakby z natury funkcji. Jest obojętna i zastygła w swoim kształcie. Dominuje ponadto nad resztą krajobrazu. To skały, będące powszechnie uosobieniem tego, co niezniszczalne, wieczne, trwałe, stają się paradoksalnie symbolem kruchości i nietrwałości. Fakt ten podkreśla także użycie w czasie przeszłym czasownika „stać” – „stały rzędami opoki”. Nastąpiło więc dość wyraźne przesunięcie akcentów, odwrócenie znaczeń, które na razie w kontekście jedynie pierwszej strofy trudno wyjaśnić. Co jeszcze da się powiedzieć o kreacji pejzażu w pierwszej zwrotce? Przede wszystkim można zauważyć bardzo niewielki stopień jego konkretyzacji czy indywidualizacji. Na wstępie, mając na uwadze kontekst biograficzny założyliśmy, że chodzi tutaj o krajobraz szwajcarski. Wiemy przecież, że wiersz powstał w Szwajcarii nad Jeziorem Lemańskim. Nic jednak w tekście nie wskazuje na taką właśnie konkretyzację geograficzną.

Elementy przestrzeni – woda i góry – zostały opatrzone bardzo skromnymi, a nade wszystko ogólnymi epitetami. Woda jest wielka, czysta, przejrzysta, góry zaś czarne. Ta ascetyczność i powściągliwość w budowaniu wizji pejzażowej nie kwalifikuje opisywanego miejsca w jakiś bardziej konkretny sposób. Nakreślony obraz odpowiadać może każdej istniejącej w rzeczywistości przestrzeni wodnej otoczonej górskimi szczytami.

Niespotykany to dotąd u Mickiewicza-pejzażysty sposób kreacji krajobrazu. Przypomnijmy chociażby opisy krymskiej ziemi zawarte w sonetach, wypełnione przez elementy orientalizmu. Nie mieliśmy wówczas wątpliwości, że prezentowany świat bezkresnych stepów, potężnych gór, połyskujących z daleka minaretów i smutnych kurhanów jest światem Krymu. Padały ponadto konkretne nazwy miast, pałaców, stepów, gór. Opisywana przestrzeń dana była także w pełnej okazałości i urodzie. Jej powab uwydatniała poetyka detalu. Autor z wyczuciem impresjonisty oddziaływał na różne zmysły czytelnika, tworzył obrazy zarówno widzialne, jak i słyszane. Dostrzegał najdrobniejszy szczegół

Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,
Kędy wąż śliską piersią dotyka się zioła.

Tego upojenia naturą nie ma w analizowanym wierszu lozańskim. Zginął jej przepych, zgasło piękno. Krajobraz utrzymany został raczej w ponurym kolorycie – góry mają „czarne twarze” a woda „przejrzystą toń” – to w zasadzie wszystko, co o nich wiemy. Zabrakło wnikliwości, analitycznej dociekliwości w poznawaniu elementów świata przedstawianego, co zawsze cechowało pejzaże Mickiewicza. Jak jest w następnych strofach?

Strofa II – to również opis przestrzeni. Ten sam krajobraz, tyle, że woda tym razem odbija czarne obłoki. Pojawia się kontrast nieruchomego lustra wody i płynących wolno obłoków. Przestrzeń ulega lekkiej dynamizacji, ale ruch obłoków ma za zadanie dokładniej uwydatnić statyczność wody. Stopień indywidualizacji przestrzeni nie zmienia się – dalej pozostaje bliżej nieokreślona, zwraca uwagę celowe powtórzenie tych samych epitetów określających elementy tamtej rzeczywistości – woda jest nadal wielka i czysta a obłoki czarne. Jedyne nowe określenie, jakie się pojawia, to przymiotnik „marne”, odnoszący się do kształtu obłoków. Nie dodaje bynajmniej opisywanemu pejzażowi więcej blasku, przeciwnie, podkreśla jego nieatrakcyjność i ulotność.

Słowo „marne” nie oznacza tyle brzydkiej, zewnętrznej formy, co raczej uwydatnia nietrwałość i kruchość rzeczywistości. Odsyła do biblijnej księgi Koheleta i zawartego w niej motywu vanitas.
Obłoki stają się symbolem przemijalności, nic więc dziwnego, że mają czarny kolor. Paradoksalnie być może, niosą w sobie wielki potencjał, są zapowiedzią burzy, ale ta, gdy nastanie, unicestwia je.

Strofa III – to kolejna odsłona pejzażu, będąca kontynuacją tego, co zaistniało w zwrotce poprzedniej. Hierarchia elementów przestrzeni zostaje zachowana. Woda nadal pozostaje nie zmieniona, dominuje nad pozostałą częścią krajobrazu, która ulega zmianie. Tym razem w lustrze wody odbija się blask gromu. Ożywia na chwilę przestrzeń, pogłębia jej dynamikę, ale jedynie po to, by na zasadzie kontrastu wyraźniej wyeksponować spokój wodnej, przejrzystej toni, która pozostaje milcząca i obojętna wobec ulotnych i nietrwałych znaków natury.

Co wynika z obserwacji trzech pierwszych strof?

Już w tej chwili można pokusić się o pewne wnioski. Pierwsze trzy zwrotki to jakby trzy różne ujęcia tego samego pejzażu. Taki sposób rejestracji zna poezja romantyczna, zna go także Mickiewicz, który ze szczególną pasją malował poetyckie obrazy o różnych porach (Auszta i Auszta w nocy, Bakczysaraj i Bakczysaraj w nocy).

W omawianym wierszu lozańskim trzy kolejne zapisy tego samego pejzażu różni stopień dynamizacji. Pierwsza odsłona jest zupełnie statyczna, drugą intensyfikuje wolny ruch obłoków, trzecia podlega mocnemu, ale krótkiemu ożywieniu.

Przestrzeń zostaje zatem poddana coraz większej dynamizacji. Zabieg ten ma na celu uwydatnienie (poprzez stopniowe wzmocnienie kontrastu) niezmienności i spokoju wody. Służy temu efektowi także anaforyczne użycie w trzech kolejnych strofach tożsamych konstrukcji składniowych: „Nad wodą wielką i czystą” i „I woda tonią przejrzystą…”, podkreślających stałość wody. Ponadto przyimek „nad” otwiera przestrzeń dla elementów akcji, sugeruje, że „nad wodą wielką i czystą” coś się będzie działo, sama zaś woda pozostaje taka, jak przedtem. Ten ciąg rozważań zamyka dwuwers mający charakter puenty. Nadaje pierwszej części wiersza formę sonetu.

A woda, jak dawniej czysta,
Stoi wielka i przejrzysta.

Zderza ze sobą dwie płaszczyzny czasowe: przeszłość i teraźniejszość. To zestawienie dwóch planów ostatecznie rozstrzyga kwestię – oto woda pozostaje niezmienna od wieków. Wielka i czysta triumfuje nad otoczeniem, gotowa beznamiętnie odbijać obrazy. Takie jest jej przeznaczenie. Zwraca przy tym uwagę lapidarny sposób sformułowania tej refleksji, jej zwięzłość i bezpośredniość.

Trudno również nie zauważyć, że nakreślone trzy odsłony tego samego pejzażu wykazują tendencję do maksymalnej obiektywizacji. Na razie nie wiadomo, kto w wierszu mówi, podmiot nie zdradza swego istnienia, nie zaznacza go w żaden formalny sposób. Ktoś ten krajobraz jednak tworzy i mimo braku konkretyzacji podmiotu mówiącego można sformułować pewne o nim sugestie.

Zważywszy, że stopień indywidualizacji opisywanego świata przedstawionego jest niewielki, można przypuszczać, że osoba, która dokonuje prezentacji przestrzeni, nie przejawia nazbyt wielkiej dociekliwości poznawczej, nie towarzyszy jej ciekawość świata i wrażliwość na jego ponętny detal.

Przecież fakt, że krajobraz szwajcarski nie emanuje w tym tekście spektakularną urodą, nie oznacza bynajmniej, iż jest w rzeczywistości mniej imponujący niż orientalny świat Krymu, tajemniczy i pełen grozy pejzaż Świtezi czy idylliczne, epatujące lawiną detali okolice dworku w Soplicowie. To tylko osoba patrząca na alpejskie szczyty nie dba o ich piękno. Lekceważy je. Niewykluczone, że zamyka się w sobie, dotknięta jakimiś silnymi przeżyciami. Przytłoczona i zgaszona ciężarem uczuć, refleksji, dostrzega jedynie kontury rzeczywistości – wielką wodę, górskie szczyty, płynące obłoki, błysk i grom. Dynamizacja przestrzeni, jaka ma miejsce w trzech pierwszych strofach, jest być może symbolem jej wewnętrznych rozterek. Zatem opis przestrzeni byłby jedynie pretekstem, maską, pod którą kryje się obraz kondycji psychicznej samego podmiotu. Zastanawia przy tym fakt, że wśród kilku elementów krajobrazu, właśnie woda staje się przedmiotem szczególnej fascynacji osoby opisującej przestrzeń. Powody tej fascynacji wyjaśniają następne dwie zwrotki.

Obserwacja dwóch końcowych strof

Strofa V – Rozpoczyna ją sytuacja wyznania („Tę wodę widzę dokoła”) połączona z elementami liryki sytuacyjnej („dumne opoki czoła”, „błyskawice”). Po raz pierwszy podmiot mówiący ujawnia swą obecność ciągiem czasowników w pierwszej osobie: widzę, odbijam, pomijam. Naznacza jednocześnie swoje miejsce w przestrzeni. Okazuje się, że przynależy do opisywanego w pierwszych trzech zwrotkach świata przedstawionego. Próbuje się wobec niego określić. A zatem prezentowana w trzech kolejnych odsłonach przestrzeń stanowi fundament dla refleksji podmiotu mówiącego. Mamy więc do czynienia z przejściem od obrazu do wyznania, refleksji. Tworzy ją dość zaskakujące porównanie – podmiot postrzega siebie jako wodę i tak jak ona wszystko wiernie odbija. Stąd też ta szczególna nobilitacja wody pośród innych elementów krajobrazu. Dokonuje się jednocześnie większa konkretyzacja osoby mówiącej – identyfikacja z samym poetą, który poprzez metaforę „I wszystko wiernie odbijam” próbuje sprecyzować cel i zadanie poezji, a przy tym określić samego siebie. Poezja, tak jak woda, jest wieczna, nieprzemijająca, trwała. Jej rola polega na odbijaniu rzeczywistości, zapisie zjawisk świata, które należałoby ocalić od zapomnienia, przy pominięciu tych, które na to, według poety, nie zasługują (I błyskawice – pomijam). Być może to, co ulotne, migotliwe, chwilowe niewarte jest utrwalenia.

Strofa VI – ostatnia – kontynuuje refleksje z poprzedniej zwrotki. Grupuje wszystkie elementy przestrzeni prezentowane w pierwszych trzech strofach – skały, obłoki, błyskawice. Poeta określa ich przeznaczenie, jednocześnie wyrażając zgodę na taki, a nie inny bieg rzeczy – skały są po to, by budziły grozę, obłoki, by przynosiły deszcz, a błyskawice mają „grzmieć i ginąć”. Nic więc dziwnego, że tej akceptacji świata towarzyszy spokojny, elegijny ton. Tak może mówić jedynie ktoś, kto ma za sobą okres burz, namiętności, protestów, niezgody ze światem i wiecznej z nim polemiki.

Bagaż doświadczeń kształtuje inny stosunek do rzeczywistości, bardziej stonowany, mniej rewolucyjny. Trudno odnaleźć w podmiocie mówiącym dawnego poetę, który w Odzie do młodości ochoczo nawoływał do burzenia skostniałych form świata a w Sonetach krymskich zuchwale wędrował do źródeł bytu, upajając się przy tym każdym detalem natury.

Przeżyte doświadczenia każą poecie zaakceptować formę rzeczywistości. Jedyne, co może zrobić, to nie wnikać tak skrupulatnie w jej szczegóły (stąd tak niewielki stopień indywidualizacji przestrzeni), zamknąć się w sobie i przywiązać do tego, co trwałe i nieprzemijające, a więc do poezji. Ostatni wiersz ujęty w formę puenty określa przeznaczenie poety – jest nim wieczne żeglowanie po morzu poezji, wpisane w odwieczny porządek wszechrzeczy.

 

Wnioski końcowe

A zatem wiersz nie jest tylko i wyłącznie kreacją romantycznego pejzażu, jego kolejną, nieco inaczej niż poprzednie, nakreśloną wersją. Za opisem krajobrazu kryje się obraz stanu psychicznego poety – smutnego, refleksyjnego, zgaszonego przez wcześniejsze doświadczenia, próbującego jakby na nowo odnaleźć swoje miejsce w świecie, na który z pokorą wyraża zgodę. Inny to Mickiewicz niż ten, jakiego znamy z wcześniejszych utworów. Bardziej ludzki, mniej monumentalny. Inaczej też mówi o sobie; bardziej powściągliwie, oszczędnie, ascetycznie. Bez nadmiaru słów, bez patosu, bez roztkliwiania się nad sobą, bez obnażania każdego niuansu własnej duszy. Poczucie wewnętrznego wypalenia, potrzeba obrachunku z samym sobą przynoszą nowy repertuar środków artystycznych, nie znanych dotąd romantycznym twórcom.
Twórczość Mickiewicza z okresu lozańskiego zmierza ku poetyce skrótu, ku większej obiektywizacji podmiotu mówiącego, czego przykładem jest analizowany wiersz Nad wodą wielką i czystą.

Oprócz niego napisał Mickiewicz w Lozannie jeszcze kilka innych utworów poetyckich: Snuć miłość i Polały się łzy…

Polały się łzy…

Polały się łzy me czyste, rzęsiste,
Na me dzieciństwo sielskie, anielskie,
Na moją młodość górną i durną,
Na mój wiek męski, wiek klęski,
Polały się łzy me czyste, rzęsiste.

Uwaga!

  • Nad wodą wielką i czystą – jeden z czterech liryków powstałych w Lozannie, będący świadectwem ukształtowania się nowego stylu wypowiedzi poetyckiej. Jego podstawowe składniki to:
    – poetyka skrótu
    – brak indywidualizacji przestrzeni
    – obiektywizacja podmiotu mówiącego.
  • Woda w wierszu Mickiewicza staje się synonimem stałości, wiecznego trwania, jest nieśmiertelna i wieczna w przeciwieństwie do innych elementów pejzażu – obłoków i gór.
  • vanitas – marność, nietrwałość świata. Motyw vanitas funkcjonuje w biblijnej Księdze Koheleta mówiącej o przemijaniu czasu, nietrwałości świata, kruchości ludzkiego życia. Księga opatrzona jest mottem: „Vanitas vanitatum et omnia vanitas” („Marność nad marnościami i wszystko marność”).
  • Snuć miłość – liryk miłosny, w którym uczucie zostaje ukazane poprzez ciąg metaforycznych określeń budzących skojarzenia wizualne i dźwiękowe. Miłość to ziarno, złoty kruszec, źródlana woda. „Kochać” znaczy „snuć miłość” tak, jak jedwabnik snuje nić, z której można utkać płótno miłości.

Facebook aleklasa 2

Zobacz:

Adam Mickiewicz – Nad wodą wielką i czystą

Nad wodą wielką i czystą – Adam Mickiewicz

Zaprezentuj wybrane Liryki lozańskie Mickiewicza

Adam Mickiewicz – jak pisać o…

Liryki lozańskie – Adam Mickiewicz

Poezja Adama Mickiewicza

Adam Mickiewicz – praca domowa

Adam Mickiewicz – jak pisać o…

Adam Mickiewicz na maturze