Jarosław Marek Rymkiewicz

Ogród w Milanówku, gipsowe krasnale

Rozejrzyj się dokoła tu rdest tam pokrzywy
Jeżeli to rozróżniasz – jeszcze jesteś żywy

Żółte kwiatki pokrzywy twoja głowa łysa
Twój pysk długi wąsaty jak starego lisa

Twoje życie jak w maju brudna lisia kita
Słuchaj głuchy człowieku rdest cię o coś pyta

Przyjaciółka jabłonka i bluszcz twój kolega
Pytają cię staruchu czy ci coś dolega

Akacja białe płatki na głowę ci sypie
Przyjechały modrzewie też będą na stypie

Jest nicość bluszczu pokrzyw są inne nicoście
Jeśli Bóg gdzieś tu chodzi to go też zaproście

Utykasz i kuśtykasz nie wstydzisz się wcale
Prowadzą cię pod ręce dwa szwabskie krasnale

Zaraz będą cię kładły na wilgotnych deskach
I sprowadzą dla ciebie krasnalskiego pieska

Głuchy braciszku pokrzyw zły synku leszczyny
Wszyscy tutaj jesteśmy z tej samej głębiny

Maj 2001

Człowiek i natura w wierszu Jarosława Marka Rymkiewicza Ogród w Milanówku, gipsowe krasnale.

Wiersze Rymkiewicza mówią o sprawach najprostszych i najważniejszych jednocześnie: naturze, przemijaniu, śmierci, tajemnicy Bytu… Dobrym przykładem może być Ogród w Milanówku, gipsowe krasnale.

Przede wszystkim zwraca uwagę prostota tego wiersza: dwuwersowe zwrotki o parzystych, niewyszukanych rymach, język niekiedy zbliżony do potocznego, oszczędność środków artystycznych. Jeśli porównania, to przyziemne: „życie jak w maju brudna lisia kita”. Wiersz sprawia wrażenie, jakby opisywanie ogrodu polegało dla Rymkiewicza przede wszystkim na eliminowaniu wszystkiego, co zbędne. Zaskakujący jest brak „poetyckości” języka, epitetów, barw, kształtów, zapachów itp. Poeta rezygnuje także ze znaków interpunkcyjnych: przecinków, kropek. Można to wszystko powiązać z wielokrotnie deklarowaną przez niego nieufnością wobec słowa, które częściej utrudnia, niż ułatwia porozumienie między ludźmi. W prostej formie wiersza zawarł jednak Rymkiewicz wcale nieproste problemy egzystencjalne.

Ogród w Milanówku ma wszelkie cechy realności. To, co w nim rośnie, jest konkretne – rdest, pokrzywy, akacja, bluszcz… Samą podwarszawską miejscowość też można bez trudu znaleźć na mapie. Tylko po co? Milanówek Rymkiewicza jest wszędzie – wiersze z ostatniego tomu poety nie opowiadają o konkretnym miejscu, ale snują metafizyczną refleksję o istnieniu. I to nie tylko ludzkim! Wspomnianymi wyżej prostymi środkami Rymkiewicz stworzył wyjątkowy – leśmianowski w charakterze – klimat miejsca jednocześnie zwykłego i niezwykłego.

W ogrodzie w Milanówku to, co ludzkie, i to, co należy do świata przyrody, splata się ze sobą i łączy:

Żółte kwiatki pokrzywy twoja głowa łysa
Twój pysk długi wąsaty jak starego lisa

Te więzy zostały podkreślone przez użycie szczególnych słów: „przyjaciółka”, „kolega” (więzy przyjacielskie), „braciszku”, „synku” (pokrewieństwo – to już coś więcej!). „Przyjaciółka jabłonka i bluszcz twój kolega” przywodzą na myśl filozofię franciszkańską. Dla Świętego z Asyżu każdy element świata był przecież bratem czy siostrą człowieka. Doskonałość przyrody była dowodem doskonałości Boga i jego wielkiej miłości. U Rymkiewicza nie odnajdziemy jednak tak rozumianego franciszkanizmu. Między innymi dlatego, że nie odnajdziemy Stwórcy. Poeta pisze: „Jeśli Bóg gdzieś tu chodzi to go też zaproście”. „Jeśli” – a więc nie jest to wcale oczywiste i pewne. Ogród w Milanówku to byt samodzielny, może istnieć z Bogiem i bez Boga. Nie jest znakiem Boskiej miłości, a raczej ilustracją pewnych uniwersalnych praw rządzących światem. Jednym z nich jest wspomniana już jedność człowieka i natury:

Wszyscy tutaj jesteśmy z tej samej głębiny

Boga szukalibyśmy przecież gdzieś na wysokościach, w niebie. Tu pojawia się kierunek przeciwny – w dół, kojarzący się raczej ze sferą profanum. A może chodzi o to, że wszyscy „wyrastamy” z ziemi? „Głębina” kojarzy się także z ciemnością, niewiedzą, czymś nieznanym. Łączy nas ta sama tajemnica istnienia, równie niepojęta w przypadku człowieka, jak i najdrobniejszej rośliny. Bo„my” to przecież nie tylko ludzie, ale też pokrzywa, rdest, jabłonka… Ta oczywista prawda bywa zbyt często zapominana. To dlatego, przypominając ją, Rymkiewicz dodaje wcześniej:

Głuchy braciszku pokrzyw zły synku leszczyny

Negatywnym określeniom „głuchy”, „zły” towarzyszą jednak zaskakujące zdrobnienia. Czy to znak wyrozumiałości dla ludzkiego ograniczenia? A może ironii?

W wierszu Rymkiewicza próżno się doszukiwać przekonania o wyższości człowieka nad światem przyrody. Jest raczej odwrotnie: to ludzie są „głusi”, nie umieją zrozumieć głosu natury:

Słuchaj głuchy człowieku rdest cię o coś pyta

Zamiast zaakceptować podstawowe prawa bytu, naiwnie próbują jakoś je „przechytrzyć” (tak odczytuję dwukrotnie pojawiające się w utworze skojarzenie człowieka z lisem).
Podobnie rozprawiał się z ludzką pychą ksiądz Jan Twardowski, dla którego „mrówka ważka biedronka” bliższe były tajemnicy istnienia niż człowiek, który „człapie po świecie jak ciężki słoń”. Także u Rymkiewicza to, co ludzkie, wprowadza dysonans w harmonijny świat przyrody. Skąd te gipsowe krasnale, wyśmiewany powszechnie symbol bezguścia? Stawiane w ogrodach, mają im przydawać urody. Tyle że piękno ogrodu ich nie potrzebuje – podobnie jak naturalny fakt śmierci nie potrzebuje rytuałów pogrzebowych, owych „wilgotnych desek”, „krasnalskich piesków”. A może „szwabskie krasnale” są symbolem samego umierania, traktowanego przez ludzi jako coś wstydliwego albo budzącego lęk? Wówczas miałoby sens przypomnienie w ostatniej zwrotce szczególnej wspólnoty człowieka i natury. Krasnale pojawiają się także w tytule wiersza. Zostają tam połączone: świat natury („ogród w Milanówku”) i świat kultury („gipsowe krasnale”). Ten ostatni – kruchy, nietrwały, jak materiał, z którego wykonano krasnale.

Na czym polega szczególna wspólnota człowieka i przyrody?

Łączy nas tajemnica istnienia i podleganie bezlitosnemu czasowi. Wspólne doświadczenia to przemijanie, starość, w końcu umieranie („jest nicość bluszczu pokrzyw są inne nicoście” – kolejny typowo leśmianowski motyw!). Ten istotny problem pojawiający się w wierszu może być szczególnie bliski samemu Rymkiewiczowi, urodzonemu w 1935 r. To nie pierwszy pisarz, który próbuje zmierzyć się z własnym przemijaniem, znajdując w nim odwieczny porządek świata.

Omawiany wiersz ma formę zwrotu do nieokreślonego wprost adresata. Powtarzają się w nim formy 2. osoby liczby pojedynczej („rozróżniasz”, „utykasz”), także odpowiednie formy zaimków („twój”, „ci”, „ciebie”). Czasowniki mają jeszcze czasem formę trybu rozkazującego („rozejrzyj się”, „słuchaj”).

Kim jest „ty” liryczne, na dodatek tak wyraźnie zmuszane do refleksji?

Można znaleźć kilka dodatkowych informacji: „głowa łysa”, „utykasz i kuśtykasz”, „pytają cię staruchu”. Adresatem jest więc ktoś niemłody. Może wiersz jest formą rozmowy z samym sobą? Wówczas trzeba zwrócić uwagę na dystans, z jakim poeta traktuje własną starość (to „staruchu”!). Nie widać w wierszu lęku przed przemijaniem, przed śmiercią. Perspektywa stypy czy położenia „na wilgotnych deskach” wydaje się naturalna, a nawet piękna. Siwizna? To po prostu:

Akacja białe płatki na głowę ci sypie

Dopóki żyjesz, odróżniasz rdest od pokrzywy. A później? Staniesz się z nimi jednością.
Urzeka spokój, z jakim Rymkiewicz przyjmuje najtrudniejsze ludzkie doświadczenia. Podobne myśli i nastroje pojawiają się w na przykład w poezji starzejącego się Czesława Miłosza. W wierszu Późna dojrzałość (z tomu Druga przestrzeń) czytamy:

Nieprędko, bo dopiero pod dziewięćdziesiątkę, otworzyły się
drzwi we mnie i wszedłem w klarowność poranka

Poezja Rymkiewicza dowodzi, że taką życiową mądrość można zdobyć wcześniej…

Zobacz:

Jarosław Marek Rymkiewicz – Daphnis w drzewo bobkowe przemieniła się (interpretacja)

Aleksander Rymkiewicz – Dekalog

Jarosław Marek Rymkiewicz – Ostrzeżenie (pytania i odpowiedzi)

Jarosław Marek Rymkiewicz – Daphnis w drzewo bobkowe przemienieła się