„Wojna jako tragiczna konieczność uczestnictwa” – omów zagadnienie na podstawie poznanych utworów poetyckich.
„Zaprawdę, żelazne serce mieć by musiał ten, kto tyle w wojnie widząc nie wzgardziłby sięna jej wspomnienie, choćby sobie zwycięstwo obiecywał.”
O poprawie Rzeczypospolitej A. Frycz Modrzewski
„… wojna to najlepsze wrota do wolności…’
Jurgen Stroop w Rozmowach z katem K. Moczarskiego
Przytoczyłam to dwa odmienne poglądy na temat zmagań wojennych miedzy narodami. Czy jest zaszczytem umierać za ojczyznę, dostawać ordery za mężną walkę z wrogiem? Czy żołnierz może się cieszyć, że ma możliwość bronić swej ojczyzny? Czy wojna to wrota do wolności? A może wręcz przeciwnie?! Może przynosi ona więcej bólu, łez, aniżeli dumy i szczęścia? Może uczestnictwo w walce jest tylko tragiczną koniecznością?
Celem mej pracy jest potwierdzenie ostatniej tezy: wojna to tragedia dla biorących udział ludzi. Uważam, że tylko osoby pokroju Hitlera, Nietzschego czy Stroopa mogły nazwać działania zbrojne najlepszymi wrotami do wolności.
Posłuchajmy jednak świadków. Tym razem będą to poeci, którzy uczestniczyli w wojnie…
Skondensowane słowa, wersy, rymy, prawidła poetyckie – jakże trudno wyrazić tam swe tragiczne doznania. popatrzmy:
Tadeusz Różewicz – należący do pokolenia Kolumbów – ludzi młodych, którym przyszło dojrzeć w czasie II wojny światowej – pisze:
„ocalałem
prowadzony na rzeź (…)
… widziałem
furgony porąbanych ludzi”
(Ocalony)
Dla tego mężczyzny, który patrzył na ludzi zabijanych jak zwierzęta, słowa: człowiek – zwierzę, wróg – przyjaciel, ciemność – światło są synonimami, znaczą to samo. Uczestnik gehenny wojennej nie wierzy już w cnotę, prawdę, piękno i męstwo. Wojna przyniosła mu bankructwo ideałów, zniszczył dotychczasowy sens i porządek. Ów żołnierz poszukuje mistrza, który by nauczył go na nowo wierzyć w dobro, by oddzielił światło od ciemności. Ciągła pamięć o zbrodniach nie daje spokoju nawet w snach. Noc przynosi ożywienie wspomnień, przywołania postaci zabitych. Wojna powraca jak koszmarna zmora, powoduje krzyk w nocy. Czy możesz sobie wyobrazić, czytelniku, młodego człowieka, pełnego elan vitale, który pragnie zamienić się w szczura, zazdrości roślinom, kamieniom, chce zasnąć („Zostawcie nas” Tadeusz Różewicz)?! Jak straszna musiała być rzeczywistość wojenna, iż powodowała weń takie myśli!
Ocalona nie może odnaleźć się w powojennym świecie, ma „zabłocone buty” – ciągle pamięta jak człowiek człowiekowi skakał do gardła. Trudno mu kochać inną osobę „otwierać dlań złote niebo”, „drogę przemieniać w kwiatową łąkę, chronić od cieni” („Niebo złote Co otworzę” K.K. Baczyński), bowiem ciągle w umyśle uczestnika wojny tkwią obrazy białych czaszek, uciętych głów zwisających z drzew… zamiast serca jest rozpruty strąk, pisze Baczyński w wierszu „Wiatr drzewa spienia”. Pokolenie jego zostało nauczone, że nie ma litości, ludzie żyją zaszczuci strachem przed druga osobą, „przed siecią wzdęta kijów, rąk”,. Starają się nie myśleć o swych dotychczasowych wartościach, ideałach, „żeby nie umrzeć rojąc to wszystko”, żeby nie zdać sobie sprawy z okrucieństwa, barbarzyństwa jednostki ludzkiej. Wolą mieć serca przemienione w głazy – martwe, puste, kamienne („Wiatr drzewa spienia”).
Młodzi ludzie, biorąc udział w walce, są pozbawieni marzeń, pokoju, „snów, co jak motyl drżą”. Ich oczy widza śmierć w pożogach ognia, morze wisielców. Żyją oni w ciemnych piwnicach, schronach, więzieniach, „najwstydliwsze z ludzkich dróg” – miłość, seks – poznają po omacku. Z taki człowiek przeżywszy wojnę, może się jeszcze cieszyć, posiadać spokój ducha?! Myślę, że to bardzo trudne.
Rozumiem doskonale gorycz mojego rówieśnika – Baczyńskiego, który musi oddać swą młodość, entuzjazm, po to by „oprzeć głowę o karabin”, wziąć udział w walce. Cóż z tego, ze „przyjdzie światło” (Wyzwolenie?!). Młodość, „czas wielkiej rzeźby”, minie! Okres gdy człowiek „rzeźbi” swa osobowość, kształci talenty, krystalizują się jego poglądy – odejdzie. Jeśli mnie nie zabiją, będę miał ‘szczęście” przeżyć, cóż pozostanie – tragiczne wspomnienia o rzezi ludzkiej, wzajemnej nienawiści – daje do zrozumienia poeta.
Osobiście bardzo poruszył mnie utwór Tadeusza Gajcego „Do potomnego”. Może dlatego, iż podmiot liryczny zwraca się tak bezpośrednio do czytelnika, swego potomka, czyli do mnie. Mówi, że kochał tak samo jak ja, ale mu czasu dano skąpo, ponieważ nad jego epoka zawisła „śmierć i przerażenie”, fujarką „grom i pocisk”. Przesłanie to jest pełne żalu, ale zarazem i miłości dla tych, którzy mają szczęście żyć w czasach pokoju, dla nas…
Działania zbrojne powodują śmierć milionów ludzi, osób takich jak ty i ja, czujących, kochających, mających wspaniałe plany. Umierają wielcy poeci, naukowcy, malarze, małe dzieci – dziewczynki z „mysimi ogonkami”. Ofiary są duszone w komorach gazowych, palone w piecach krematoryjnych, rozstrzelane tylko dlatego, że mają inna narodowość, wyznanie, czy rasę. Giną za „koronę cierniową, za te włosy rude, za to, ze są nadzy, za to żeśmy winni…” („Ballady i romanse” Władysław Broniewski).
Zatem, czyż wojna nie powoduje spustoszenia psychicznego, urazów fizycznych, bólu? Czy nie wyzwala zwierzęcych instynktów? Czyż uczestnictwo w niej nie jest tragedią?! Uważam, że tak. Myślę, iż nie tylko cierpią ginący żołnierze, również zwyczajni ludzie wplatani przypadkowo w machinę wojenną, którym wojna przyniosła śmierć bliskich i rozłąkę.
Zobacz: