Przy jakich tematach przywołać malarstwo Chagalla:
- prowincja;
- oniryzm;
- związki malarstwa z literaturą;
- świat prowincji w opowiadaniach Brunona Schulza i obrazach Marca Chagalla (analiza porównawcza wybranych dzieł);
- czas i przestrzeń u Schulza.
Który z pisarzy mógłby podpisać się pod tym obrazem? Lot nad miastem, scena jak ze snu, miasteczko małe, prowincjonalne, widziane oczyma artysty żydowskiego pochodzenia? Oczywiście – Bruno Schulz, autor Sklepów cynamonowych. A który z malarzy mógłby napisać te opowiadania rodzące się jak ze snu – spośród domów w miasteczku prowincjonalnym, żydowskim? Oczywiście – Marc Chagall – twórca płócien: Nad miastem, Spacer, Skrzypek i innych. Podobne klimaty, podobne przestrzenie – nawet w metodzie twórczej, która wykorzystuje obrazy senne – jest coś pokrewnego. Losy artystów były jednak różne: Chagall przeżył 97 lat, zasłynął jako malarz, ożenił się z wielką miłością swojego życia Bellą Noah, drugi raz – w dziesięć lat po jej śmierci… Bruno Schulz miał krótkie, samotne życie. Miał zaledwie 50 lat, gdy gestapowiec Günter zastrzelił go na jednej z ulic Drohobycza.
Drohobycz – to miasteczko Schulza. Witebsk – to miasteczko Chagalla. Obaj byli pochodzenia żydowskiego, choć Schulz to pisarz polski, a Chagall – malarz francuski…
Obraz Nad miastem to utrwalona wizja senna. Widokówka ze snu o fruwaniu nad miastem. Takie sny – to sny o wolności, może o ucieczce od rzeczywistego świata, a może też o tym, że miłość zupełnie lekceważy prozę życia? Domy miasteczka stają się malutkie, ludzie w tych domkach mogą mówić, co chcą, i robić, co chcą, zakochani i tak odlecą w swoje krainy. Kim są i czyj to sen? Pewnie Chagalla, pewnie o narzeczonej Belli, bo postacie mają ich twarze. Zresztą Chagall często tak czynił: nadawał rysy swoje i Belli postaciom z płócien. Ale możemy też popatrzeć na to zjawisko inaczej: może to sen o porwaniu nieosiągalnej ukochanej? Może ucieczka od miasta, które jako siedlisko konwenansów jest wrogiem wolnej miłości? Może za tym romansem kryje się skandal albo chociaż niemożność spotkania na jawie, więc – spotkanie odbywa się we śnie. Wolno nam tak myśleć, gdy podążamy za wyobraźnią Chagalla, bo ona pobudza naszą fantazję.
Para ta chyba ucieka od zwykłego życia w krainę szczęścia i wyobraźni, choć domki w dole wcale nie wyglądają wrogo, lecz przeciwnie – nastrojowo, trochę baśniowo i ciepło. O pewnej wyprawie nocnej, o swoim locie nad miastem Bruno Schulz pisze tak:
„Nie zapomnę nigdy tej jazdy świetlistej w najjaśniejszą noc zimową (…). Powietrze stało się lekkie do oddychania i świetlane jak gaza srebrna. Pachniało fiołkami (…). Linie wzgórzy, włochatych nagimi rózgami drzew podniosły się jak błogie westchnienia w niebo. Ujrzałem na tych szczęśliwych zboczach całe grupy wędrowców, zbierających wśród mchu i krzaków opadłe i mokre od śniegu gwiazdy?!… ”
Kto wie – może to ta sama noc – w opowiadaniu Schulza i na obrazie Chagalla? Mimo że pisarz jest sam i obserwuje zmienne konstelacje gwiazd, a malarz frunie z ukochaną, i nie ma śniegu ani ciemności. Może być to ta sama noc – a i miasteczko, małe uśpione żydowskie miasteczko, choć inne, to podobne. A co powiecie o tym:
Idą ulicą domy
Śpiewające
Dom zielony
Smutny
Idą ulicą drugą
Domy śpiewające
Wesołe
Dom biały
Skacze z radości
Dom fioletowy
Niski ton
Dom żółty smukły
Wysoki ton
Każdy inny (…)
To wizja Tytusa Czyżewskiego – wiersz Śpiewające domy. Bardziej barwne i ruchliwe niż u Chagalla, bardziej kolorowe i weselsze niż tajemnicze domy Schulza. Bywają jeszcze i inne:
Domy przedmieścia o podkrążonych oknach
domy kaszlące cicho
dreszcze tynku
domy o rzadkich włosach
chorej cerze (…)
To Domy przedmieścia Zbigniewa Herberta, domy niezbyt okazałe, nadgryzione zębem czasu, „zmęczone” jak nieszczęśliwi, wynędzniali ludzie…
Zobacz:
Świat prowincji w opowiadaniach Brunona Schulza i obrazach Marca Chagalla (porównaj wybrane dzieła).
Na czym polega mitologizacja rzeczywistości w prozie Brunona Schulza?