Człowiek renesansu

Ludźmi renesansu, umysłami renesansowymi nazywamy wszechstronnych naukowców czy artystów, ale tacy zdarzają się dziś, w czasach wąskiej specjalizacji, coraz rzadziej. Kogo byśmy tu wymienili? Może, na przykład, Alberta Einstei­na – nieprzeciętnego fizyka wszech czasów. A spośród polskich humanistów – profesor Marię Janion, która interesuje się zarówno literaturą polskiego i zachodniego romantyzmu, jak i innymi epokami literackimi, choćby współczesną czy dwudziestoleciem międzywojennym.

Mianem Leonarda da Vinci określamy geniusza o szerokich zainteresowaniach (jak wiemy, da Vinci zajmował się i malarstwem, i medycyną, i literaturą); mówimy też: „Nie odkryłeś Ameryki…”, „dantejskie sceny”. Tak więc w naszym języku potocznym renesans się zadomowił. A jak wygląda jego obraz w literaturze, filmie, sztuce?

 

Przekłady Szekspira

To, że sztuki takie jak Hamlet czy Romeo i Julia do dziś są czytane, przerażają, śmieszą, zawdzięczamy nie tylko sile i aktualności tych tekstów, ale także odpowiednim ich przekładom i adaptacjom.

Najbardziej znanych przekładów sonetów i dramatów Szekspira dokonał w Polsce Maciej Słomczyński. Ich język wymagał jednak odświeżenia. Z powodzeniem przetłumaczył ponownie dzieła Szekspira Stanisław Barańczak (poeta Nowej Fali, laureat „Nike” w roku 1999). Niektórzy jednak przyzwyczaili się do tradycyjnego przekładu.

 

Na deskach teatrów

Po pierwszych przekładach Barańczaka pokazano serię sztuk Szekspira w warszawskim Teatrze Powszechnym. Dość oryginalna była adaptacja Snu nocy letniej, w której aktorzy otuleni zostali w szaty z folii przeciwdeszczowej. Kontrowersje wzbudzało obsadzenie Joanny Szczepkowskiej w roli Julii. Czy aby nie jest za stara? – dyskutowano.

Na różne sposoby „udziwniano” Szekspira. Na przykład role męskie grały kobiety (choćby Hamleta – Teresa Budzisz-Krzyżanowska), podczas gdy w teatrze elżbietańskim było odwrotnie: to mężczyznom powierzano role kobiece. Obecnie wiele kontrowersji wzbudza adaptacja Hamleta w warszawskim Teatrze Rozmaitości – dość frywolna czy nawet wulgarna, jak oceniają niektórzy krytycy. Tu z kolei drugoplanowe role męskie powierzono kobietom: Marii Seweryn i Jolancie Fraszyńskiej. Emocje wzbudzał również Król Lear, przy którego realizacji zmarł na scenie grający tytułową rolę wielki polski aktor Tadeusz Łomnicki.

Nie tylko w Polsce adaptacjom Szekspira towarzyszą spore emocje. Ostatnio największy litewski prowokator teatralny – Oskaras Korsunovas – wystawiał w Wilnie Sen nocy letniej, zdobycie biletów na jego spektakl graniczyło z cudem.

 

W kadrze

Okazało się, że szesnastowieczny twórca jest bardzo filmowy. Jego sztuki stały się nie tylko podstawą adaptacji teatralnych, lecz także natchnęły reżyserów wielu ekranizacji filmowych. Niektórzy reżyserzy szczególnie upodobali sobie Szekspira. Franco Zeffirelli sfilmował: Otella, Hamleta, Romea i Julię, Poskromienie złośnicy. Laurence Olivier zasłynął adaptacjami filmowymi Ryszarda III, Henryka V i Hamleta (oraz własnymi kreacjami aktorskimi w tych filmach). Orson Welles reżyserował Otella i Makbeta. Obecnie najgłośniejszym chyba ekranizatorem Szekspira jest Kenneth Branagh, który przeniósł na ekran Hamleta, Wiele hałasu o nic, Henryka V (w dwu ostatnich ekranizacjach wystąpił wraz z żoną, Emmą Thompson). Szczególnie oryginalne wydają się filmowe adaptacje dzieł Szekspira dokonane przez japońskiego reżysera Akirę Kurosawę, przenoszące konflikty z dramatów elżbietańskich do dawnej Japonii. W filmie Tron we krwi, nakręconym na podstawie Makbeta, tytułowy bohater jest… samurajem. Z kolei Ran – historia z szesnastowiecznej Japonii – nawiązuje do Szekspirowskiego Króla Leara.

Mało kto wie, że w oryginalny sposób nawiązał do Szekspira Andrzej Wajda, przenosząc w inne realia historię lady Makbet: jego wczesny film nosi tytuł Powiatowa Lady Makbet. Wierniejsza literackiemu pierwowzorowi, choć bliska też horrorom, była ekranizacja Romana Polańskiego pt. Tragedia Makbeta.

Jeśli mowa o wariacjach na temat Szekspira, warto też wymienić film Rosencranz i Guildenstern (Rosencrantz and Guildenstern are dead), wyreżyserowany przez Toma Stopparda na podstawie własnej sztuki, ale nawiązujący do postaci z Hamleta. Na uwagę zasługuje również oryginalna – maksymalnie uwspółcześniona, epatująca kiczem i poetyką teledysku – adaptacja filmowa Romea i Julii, dokonana przez Baza Luhrmanna. Jego Romea i Julię nazywano Szekspirem z MTV. W roli tytułowego bohatera wystąpił idol nastolatek Leonardo DiCaprio. Rzecz dzieje się w… Ameryce, w Verona Beach. Słynna scena balkonowa rozgrywa się w basenie, Romeo strzela z rewolweru, jeden z jego przyjaciół jest transwestytą, a rody Montekich i Kapuletich to… dwa zwalczające się gangi. Wymowa filmu jest jednak taka sama jak słynnego dramatu: miłość ponad wszystko, miłość ponad walkami i podziałami, ponad śmiercią nawet.

Może warto też wspomnieć o polskim filmie Radosława Piwowarskiego pt. Kolejność uczuć, w którym podstarzały aktor (w tej roli Olbrychski) przyjeżdża do prowincjonalnego miasteczka zagrać Romea i… spotyka Julię (w nią wciela się Maria Seweryn), uczennicę miejscowego liceum – z czego, oczywiście, muszą wyniknąć komplikacje. I o szekspirowskiej aluzji Woody’ego Allena – w filmie Seks nocy letniej.

Nie można pominąć filmów o czasach Szekspira, czyli epoce elżbietańskiej. Zakochany Szekspir Johna Maddena to komedia romantyczna o żonatym już Szekspirze, przeżywającym romans z lady Violą Delesseps. Przebrana za chłopca dziewczyna, w tej roli Gwyneth Paltrow, chce koniecznie grać na scenie. Pod wpływem spotkania Szekspira z nią powstaje najpiękniejszy romans wszech czasów pt. Romeo i Julia, a pod wpływem rozstania – Burza. Szekspira gra Joseph Fiennes. W tle pojawia się również królowa Elżbieta, miłośniczka sztuk. O młodości królowej Elżbiety, córki Henryka VIII i Anny Boleyn, która ugruntowała anglikanizm, odbudowała potęgę Anglii i przyczyniła się do rozkwitu kultury (w jej czasach tworzył Szekspir i to od jej imienia wziął nazwę dramat elżbietański, a nawet cała epoka), opowiada z kolei film Elizabeth, w reżyserii Shekhara Kapura. Reżyser skupił się na przedstawieniu dylematów królowej, która wciąż musiała wybierać pomiędzy głosami doradców, dobrem Anglii a wiernością Kościołowi, wolą narodu a własną niezależnością, między głosem rozsądku a głosem serca.

Szczególnie natchnęło reżyserów odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba i pięćsetna (umowna) rocznica tego bardzo kontrowersyjnego wydarzenia. W 1992 roku wszedł na ekrany film Ridleya Scotta pt. 1492. Wyprawa do raju, z Gerardem Depardieu w roli głównej. Mniejszą popularnością cieszył się nakręcony w tym samym czasie Kolumb Odkrywca w reżyserii Johna Glena.

Może warto jeszcze wspomnieć filmową baśń pt. Długo i szczęśliwie, swobodną adaptację Kopciuszka. Otóż książę i Kopciuszek spotykają się w bibliotece pełnej ksiąg i ich wspólną lekturą staje się… Utopia Tomasza Morusa, czołowego myśliciela renesansu.

 

W literaturze

Po Szekspirze wszystkie literackie pary będą porównywane do Romea i Julii, ambitne, okrutne żony do Lady Makbet, a opętani żądzą władzy mężczyźni – do Makbeta. Z kolei bohaterowie borykający się z dylematami egzystencjalnymi lub tacy, których można podejrzewać o kompleks Edypa, będą porównywani z Hamletem (w tym sensie można porównywać z nim na przykład bohaterów Czekając na Godota Samuela Becketta).

Są jednak w literaturze również ewidentne aluzje do twórczości Szekspira. Można dyskutować, czy scena ze sztyletem z Kordiana ma coś wspólnego z historią Lady Makbet, a plama na czole Balladyny z plamą na rękach żony Makbeta. Niewątpliwy jest jednak wpływ Snu nocy letniej Szekspira na Balladynę Słowackiego (atmosfera, baśniowość, typ postaci). Romea i Julię natomiast przypomniał Cyprian Kamil Norwid w wierszu W Weronie:

Nad Kapuletich i Montekich domem
Spłukane deszczem, poruszone gromem,
Łagodne oko błękitu –
Poeta zderzył romantyczny mit z codzienną rzeczywistością:
Cyprysy mówią, że to dla Julietty,
Że dla Romea ta łza znad planety
Spada – i groby przecieka;
A ludzie mówią, i mówią uczenie,
Że to nie łzy są, ale że kamienie,
I – że nikt na nie nie czeka.

Reinterpretacji (czyli innej interpretacji) pewnego szekspirowskiego mitu dokonali również w swoich wierszach Zbigniew Herbert i Halina Poświatowska.

Herbert w Trenie Fortynbrasa na nowo interpretuje Hamleta. Pokazuje, że racja jest po stronie żywych – zwycięzców, a nie nadwrażliwego, niezdecydowanego, choć szlachetnego duńskiego księcia. A więc – wygrał Fortynbras, uosobienie siły i zdrowego rozsądku… A może to tylko ironia?

Tak czy owak musiałeś zginąć Hamlecie nie byłeś do życia
wierzyłeś w kryształowe pojęcia a nie glinę ludzką
żyłeś ciągłymi skurczami jak we śnie łowiłeś chimery
łapczywie gryzłeś powietrze i natychmiast wymiotowałeś
nie umiałeś żadnej ludzkiej rzeczy nawet oddychać nie umiałeś
Teraz masz spokój Hamlecie zrobiłeś co do ciebie należało
i masz spokój Reszta nie jest milczeniem ale należy do mnie
[…]
Żegnaj książę czeka na mnie projekt kanalizacji
i dekret w sprawie prostytutek i żebraków
muszę także obmyślić lepszy system więzień
gdyż zauważyłeś słusznie Dania jest więzieniem
Odchodzę od moich spraw Dziś w nocy urodzi się
gwiazda Hamlet Nigdy się nie spotkamy
to co po mnie zostanie nie będzie przedmiotem tragedii

Poświatowska z kolei odnosi do życia kobiety mit Julii:

Jestem Julią
Na wysokim balkonie
Zawisła
Krzyczę wróć
Wołam wróć
Plamię
Przygryzione wargi
Barwą krwi
Nie wróciła
Jestem Julią
Mam lat tysiąc
Żyję –

To nie Julia umiera, to umierają uczucia (w dramacie Szekspira wieczne), a ona paradoksalnie żyje…
Także nasza noblistka, Szymborska, nie zapomina o kochankach z Werony. I ona, podobnie jak Poświatowska, krytycznie patrzy na miłość Romea i Julii. W jej wierszu nie słychać jednak krzyku – jest natomiast, jak to u Szymborskiej, dystans, sceptycyzm, ironia:

Nikt w rodzinie nie umarł z miłości
Co tam było, to było, ale nic dla mitu.
Romeowie gruźlicy? Julie dyfterytu?
Niektórzy wręcz dożyli zgrzybiałej starości.
Album

W tym wierszu pojawia się też postać „piekielnego Boscha” – aluzja do niderlandzkiego twórcy pełnych potworności, znacznie wyprzedzających epokę obrazów z przełomu XV i XVI wieku.

Aluzje do Szekspira znajdujemy również w tekstach polskich piosenek. Solistka rockowej grupy Wanda i Banda wykrzykiwała: „Nie będę Julią wierną na balkonie, nie będę Julią nawet w snach, nie będę Julią, to mi nie pasuje…”. W nieco starszej piosence o prowincjonalnym romansie ktoś śpiewał: „Ty nie będziesz moją Julią Kapuletti…”.

Bardziej wyrozumiały dla autora Sonetów był Stanisław Soyka, który napisał do nich piękną muzykę, świetnie je zaaranżował i zaśpiewał.

.

***
Inne skojarzenie z odrodzeniem nasuwa romantyczny Konrad Wallenrod. Motto do swojego utworu zaczerpnął Mickiewicz z filozofii renesansowego myśliciela Machiavellego, który twierdził, że w walce i rządzeniu krajem „trzeba być lisem i lwem”, czyli dopuszczać nieuczciwe, lecz prowadzące do celu środki.

Jeszcze innego rodzaju pokrewieństwo łączy na przykład Balladynę czy Beniowskiego z poematem Orland szalony Ludovica Ariosta – wspólny jest im tzw. styl ariostyczny, ariostyzm, to znaczy łączenie humoru z groteską, ironią i elementów fantastycznych, baśniowych z realistycznymi.

Ewidentną aluzją do dzieła Dantego jest Nie-Boska komedia Zygmunta Krasińskiego. Tak jak włoski twórca zaproponował nam wyprawę po zaświatach, tak Krasiński prowadzi nas do piekła na ziemi – piekła rewolucji…

Powstały niedawno kiczowaty film Vincenta Warda Między piekłem a niebem jest aluzją nie tylko do mitu o Orfeuszu i Eurydyce, ale także właśnie do Boskiej Komedii Dantego. Obraz kolejnych miejsc w piekle przypomina wizję kolejnych kręgów piekielnych z dzieła prekursora renesansu. Za różne winy spotyka ludzi różna w istocie piekielna kara. Powraca też motyw wędrówki i przewodników po krainie cieni.

Do postaci z epoki renesansu nawiązuje także słynny wiersz Czesława Miłosza Campo di Fiori, poświęcony włoskiemu uczonemu Giordanowi Bruno. Był to dominikanin, który bronił nauki Kopernika i krytykował Kościół; został uwięziony przez inkwizycję i spalony na stosie właśnie na Campo di Fiori. Szesnastowieczny radosny tłum na rzymskim rynku skojarzył się Miłoszowi z ludźmi, którzy bawili się na karuzeli tuż przy murze warszawskiego getta w 1943 roku.

.

***
Za ideał sztuki renesansowej i ówczesnego piękna uchodziła, namalowana przez Leonarda da Vinci, Mona Liza (Gioconda). Dwudziesty wiek obszedł się z tym ideałem dość okrutnie. Andy Warhol w swoich odważnych, postmodernistycznych pracach ostro zeszpecił Giocondę. Podobnie stało się w wierszu Mona Liza Zbigniewa Herberta:

Tłusta i niezbyt ładna Włoszka
Na suche skały włos rozpuszcza
[…]
od mięsa życia odrąbana
porwana z domu i historii.

Aluzje do innego szesnastowiecznego płótna – Upadku Ikara mistrza Bruegla – znajdujemy w wierszu Ernesta Brylla pt. Wciąż o Ikarach głoszą.

Warto też wspomnieć wiersz Karuzela z madonnami Mirona Białoszewskiego – na kiczowatej karuzeli z konikami pojawiają się Madonny z obrazów Rafaela:

A one w Leonardach min,
W obrotach Rafaela,
W okrągłych ogniach, w klatkach z lin,
W przedmieściach i niedzielach
[…]
I peryfe
rafa
elickie
madonny
przed
mieścia

 

Zobacz:

Przed pracą klasową – synteza epoki renesansu

TEST z wiedzy o renesansie z komentarzem cz. 1

Związki kultury renesansu z antykiem

Renesans – TEST 1